Depresja nauczyciela

Inaczej wygląda depresja dziecka, a inaczej dorosłego, inna jest depresja gangstera, inna też nauczyciela. W filmie może to wyglądać śmiesznie, ale w życiu przyjmuje postać szarą i nieciekawą. Bowiem depresja w każdym wydaniu odrzuca.

Niektórzy nauczyciele muszą być w depresji, jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że unikają kontaktu z kolegami, a jeśli już są w pokoju nauczycielskim, to gęby nie otworzą. Wpadają na chwilę po dziennik, uczą od roku albo dwóch, a nie są jeszcze kojarzeni ze szkołą. Czasem jakiś kolega pyta mnie, kim jest ten osobnik, który wszedł do środka i usiadł przy oknie. Mówię, że u nas pracuje, a kolega się dziwi, bo pierwszy raz go widzi. Jestem pewien, że drugi raz zobaczy go za kilka miesięcy. W szkole bowiem łatwo się ukryć przed kolegami, przed dyrekcją. Tylko uczniowie muszą znosić depresję nauczyciela.

Nauczyciel to istota gadatliwa. W ogóle w szkole wciąż się rozmawia. Jak nauczyciel przestaje uczestniczyć w rozmowach, niektórzy sądzą, że to ze starości. Milczenie, zamyślanie się, nieuczestniczenie w dyskusjach grupowych, brak własnego zdania na poruszane tematy, nieinteresowanie się tym, o czym rozmawiają koledzy, a w końcu niechęć do przebywania w grupie to zachowania, które mylnie uznawane są za oznakę starości. Nauczyciele są starzy tylko z punktu widzenia uczniów, natomiast tak naprawdę w szkole starców nie ma. Ci, którym przypisujemy cechy starości, są raczej w depresji. Zwykle niektóre osoby ok. 50-letnie sprawiają mylne wrażenie, że są stare. Zapewniam, że to nie chodzi o starość. Zresztą jak się czasem trafi nauczycielka staruszka bądź nauczyciel staruszek, to temperamentem, poczuciem humoru i zdolnościami rozumu biją na głowę niejednego młodego belfra.