Obraza w internecie, sprawiedliwość w sądzie?
Bogusław Śliwerski został zniesławiony w internecie przez anonimowego agresora. Profesorowi przypisany został czyn haniebny, jak to określił oszczerca: mszczenie się na studentce, która nie chciała dać mu d… Profesor poinformował prokuraturę, a ta wszczęła dochodzenie. Rok trwała sprawa, w końcu ustalono, kto jest właścicielem komputera, którym posłużył się napastnik. Właściciel maszyny przeprosił profesora i na tym sprawa się zakończyła. O szczegółach można przeczytać tu.
Trudno oceniać decyzję ofiary, gdy się nie było na jej miejscu. Gdyby to mnie ktoś tak zhańbił, pewnie też żądałbym zadośćuczynienia. Dlatego w tym wpisie nie oceniam reakcji Śliwerskiego, tylko chcę się zastanowić nad samą istotą wydarzenia. Czy w sytuacji obrażenia nauczyciela przez ucznia, bądź wykładowcy przez studenta należy szukać sprawiedliwości w sądzie? Czy w przypadku każdego ataku ucznia czy studenta pedagog powinien wzywać policję?
Jestem za tym, aby wzywać policję, gdy dochodzi do rękoczynu, tzn. gdy nauczyciel zostaje uderzony, pobity, natomiast mam wątpliwości w sytuacji, gdy dochodzi do ataku słownego, tak w realu, jak w internecie. Nie jestem zwolennikiem bezkarności, uważam, że sprawiedliwości należy się domagać. Jednak czy koniecznie w sądzie?
Niezmiernie żałuję, że szkoły i uczelnie swoją postawą zrzekają się prawa do wymierzania kar osobom, które lżą pracowników. Sprawę zniesławienia nauczyciela powinno się, moim zdaniem, próbować osądzić w ramach instytucji, tj. na poziomie szkoły bądź uczelni. Niestety, coraz częściej spotykamy się z sytuacją, że szkoła umywa ręce, pracownikowi pozostaje tylko sąd. Uczelnia jest bezradna wobec wybryków studentów, więc poszkodowany wykładowca może liczyć wyłącznie na sprawiedliwość w sądzie.
Jednak sprawiedliwość w sądzie jest złudna. Profesor Śliwerski rok walczył w sądzie, a efektem wygranej były przeprosiny jakiegoś starszego człowieka, w oczach sądu właściciela feralnego komputera, przy pomocy którego popełniono przestępstwo. Czy o takie zwycięstwo chodziło ofierze?
Gdyby mnie spotkało podobne zniesławienie, wolałbym, aby w mojej obronie wystąpiła przede wszystkim instytucja, w której pracuję. Aby oburzyli się wszyscy koledzy, aby zagrzmiała dyrekcja, aby współczuli mi moi uczniowie. Taka hańba powinna postawić na nogi absolutnie wszystkich uczciwych ludzi w moim miejscu pracy. A prokuratora mogłaby jedynie pomóc w ujęciu sprawcy. Zresztą czy potrzebna byłaby taka pomoc, gdyby zareagowano powszechnym oburzeniem na ewidentną nieprawdę?
Uważam, że sąd sądem, ale reakcji potępienia dla agresora należy wymagać przede wszystkim od własnego środowiska. Tu musi wystąpić pełna solidarność z ofiarą. Jak tego zabraknie, nie będzie cieszyć wygrana w sądzie.
Jeśli chodzi o zniesławienie profesora Śliwerskiego, w pełni solidaryzuję się z ofiarą i stanowczo potępiam osobę, która lżyła. Jak powiedział Nietzsche, „Lżenie jest przyjemnością wszelkich biedaczysk i miernot, gdyż daje im chwilę upojenia mocą”.
Komentarze
Moim zdaniem, powinno się zlikwidować wszelkie paragrafy które sankcjonują obrazę honoru, czci i co tam jeszcze w dawnych wiekach wymyślono.
Wolność słowa to również wolność lżenia i obrażania.
Jeśli to lżenie i obrażanie jest przejawem agresji i dręczenia kogoś, to dopiero wtedy powinno być sankcjonowane.
Dziś, jak się kogoś obrazi to teoretycznie można na rok do wiezienia pójść.
To jakiś obrażalski chuj musiał wymyślić.
@Brysia,
Ty się obrażasz czasem?
Zgadzam się z Parkerem, że wolność słowa jest wartością nadrzędną i z tej racji musimy rownież znosić jej nieprzyjemne skutki np agresję czy dręczenie przez psychopatów internetowych. Wolność słowa nie powinna być ograniczana przez aparat ścigania i sprawiedliwości panstwa. Wystarczającą ochrona przed obelgami powinien być obyczaj czyli np przejawy środowiskowej solidarności z ofiarą albo pietnowania wstrętnego trolla i nienawistnika. Jednym słowem powinniśmy to regulować sami bez uciekania się do pomocy państwa. I moim zdaniem nie jest z tym źle, bo ludzie wykazują solidarność nawet w tym naszym rozpieprzonym społeczeństwie – oczywiście na tyle na ile mogą. W przypadku internetowych psychopatów często nie odnosi to skutku.
Solidarność środowiskowa powinna również polegać na tym, że nie przywiązuje się wagi do anonimowych pomówień. No ale z tym różnie bywa.
Tak więc jedyną sensowną radą dla ludzi decydujących się na dzialalność publiczną jest uzbrojenie się w grubą skórę. Dobrze wygarbowany grzbiet chroni przed ciosami. I wcale nie oznacza, że człowiek traci wrażliwość
Pozdrawiam
Kiedyś za obrazę po prostu dawało się w pysk i po krzyku. Bez zbędnego ciągania po sądach.
Niechętnie, ale jednak zgadzam się z Parkerem i Kartką z podróży. Wolność słowa najważniejsza. Wszelkie próby jej ograniczenia prędzej czy później prowadzą do cenzury, oczywiście podyktowanej w opinii jej twórców troską o dobro społeczeństwa, kraju itp..
A nie znacie zdania że moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność innych? Co to za wolność słowa? Załóżmy, że ktoś się chce na mnie odegrać. Zaczyna pisać w necie, opowiadać w pracy żem pijaczka, złodziejka, dzieci seksualnie napastuję. To jest wg was wolność słowa??? Czy pomawianie, zniesławianie i oszczerstwa to wolność słowa?
Dlaczego fora są pełne chamstwa? Bo wszyscy powołują się na wolność słowa i wyrażania poglądów. Czyli mogę ci napisać żeś głupi i cham bo taka jest moja opinia. A gdzie kultura osobista? A gdzie prawo atakowanego do poszanowania jego godności osobistej? I jak się przed takimi pomówieniami bronić?
Nawet jeśli to prawda była to powinno się to załatwiać inaczej a nie nagonką w necie. Przecież z pomówieniami w zasadzie nie da się walczyć. Wyobraźcie sobie że ktoś opowiada o was że jesteście pedofilami i spróbujcie to zdementować – i pomyślcie sobie wtedy że on widocznie ma taki pogląd, tak uważa i ma prawo tak o was mówić.
W momencie, gdy (najprawdopodobniej) zdrowi na ciele i umyśle dorośli chamstwo podciągają pod ideę wolności słowa, nic dziwnego, że chamstwo staje się drugą naturą młodych ludzi. Chodźmy dalej: wolność jako wartość najwyższa nie może być ograniczana, zamknijmy więzienia. Niech społeczeństwo poprzez wyrażenie oburzenia walczy z degeneratami… Absurdalne? Tak samo jak stawianie znaku równości między schamieniem a wolnością słowa. Ci, co o wolność słowa walczyli, powinni zapłakać, jak staje się narzędziem w ustach byle hołoty…
Kartko z podróży! Pracując z bardzo trudną młodzieżą, pełnię funkcję publiczną. Muszę mieć grubą skórę, słyszeć wszystko wypowiedziane pod swoim adresem dla wywołania poklasku reszty klasy, zareagować, bo inaczej moi ulubieńcy wykopaliby mnie z sali i mieliby rację, bo co to za facet, który nie panuje nad swoim terytorium – klasą, boi się. Natomiast, gdy ktoś rzuci w afekcie głupie słowo, ja nie mogę się wnerwić. Jest wówczas cisza, wszyscy na mnie patrzą, czekają na moją reakcję, nawet milknie klasowy blazen, który lubi robić jaja podczas zajęć. Ja muszę działać: nie straszyć dyrektorem, naganą, bo i tak taki koleś ma to w dupie, lecz spokojnie zbliżam się do niego, mówię co , o tym sądzę i pytam się, w czym jemu mogę pomóc.
A ja boję się tej „solidarności środowiska”, bo ona niestety równie często działa w drugą stronę – broni ludzi, którzy faktycznie mają coś na sumieniu. Nie pozwala zwolnić nauczyciela, który źle wykonuje swoją pracę. To przez nią wszyscy nauczyciele – niezależnie od jakości/ilości pracy – mają takie same pensje.
Z taką „fałszywą solidarnością” spotykamy się na codzień w środowisku lekarzy, prawników, dziennikarzy itd. Wolę, żeby sprawa została wyjaśniona uczciwie przez niezależny sąd – niż oglądać publiczny lincz w wykonaniu solidarnego środowiska wierzącego, że profesor jest uczciwy bo „jest jednym z nas i znamy go od lat”.
Parker napisal do mnie o 6.11
„To jakiś obrażalski chuj musiał wymyślić.
@Brysia,
Ty się obrażasz czasem?”
I moderator puscil. To ja mu odpowiem, ze tylko jakis zwiedly chuj pierdzieli takie koszaly opaly jak Parker na tym blogu.
Lidqua
Niestety, taka jest cena wolności. Jeśli damy panstwu upoważnienie do ingerowania w wolność wypowiedzi – nawet pod najbardziej uzasadnionym i zrozumiałym powodem – nawet się nie obejrzymy gdy będziemy mieli knebel w ustach. Dasz im panokieć to sięgną po rękę. Zawsze cenzurę uzasadnia się jakimiś szlachetnymi przyczynami a skutki tego są opłakane. Niestety dla wolności wypowiedzi musimy czasem brać kalumnie „na klatę” – tak jak to robi Ino. Musimy to sami załatwiać.
Wiem, że to nie jest przyjemne. Miałem doczynienia z trollami i nieraz mi było przykro, ale co zrobić. To, że mogę pisać czy mówic swobodnie warte jest przykrości z powodu kopa w dupę, ktorego mi od czasu do czasu trolle dają z nienacka
Pozdrawiam
Brysiu i Parkerze,
niech trochę tu te ch… powiszą, skoro zostały wystawione, a jak już je wszyscy obejrzą, to wtedy je ukryję. Proszę o wstrzymywanie się z wulgaryzmami. Dzieci tu czasem zaglądają.
Pozdrawiam
DCH
Marcinie Gryszkalis
Ale tematem są pomówienia i agresja internetowa – najczęsciej anonimowa. Mowa jest o solidarności środowiskowej przeciwko anonimowym oszczerstwom, plotkom i pomowieniom. Moim zdanie reakcja wobec takich zachowan powinna byc jak wobec klasycznych ananimow – do kubła i zapomnieć.
Pozdrawiam
Panie Redaktorze,
Brawo ! Ma Pan reke na pulsie i pilnuje interesu. Nie bede swinila, przyrzekam. A prosze zdradzic co Pan urznal moderatorowi, ktory puscil paskudztwa ?
Panska Brysia.
Pan red. Chetkowski,
Co znaczy „niech powisza” ? Zdjac natychmiast, bo sam Pan pisze, ze „dzieci zagladaja”. Mnie Pan moze wyciac od razu, a Parkera wykastrowac tez. Z szykanami !
Gospodarzu,
uważam, że mój członek był na miejscu i jego brak utrudniałby przekazanie myśli.
Brysia natomiast, wyraziła swoje negatywne wobec mnie emocje.
Jej członek ma adresata.
Zrównywanie tych dwu komentarzy jest niesprawiedliwe.
@Brysia,
ale obrażasz się?
Jak Cię ktoś zelży, to do prokuratury doniesiesz?
A może niech będzie wolność słowa. A może wróćmy do kodeksu honorowego, jakby trzeba stanąć do oczu i otrzymać razy, pewnie i odważnych by się znalazło malutko, oj jak malutko.
Narasta agresja slowna a internet daje mozliwosc anomiwosci.Osoba ktora naublizala moze miaja profesorowi moze maia jekies powody tego nie wyjasnino.Czes osob moze bedzie bogatsza o doswiadczenie,nastepnym razem skorzysta z komputera w cafejce internetowej,wieksza bezkarnosc.
Jasne,że nie do sądu trzeba się udawać,ale tak na marginesie, dlaczego rok trwało ustalanie,skąd wyszedł sygnał, z jakiego komputera????Cosik „biegli” sądowi biegli nie byli….:)))
Myślę, że obrońcy wolności słowa (bez względu na skutki) trochę przesadzają. Czym innym jest nabluzganie komuś, na blogu w ferworze dyskusji, a czym innym jest pomówienie kogoś w sposób uniemożliwiajacy mu jakąkolwiek obronę.
Wynika to chyba z wadliwego pojmowania demokracji. Sporo osób uważa, że demokracja polega na tym, iż kazdemu wolno wszystko. Czy ci którzy żyją w krajach naprawdę demokratycznych nie widzą jak zachowują się tamte społeczeństwa? Nawet daleko posunięta krytyka, czy wręcz ” darcie łacha ” np z osób publicznych jest do przyjęcia ( co ciekawe u nas raczej nie) ale to nie znaczy, że każdy każdego może mieszać z błotem.
Myślę,że nie zauważacie Państwo jednego aspektu sprawy. Nieistotnego przy znieważeniu,ale istotnego przy pomówieniu. Otóż w sytuacji gdy ktoś zostanie pomówiony załóżmy,że o to że jest gejem musi istnieć jakieś forum,jakaś prawna procedura która pozwoli mu się z tego zarzutu oczyścić.Gdzie będzie mógł pomawiającego wezwać i powiedzieć mu udowodnij ,że jest to prawda.Bez procesu nie będzie to mozliwe.
A ktora szkola/uczelnia odwazylaby sie karac ucznia/studenta?Chowa sie ich przeciez bezstresowo a poza tym sa klientami placowek tzw.wychowawczych.A klient ma zawsze racje,nawet bedac chamem.Szkoly tylko probuja uczyc a wychowaniem zajmuje sie ulica,telewizja,bar,zapijaczeni rodziciele…
„Z taką ?fałszywą solidarnością? spotykamy się na codzień w środowisku lekarzy, prawników, dziennikarzy itd. Wolę, żeby sprawa została wyjaśniona uczciwie przez niezależny sąd – niż oglądać publiczny lincz w wykonaniu solidarnego środowiska wierzącego, że profesor jest uczciwy bo ?jest jednym z nas i znamy go od lat?.
Skoro Gospodarz prosi sie o wstawiennictwo srodowiska w ktorym paracuje, znaczy, ze sie zestarzal.
Oczywiście, jest różnica pomiędzy pomówieniem a obrazą. Nie będzie miłe, jeśli ktoś napisze, że jestem głupia, idiotka, etc., ale raczej nic z tym nie zrobię. Jeśli ktoś jednak napisze, że biorę łapówki czy kradnę, to wtedy niestety pozostaje sąd.
JJB, dlaczego wybrałeś taki przykład? Przecież, nazwanie kogoś gejem czy lesbijką, nie jest obrazą ani pomówieniem.
„sytuacji gdy ktoś zostanie pomówiony załóżmy,że o to że jest gejem”
A o pomówieniu, że ktoś jest blondynem albo łysym nie wspominasz?
Jak przed sądem takie pomówienie byłoby weryfikowane?
Stopień łysości by się oceniało?
Parker
Masz niewatpliwie racje kiedy piszesz:
uważam, że mój członek był na miejscu i jego brak utrudniałby przekazanie myśli.
Owszem, gdybyscie sie na lby nie pozamieniali.