Dokształcamy się i dorabiamy

Uczeń i nauczyciel jadą na jednym wózku. Uczeń korzysta z kursów i korepetycji, bo mu nie wystarcza wiedza szkolna, a nauczyciel dorabia, bo mu też mało. Gdy wychodzę z pracy po godzinie 16, nieraz po 17, to na szkolnych korytarzach mijam uczniów. Czasem zatrzymuję się i pytam, co tu robią. Okazuje się, że czekają na kurs (w moim liceum działa prywatna szkoła języków obcych). Jedzą kanapki, piją kawę z plastikowego kubka i w ten sposób wypoczywają przed popołudniowymi zajęciami. Na korytarzach widzę też małe dzieci. One także nie poprzestają na wiedzy dostarczanej w szkole podstawowej. Od maleńkości człowiek wdraża się do nieustannego trudu o lepsze jutro. Pamiętam, jak byli u nas Niemcy. Gdy zobaczyli, na co poświęcają uczniowie swój czas wolny, tzn. na kursy i korepetycje, mówili, że to piękne i wspaniałe i że takie rzeczy widzieli w Afryce.

Po lekcjach w pokoju nauczycielskim zostają koledzy, można z nimi porozmawiać, podzielić się doświadczeniami. Wieczorami pracują, prowadząc zajęcia w prywatnych szkołach. W Łodzi duże korki, do domu wraca się długo, więc jak ktoś dorabia po pracy, to woli nie wracać. Wiele osób wypoczywa prowizorycznie, pijąc w pokoju nauczycielskim zupkę instant i jedząc bułkę bez masła. Koledzy, którzy wcześniej wyszli z pracy, pewnie udzielają korepetycji w domu. Dorabianie stało się bowiem normą. Ten ma kredyt, inny matkę do opieki, tamten chce coś mieć z życia, a nie tylko minimum itd. Gdy opowiedziałem niemieckim nauczycielom, że u nas trzeba mieć dwie-trzy prace, aby żyć, znowu rozmowa zeszła na Afrykę.

Efektem takiego stylu życia jest ciągłe zmęczenie i rozdrażnienie. Zarówno uczniowie, jak i nauczyciele są wiecznie zmęczeni, znerwicowani i podatni na wybuchy gniewu. Ostatnio przeżyłem na lekcji taką scenę: Zadałem pytanie dotyczące recepcji „Pana Tadeusza”. Uczennica odpowiedziała sensownie, ciekawie i inspirująco, ale takim głosem, jakbym był jej śmiertelnym wrogiem. Aż musiałem zapytać, czy naszym celem jest zrozumieć problem, czy kłótnia. Niestety, na tę chorobę nie ma lekarstwa. Dopóki my będziemy tak intensywnie dorabiać, a uczniowie dokształcać się na kursach i korepetycjach do nocy, wrogość między nami będzie rosła. Będziemy na siebie źli, bo to przecież nienormalne, żeby dzień pracy czy nauki trwał, wcale nie przesadzam, dwanaście godzin. Po dwunastu godzinach pracy ma się ochotę dać w mordę nawet najbliższemu przyjacielowi. Czyli dżungla.