Tworzymy historię

Szykujemy się do obchodów Święta Niepodległości. Trzeba pobudzić uczniów do patriotyzmu. Każdy nauczyciel ma swoją metodę, ja uczynię to poprzez przypomnienie historii naszego liceum.

XXI LO w  Łodzi powstało w 1946 roku, co władza ludowa uczciła, dokonując nacjonalizacji przemysłu i pozbawiając obywateli prywatnej własności. Na cześć tego zdarzenia szkoła przyjęła nazwę: Liceum Koedukacyjne Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, a za patrona wzięła Jarosława Dąbrowskiego. Niestety, nowi uczniowie z taką zachłannością przyswajali wiedzę, że szybko wyrzekli się swoich robotniczych korzeni. W 1949 usunęli z nazwy słowo „Robotnicze” (zostało TPD), potem przenieśli się z proletariackiej ul. Jaracza na burżuazyjną aleję Kościuszki i zajęli budynek dawnego gimnazjum niemieckiego. Dzisiaj nikt już pewnie nie pamięta, że my wszyscy z robotników. W tym roku w tekście ślubowania przyuważono dowód naszego robotniczego pochodzenia i go natychmiast usunięto. Otóż w punkcie 3. ślubowania było: „Ślubuję szanować ludzi pracy”. Od tego roku brzmi to: „Ślubuję szanować wszystkich ludzi”.

W 1957 r. wprowadziliśmy do nazwy szkoły liczbę dwadzieścia jeden (XXI LO), co uczczono w kraju pierwszym losowaniem Toto-Lotka (przypomnę, że na początku tej gry losowano 21 kul). Wprawdzie cała rada pedagogiczna zagrała, jednak nikt nie trafił nawet trójki. Ten pech towarzyszy nauczycielom do dnia dzisiejszego. Na otarcie łez zmieniono patrona – nowym został Bolesław Prus. W 1961 r. wyrzucono nas z prestiżowego pałacu przy al. Kościuszki 65 i zmuszono do zajęcia odrapanego budynku na Kopernika 2. Z wrażenia jedna z naszych uczennic przyspieszyła poród swego dziecka i dokładnie 3 lipca urodziła 30-milionego obywatela PRL. Niestety, kronikarze nie uznali nam tego sukcesu, bowiem decyzją rady pedagogicznej z dnia 23 czerwca dziewczę zostało skreślone z listy uczniów za zachowanie niegodne uczennicy XXI LO im. Bolesława Prusa.

W 1966 r. z okazji 20-lecia szkoły założono Koło Absolwentów XXI LO. Wydarzenie to, niestety, nie zostało zauważone przez media, ponieważ zbiegło się z Tysiącleciem Chrztu Polski. Aby drugi raz nie popełnić podobnego błędu, w szkole powołano specjalną komisję, która sprawdza, czy szkolne uroczystości nie zbiegają się z ważnymi wydarzeniami państwowymi. W razie czego dokonuje się przesunięcia uroczystości, aby dziennikarze nie mieli dylematu, czy przyjść do nas, czy udać się np. pod Grunwald. Kilka lat później powstał hymn szkoły, który, jak głosi legenda, po raz pierwszy został odśpiewany w 1976 przez naszych uczniów na rozpoczęcie meczu Polska-Argentyna. Ponieważ mecz przegraliśmy, od tej pory hymn śpiewany jest wyłącznie w murach szkoły. Na wszelki wypadek nie śpiewamy go podczas międzyszkolnych rozgrywek sportowych. Nie chcemy kusić losu.

W 1981 r. ww. komisja dała ciała i zezwoliła, aby powstało w szkole Towarzystwo Przyjaciół Harcerstwa. Niestety, zbiegło się to z ogłoszeniem stanu wojennego. Harcerze jakby zapadli się pod ziemię. Do tej pory muszą tkwić w strukturach podziemia, bowiem niezmiernie trudno ich w szkole zauważyć. Drużyna ta wsławiła się m. in. zorganizowaniem uroczystości zaślubin XXI LO z morzem. Był to rok 1984. Na cześć tego zdarzenia pewien angielski pisarz zatytułował swoją książkę „Rok 1984”. Sporo tam o naszym liceum. W owym roku władze USA wydały decyzję o wprowadzeniu sankcji gospodarczych wobec PRL, czego efektem był wzrost cen i koszmarne kolejki w naszym szkolnym sklepiku. Kolejki zniknęły, ale ceny pozostały koszmarne do dnia dzisiejszego.
Cdn.