Kurs na wychowanie
Dyrektorzy zachęcają pracowników, aby szkolili się w zakresie wychowywania. Nauczyciele bowiem powinni być dobrymi wychowawcami. Do tej pory obowiązki opiekuna klasy ograniczały się do sporządzania dokumentacji, dbania o dziennik i usprawiedliwiania nieobecności uczniów. Niestety, okazało się, że to nie wystarczy. Od wychowawcy wymaga się więcej.
W ostatnich kilkunastu latach szkoły zaniedbywały wychowywanie, nastawiając się nieomal całkowicie na edukowanie. Dobry wychowawca poświęcał więc godzinę wychowawczą na realizację swojego przedmiotu. Lepszy bowiem angielski czy polski albo jeszcze lepiej matematyka niż ględzenie o byciu dobrym i szlachetnym. Wysoki poziom nauczania miał gwarantować, niejako przy okazji, iż dzieci będą też dobrze wychowane. Uważano bowiem, że osoby pilne, ambitne i zdolne nie sprawiają problemów wychowawczych, a skoro tak, to nie trzeba ich wychowywać. Tylko placówki, w których nie udało się podnieść poziomu nauczania, musiały zajmować się wychowywaniem uczniów.
Wielu nauczycieli, szczególnie pracujących w dobrych szkołach, otwarcie twierdziło, że nie są tu od wychowywania, tylko od nauczania. Niejeden belfer przyznawał się, iż nie ma bladego pojęcia o wychowywaniu, więc nawet się za to nie bierze. W zamian doskonale uczy. Te głosy chyba dotarły do decydentów oświatowych, bowiem w szkołach mamy nagonkę na nauczycieli, którzy nie wywiązują się z obowiązków wychowawcy. Lekcje wychowawcze będą monitorowane, wyznaczone cele – ewaluowane, a nauczyciele, którzy wymigują się od obowiązków wychowawcy, będą musieli pójść na kurs. Instytucje, które prowadzą kursy dla nauczycieli, zacierają ręce. Otrzymały bowiem kolejny wielki tort do podziału. Tylko skąd wziąć fachowców, którzy potrafią nauczyć wychowywania?
Komentarze
No własnie. Ja mam akurat problem wychowawczy w klasie (bo my w podstawówkach jednak wychowujemy trochę :)) i nie bardzo wiem jak do tego podejść. Bo w zasadzie mi nie chodzi o szkolenie tylko o ten konkretny problem. Skąd mam sobie wziąc psychologa do pomocy ktory mnie poprowadzi, da jakieś cwiczenia itp? Poradnie sa od diagnozowania i pisania papierów. Jestem sobie tak pozostawiona i mogę w książkach poszukać… poszukałam ale na razie nie znalazłam. I szczerze mówiąc nie bardzo wiem jak sobie z tym poradzić pomimo wieloletniej już praktyki w byciu wychowawcą.
A szkolenia fajne to ma mój mąż z pracy. Z motytwowania, dawania informacji zwrotnej itp. A my mamy „Co to jest agresja?” 3 godziny co to jest i ani minuty co mamy naprawdę z pacjentem zrobić.
No tak, tylko jak wychowawca ma wychowywać, w jakich warunkach skoro np. u mnie w szkole dyrektor(ka) otwarcie praktykuje nepotyzm w zatrudnianiu. Jeśli nie jesteś krewnym(ną), to możesz właśnie iść i wychowywać, tylko co mówić młodzieży? Że jest Ok, a może nawet lepiej? Chyba pójdę na kurs do ODNu, tam mnie oświecą!!!
Przecież już jest w wielu szkołach normą,że wychowawca może nie uczyć wszystkich uczniów w swojej klasie ani nawet żadnego, wystarczy godzina wychowawcza;-)
Jest też normą,że wychowawcą matfizu w liceum może być polonista, a humana – matematyk. O czym my mówimy o pseudokursach za prawdziwe pieniądze po to żeby tymi papierami przykryć rzeczywistość;-)
Ciekawym zjawiskiem jest ten „priorytet” dotyczący nacisku na wychowanie. Wszystko wydaje się piękne i możliwe do zrealizowania do momentu, gdy przyjdzie nam pracować w szkole zawodowej. W klasie I i II godzinę dla wychowawcy miałem co dwa tygodnie (sic!), natomiast w klasie trzeciej, gdy uczniowie maja tylko trzy godziny wych. fizycznego, dwie religie – mam lekcję wychowawczą co tydzień. Gdzie tu sens i logika? Cotygodniowa „wychowawcza” przydałaby sie w klasie pierwszej, bo trzeba poznać uczniów, ich problemy, świat, w jakim żyją, a w klasie trzeciej – zająć się już tematami wprowadzającymi ich w dorosłe życie! Może zamiast dwóch religii i połówki „wychowawczej – jedna religia i jedna wychowawcza? Ale cóż – marzyć, rzecz piękna, „góra” i tak wie lepiej.
(6)
Polska szkoła szkodzi na:
– mózg
– komunikację miedzy ludźmi
– postawę obywatelską
– na odwagę
– odkrywanie i rozwijanie talentów
– szacunek
– aktywność
– rozwój demokracji w państwie
– rozwój gospodarczy kraju
– rozwój kulturalny społeczeństwa
Co robić żeby nie szkodziła ?
Wszystko co złe w szkole ma źródło w braku dialogu i szacunku.
Wszystko co złe w życiu można naprawiać za pomocą szacunku i dialogu.
lidqa
Ja widzę dwie możliwości w obecnych warunkach:
(1) Szukasz, dokształcasz się, jeździsz po internecie i po różnych kursach, trenujesz SAMA, na własną rękę.
(2) Robisz to samo z kimś jeszcze, WSPÓLNIE. Znajdź jedną, drugą, trzecią, itd. osobę nauczycielską o podobnej postawie jak twoja i zacznijcie spotykać się i działać razem.
Ten drugi sposób jest bardzo skuteczny i o wiele lżejszy niż pierwszy.
Jest też trzeci sposób: nie róbma nic, nie będzie nic.
Radość uczenia się. Pod koniec mojej pracy wpadłem na pomysł prowadzenia lekcji metodą ?róbta co chceta, czyli kij i marchewka?. Nie czas i miejsce na szczegóły, ale efekt ! Pamiętam najsłabszych, zazwyczaj odrętwiałych uczniów, którzy nagle ożywali, robili się aktywni. Pamiętam ich radość i chęć do pracy. Tylko jedna wątpliwość: czy lepiej byli nauczeni niż dzieci uczone metodą presji, wymagań sprawdzianów, powtórek, testów i egzaminów ? Czy to co robiłem to było bardziej uczenie, czy wychowywanie ?
Co ma większe znaczenie dla człowieka, pracownika, społeczeństwa i państwa: wtłaczanie i utrwalanie wiedzy, czy kształtowanie i utrwalanie postaw ? Co łatwiej uzupełnić, zmienić poprawić w życiu dorosłym: wiedzę, czy postawę ? Odpowiedzi w formie prac maturalnych proszę przesyłać na adres MEN i kuratoriów.
Pozwolę sobie zasugerowac takie małe, a znaczące wtracenia w pozbawiony wahań, wątpliwości tekst Gospodarza: „W ostatnich kilkunastu latach NIEKTÓRE szkoły zaniedbywały wychowywanie, nastawiając się nieomal całkowicie na edukowanie. Dobry wychowawca CZASEM poświęcał więc godzinę wychowawczą na realizację swojego przedmiotu. Lepszy bowiem angielski czy polski albo jeszcze lepiej matematyka niż ględzenie o byciu dobrym i szlachetnym. Wysoki poziom nauczania miał gwarantować, niejako przy okazji, iż dzieci będą też dobrze wychowane. ZDARZAŁO SIĘ, że… Uważano bowiem, że osoby pilne, ambitne i zdolne nie sprawiają problemów wychowawczych, a skoro tak, to nie trzeba ich wychowywać. MAM WRAŻENIE, ŻE …Tylko placówki, w których nie udało się podnieść poziomu nauczania, musiały zajmować się wychowywaniem uczniów”.
Wiem, powinnam napisac własny, interesujący tekst, a nie podrasowywac cudzy, ale uogólnienie zabolało.
Zgadzam się z Polą.Tak naprawdę dobre podejście wychowawcze jest kluczem do prawdziwego(!) sukcesu dydaktycznego czy sportowego!!!
S-21: Chyba że dziecko ma bardzo niskie IQ. Wtedy sobie możesz wychowywać i wychowywać ale sukcesem będzie nauczenie go dodawania.
Ync: poszlam pogadałam z pedagogiem, koleża
Ucięło mi posta
Pogadałam więc z pedagogiem, koleżankami, zgadzamy się że jest problem. Ale nam jest potrzebny specjalista bo żadna z nas naprawdę nie ma pomysłu na to jak pomóc dzieciakowi. A może specjalista by wiedział. Może…
Powiem wam, że mąż zwrocil mi uwagę że zajmuję się cały czas tymi łobuzami a nie wzmacniam tych grzecznych średnio. I że jakbym popracowała nad środkiem to może „dół” by się podciągnął.
Ja bym chciała żeby w nauczycielstwie istniała instytucja nowoczesnego coachingu a nie wiecznie stare metody i te same błędy i psychologia 100 lat za resztą europy.
lidqa,
Może mogłabym być Ci pomocna?
Mogłabyś napisać coś więcej o problemie w Twojej klasie?
Mam trochę doświadczenia w pracy z „trudnymi” klasami.
Pracuję w poradni psychologiczno – pedagogicznej, ale większość mojej pracy ma miejsce na terenie szkół.
S-21- dlaczego polonista nie może być wychowawcą mat-fizu? Za głupi? Spaczy czyste matematyczne umysły humanistycznymi bredniami i nie daj Boże będzie im zalecał czytanie nie tylko lektur szkolnych? Cóż to za stereotypy? Matematyka to przede wszystkim umiejętność logicznego myślenia, wnioskowania, a to przyda się każdemu. Tak samo jak wrażliwość, czerpanie przyjemności i nauki z kontaktu ze sztuką czy też umiejętność poprawnego posługiwania się rodzimym językiem. Jestem polonistą po mat-fizie (piątka z matematyki), z mojej klasy oprócz mnie na polonistykę poszło jeszcze kilka osób. Byłam wychowawcą klas matematycznych i korzyści były obopólne. Mimo upływu lat utrzymujemy kontakt, a to o czymś chyba świadczy.
Klasa IV. Bez zmian w dzieciach od początku. I jeden totalnie wyobcowany. On ma osobowość ofiary a oni to czują. Jeśli mogę coś zrobić to teraz, bo za chwilę będzie za późno. Np sprzątanie świata- on wybiera śmieci z kosza żeby mieć w worku więcej. Oczywiście wyśmiewanie. Dziś zrobiłam zabawy integracyjne takie delikatne- choć wydawało mi się to trochę bez sensu po tylu latach razem. DObierali się parami i było kolano do kolana, kciuk do kciuka itp. On nie chciał w tym brać udziału. Także i klasa go odrzuca ale też i on się izoluje. Nie chciał do nikogo podejść i uciekał. Potem robiliśmy księżniczki i zamki. Czekał żeby odpaść z zabawy. Nie brał udziału w niczym co zaproponowałam.
Wiem, że nie wszystkim było łatwo ale nikt tak bardzo się nie izolował. Ja w zasadzie go znam od 2 tygodni i nie iwem co tam jest głębiej.
A z drugiej strony. Oni: zabrali mu czapke i się nią rzucali a on oczywiście probował łapać. Potem płakał. Bardzo łatwo daje się prowokować. Siedzi sam a siedzienie z nim dzieci traktują jako karę. Jest nadpobudliwy ale nie przeszkadza na lekcji. Bardzo labilny emocjonalnie.
Potrzebne mi są jakieś sposoby na włączanie go do działań tak, żeby grupa się nie czuła źle, że musi być z nim. Ogólnie potrzebuję zintegrować klasę BEZ wycieczek i innych tego typu atrakcji.
Margola
Pani tutaj?
Tam na pytania Pani nie po odpowiadała a za nowe zadania się bierze.
parker,
Praca nad problemem konkretnego dziecka, klasy jest mi zdecydowanie bliższa niż próby mierzenia się z problemami w skali makro.
Pozdrawiam
(oczywiście odpowiedź w poprzednich komentarzach)
ync
przestań wreszcie tak „malkontencić”
może jakiś pozytyw o szkole?…
Biorąc pod uwagę to http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8405145,Po_ataku_nozowniczki_w_gimnazjum__Badaja_zachowanie.html szkoła powinna przeprowadzić przede wszystkim szkolenie antyterrorystyczne dla swoich nauczycieli, żeby wiedzieli, jak obezwładniać uzbrojonych nastolatków. Albo przyjmowac do pracy tylko wybitnych specjalistów po resocjalizacji i legitymujących sie szkoleniem w jednostkach GROM.
Najpierw zlikwidowac te 2 godziny religii tygodniowo. Problemy beda sie pietrzyc; nie tylko koniecznossc powaznej debaty na temat „wychowywania” w szkole. Konieczne bedzie wprowadzenie programow przygotowujacych dzieci do zycia w swiecie cyfrowym, czasowo niemozliwe , chyba, ze kazemy dzieciom siedziec w szkole do dwudziestej wieczorem. Nie mozna zjesc ciastka i miec ciastko. Nie mozna miec w szkole dwoch godzin wychowawczej i dwoch godzin religii i do tego jeszcze dwoch godzin informatyki i historii i fizyki itd.
Do lidqua
>Chyba że dziecko ma bardzo niskie IQ. Wtedy sobie możesz wychowywać i wychowywać ale sukcesem będzie nauczenie go dodawaniadlaczego polonista nie może być wychowawcą mat-fizu? Za głupi?<
Być może, ale łatwiej się z nimi dogada ktoś do nich podobny więc łatwiej ich rozumiejący, na dodatek nauczyciel wiodącego w ich klasie przedmiotu, który oni(!) uznali za ważny dla siebie.
Piszę o sytuacji, kiedy jest możliwość wyboru …!!!;-)
Dwa moje posty pomieszało;-)
Do lidqua
>Chyba że dziecko ma bardzo niskie IQ. Wtedy sobie możesz wychowywać i wychowywać ale sukcesem będzie nauczenie go dodawania<
Co ma IQ do rzeczy??? Wyniki i sukcesy są oczywiście na miarę potencjału ucznia. Tym niemniej zawsze więcej można osiągnąć współpracując z danym uczniem niż z nim(!) walcząc. Ba, podobnie jest nawet ze zwierzętami…;-)
>dlaczego polonista nie może być wychowawcą mat-fizu? Za głupi?<
Być sobie może, ale łatwiej się z nimi dogada ktoś do nich podobny więc łatwiej ich rozumiejący, na dodatek nauczyciel wiodącego w ich klasie przedmiotu, który oni(!) uznali za ważny dla siebie.
Dotyczy to również sytuacji odwrotnych – matematyk czy fizyk wychowawca humana to kiepski pomysł!
Piszę o sytuacji, kiedy jest możliwość wyboru ?!!!;-)
I jeszcze 50 kółek – jako realizacja 19-tej i 20 godizny na których przecież też ktoś ma przebywać prawda?
Z tym że ja bym nie przeceniała roli godziny wychowawczej w wychowywaniu. Mi nie brakuje drugiej wychowawczej. Mi brakuje czasu dla dzieci na rozwiązywanie ich bieżących problemów. Jeśli jest konflikt we wtorek a ja mam wychowawczą w poniedziałek to mogę:
1) olać
2) czekać do wychowawczej
3) poświęcić na to matematykę
Wszystkie rozwiązania są bez sensu. A na przerwie mam dyżur.
time
Zgadzam się z tobą. Będzie w następnych wpisach.
Chodziło mi o to – co jest miarą sukcesu dydaktycznego. Czy sukcesem jest nauczenie dziecka na miarę jego możliwości czy wychowanie olimpijczyka. Ja zrozumiałam post S-21 jako olimpijczyka.
Wiadomo, że łatwiej jest z dziećmi grzecznymi i wychowanymi. Lubię też wybintych w nauce i zbuntowanych- jak się dogadasz już z takim to aż iskry przy pracy lecą.
Najgorsza postawa na swiecie dla mnie to: mam cię w d… to co gadasz do mnie mam w d… i tak zdam bo mnie wypchniecie i będę se robił co chcę.
Jeśli przy tym rodzic ma postawę: „po co ja mam łazić do tej głupiej szkoły. ONI sobie nie mogą poradzić z moim dzieckiem” to można zrobić 5 wychowawczych w tygodniu a to nie zmieni postawy dzieciaka. Bo z takim dzieckiem nie pracuje się na lekcji tylko indywidualnie.
S-21- matematyk czy fizyk jako wychowawca humana – i na odwrót – to bardzo dobry pomysł. Ani humaniści, ani matematycy nie są tak ograniczeni, żeby nie zrozumieć kogos o innych zainteresowaniach. Pamiętaj, że tu chodzi o bycie wychowawcą. Do tego trzeba miec po prostu dar, specjalność jest sprawą wtórną. W naszej szkole wychowawstwo mat-fizu dostał kiedyś wybitny matematyk, nauczyciel, o którego wiedzy krążyły legendy. Ale był przy tym kosmitą, nieumiejącym się z uczniami dogadać, jesli nie chodziło o matematykę. To była masakra. Nigdy więcej wychowawstwa nie dostał.
a przeciwieństwa się uzupełniają i bywa ciekawiej.
lidqa
Chodziło mi o to – co jest miarą sukcesu dydaktycznego. Czy sukcesem jest nauczenie dziecka na miarę jego możliwości czy wychowanie olimpijczyka.
Cytuję:
To jest dylemat każdego nauczyciela – uczyć ciekawie, czy skutecznie?
To nie powinna być alternatywa, ale przy tych przeładowanych i nieciekawych programach to jest alternatywa, a nie koniunkcja.
lidqa
No własnie. Ja mam akurat problem wychowawczy w klasie (bo my w podstawówkach jednak wychowujemy trochę :)) i nie bardzo wiem jak do tego podejść.
Takie słowa świadczą o profesjonaliźmie i klasie nauczyciela.
Nie potrafię, nie wiem, nie radzę sobie, potrzebuję pomocy – tak mówią najlepsi nauczyciele. Nieco gorsi nie mają problemów.
Powinnaś otrzymać pomoc od pedagoga, psychologa lub dyrektora. Jeśli oni nie potrafią ci szybko pomóc, to zostałaś sama z problemem, doszłaś do ściany. Masz wówczas cztery możliwości:
– nie robić nic (czyli – nasrać na to – jak powiedziała Dorota z kl. IV)
– poprosić o pomoc całe ciało pedagogiczne
– szukać pomocy na poza swoją szkołą
– zrobić aferę z tego, że nie możesz uzyskać pomocy na drodze służbowej
Gratulacje dla męża.
time
Coś pozytywnego. Konkurs poetycki w szkole podstawowej. Jednym z laureatów został uczeń mający ocenę bardzo niedobrą z zachowania.
Oto ten wiersz (rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione).
Niektórzy ?
czyli nawet ja.
Nawet ty
Nie licząc na innych
i na mnie samą
Będzie to wiersz nie do poznania
Lubią
Ale nie wszyscy
lubi się wiersze i poematy
lubi się ludzi i inne światy
lubi się deszcz, słońce i chmury
lubi się ludzi i kalambury
Poezję
tylko wy ją lubicie
Niejedna osoba
Na świecie
A ja lubię
jak kwiat lotosu zerwany i tęskniący za wodą.
time
Proponuję coś więcej. Portal, na który będziemy pisać tylko pozytywnie, tylko o osiągnięciach, sukcesach, zwycięstwach.
Wersja A – o szkole
Wersja B – o wszystkim
Mam pierwszy wpis: kilka dni temu widziałem na ulicy jednego człowieka, który pochylił się i zabrał coś, co zostawił jego pies.
lidqa, time
Cytat:
Tak sobie myślę, że dla każdego mogłoby być ciekawym doświadczeniem bycie częścią stałej, spotykającej się co pewien czas grupy, która wspiera się wzajemnie w doskonaleniu, w rozwijaniu najlepszych stron swojej osobowości, w budowaniu charakteru.
Taka regularna możliwość przedyskutowania ciekawego dla większości tematu, dzielenia się wiedzą z przeczytanej lektury czy przerabiania ćwiczeń, byłaby nie tylko wsparciem intelektualnym i emocjonalnym dla każdego uczestnika, byłaby również świadectwem, że kierowanie się w życiu konkretnymi zasadami i korzystanie z siły człowieka, daje oczekiwane efekty. Kiedy słyszy się jak, ktoś inny opowiada, jak udało mu się zrealizować – za sprawą zwiększenia poczucia własnej wartości, zbudowania poczucia obfitości czy spójności wewnętrznej i właściwego wykorzystania podświadomości – jakiś cel, wzrasta własna wiara w sens wybranej drogi. Człowiek umacnia się w swoim postanowieniu podążania tą drogą. To zwiększa motywację wewnętrzną i energię niezbędną przecież do działania.
Lidqa,
Zachowania ucznia, 10-latka, które opisujesz mogą mieć różne przyczyny. To oczywiście truizm, nie denerwuj się.
Mało realne jest, moim zdaniem, żeby można było szybko spowodować zmianę w jego zachowaniu. Ale to nie jest tak, że jutro będzie za późno. takie zachowania narastają zwykle jakiś czas i też musi potrwać zanim dojdzie do korzystnej zmiany.
Te zachowania, które opisałaś mogą sugerować zaburzenia ze spektrum autyzmu (np zespół Aspergera – tu ważna byłaby informacja o poziomie intelektu – wyższy niż przeciętny- oraz informacja o sprawności językowej; a czy na w-fie bierze udział w grach zespołowych?).
Takie zachowania mogą też wynikać z np: ze stosowanej wobec dziecka przemocy. Typ dziecka „aniołka” rodzinie dysfunkcyjnej może oznaczać komunikat: „Nic ode mnie nie chciejcie, mnie tu nie ma, zostawcie mnie w spokoju, ja niczego od was nie chcę. Nie wiem co tutaj się dzieje”. Jest też taki typ ofiary określany jako ofiara prowokująca (czyli dwa w jednym).
Zdarza się, ze dziwacznie zachowują się dzieci wychowywane w rodzinach, gdzie ktoś z najbliższych choruje psychicznie.
Nie chcę się wymądrzać a tylko namówić Cię do zebrania większej ilości informacji o dotychczasowym funkcjonowaniu chłopca. Znasz go 2 tygodnie a udało Ci się sporo zaobserwować. Porozmawiaj z nauczycielem klas I-III, rodzicami, nauczycielami przedmiotowcami uczącymi Twoją klasę.
Nie wiem, jakie są Twoje doświadczenia z ppp. W naszej poradni, po sygnale wychowawcy lub rodzica, zaczynamy od obserwacji zachowań dziecka w środowisku szkolnym (towarzyszenie klasie dwa dni zwykle z początku i pod koniec tygodnia). Może mogłabyś zgłosić do poradni prośbę o przeprowadzenie obserwacji zachowań dziecka. Potem omawiając wnioski z obserwującym przedyskutowałabyś zebrane przez siebie informacje.
Moim zdaniem, żeby zaplanować skuteczne działania wobec ucznia i klasy koniecznie trzeba znaleźć przyczynę jego problemów, inaczej to błądzenie po omacku, można nasilić trudności.
Daj znać, czy chcesz, żebym kontynuowała, czy to ma dla Ciebie sens. nie chciałabym Ci narzucać swoich pomysłów.
Pozdrawiam
kiedyś dawno założyliśmy zespół samokształceniowy, nie było wymogu. Zbieraliśmy się, bo chcieliśmy. Była herbatka, kawa i co tam jeszcze kto chciał (samodzielne sałatki, ciasta itp.) Na spotkania przynosiliśmy ciekawą literaturę metodyczną, opowiadaliśmy i dyskutowaliśmy. Nikt nie znał słowa ewaluacja, a ona była, weryfikowało nas życie.
Nie było konkursu sensownego dla poziomu klas, zrobiliśmy, wymyślaliśmy pytania, angażowaliśmy się nawzajem, dokładaliśmy atrakcje.
Teraz zespoły są obligatoryjne, notatki z zespołów obligatoryjne, sprawozdania obligatoryjne. Listy obecności, papiery do wypracowania itd. Skład zespołu ustalony przez dyrekcję.
Wobec tego w szkole spotykamy się tylko tyle, ile musimy. Papierów produkujemy, ile musimy a na kawie spotykamy się poza szkołą w takim zespole, jaki nam odpowiada. I też dyskutujemy, rozwiązujemy problem ucznia, przyznajemy się, że ten i ów sprawia kłopot niejednemu. (W szkole lepiej się nie przyznawać, od razu każą pisać plany naprawcze)
Szkoda tylko konkursów, bo niestety za organizację takowych mogą być odpowiedzialni tylko dwaj n-le. A my zapisywaliśmy się do organizacji konkursów tabunami, wymyślaliśmy je w trakcie roku.Jak wypalił, to robiliśmy dalej a jak nie, to rezygnowaliśmy. (Nie przeszkadzało nam, jeśli ktoś był nieco mniej obciążony i robił tylko trochę)
Zmniejszono ilość konkursów szkolnych do 2 wiodących i kilku pomniejszych. Oczywiście protokoły, sprawozdania itd.
Margola: on ma diagnozę- taką raczej o intelekcie a nie o psychice. Ale ma. Aspergera nie ma na pewno bo tu jestem akurat bardzo dobrze zorientowana w temacie i to nie to. Poza tym to nawet nie chodzi o to co on ma. Chodzi o to jak mu pomóc. I ja go sobie mogę diagnozować a ja potrzebuję metody na włączenie go w dzialania klasy. Metody dla 10-cio latków. To co znalazłam jest dla nich za trudne po prostu. Potrzebuję ćwiczeń do wykonywania w małych grupach żeby naprawdę każdy mógł coś robić.
Witam lidqa,
żałuję, ale nie mogę spełnić Twoich oczekiwań.
„Poza tym to nawet nie chodzi o to co on ma. Chodzi o to jak mu pomóc.”
Niestety trwam przy swoim zdaniu, że aby pomóc trzeba dowiedzieć się „co on ma”.
Diagnoza dotycząca intelektu może np: oznaczać niską normę (kiedyś mówiono pogranicze normy i upośledzenia umysłowego). Dziecko może wówczas nie rozumieć, co się wokół niego dzieje, dlaczego rówieśnicy tak się wobec niego zachowują. Powiela sztywne schematyczne zachowania mimo „odrzucających” sygnałów od kolegów. Nie potrafi zmienić swojego zachowania, aby dostosować się do oczekiwań klasy.
Ale dość o tym.
Jeśli zechcesz zajrzyj do książek Aleksandry Karasowskiej np: „Jak wychowywać i uczyć dzieci z zaburzeniami zachowania” (polecam rozdział „Korygowanie zaburzonych zachowań dzieci w codziennej pracy wychowawcy i nauczyciela”) lub „Jak budować porozumienie i współpracę w szkole”. Wydawnictwo PARPA
lidqa, jeszcze chwila
Gdybyś była smutna i któraś z koleżanek, by to dostrzegła i chciała Ci pomóc.
To czy dla skuteczności tej pomocy miałoby znaczenie dlaczego jesteś smutna?
Czy na sposób pomocy miałoby wpływ, że powodem Twojego smutku jest np:
a)że odkryłaś, że mąż Cię zdradza,
lub
b)że planujesz wyjazd i nie masz kogo poprosić o opiekę nad Twoją suczką,
lub
c)ze zgubiłaś ważne dokumenty szkolne?
On nie ma niskiej normy intelektualnej. On ma problem z koncentracją itp ale norma jest. POwyżej normy też nie.
Wiesz, podobno to się bierze u niego z rodziny. I na zasadzie dziedziczenia i wychowania. Rodziny nie zmienie więc moge probować pomóc … jak się da.
Dzięki za listę lektur.