Gdzie się podziało ciało uczniowskie?
Grono nauczycieli nazywa się ciałem pedagogicznym, natomiast o uczniach danej szkoły w ten sposób się nie mówi. Pojęcie „ciała uczniowskiego” nie funkcjonuje. Przynajmniej na poważnie, bo żartem ktoś tak może powiedzieć. Ale nawet wtedy określenie „ciało uczniowskie” odnosi się do jednostki, a nie do grupy.
Nauczyciele tworzą ciało pedagogiczne, ponieważ mają głowę. Zwykle jest nią dyrektor. Jak jest głowa, to i ciało się kręci. Gdy nie ma głowy, ciało nie funkcjonuje. Dlatego uczniowie nie są ciałem, ponieważ nie mają głowy.
W szkole organizowane są wybory do samorządu uczniowskiego. Ciało pedagogiczne bardzo się stara, aby uczniowie mieli swoją głowę i dzięki temu sami stali się ciałem. Niestety, takie zabiegi na nic się zdają. Nawet jak jest przewodniczący samorządu uczniowskiego, to przeważnie nie ma on żadnej władzy. Jak nawet w jego głowie zaświta jakaś myśl, aby o czymś decydować, to zaraz mu się tę myśl skutecznie z głowy wybija. A głowa bez myśli to po prostu garnek.
Jeśli więc chcemy powołać do życia ciało uczniowskie, to trzeba by podzielić się z nim częścią władzy w szkole. Przewodniczącemu samorządu trzeba by dać część realnej władzy. Powiedzmy, że tak się dzieje i w końcu mamy w szkole dwa ciała. A jak są dwa ciała, to i dwie głowy. Przysłowie mówi: co dwie głowy, to nie jedna. Jedną głową muru nie przebijesz, a dwiema?
Komentarze
Gospodarz.
Dziękuję. Jest to fragment „mojego” programu SZKOŁA SZACUNKU I DIALOGU. Jeśli nauczyciele nie przyjmą, że zasady SZACUNKU I DIALOGU są fundamentem szkoły, to takie ciało jest niemożliwe w tej szkole.
Szczegóły do uzgodnienia.
jak są dwa ciał to się mogą pokłócić i dać sobie po pysku – dlatego właśnie ciało uczniowskie demontuje się gdy tylko spróbuje „się stworzyć”.
A po co ciało uczniowskie? Ostatnio usłyszałem od jednego ciała pedagogicznego, że to nauczyciel w szkole jest najważniejszy „no bo przecież to my uczymy ich (rodziców) dzieci”. Takie ciało uczniowskie, mając organy mowy mogłoby jeszcze coś powiedzieć, a przecież „dzieci kłamią” – to to samo ciało pedagogiczne powiedziało. Więc najważniejszy nauczyciel, a ciało uczniowskie i rodzicielskie: morda w kubeł!
Powołanie ciała uczniowskiego jest bardzo trudne, ponieważ sami nauczyciele nie potrafią powołać samodzielnie własnych ciał przedstawicielskich.
Jednym z priorytetów polskiej szkoły jest zapobieganie konfliktom, co często prowadzi do zamiatania ich pod dywan. Szkoły oficjalnie mówią i piszą: należy dążyć do unikania konfliktów. Bierze się to z przekonania, że konflikt to coś złego. Wszyscy boimy się różnicy zdań, sporów, konfliktów.
SZKOŁA SZACUNKU I DIALOGU przyjmuje inne założenia w tej kwestii.
SZKOŁA SZACUNKU I DIALOGU traktuje różnice zdań, dyskusje i spory jako zjawiska naturalne i pozytywne. Nauczyciele i dyrekcja spodziewają się ich. Ciągle doskonalą metody ich przewidywania, diagnozowania i rozwiązywania. Wszyscy uczestnicy życia szkolnego uczą się wspólnie jak radzić sobie w przypadku konfliktu. Jeśli instytucje szkoły nie rejestrują i nie wykazują różnic zdań, zastrzeżeń i postulatów oraz pracują w pełnej zgodzie i jednomyślności, to powinno to budzić wątpliwości i niepokój.
Każdy uczestnik konfliktu ma prawa i obowiązki:
– prawo do: szacunku; pełnej wypowiedzi; korzystania z pomocy doradców i obrońców; życzliwego traktowania.
– obowiązek: traktowania drugiej strony sporu z szacunkiem i wysłuchania jej argumentów; nie przenoszenia sporu na inne płaszczyzny wzajemnych kontaktów.
Czy takie podejście jest możliwe, np., w renomowanym liceum ?
Jeśli nie, to po co powoływać autentyczne ciało(a) uczniowskie ? Bo fikcyjne mamy już od lat.
Szczegóły do uzgodnienia.
Jest też przysłowie, że gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.
W szkolnictwie scentralizowanym i zarządzanym dyrektywnie od góry do dołu nie ma miejsca na autentyczny samorząd ani autentyczne organy przedstawicielskie nauczycieli czy rodziców. One po prostu nic nie mogą bo nic nie mogą ich partnerzy-dyrektorzy.Wszystko co ma jakiekolwiek znaczenie jest regulowane odgórnie!!!
S-21
Niestety, zgadzam się z Tobą.
… zgadzam się i dlatego nie ma szans żadna reforma, w której nauczyciele nie przeciwstawią się dominacji urzędników, nie stworzą przeciwwagi, nie przystąpią do twórczego kontrataku. Ci nauczyciele, którzy uważają się za ekspertów, równie lub bardziej kompetentnych niż urzędnicy.
Do ync
>Ci nauczyciele, którzy uważają się za ekspertów, równie lub bardziej kompetentnych niż urzędnicy.<
To nie jest kwestia fachowości tylko środków-choćby nagłośnienia i wykorzystania. Urzędnicy p.Hall mają do tego np.fundusze z Kapitału Ludzkiego przy pomocy których mogą sobie zapewnić „przychylność” mediów, kupić wierną drużynę klakierów ( W projektach finansowanych przez UE w MEN mogą brać udział tylko osoby, za które jakiś wysoki urzędnik czy podobna persona poręczy na piśmie , że popierają „reformę min.Hall”(cokolwiek by to znaczyło.