Kto zna wyniki matur?
Dzwonią do mnie uczniowie, rodzice, różni ludzie, aby zapytać, czy znam już wyniki matur. Ktoś przecież musi znać. Niestety, ja do tych osób nie należę. Nie mam dojścia. Przynajmniej na razie. Może gdybym zadzwonił i zapytał?
Trudno się dziwić, że ludzie nie mogą doczekać się wyników. Dwa miesiące czekania to naprawdę długo. Można znieść jajko na twardo. Ostatnio jedna ze znajomych zapytała mnie, dlaczego to musi tak długo trwać. Nie mam pojęcia, egzaminatorzy dawno temu sprawdzili wszystkie prace, np. większość polonistów kończyła 23 maja, a wyjątkowi maruderzy – w sobotę 29. Okazuje się, że urzędnicy potrzebują aż czterech tygodni na opracowanie wyników i wystawienie świadectw.
Nie doświadczyłem pracy urzędniczej, więc nie wiem, czy to naprawdę musi trwać tak długo. Wydaje mi się, że można by przyspieszyć pracę. Przecież nie robi się tego ręcznie. Może trzeba wprowadzić jakiś system motywacyjny?
Wyznaczenie tak długiego terminu na wydanie świadectw maturalnych świadczy o braku szacunku dla młodzieży. Młodzi mogą czekać – myślą zapewne ludzie, którzy ustalają terminy. Na świadectwa – jeśli tak być musi – niech czekają, jednak wyniki matur powinny być publikowane zaraz po sprawdzeniu prac przez egzaminatorów. Gdy zdaje się egzamin na prawo jazdy, to wynik znany jest od razu, a na sam dokument trzeba czekać kilka tygodni. Podobne rozwiązanie powinno się wprowadzić na egzaminie maturalnym – wyniki jak najszybciej, jeszcze w maju, a dokumenty 30 czerwca.
Komentarze
W OKE wiedzą, ale nie powiedzą. Nie ma co tam dzwonić, tam trzeba pracować. To prawdziwie szatańska rozkosz tak trzymać maturzystów w niepewności.
Ja już nie mogę wytrzymać! Niby mam już wakacje, ale cały czas myślę o wynikach matury i o tym, czy dostanę się na wymarzone studia.
Dyrektor ma na stronie OKE swoją stronę, na którą wchodzi się z zakładki „Serwis informacyjny dyrektora” po wpisaniu longinu i hasła. Jeśli będą wyniki, to pierwsze miejsce skąd je można pobrać, to właśnie tam.
Wtedy można je wydrukować i udostępnić uczniom. Po kilku dniach od tej chwili przychodzą pocztą zaświadczenia. Data publikacji w serwisie dyrektora podana jest w materiałach informacyjnych, które dyrektor otrzymał przed maturą.
Zamiast „gdybać” wystarczy podejść do dyrektora i zapytać na kiedy wyznaczona jest data tej publikacji.
Nic się nie da przyspieszyć, gdyż procedura jest ustalona w informatorze maturalnym i jej złamanie byłoby złamaniem prawa.
Procedura wyznacza tak długi termin, gdyż trzeba wszystko skrupulatnie sprawdzić. Wbrew pozorom większość czynności związanych z procedurą wykonują ludzie, nie komputer. Wiąże się to z tym, że komisja ponosi odpowiedzialność za to co opublikuje. Myślę, że ci, którzy na co dzień mają do czynienia z systemami komputerowymi wiedzą, jak niewiele trzeba, aby system pomieszał dane.
Nie chodzi więc o marazm, ale o dbałość o standardy.
@kwant, trzy-cztery tygodnie pewnie zajmuje drukowanie świadectw, tworzenie opracowań itp. prace. Utworzenie jakiejś strony, na której każdy mógłby się zalogować i sprawdzić swoje wyniki dużo wcześniej (bo same wyniki do systemu wrzucić na pewno można by wcześniej) chyba nie przerasta możliwości CKE. W niektórych OKE uczniowie dostali loginy i hasła, i kilka godzin przed rozdaniem świadectw będą mogli poznać swoje wyniki (ale co im da kilka godzin, skoro już dwa miesiące czekają?).
Rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych od dłuższego czasu odbywa się przez internet i problemu nie ma. Szkoła na wprowadzenie danych ze świadectwa, czy testu nie ma chyba jakoś specjalnie dużo czasu (na pewno nie dwa miesiące ;))? I tam wszystko działa.
A Brytyjczycy mają matury w czerwcu, a wyniki 15 sierpnia.I jakoś żyją;-)
Depp pisze:
2010-06-22 o godz. 11:58
Pisałem, że chodzi o procedury. Procedury podają zgodne z prawem nieprzekraczalne terminy. Nawet jakby OKE była gotowa wcześniej, to nie może opublikować, bo byłoby to przekroczenie uprawnień zakończone aferą i „poleciałyby głowy”.
W przypadku rekrutacji są podane prawem terminy, ale komisje same wyznaczają szczegóły. Jest to inny „kaliber” sprawy. W razie wpadki sprawa da się szybko wyjaśnić i nie będzie ogólnopolskiego rozgłosu.
@kwant, procedury nie są ustanawiane wiecznie. Można je zmienić, żeby ułatwić życie kolejnym rocznikom.
Istnieje chyba jakaś ogólnopolska baza, bo uczelnie wyższe importują sobie przecież wyniki kandydatów na studia. Może warto rozważyć dostęp dla samych zainteresowanych, czyli maturzystów.
My tu sobie gadu gadu, a za naszymi plecami stoi taka żaba:
http://www.youtube.com/watch?v=Uw04N176w50&feature=player_embedded
Jestem nauczycielem. Moja córka ma same piątki i szóstki.
– bardzo dużo wie, nic nie potrafi – dlaczego ?
– zwolniłem ją z chodzenia do szkoły w ostatnim tygodniu roku szkolnego (zostań w domu – zajmij się czymś pożytecznym) – zrobiłem dobrze ?
>zwolniłem ją z chodzenia do szkoły w ostatnim tygodniu roku szkolnego (zostań w domu – zajmij się czymś pożytecznym) – zrobiłem dobrze ?<
Ostatni tydzień „nauki” to czas w szkole dla rozwoju ucznia stracony!!!
No, gdybym ja tyle czasu oddawał prace (niechby nawet zwyczajne, żadne tam egzaminacyjne) moim studentom, zapewne oskórowaliby mnie żywcem, zaś dziekan wraz z kierownictwem zakładu powyrywali to, co się zwykle w takich sytuacjach z pewnej części ciała wyrywa. Ale też i nie obowiązują mnie mityczne „procedury”. Dobrze chociaż, że nie pada dość typowy argument „komputer nie pozwala”.
Tak sobie wspominam, że dawno temu, za mglistej komuny, jakoś szybciej te wyniki matur się pojawiały (jakiś tydzień to zajmowało, jeśli się nie mylę). Jednak wtedy nie było tylu komisji, urzędów, komputerów i innych tym podobnych ułatwiaczy. Ech, jednak kiedyś życie było prostsze (tylko matury znacznie trudniejsze).
>Ostatni tydzień ?nauki? to czas w szkole dla rozwoju ucznia stracony!!!
Mówicie tak, jakby przez cały rok na okrągło dzień w dzień dziecko w szkole dostępowało jakiegoś tajemniczego rozwoju. Jednego dnia uczy się więcej, innego mniej, a przez resztę dni – wcale. Niemniej ostatni tydzień – zwłaszcza w przypadku takich dzieci, jak moje – kończące w tym roku szkołę, jest całkiem przyjemny, nieważne, że „dla rozwoju” stracony – dziecko sprzedało stare podręczniki, pogadało na luzie z kumplami, z nauczycielami, powymieniało uwagami, kto dokąd idzie (w sensie nowej szkoły), pobiegało po boisku szkolnym, pograło w siatkówkę – nie na ocenę, a dla przyjemności, oddało ostatnie książki do biblioteki. Wcale nie narzeka, co więcej, chciałoby mieć więcej takich tygodni 🙂
@kwant śmierdzisz mi prawnikiem 😉
Witam czy wyniki z matur nauczyciele znają każdego ucznia czy są objęte tajemnica ?