Trybunał Konstytucyjny broni Karty Nauczyciela

Nie spełniły się marzenia samorządowców, którzy podważali sens Karty Nauczyciela, szczególnie konieczność zatrudniania nauczycieli na umowę o pracę i wypłacania im jednolitych w całym kraju pensji. Trybunał Konstytucyjny uznał, że Karta jest zgodna z Konstytucją, a zadaniem władz samorządowych jest zapewnienie obywatelom dostępu do edukacji publicznej prowadzonej na odpowiednio wysokim poziomie. „A nie da się tego zrobić bez jednolitego i spójnego systemu wynagradzania nauczycieli.” (zob. źródło)

Samorządowcy omijają Kartę jak mogą. Jak przyznał jeden z urzędników, w szkołach, które nie podlegają Karcie, „nauczyciele najczęściej pracują więcej godzin i za niższą pensję, nie mają urlopu dla poratowania zdrowia. Ponadto zatrudniani są na czas określony (najczęściej od września do końca czerwca).” Inny zaś dodał: „Zgłaszają się do nas nauczyciele poszukujący pracy, którzy pracowaliby za niższe stawki i dłużej.” (zob. źródło)

Nie wątpię, że zdesperowani ludzie zgodzą się na każde warunki, byleby tylko mieć pracę. Gdyby pozwolić samorządowcom na całkowitą swobodę, sobie przyznawaliby najwyższe pensje i sowite premie, zaś obywatelom fundowaliby edukację prowadzoną przez nauczycieli, którzy pracują za psie pieniądze i jeszcze po rękach całują władzę w podzięce za szczęście, że w ogóle mają pracę.

Samorządowcy chcą zatrudniać nauczycieli od września do czerwca. W wakacje trzeba by było chodzić do uczniów na zupki albo zatrudniać się przy zbieraniu owoców. A to przecież dopiero początek zmian. Równie dobrze można by zatrudniać nauczycieli od poniedziałku do piątku, bo w sobotę i w niedzielę nie ma lekcji. Po co więc płacić nauczycielom za cały tydzień? Nie ma sensu płacić też za święta. A tak w ogóle to może należy zatrudniać nauczycieli na 45 minut, a za przerwę już nie płacić? Zlikwidujmy wszystkie przywileje socjalne, takie jak prawo do zwolnień lekarskich w czasie choroby, prawo do przerwy podczas pracy, prawo do urlopu. Po co to wszystko? Wprowadźmy wściekle dziki kapitalizm i wyciśnijmy nauczycieli jak cytrynę, a w zamian nie dajmy im nic: ani pieniędzy, ani urlopu, ani nawet zwolnień lekarskich na czas choroby. Niech się cieszą, że w ogóle mają robotę.

A żeby było jeszcze taniej, to sprowadźmy nauczycieli z Ukrainy albo z Chin. Naprawdę jest wiele sposobów, aby edukacja obywateli kosztowała budżet tyle co nic, tylko nie pozwala na to wstrętna Karta Nauczyciela. Do tego ten durny Trybunał Konstytucyjny wymyślił – jak czytamy w uzasadnieniu decyzji – że „Jednolite zasady wynagradzania nauczycieli szkół gminnych gwarantują odpowiedni poziom nauczania i możliwie równy dostęp do oświaty mieszkańców gminy”. Coś takiego! Nauczyciele muszą mieć jakieś prawa. To się po prostu nie mieści w głowie żadnego wójta czy burmistrza. Samorządowcy są oburzeni!