Dzień Dziecka bez dziecka
Urządziliśmy w szkole Dzień Dziecka, ale dzieci nie przyszły. Trudno się dziwić, przecież to nie dzieci, lecz ludzie prawie dorośli. W liceum uczą się osoby zwykle w wieku od 16 do 19 lat, lecz traktowane są jak dzieci. Gdy wychodzimy poza szkołę, każdy uczeń musi dostarczyć zgodę rodziców na samodzielny powrót do domu. To wymyślili urzędnicy, a nie nauczyciele.
Z mojej klasy pojawiły się dzisiaj dwie osoby, z innych klas podobnie. Zebrałem grupkę i urządziłem dla nich pokaz filmów animowanych. Pani profesor zafundowała nam czekoladę. Było miło, ale chyba niezbyt atrakcyjnie. Nastolatki wolą swoje towarzystwo. Reszta klasy zapewne snuje się po mieście i zabawia się po swojemu.
Od pięciu lat mam własne dziecko, więc 1 czerwca świętuję od rana do nocy, z kilkugodzinną przerwą na pracę. Dawniej po lekcjach chodziłem do rodziny, obecnie szybko wracam do domu. Radziłem dzisiaj samotnym kolegom i koleżankom, co kupić dla dzieci w różnym wieku. Dzieci czekają na odwiedziny krewnych i znajomych rodziny, nawet bardziej niż na prezenty. Dobrze jest mieć ciocię czy wujka, którzy pamiętają. Dlatego proszę, dorośli, pamiętajcie o cudzych dzieciach. Nastolatkom dajmy spokój, pomyślmy o maluchach.
Zdaję sobie sprawę, że dorosłym, którzy chcieliby mieć dziecko, ale jakoś tak się stało, że nie mają, może być w dzisiejszym dniu ciężko. Na wszelki wypadek lepiej się do tych osób z własnym maleństwem nie pchać.
Komentarze
U mnie w liceum 1 czerwca zawsze odbywa się „przegląd działalności artystycznej”. Każda klasa przygotowuje 5-10minutową prezentację (najczęściej są to jakieś skecze). Występy są oceniane przez jury, składające się z kilku nauczycieli i przedstawiciela uczniów. Oceniane są m.in.: ogólne wrażenie (czy się podobało konkretnemu osobie z jury), reakcja publiczności, ile osób z klasy było zaangażowanych w przygotowania (zabawa polega na tym, żeby do współpracy byli wciągnięci wszyscy, niekoniecznie muszą występować- trzeba przygotować stroje, scenariusz, scenografię, robić zdjęcia itd.)…
Na koniec następuje ogłoszenie trzech pierwszych miejsc i wręczenie nagród (niekoniecznie rzeczowych ;)- dyplom gwarantujący „Dzień bez sprawdzianu” też jest całkiem okej ;)).
Problemów z frekwencją nie ma. Czasem nawet absolwenci przychodzą oglądać i kibicować :D.
*miało być „konkretnej osobie”
Pozdrawiam!
Depp
Nie trawię dnia dziecka w szkole. U mnie to dzień sportu. 20 osób rywalizuje a reszta się snuje. „Zimno i pada i zimno i pada na ten kraj w środku europy”- ja marzę o braku dnia dziecka.
Własnemu kupilam plastikową zabawkę made in china- bo o takiej marzył.
A ja swoim osobistym dzieciom kupiłam bilety na megawidowisko operowe „Turandot” Pucciniego (do Wrocławia) i stosik książek.
Szkolnym zafundowałam reklamówkę słodyczy i colę + miks najlepszych kawałków z kreskówek. Kilkoro poprawiało dyktanda, niektórym udało się na 4, 5,6. Niższych ocen wspaniałomyślnie nie wstawiłam. Dodatkowe podejście jutro.
time,
czy wiesz, że owe widowisko ma odbyć się na stadionie ( tłum, deszcz, zimno, telebimy)?
Liczę na ładną pogodę i dobre widowisko. (maja nie było, to chociaż może czerwiec się przebije) Jeśli niebo zawiedzie, zostaną dzieciom ciepłe kapcie i domowe pielesze a ja stracę parę zł.
1-ego czerwca nie mialam czasu. W niedziele jade z mlodym do „zabawkowego domu towarowego”, cos sobie wybierze. meczy sie w wyborze miedzy karabinem a maszynka do lodow:D