Matura w sam raz dla gimnazjalistów
Eksperyment „Gazety Wyborczej” (zobacz materiał) udowodnił to, o czym wszyscy wiedzą: że matura jest na poziomie gimnazjum. Nie tylko z matematyki, także z wielu innych przedmiotów. Arkusz maturalny z polskiego nieraz rozwiązują moi uczniowie w pierwszej klasie liceum, już we wrześniu, i nie zdarzyło się, żeby ktoś nie zdał. Po co w takim razie cała nauka w liceum, skoro matura jest o takim stopniu trudności, że można by ją zdawać na zakończenie gimnazjum?
Niski stopień trudności zadań oraz nieustanne wałkowanie łatwych treści męczą jeszcze bardziej niż nauka trudnego materiału. Jednakowa łatwa matura dla wszystkich uczniów zniechęca do nauki zdolną część młodzieży. Mnóstwo uczniów przygotowuje się do matury przez tydzień lub dwa. Co w takim razie robią przez pozostałą część swojej nauki w liceum? Obijają się i wagarują, nieraz miesiącami, a potem w kilka dni nadrabiają zaległości. To niesłychane marnowanie potencjału uczniów zdolnych.
Matura sprzyja leniwym, nieukom i głąbom. To wielki gest władz dla mniej zdolnej młodzieży, dla wszelkich obiboków, dla cwaniaków. Dobrze, że władza troszczy się o trudnych uczniów, niezdolnych i słabych – dzięki temu nie mamy ich na ulicy, lecz są w szkole, zdają egzaminy, planują studia. Tak pomyślane kształcenie pełni funkcję prewencyjną – zapobiega zjawiskom agresji, przestępczości wśród mniej zdolnej populacji. Jednak na tak pomyślanej maturze uczniowie zdolni wychodzą jak Zabłocki na mydle. Najlepsze lata liceum marnują na naukę czegoś, co wiedzą i potrafią już przed przyjściem do szkoły średniej.
Jak rozwiązać ten problem? Przecież nie uczynimy matury trudniejszej, bo na ulice wyjdzie nam młodzież mniej zdolna i bardziej leniwa. Zostawmy więc stopień trudności w spokoju. Tak musi być, chyba że chcemy rewolucji. Natomiast możemy zrobić coś innego. Eksperyment „Wyborczej” powinien skłonić władze do podjęcia decyzji, że najzdolniejsi gimnazjaliści zyskują prawo spróbowania swoich sił na maturze. W liceach zaś mogłyby powstawać klasy dla uczniów, którzy już legitymują się świadectwem dojrzałości. Może nie we wszystkich liceach, ale w niektórych. W moim mieście na przykład są dwa licea przyuczelniane (przy Politechnice Łódzkiej i przy Uniwersytecie Łódzkiem). Niechże wstęp do tych szkół mają gimnazjaliści, którzy zdali maturę. Mogliby łączyć naukę w liceum ze studiowaniem na uczelni.
Nie wiem, czy mój pomysł jest dobry. Trzeba by go przemyśleć i poprawić. W każdym razie przykro patrzeć, jak przy obecnej formule matury marnuje się potencjał zdolnej młodzieży. Leniwi i niezdolni się cieszą, że nauka nie sprawia im wielkich trudności, a uczniowie utalentowani mają wrażenie, że szkoła każe im uczyć się banałów i głupot. I mają rację.
Komentarze
Może warto by było pomyśleć o wprowadzeniu trzech poziomów trudności matury? Na międzynarodowej maturze można wybrać matematykę na jednym z trzech poziomów zaawansowania. Wszyscy byliby zadowoleni- niezdolni zdaliby ten najniższy poziom, najzdolniejsi najwyższy. Zdawalność może by nawet wzrosła. Wyższe uczelnie nie narzekałyby na poziom kandydatów, bo mogłyby sobie wybrać tych, którzy podeszli do matury na najwyższym poziomie…
Tak właśnie podejrzewałam.Mamy trzymać młodzież w szkołach jak najdłużej i to najlepiej w szkołach,których utrzymanie kosztuje niewiele, po to ,by nie wyszła na ulice.Mało istotne jest to ,czy czegoś się nauczy i zdobyte przez nią wykształcenie przyda się krajowi a jej samej da utrzymanie na przyzwoitym poziomie. .Po „studiach” w tzw. wyższych uczelniach wypchniemy ją za granice naszego państwa i po kłopocie. Uff, można odetchnąć…
Ale zaraz. Aby przystąpić do matury, należy ukończyć szkołę średnią. Aby ukończyć szkołę średnię, należy dostać pozytywną ocenę na koniec każdej klasy z każdego przedmiotu, w tym z maturalnego. Aby dostać pozytywną ocenę należy się pewnych rzeczy nauczyć. Dla nauczyciela nazywa się to „realizacją programu”. I jeżeli mój uczeń nie potrafi tego, czego wymagałam za czasów starej matury, to o dobrej ocenie może sobie tylko pomarzyć. Oczywiście z powodu skrócenia liceum pewne treści wypadły, pewne się komasuje, etc, ale pewne twarde i trudne podstawy dalej są. Przynajmniej u mnie. I nie zmiłuj. I niech szanowny Gospodarz nie udaje, że robi inaczej. 🙂
Zgadzam się. Uczniom zdolnym, wybitnym także należy zapewnić odpowiednie miejsce w tym systemie.
A mnie coś innego zastanowiło- jeśli uczeń by mógł zrobić to szybciej- to czy w Polsce wogóle ma szanse? Bo mówi się czasem o mlodych amerykańskich geniuszach ktorzy kończą studia w wieku 12 lat- w Polsce to by było niemożliwe. Jak promować super zdolnego ucznia ktory się w szkole nudzi i jak go pchać wyżej? czy istnieją takie możliwości w ogóle? Bo ja mam takiego co ogólnie zdolny jest, spokojnie mógłby być w pierwszej klasie gimnazjum, ale jakby go posłać do szkoły o rok wcześniej to wyszłoby na to samo- też by się nudził. Mi chodzi o to żeby robić materiał w takim tempie jak się da i podchodzić do tej matury wcześniej. Da się?
Do Depp
>Na międzynarodowej maturze można wybrać matematykę na jednym z trzech poziomów zaawansowania. <
Po pierwsze – na czterech!
Po drugie ten najniższy(Mathematical Studies SL) obejmuje materiał powyżej(!) poziomu rozszerzonego na polskiej maturze(m.in.zaawansowaną statystykę i macierze). Matura międzynarodowa to preakademicki program dla ludzi, którzy mają zamiar na serio w przyszłości różne dyscypliny studiować. Nie ma tu matur „dla niezdolnych”!!!
Myślę że problemem dla zdolnych uczniów nie jest matura, ale przywiązywanie do niej zbyt dużej wagi.
Ja sam jako tzw. uczeń zdolny w ogóle niewielką uwagę przywiązywałem do matury – największym stresem była dla mnie matura ustna z polskiego, a i to raczej z powodu niechęci do takich wypowiedzi ustnych. Do matury z matematyki (kluczowej dla mnie) w ogóle się nie przygotowywałem, „poza szkołą”. Co nie znaczy, że się nie uczyłem matematyki – ale to, czego się uczyłem, nie miało wiele wspólnego z maturą.
Wydaje mi się, że taka zmiana formuły matury nie przyniosłaby nic dobrego, tylko dodatkowe podziały na lepszych i gorszych (już w gimnazjum – na tych którzy zdają maturę, i tych którzy nie zdają), więc znowu ze „społecznego” punktu widzenia to niekoniecznie dobre rozwiązanie. Bardziej trafione byłoby umożliwianie i zachęcanie do (mniej lub bardziej samodzielnego) pogłębiania swoich umiejętności poza ramy matury. Nawiasem mówiąc, wydaje mi się że to kolejna prowokacja Gospodarza, ale… 😉
S-21, skąd mogę ściągnąć konkretne testy? Póki co znalazłem tylko informacje odnośnie obowiązujących treści.
Zwiększenie wymagań zacznijmy od podstawówki! Niech wreszcie będzie limit punktów, których zdobycie pozwala na ukończenie szkoły. W tej chwili wystarczy przyjść na egzamin. W gimnazjum jest tak samo.
Czyli: niech żyją głąby i leniuchy!!!
I niech od małego się uczą, że nie muszą się za bardzo starać.
Lidqa, oczywiście, że uczeń może szybciej realizować program nauki (dwa lata w rok; u nas tak raz na kilka lat się zdarza, częściej dzieciaki z zerówki wcześniej zaczynały I klasę), ale w obecnym systemie: gimn. i lic. 3 lata, zanim nauczyciele się zorientują, kogo maja w klasie, dzieciak już kończy szkołę. Indywidualny tok nauczania to więcej roboty, za którą nie ma nawet „dziękuję”, łatwiej było się na to decydować dla kogoś, kogo się przez kilka lat poznało. Poza tym nie bardzo sobie to organizacyjnie wyobrażam w gimnazjum lub liceum, bo szkoły te skróciłyby się do 1,5 roku.
Obecny system szkolny i egzaminacyjny wspiera uczniów słabych i przecietnych, zdolni maja, moim zdaniem, gorzej niż w czasach „przedgimnazjalnych”.
Ale geniusze nigdy się z dobrze z systemem edukacji nie komponowali, np. Einstein 🙂 a nauka się rozwijała…
Ale taki indywidualny tok na cyzm miałby polegać w obecnym systemie? Kółek ci u nas dostatek ale co to da że ja przyspieszę, czy inni, trzeba by jakieś zaliczenia robic roku albo co… Dla mnie to bez sensu. Poza tym moim zdaniem już od najmłodszych lat brakuje klas profilowanych- nie da się wysłać dziecka do klasy nauk ścisłych. Nawet jeśli – to cała szkoła jest dla zdolnych- ale ogólnie zdolnych- i w ogóle mam wrażenie że w tej chwili uczymy oddzielnych przedmiotów, a sprawdzamy tylko interdyscyplinarnie. NIe ma miejsca na jednostki wybitne ale z jednej rzeczy a nie ze wszystkiego. Uczeń z wielką wyobraźnią, ktory na polskim się rozpisuje i mógłby w tym kierunku bardzo się rozwijać na teście klas 6-tych może wypaść słabo bo matma mu nie leży. I odwrotnie.
W zasadzie ja sama jako matka 6-latka wg mnie naprawdę zdolnego (ale większość matek tak ma 😀 )widzę że żeby te zdolności naprawdę rozwijać musiałabym to robić poza szkołą 🙁
ja tam nie wiem, nie znam się, co by tu zmienić, ale czuję, że zmarnowałam wiele lat w szkole.
już idąc do podstawówki umiałam płynnie czytać, podczas kiedy niektórzy wciąż dukają w liceum, a w gimnazjum nie nauczyłam się niczego nowego. ciągłe powtarzanie tego samego tylko w odrobinę rozszerzonej formie. po trzynastu latach nauki angielskiego powinnam mówić jak rodowita angielka (nie jest tak).
do tego non stop czułam przez tyle lat, że mogłam być leniwa, bo większość rzeczy przychodziła mi łatwo.
to jest właśnie niedoskonałość systemu, że szkoły równają często do poziomu tych najmniej zdolnych i nie ma tu miejsca na indywidualności!
jeżeli miałabym wybór, na pewno wybrałabym przyspieszony tryb edukacji i próbowała skończyć to szybciej!
@llidqa
nie można „profilować” od maluchów, bo ucierpi na tym wiedza z innych przedmiotów, a każdy jakąś wiedzę ogólną, z każdego przedmiotu, powinien posiadać.
Poza tym ryzykowne jest określanie predyspozycji w bardzo młodym wieku, bardzo łatwo o pomyłkę, a wtedy straty byłyby większe znacznie od tych w przypadku „trochę późnego” rozwijania zdolności.
@Kinga
System dotyczy całej społeczności szkolnej. Siłą rzeczy dba „średnio” o wszystkich.
Patrząc na pracę w klasie, obniżanie poziomu do najsłabszych jest równie złe, jak podwyższanie do tych najzdolniejszych…w kategoriach dobra ogólnego.
A co do przyspieszonego trybu…studia w wieku 12 lat? Własnemu dziecku takiej krzywdy bym nie zrobił…toż to tak samo nienaturalne jak emerytura przed 40-tką.
Ludzie, a gdzie dzieciństwo? Gdzie beztroska i zabawa. Gdzie miejsce na rozwój psychologiczny, dojrzewanie, przystosowanie do życia w takim, a nie innym społeczeństwie?
„A co do przyspieszonego trybu?studia w wieku 12 lat? Własnemu dziecku takiej krzywdy bym nie zrobił?toż to tak samo nienaturalne jak emerytura przed 40-tką.”
W pełni się zgadzam.
Życie to też dzieciństwo.
I odwrotnie.
A może nawet przede wszystkim z perspektywy paru lat patrząc.
A co do rozwijania się zdolnych uczniów to szkoła powinna się tym zająć po lekcjach.
Może nawet powinno być ich mniej, żeby więcej czasu zostawić na rozwój zainteresowań.
Już kiedyś pisałem albo to ktoś inny pisał, że nauczyciele powinni być apostołami dziedzin których uczą.
Łącznie z WF.
Powinni łowić talenty i z nimi pracować na zajęciach dodatkowych, zwanych zdaje się kółkami.
I teoretycznie tak jest.
Więc w czym problem?
Mam propozycję: beztroskie dzieciństwo aż do emerytury! A za wszystko niech płaci Unia.
@S-21, okej, mogą być i cztery poziomy, pewnie mam nieaktualne informacje. Ale pomysł i tak moim zdaniem zasługuje na uwagę :). I ja nie postuluję skopiowania wymagań z tamtej matury, tylko ustalenie trudności tych poziomów zgodnie z naszymi realiami.
Swoją drogą, można gdzieś zobaczyć te testy? Bo ciekawa jestem czego oni się uczą skoro najniższy poziom jest trudniejszy od naszej matury rozszerzonej.
U mnie w podstawówce klasy były profilowane od maluchów. Była klasa językowa (5h angielskiego tygodniowo), przyrodnicza (więcej przyrody i jakieś wycieczki), regionalna (powinni sami działacze społeczni wyrosnąć ;)), sportowa i ogólna.
Był kiedyś taki eksperyment – Gimnazjum Akademickie przy UMK w Toruniu, gdzie trafiała młodzież zdolna i uczyła się jednym ciągiem przez 5 lat, bez wyraźnego podziału na gimnazjum i liceum, tym samym zdając maturę o rok wcześniej. Na dodatek jako uczniowie tej szkoły mogli już wtedy uczestniczyć w niektórych zajęciach na UMK. To był eksperyment, bo szkoła pojawiła się, zanim w Polsce pojawiły się gimnazja. Eksperyment się skończył, specjalne finansowanie też, szkoła istnieje nadal, aczkolwiek jest już zwykła, sześcioletnia, z podziałem na gimnazjum i liceum, na dodatek z naborem zewnętrznym, zrezygnowano też z badań zdolności, zastępując to dość sztampowym testem wiedzy i punktowaniem szkolnym osiągnięć. Mimo to dalej osiąga sukcesy, bo prawda u nas jest taka, że jakakolwiek selekcja uczniów daje ponadprzeciętne wyniki. Ci testowani matura gimnazjalisci tez nie byli średnimi statystycznie gimnazjalistami, a uczniami klasy matematyczno-fizycznej. Mam syna, który tez chodzi do takiej lekko wyselekcjonowanej klasy o profilu matematyczno-informatycznym w gimnazjum i z palcem w nosie poradziłby sobie z taka maturą, niemniej czy gimnazjalista z jego szkoły z klasy ogólnej – już wątpię.
a może zrobić maturę tzw. 1go i 2go stopnia. Po tej pierwszej można byłoby studiować na uczelniach tzw. akademickich, tam gdzie nie uzyskuje się tytułu zawodowego i trzeba przestudiować cały cykl aż do magisterium . P[o drugiej można byłoby studiować tylko na kierunkach tzw. zawodowych, uzyskując tytuł zawodowy inżyniera, licencjata itp. Matura 1go stopnia byłaby po liceach ogólnokształcących a 2go stopnia po technikach i liceach profilowanych. Tam młodzeż mniej przykłada się do przedmiotów ogólnych, najczęściej ma ich mniej niż w liceach ogólnokształccych i (nie oszukujmy się) jest to przeważnie młodzież mniej zdolna lub taka, która osiągnęła słabszy wynik ze sprawdzianu gimnazjalnego, więc ma większe braki w nauce.
Oczywiście należy stworzyć szansę wszystkim na zdawanie także tej matury 1go stopnia, ale dopiero po uzupełnieniu wiedzy i zaliczeniu dodatkowych „kursów” z interesujących ucznia przedmiotów.
Ucząc w gimnazjum i technikum widzę, że wielu moich uczniów mogłoby zdać maturę podstawową z języka niemieckiego zaraz po gimnazjum, natomiast wielu uczniów technikum nie powinno do niej przystępować.
Uczniowie ci wiedząc, że poziom testów jest niski i wystarczy „strzelić” dobrze na zadaniach zamkniętych (kto to wymyślił?!?!?) przez 4 lata nie przykładają się do nauki (często nie kupują nawet podręczników) i wiedzą, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że maturę zdadzą.
Może pozwolić utworzyć w gimnazjach klasy profilowane? Młodzież realizowałaby ogólny program, ale nauczyciele mieliby do czynienia z grupą uczniów o jednakowych zainteresowaniach.
Moim zdaniem ,,eksperyment” przeprowadzone przez GW jest trochę naciągany.Wg nich duża część uczniów zdobyła >33 punktów,tylko że w gimnazjum nie ma logarytmów,trójmianu kwadratowego,prawdopodobieństwa..wydaje mi się że ta sprawa jest trochę naciągana.Jednak nie zmienia to faktu że matura jest na bardzo niskim poziomie.Pozdrawiam 🙂
ale sa potęgi, średnie, tw pitagorasa i talesa. I to w zasadzie wystarczało.
To byli uczniowie klas matematycznych z gimnazjów.Oni akurat mają na lekcjach i kółkach sporo ponad podstawę.I badzo dobrze!!!;-)
Na portalu edukacyjnym Gazety Wyborczej już od września był umieszczony arkusz maturalny, w którym zadania były w 60% takie same jak jak w arkuszu maturalnym, który młodzież rozwiązywała na początku maja (tylko inne dane). Wystarczyło ten arkusz przerobić, aby spokojnie zdać maturę z matematyki.
Podaję link : http://bi.gazeta.pl/im/7/7093/m7093997.pdf
Zatem Gazeta już o tym wiedziała od poprzednich wakacji. Robienie teraz takiego eksperymentu, to „bicie piany”.
ja powiem tak.
w gimnazjum niczego sie nie nauczyłam !!!
i to nie przez moje lenistwo, tylko przez nauczycieli ;/
wiem ze to straszne ;/
przez trzy lata miałam 5 nauczycielek od j.niemieckiego. . . –>każda uczyła inaczej … ;/ na swój sposób…
chemia. masakraaa. było tak „umiecie??” każdy odpowiadał tak „nie!!” a nauczyciel „no to lecimy dalej” …
i nasuwa sie tu pytanie. czy ważne jest tylko to że mamy przerobione program?? wiedza sie nie liczy??
nie bede już wspominać o historii, matematyce ;/ ;/
kompletna „kiszka” .
„Mamy trzymać młodzież w szkołach jak najdłużej i to najlepiej w szkołach,których utrzymanie kosztuje niewiele, po to ,by nie wyszła na ulice.”
Calkiem dobry pomysl;) Mozna pojsc dalej i trzymac ja tam do poznego wieczora. Spadek przestepczosci muroway.
tsubaki
zob. Projekt Rozporządzenia MEN z 28 kwietnia 2010
w sprawie warunków organizowania kształcenia, wychowania i opieki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnych oraz niedostosowanych społecznie
w przedszkolach, szkołach i oddziałach ogólnodostępnych lub integracyjnych
Tak się składa, że w liceum zaliczano mnie do najzdolniejszych uczniów i ani poziom, ani wymagania nigdy mi nie przeszkadzały. Dzięki temu, że nauka nie sprawiała mi takiego trudu mogłam normalnie żyć, spotykać się z przyjaciółmi, dbać o kondycję fizyczną, rozwijać hobby i czytać więcej z dziedziny, która mnie interesuje (biologia). Gdybym te podobno jedne z najpiękniejszych lat życia musiała spędzić nad książkami ucząc się pilnie ze wszystkich przedmiotów, byłabym nieszczęśliwa.
Matura powinna być dobrowolna i tylko dla chętnych. Nie powinna o niczym decydować. Prywatna sprawa każdego ucznia i obywatela. Tak jak tytuł magistra.
Ucz się, uczęszczaj na szkolenia, kursy. Zbieraj świadectwa, certyfikaty. Może przydadzą się. Może jakiś pracodawca zainteresuje się.
Tak będzie za 50 lat. Zakładamy się ?