Dlaczego nauczyciele nie lubią nauczycieli?
Zdarza się, że uczniowie chwalą jakiegoś nauczyciela. Czasem nawet bardzo, gotowi za nim wskoczyć w ogień. Świadomość tego, że młodzież ceni, potrafi uskrzydlić, dodaje chęci do pracy, wręcz czyni cuda.
Taki sam wpływ, może nawet większy, ma poparcie kolegów, ich sympatia, wyrazy szacunku, a nawet – czemu nie? – oznaki podziwu. Niestety, z tym coraz gorzej. W swojej karierze zawodowej spotkałem jedną osobę, zresztą spotykam ją codziennie w pracy, która szczerze i z pełnym przekonaniem zapewnia rodziców o zaletach nauczycieli, pracujących z ich dziećmi. Jednych nauczycieli zaszczyci drobnym komplementem, a innych nachwalić się nie może. Cieszę się, że z nią pracuję: o wiele łatwiej przyjąć mi jej krytykę, gdy wiem, że potrafi docenić i pochwalić. Jak ktoś za plecami chwali, to ma pełne prawo krytykować mnie prosto w oczy. Czemu nie?
Niestety, taka postawa, chwalenie kolegów, to wyjątek. Zwykle zdarza się coś przeciwnego – wypowiadanie niepochlebnych opinii o konkretnych osobach za ich plecami, a prosto w twarz cicho sza albo nawet fałszywa słodycz. I nie chodzi mi wcale o plotkowanie w gronie przyjaciół, bo to się zdarza każdemu, ale o wyrażanie negatywnych uwag w klasie czy na zebraniu z rodzicami. Zresztą samo przytakiwanie, gdy uczniowie narzekają na jakiegoś nauczyciela, oznacza, że się z nimi zgadzamy i tak samo źle myślimy o koleżance czy koledze. A może należałoby jasno i wyraźnie powiedzieć uczniom, że w naszych oczach ten nauczyciel wygląda zupełnie inaczej. Czemu nie?
Byłem kiedyś przeciwnikiem monitoringu, ale jak słyszę, co nauczyciele wygadują do uczniów o swoich kolegach z pracy, to chciałbym, aby wszystkie lekcje były rejestrowane i później publicznie odtwarzane. Obejrzałbym to i owo, bo aż mi się wierzyć nie chce, chociaż czemu nie?
Komentarze
Rzeczywiście mówić źle za plecami kolegów – rzecz brzydka, ale z tzw. drugiej strony – nasze środowisko jest nie najciekawsze, często zdarzają się nauczyciele – nieuki i bęcwały – i co czynić, mówić mój znakomity kolega/koleżanka, czynić z durnia wyrocznię wobec uczniów i rodziców…
Nie wierzę. Co bym nie myślała- w życiu nie powiem tego dzieciom. Nawet jeśli nauczycielka robi błędy rzeczowe i dzieci z tym do mnie przychodzą to mówię jak jest i że pani może się zamyśliła albo nie spojrzała. Czy to kłamstwo? nie koniecznie- ja też mogę zrobić błąd – każdy czasem nie spojrzy. I z tego co wiem i jak by nie było między nami – nikt uczniom czy rodzicom nie mówi że ktoś jest złym nauczycielem, że nie miał racji, że sobie nie radzi… Być może dlatego tak jest że to mniejsze dzieci i bardziej uważamy- nie wiem, ale nie chce mi się wierzyć w to co gospodarz pisze.
Mysle, ze Panstwa moze zaintertesowac ten tekst, w ktorym amerykanski nauczycuel patrzy za siebie, prypominajac swa prace w szkole w Namibii.
To a propos poprzedniego watku – przepuszczac/nie przepuszczac.
Link zaczeronelam z arcyciekawego blogu „Migotanie slow” prowadzonego przez Andrzeja Soleckiego (andsola) polskiego matematyka mieszkajacego w Brazylii
http://wingolog.org/archives/2008/11/24/things-i-did
Myślę,że nauczyciele są tacy, jak całe nasze społeczeństwo. No,cóż… Oszczędny jak Szkot,zorganizowany jak Niemiec,zawistny jak Polak…
Mi osobiscie sie gleboko wydaje, ze nauczyciele sie nie lubią, poniewaz niektorzy z nich co jakis czas zapodają tym drugim jakies teksty po angielsku i tamci nie moga nic z tego zrozumiec (to tak jak z jazzem, ktorego nie kuma nikt). Denerwuja sie wtedy, robią sie czerwoni ze zlosci i zaczyna sie:
– wytykanie,
– obgadywanie,
– za plecami pomawianie,
– na wywiadowkach tendencyjne komentowanie,
– babranie.
Poniewaz trudno zniesc takie cisnienie, emocjonalna bańka pęka niczym plastikowa torba wypelniona mlekiem, przekluta przez jakiegos dowcipasa nagle, najczesciej na ostatniej lekcji w piątek.
SZKOLA BRAKU SZACUNKU I OBGADUNKU ma wtedy miejsce.
Już drugi raz gospodarz w ostatnim czasie ten temat porusza.
Oj,ktoś nieźle musiał gospodarza obsmarować.
Czemu nauczyciele krytykują swoich kolegów wobec uczniów czy rodziców?
Bo są durniami którzy w maglu powinni pracować a nie dzieci uczyć.
Poprzednio zastanawiał się autor nad przypadkami uczniów co to na dopuszczenie do matury nie zasługują a oni maturę zdają i studia kończą.
A ilu z nich nauczycielami zostaje?
Ostatni tekst w Polityce który tak Polą wstrząsnął polecam.
Szkoda, że większość nauczycieli go nie przeczyta bo w ogóle nie czyta jak z badań wynika a ta część co czyta to Tinę lub Życie na gorąco od Polityki woli.
Dobry wieczór,
Dziękuję Gospodarzowi za wzbudzenie we mnie refleksji socjologicznej. Nauczyciel klas 1-3 w szkole podstawowej: ” w przedszkolach tylko się z dziećmi bawią, nie przygotowują do nauki w szkole”,
nauczyciele klas 4 – 6 w szkole podstawowej: ” w nauczaniu zintegrowanym nie uczą solidnie podstaw, nie wdrażają skutecznie do dyscypliny szkolnej, matkują ucznim”,
nauczyciele gimnazjum: ” w podstawówce cackają się z uczniami a tych, których nie nauczycli podstaw wypychają do gimnazjum”,
nauczyciele w szkołach ponadgimnazjalnych: ” w gimnazjach niczego porządnie nie nauczą, nie radzą sobie z zachowaniem młodzieży i tacy rozwydrzeni i z podstawowymi brakami przychodzą do szkoły średniej”,
wykładowcy na uczelniach: ” ledwo zdana matura, nedza intelektualna, brak umiejętności myślenia i samodzielnej pracy umysłowej i my mamy z takich zrobić elitę intelektualną kraju?”,
Studenci o wykładowcach: „nie przygotowani, tylko Power Point, powielanie wykładów ze starych zeszytów, brak wyjaśnień i odsyłanie do własnego podręcznika, złośliwości na zaliczeniach 9i egzaminach …”,
Rodzice uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych o nauczycielach: „…”
A teraz z innego ale polskiego podwórka: mój fachowiec od rur wodociągowych: ” kto Pani tak spaprał tę instalację?”
A wszystko to asekuranctwo i kunktatorstwo: jeśli mi się nie uda to dlatego, że poprzednicy się nie przyłożyli, spaprali więc mnie nie wińcie i nie oczekujcie cudu”.
Żyć się odechciewa …
W Polsce nie istnieją realnie żadne reguły i procedury oceny nauczyciela.ŻAdne też uprawnienia z takiej oceny nie wynikają!Toteż obsamrowanie kolegi jest formą walki o swoje interesy, często bardzo skuteczną!!!I tyle…;-)
Manager, ktory to artykul? Ten o pisarzach, dla ktorych pisanie to straszna meczarnia, chociaz zyc bez tego nie mogą? I dlaczego wlasciwie oskarzasz nauczycieli o nieczytanie Polityki? To tak jakby powiedziec, ze motocyklisci nie czytają „Swiata motocykli”,pilkarze „Swiata piłki”,anglisci „Shaggy naughty English”,a ksieza na przyklad „Rosserwatore Romano”. Jak mozna w ogole nie czytac Polityki, pytam sie tu zaraz…
Menadżer,wzywam cie wyprostuj sie, bo sie zgarbiłeś.
Cóż, nauczycielstwo szanowne nasze ubożeje intelektualnie i kulturowo:)Niestety, pauperyzacja:)Mały przykład.Kto na konferencjach rzuca się jak sęp na katering?Upycha na talerzyczek kanapusie i ciasteczka na zapas?Nauczyciel.
A drobiażdżki od Wydawnictw:breloczki,aktóweczki,notesiki kto chętnie, czy trzeba nie trzeba, chomikuje?Nauczyciel.
Itd…
Na szczęście są w tym gronie szacownym perły, brylanty,bursztyny.
PS:Sama jestem nauczycielem.
Szanowny Gospodarzu.
Proszę skorzystać z „mojej” propozycji. Kiedy … ? Dlaczego nie ?
Przeczytałem ten artykuł i rozumiem czemu Pola „czuję się, jakby ją duży but przydepnął”.
Pozdrawiam
Prawdziwe, smutne… I jest coraz gorzej, i trudno iść do pracy, bo człowiek wie co go tam czeka… To nie prawda, że w szkołach są źli uczniowie, to dorośli sprawiają, że coraz trudniej uczyć… Pozdrawiam
Ehhh, jakie to prawdziwe i smutne. Ja pracuję w liceum od niedawna i od początku nie mogłam znaleźć wspólnego języka z nauczycielami, z których zdecydowana większosć jest dużo starsza ode mnie. Przerwy wolę spędzać w sali z uczniami, albo gdziekolwiek indziej, a do pokoju nauczycielskiego wchodzę właściwie tylko po dziennik. Z uczniami za to dogaduję się świetnie i czasem od nich słyszę, że inni nauczyciele mnie nie lubią!
I wszystko byłoby super, uwielbiam swoją pracę i pocieszam się tym, że to w końcu dla uczniów jestem w szkole i to z nimi spędzam 95% czasu, ale czuję, ze z czasem ta atmosfera nieprzyjaznej obojętności może mi popsuć przyjemność z pracy w szkole i zacząć coraz bardziej doskwierać…
„A teraz z innego ale polskiego podwórka: mój fachowiec od rur wodociągowych: ? kto Pani tak spaprał tę instalację??”
He, he. To sport narodowy, ja tak mialam z dentysta:
„Ech, ja bym lepiej pani ta koronke zrobil” i spapral gorne zwykle plomby:((
Coraz czesciej zaczynam podejrzewac, ze Amerykanskie „Polish jokes” nie sa bezpodstawne.
Z kulturą i taktem trzeba się urodzić. Dawniej było nie do pomyślenia, żeby rodzic, a tym bardziej nauczyciel mówił w obecności dziecka źle o innym nauczycielu. W swojej szkole lubiłam i szanowałam do niedawna prawie wszystkich nauczycieli. Od niedawna pracuje z nami Białorusinka. Gdy uczniowie poprosili ją o odsłonięcie tablicy, którą zasłaniała powiedziała im, że nie jest taka gruba jak pani X(też nauczycielka), by zasłaniać ową tablicę. Coraz trudniej z uśmiechem na ustach przekraczać mury szkoły.
zawiść jest… wiadomo,że poza pracą w szkole niwiele osób robi coś jeszcze w czym mogłoby się ywkzać spełnić. Tak się skłąda,że robię doktorat-od czasu do czasu coś mi się na uczelni uda-nie chwalę sie tym wpracy gdyż znam reakcje-dla moich kolezanek jest to niezyciowe, niewazne- wazne są kosmetyki i metki na ubraniach. Kiedyś pokazałam jednej z koleżanek pewną publikację naukową ( prosiłą mnie o to) której jest współautorką- jedna ogladała a druga rzuciłą okiem prychnła i wydęła usta… Z realcji uczniów wiem,że dodatkowo skomentowała ten fakt na lekcji… Kadrę mamy na poziomie….