Szkolna abulia

Wakacje zbliżają się nieuchronnie, co można poznać po tym, że skończyły się już ferie zimowe. Dzisiaj idę pierwszy raz do pracy po dwutygodniowej przerwie. Jak się spodziewam, głównym tematem rozmów zarówno nauczycieli, jak i uczniów będzie to, że nam się nie chce.

Przypadłość, która dręczy nas wszystkich, nazywa się abulią, a objawia się ona właśnie brakiem chęci do czegokolwiek. Owa abulia szczególnie mocno daje o sobie znać w pierwszych dniach po długiej przerwie w nauce czy w pracy. Dlatego pod żadnym pozorem nie wolno zaraz po feriach narzucać ludziom nowych zadań do pilnego wykonania, bo i tak nic z tego nie będzie.

Rozumny nauczyciel musi pozwolić dzieciom na chwilę jęczenia, że życie jest niesprawiedliwe, ponieważ trzeba się uczyć. Podobnie rozumna dyrekcja nie zarzuci nauczycieli nowymi zadaniami, lecz odczeka ze trzy dni, aż organizm przyzwyczai się do rannego wstawania i wychodzenia do pracy mimo woli.

Niestety, nie wszyscy dyrektorzy szkół są w tej materii wystarczająco mądrzy. Niektórzy nie mogą się doczekać, aby zaraz w pierwszych minutach pracy zarzucić swoich podwładnych robotą. Niech się nie dziwią, że reakcja nauczycieli będzie jedna: „nie chce mi się, bo i tak niebawem zostanie ze mnie szkielet”. Mnie szczególnie mocno dopadło melancholijne uczucie, ponieważ rodzinę odwiedziła śmierć, zabierając osobę niewiele starszą ode mnie. Z tego powodu, chociaż nie tylko, w głowie mam spleen.

Mądrość i doświadczenie nakazują po feriach spieszyć się powoli i nie narzucać innym ciężkiej roboty. Inaczej będzie bunt na pokładzie. W pierwszych dniach nauki każdego łapie za gardło niemożliwość, czyli – jak to wyjaśnił mecenas Tadeusz de Virion – stan, kiedy „chcę, ale nie mogę”. Nie należy mylić tego uczucia, które jest chorobą duszy, z dobrowolnością, czyli stanem, kiedy „mogę, ale nie chcę”. Zapewniam wszystkich, że chcę, ale nie mogę. Dajcie mi kilka godzin względnego spokoju, a dojdę do siebie i będę mógł.

Wakacje zbliżają się nieuchronnie, ale aby je przybliżyć jeszcze bardziej, zarezerwowałem już wczasy dla siebie i najbliższej rodziny. Mam nadzieję, że dobrze mi to zrobi na poprawę humoru. Jak się ma zarezerwowane wczasy, to człowiek wytrzyma w pracy, choćby mu przyszło siedzieć cztery miesiące na jeżu.