Nauczyciel wielu przedmiotów
Blady strach padł na biologów, chemików, fizyków, geografów, historyków, ponieważ każdemu z nich w liceum liczącym ok. 500 uczniów może zabraknąć godzin do pełnego etatu. Wszystko przez reformę, która dopuszcza uczenie w blokach przedmiotowych. Na przykład w klasach humanistycznych nie będzie oddzielnie fizyki, chemii i biologii. Da to potężne oszczędności w budżecie, ale nauczycieli pozbawi godzin.
Rozwiązaniem problemu może być wieloprzedmiotowość. Za kilka lat podobno ma nie być w szkole miejsca dla jednoprzedmiotowców. Wszyscy muszą uczyć co najmniej dwóch przedmiotów, a najlepiej trzech.
Nie ma się co ociągać, trzeba szybko iść na studia podyplomowe i zdobyć prawo do nauczania drugiego przedmiotu. Tylko jakiego? Największym powodzeniem cieszą się przedmioty, które wymagają najmniejszego wysiłku. Niestety, wiele przedmiotów jest już zajętych. Historycy zmonopolizowali wiedzę o społeczeństwie, a matematycy – informatykę. Trzeba szukać dalej. Może wyjściem będzie zdobycie uprawnień do języka obcego? Nie ma to jak pewny i stabilny przedmiot. Jak ktoś zainwestuje w studia z wiedzy o kulturze, ryzykuje, iż za jakiś czas tego przedmiotu w ogóle nie będzie.
Ruch w interesie bardzo duży. Za dwa lata reforma wchodzi do liceów, co oznacza gwałtowne zmniejszenie liczby godzin do podziału. Należy wiedzieć, że wg szkolnych przepisów wieloprzedmiotowcy są bardziej chronieni przed zwolnieniem niż jedno. A zatem warto zainwestować w zdobycie uprawnień do nauczania drugiego przedmiotu. Niestety, jednoprzedmiotowcy będą musieli ze szkół odejść.
Zastanawiam się, czy uczelnie produkujące pedagogów nadal wypuszczają specjalistów od jednego przedmiotu, czy też już przestawiły się na nowe tory. Głupio skończyć studia, zdobyć dyplom uprawniający do nauczania i dowiedzieć się, że to za mało, gdyż szkoły nie zatrudniają jednoprzedmiotowców.
Komentarze
Przecież to jakieś koszmarne nieporozumienie. Nauczanie problemowe – bloki tematyczne, nie polegają na tym, że ogranicza się pewne przedmioty i – co zgrozo – wyłącza się je programu, tylko na tym, ze określa się „blok problemowy” i np. 4 kolejne lekcje, na ten sam temat prowadzą fizyk, biolog, chemik i matematyk – analogicznie: polonista, historyk, geograf i lektor języka obcego.
Wyższa szkoła jazdy w tej dziedzinie nauczania, to tzw. pionowe formułowanie problemu, czyli interdyscyplinarne przedstawianie danej problematyki programu, i wówczas, w bloku tematycznym jest np. wykład z historii myśli technicznej, ćwiczenia z fizyki, chemii, a to wszystko okraszone językiem obcym.
Swoją drogą, ponad 25 lat temu „zrobiłem” uprawnienia językowe oraz przeżyłem niezłe studia podyplomowe na SGPiS – i opłaciło się. Teraz – chwała Bogu – jestem poza tym. Ale taka głupota musi poruszyć, nawet emeryta. Pozdrawiam.
u nas (matematyka na uwr) studenci specjalności nauczycielskiej muszą obowiązkowo uczyć się jednocześnie innego przedmiotu (co jest, z tego co słyszałem, powodem wielkich bolączek związanych z układaniem planu), zdaje się że nawet ustawa tego wymaga, więc raczej nie ma obaw co do nowych nauczycieli pod tym względem..
Mnie zastanawia jakim specjalistą od chemii będzie matematyk np po studiach podyplomowych. I czy jego wiedza naprawdę wystarczy żeby zainteresować uczniów w liceum. Bo zakładamy ze na chemię chodzą zainteresowani tak?
Ja jako matematyk chyba bym historię zrobiła 🙂 Bo tak!
Może, mam nadzieję, czy jak to napisać inaczej … , jasny szlaczek trafi i ministerkę i jej wiekopomną reformeczkę, a jak nie, to dziej się wola nieba. Ja swoje dzieci nauczę, reszta, no cóż szkoda, ale niech się sami uczą. Zresztą jeszcze większe cuda szykują się w nauczaniu zawodu, to dopiero będzie cymes!!!
A może uczniowie na tej zmianie zyskają???
Jak się programy wieloprzedmiotowe wysypały bo kadra okazała się niezdolna do koperacji to może w jednej głowie się taka współpraca nawiąże.
A ja niekiedy dostrzegam w naszej edukacji pozytywy. Znowu przybylo mi kolejne nauczanie indywidualne i juz mam 6 uczniow, ktorych obsluguje w domu. Jak tak dalej poradnie beda generowaly zaswiadczenia to ….. na 1 ucznia bedzie przypadal 1 nauczyciel!!!
Parker
Czarno to widzę. Wielu spotkałem ludzi o kwalifikacjach nieomal renesansowych i niewiele z tych kwalifikacji wynikało.
Pozdrawiam
Lidqo, chyba nikt z wypowiadających się na tym forum nie chciałby, aby jego dziecko było uczone, np.chemii przez fizyka po studiach podyplomowych lub informatyki przez osobę legitymujacą się innym kie
runkiem studiów, np. matematycznych.
Doceniam trud włożony w studia podyplomowe, wiem, że często ta forma dokształcenia jest podejmowana , aby uniknąć zwolnienia, wiążą się z tym ludzkie dramaty.
Gdy po latach mój mistrz, nauczyciel, uczący mnie w szkole średniej, wypowiadał się na temat studiów podyplomowych, powiedział kolokwialnie, że osoby uczące po takich studiach nowego dla nich przedmiotu są dalej od ucznia o dziesięć lekcji.
Od siebie dopowiem, iż gdy tacy nauczyciele prowadzą zajęcia z trudną klasą, wówczas problemy się, niestety, nasilają, podobnie jak wobec ucznia-pasjonata danego przedmiotu.
INO: Ciekawe, studia podyplomowe z informatyki ukonczylem w 1991 roku. Nie zastanawialem sie wtedy po co mi te dodatkowe kwalifikacje, bo szkol posiadajacych taki przedmiot bylo niewiele. Chcialem sie ksztalcic i bylo, jest i bedzie to moja pasja.
Ale w zawodzie jest wiele osob, ktore uzyskuja dodatkowe kwalifikacje dla samych kwalifikacji. Trudno to negowac skoro takie wymogi stawia pracodawca.
Na temat kwalifikacji mozna dlugo pisywac …….
Jeśli nauczyciel matematyki nie jest w stanie się nauczyć fizyki na poziomie gimnazjum i klasy humanistycznej w liceum albo polonista historii na poziomie ogólnym to niech tańca uczą mało zdolną młodzież
Jak można popierać tą reformę?
Parker: jestem matematykiem, dobrym. Studia z wyroznieniem itp- no leży mi to wybitnie. Za to fizyki nie rozumialam nigdy. Owszem jak mi ktos powiedzial ktory to wzor to reszta jakos szła bo podstawiac przeksztalcac itp to juz moglam. Ale co to jest ten caly opor, jak ten prąd tam leci itp to zapomnij. Moj kobiecy mozg tego nie ogarnia. A taniec i owszem. Prędzej bym mogła zgłębić chemię i biologię.
Moja koleżanka wlasnie konczy studia informatyczne podyplomowe. W zasadzie mówi ze przez 3 semstry nic wielkiego się nie nauczyła. Teoretycznie i owszem, ale programu żadnego nie napisala, accesa miala teoretycznie, strony robili na front page’u itp itd. Ale papier będzie miala. W podstawówce uczyć może bez problemu – ale przeciez teoretycznie także w liceum. Ilu uczniów będzie lepszych od niej??? Czy taki właśnie powinien być naucyzciel? Na poziomie ucznia? I czemu ta reforma jest właśnie do liceum kierowana jak w zasadzie to tylko w podstawówce można jeszcze przewyższać ucznia wiedzą po takiej podyplomówce?
Lidqa: Spokojnie z fizyki w gimnazjum lub liceum – profil humanistyczny dalabys rade. Ministerstwo zobowiazuje nauczyciela do przeprowadzenia 2-3 obowiazkowych doswiadczen!!! Zastanawiam sie czy wogole gabinety fizyczne, chemiczne itd beda potrzebne! Jaka to kolosalna oszczednosc dla samorzadow! A doswiadczenia niech sobie mlodziez na YouTube obejrzy! jak zreszta wszystko inne….
Chwileczke, jak mozna byc matematykiem i nie rozumiec fizyki? To tak jakby byc polonista i nie znac angielskiego. Pozdrawiam wszystkich rusycystow, co sie przerobili na anglistow. W podstawówce po dyplomówce.
Tu jest niestety problem-dobry fizyk może świetnie uczyć matematyki bo to język jego dyscypliny.W drugą stronę to nie idzie, niestety.Podobnie z biologiem uczącym chemii – w drugą stronę nie idzie.I wobu tych przypadkach nie są im potrzebne żadne studia podyplomowe.Za to historii czy geografii oraz WOS każdy w miarę inteligentny człowiek może uczyć bez problemu;-)
Chodzi tylko o pieniądze. Żeby nowe sprzedać podręczniki, żeby taniej uczyć, a skutki? Na bogów, przecież gdyby ktoś z menu chciał porozmawiać z e zwykłym nauczycieliną z powiatowej szkoły średniej, to bez wydawania milionów na pseudobadania zebrał by wstrząsającą wiedzę. Gdyby ktoś zechciał zrobić w maturalnych klasach proste dyktando z dawnej 8 klasy szkoły podstawowej, a z matematyki zwykły test z dodawania, mnożenia i dzielenia + ułamki, to trzeba by było pod Trybunał stanu postawić twórców reformy, gdyby ktoś uczciwie przeegzaminował absolwentów wyższych szkół „tego i owego” i porównał ich wiedzę z wiedzą absolwentów perlowskiej zawodówki samochodowej to … złapał by się za głowę … I nie mówcie, że to takie czasy, edukacja to afera większa niż hazardowa i wszystkie inne. Miliardy złotych idą w błoto i albo jest to głupota jak Himalaje, albo sabotaż, który będziemy odczuwać – jako społeczeństwo przez następnych kilka pokoleń. Owszem są dobre szkoły, świetna młodzież, ale ile jest miernoty, ile jest idiotyzmu w naszym ukochanym systemie edukacji. I ów idiotyzm rozkwita, ma się dobrze, a będzie jeszcze lepiej, będziemy jeszcze bardziej kłamać, będziemy monitorować, ewaluować, słowem wszystkie hipostazy uznamy za obwiązujące i istniejące obiektywnie, bo ktoś to wpisze w „prawo szkolne”!
Pod egidą MENu i MNISKW czy jak się to nazywa nieuctwo będzie solą polskiej szkoły, jej alfą i omegą – AMEN
Z punktu widzenia uczniów lepiej jak mają doczynienia z nauczycielem wszechstronnym niż takim co jest wybitnym w jednej dziedzinie.
Dzisiejszy świat nauki jest dużo bardziej interdyscyplinarny niż kiedyś.
Szkoła powinna kształcić podobnie bo wtedy uczniowie lepiej zrozumieją świat.
Do parker
Nie ma nauczycieli wybitnych w jednej dziedzinie-żeby być w czymś dobrym(nie mówiąc o wybitności) trzeba się dobrze orientować w kontekście swojej dyscypliny i w jej jezykach.No, chyba że mówimy o nauczycielach języków obcych.Ale tu żeby nauczyć trzeba mieć jeszcze co(!!!)powiedzieć.A to zakłada niezłą ogólną wiedzę!
Parker dlaczego twierdzisz ze lepiej z wszechstronnym niz wybitnym?
Moi uczniowie z klasy 6-tej przyszli do mnie z pytaniem jaką powierzchnie ma glob. (Chodziło im o to czy to miliony czy miliardy km kwadratowych – jakiego rzędu to wielkość) Moglam odesłać ich do netu czy encyklopedii- ale wszyscy wiemy ze nie zajrzeliby tam. Ale znając obwód ziemi każdy matematyk jest w stanie przejść do powierzchni- a długość równika to ja znam. To nie jest wiedza na poziomie studiów tylko 3-cia klasa gimnazjum. Ale przeciętny matematyk po podyplomówce uczący w podstawówce od lat np 10-15 takiej wiedzy nie posiada. Nie dlatego że jest głupi, tylko po prostu nie pamięta tych wzorów, one są w zyciu totalnie nieprzydatne. Ale nauczycielem matematyki może być świetnym- jest cierpliwy i dobrze tlumaczy. W podstawówce… W liceum to już jest totalna pomyłka. Ilu z was zna np twierdzenie uzależniające długość stycznej od siecznej, albo wie jak policzyć promień okręgu wpisanego w trójkąt? A nawet znajac wszystkie możliwe wzory człowiek czasem musi po prostu wpaść na pomysł jak to zadanie wykonać. A co z uczniami, który by chcieli na olimpiady i coś więcej? Jeśli biolog zastąpi chemika a matematyk fizyka to czy będą oni w stanie przygotować uczniów do takich wystąpień?
Ale w jednym masz rację. Przynajmniej w podstawówce dzieci zupełnie nie łączą przedmiotów interdyscyplinarnie. Czasem rozmawiam ze swoimi uczniami na temat ich wiedzy ogólnej i się okazuje że Jerozolima jest w Ameryce Południowej a Jezus urodził się 1000 lat pne. Ale ja mam klasę wyrównawczą…
To prawda że miliardy idą w błoto.
Nie tylko w tej dziedzinie. Na rolnictwo idzie prawie połowa pomocy publicznej.
Skala niespotykana w Europie.
Dodatkowo zamiast za te pieniądze się modernizować to się konserwuje.
Ostatnio zafundowaliśmy podwyżki lekarzom.
Tylko pacjentom się nie poprawiło.
Na leki brakuje ale lekarze jak na zachodzie.
Tylko społeczeństwo na wschodzie.
System edukacji jest do zmiany tylko że nauczyciele to grupa która nie jest zainteresowana żadnymi zmianami.
Narzekają że nie wiedzą ile zarabiają. Że system niesprawiedliwy.
Ale o sprawiedliwym nie chcą słyszeć.
Parker, napisz cos o tym sprawiedliwym, proponowanym przez Ciebie. Masz szanse na Ministra Edukacji. Im tez sie wydaje, ze to co robia ma sens…
W sprawie lekarzy: daj sie przebadac 1 kontaktowi np. w Angli. Ocenisz wtedy jakosc uslugi.
Jeszcze skomentuję komentarze bo na pożegnanie się dyskusja zawiązała.
Ale pogoda się zawsze poprawia przed odjazdem.
S-21
zgadzam się że fizykowi łatwiej i biologowi też.
Ale ja wyciagam z tego wniosek że trzeba fizyków a nie matematyków zatrudniać.
Nie zwalniać starych.
Takich zmian się nie robi w ten sposób w liberalnej gospodarce.
Umożliwia się start młodym.
U nas starzy się okopali i w dupie mają młodych.
Taki system.
Szkoła dba o interesy nauczycieli bardziej niż o uczniów.
lidqo
myślę że nie tylko w przypadku podstawówki mam rację.
To dotyczy wszystkich szkół.
Polska szkoła potrzebuje lepszych nauczycieli,zdolniejszych o wyższym poziomie intelektualnym.
Ludzi lubiących swoją pracę i lepiej zarabiających.
Nie motywowanych wcześniejszą emeryturą i długimi wakacjami.
Pozdrawiam
Parker ilu znasz świetnych specjalistów od wszystkiego po studiach? Ja żadnego. Ale może ja mało ludzi znam.
Znam kilku nauczycieli po podyplomówce z polskiego. Ta, która jest po studiach z nauczania wczesnoszkolnego nie znała ani jednej lektury przed omawianiem, a uczniów pytała się co jest oksymoron, natomiast druga po filologii wschodniosłowiańskiej kreśliła dziecku wyraz kolęda i pisała na czerwono kolenda. I to mają być polonistki? Zgroza!
Ja obawiam się drugiej strony medalu. Teoretycznie jako polonista mam sporo godzin, nie muszę biegać jak historyk po szkołach by osiągnąć czarodziejska 18stkę świadczącą o mojej dojrzałości etatowej. Ale przy omawianym problemie fizycy, chemicy mogą spać spokojniej bo mało komu przyjdzie do głowy ich dyscyplina jako przedmiot dodatkowo nauczany. Natomiast język polski hmmm nawet w-fiście wydaje się, że wie „jak się to robi”. Cóż za filozofia przecie? Każdy z nas po polsku mówi.
Odkrywam to coraz częściej w swojej szkole. Nikt nie wtrąca się fizykom, chemikom w pracę, ale z polonistycznymi radami śpieszy wielu, cóż z tego, że błądzą- wszak błądzić jest rzeczą ludzką 😉