PIT nie kłamie

Sprawdziłem, który nauczyciel w mojej szkole osiągnął gwarantowane przez MEN średnie zarobki (przypominam, że dla nauczyciela dyplomowanego jest to kwota 4208 zł brutto miesięcznie). Okazało się, że żaden. Księgowość właśnie rozdaje PIT-y, więc każdy łatwo może sprawdzić, jak się ma jego zarobek faktyczny z gwarantowanym przez państwo. Mnie zabrakło 10 procent, a koleżance najlepiej zarabiającej także zabrakło (ok. 2 procent). A jednak gmina twierdzi, że nauczycielom w Łodzi nie należy się dodatek uzupełniający, ponieważ ich zarobki przekroczyły gwarantowane minimum. Podobnie twierdzą urzędnicy w Piotrkowie (zob. tekst).

Coś tu nie gra. Zakładam, że urzędnicy gminy mówią prawdę. Jeśli tak, to znaczy, że XXI LO w Łodzi jest niechlubnym wyjątkiem od reguły. Dlaczego tak się dzieje? Czyżby pracodawca miał powód, żeby na nauczycielach akurat tego liceum tak mocno oszczędzać? Dlaczego zarabiamy mniej niż nauczyciele innych łódzkich szkół? Kto decyduje o naszych zarobkach, że nie możemy dorównać kolegom z innych placówek?

Rozmawiałem z nauczycielami innych szkół i okazało się, że w ich PIT-ach także są kwoty mniejsze niż gwarantowane minimum. Może więc PIT-y zostały źle sporządzone? Może trzeba dopisać w nich jeszcze jedno zero? Naprawdę coś tu nie gra.

Pytam znajomych, sprawdzam, gdzie mogę. Interesuje mnie, jak liczono, że wyszło więcej, mimo iż faktycznie nauczyciele zarobili mniej. Zaprzyjaźnieni urzędnicy mówią mi jedno: „Liczenie wynagrodzeń nauczycieli odbywało się na wariackich papierach. Liczono tak, aby nie trzeba było dopłacać”. Mówią tak w niezobowiązującej rozmowie, więc nie jest to żaden dowód. Może żartują. A jednak liczby podawane w PIT-ach dowodzą, że urzędnicy nie żartują. Nauczyciele zostali oszukani, gdyż wmówiono nam, że zarobiliśmy więcej niż faktycznie.

Po co wydano ustawę o gwarantowanych zarobkach nauczycieli? Czy po to, aby nas oszukiwać? Urzędowe tabele, wykresy, dokumenty wielkiej wagi świadczą, że ustawa jest przestrzegana. Jednak wszystkie znane mi PIT-y dowodzą czegoś przeciwnego. Jeśli rząd nie może wywiązać się z tego zobowiązania, to niech się z niego uczciwie wycofa. Udając, że wszystko jest OK., rząd traktuje nauczycieli jak idiotów, którzy sami nie potrafią liczyć. Czy trzeba zorganizować akcję pokazywania PIT-ów, aby udowodnić, że zrobiono nauczycieli w trąbę? Czy trzeba sprawę skierować do sądu, aby udowodnić, że artykuł 30 a i b Karty Nauczyciela nie jest przestrzegany?