W co się bawić?

Każde pokolenie ma swoje ulubione zabawy, które innym trudno zrozumieć. Także mnie nie jest łatwo pojąć, dlaczego córka w przedszkolu bawi się wraz z rówieśnikami w zabijanie. Przejęta wraca do domu i relacjonuje, na czym polega ta gra. Otóż jedna osoba udaje potwora, a reszta wciela się w role ofiar. Potwór rozszarpuje, rozrywa ciało na strzępy, syci się krwią, a ofiary konają w męczarniach. Mimo że wszystko odbywa się na niby, jestem tą grą zaniepokojony.

Nie wiem, czy dobrze robię, ale przekonuję córkę, że ta zabawa nie jest właściwa. Poprosiłem, aby się w to nie bawiła, a jeśli będzie przymuszana, niech poinformuje opiekunów. Tak też się stało – dziecko na moją prośbę doniosło na kolegów, a ci otrzymali pouczenie, że zabawa w zabijanie jest zła. Jednak nauka poszła w las, gdyż dzieci nie przestały się zajmować swoją ulubioną rozrywką. Zabawa w zabijanie trwa.

Nie wyciągam pochopnych wniosków, bo przecież od zabawy do rzeczywistości daleka droga. Liczę, że zainteresowanie grą w zabijanie minie samo, dlatego staram się nie okazywać specjalnego zainteresowania. Po prostu przyjmuję do wiadomości, że – jak mi opowiada córka – „koledzy znowu chcieli ją zabić, ale się nie dała”. Dziecko oczekuje, iż je pochwalę i powiem np. coś takiego: „Bardzo dobrze zrobiłaś. Dziewczyny muszą być dzielne. To ty ich zabij”.

Na razie córka zdradza mi, na czym polegają jej ulubione zabawy. Jednak niedługo przestanie mówić. I wtedy dopiero będzie groza. Ciekawe, w co się bawią te dzieci, które już potrafią trzymać język za zębami?