Rozliczamy godzinę karcianą
Zbliża się termin rozliczenia karcianej godziny. W tym roku wypadło na każde półrocze 19 godzin, czyli na cały rok szkolny 38. Swoją pracę z uczniami nauczyciele opisywali w specjalnych dziennikach, a dyrekcja decydowała, czy można ją uznać za realizację godziny karcianej.
W każdej szkole było inaczej, gdyż nie powstały przepisy odgórne, które jasno i wyraźnie wskazywałyby, co jest godziną karcianą, a co nie. MEN wydało tylko decyzję, że zastępstwa doraźne nie wchodzą i pracodawca musi za nadliczbówki zapłacić. Poza tym była totalna samowolka dyrekcji.
Kolega sam zgłosił się do komisji, która przeprowadzała szkolne eliminacje pewnej olimpiady, ale dyrekcja uznała, że posiedzenia w komisji to nie godzina karciana. Od tej pory wszyscy nauczyciele wiedzą, że nie należy się angażować w tego typu działalność, bo to się nie liczy. Nic dziwnego, że teraz trudno zebrać komisję, nikt nie chce być głupi i pracować więcej niż inni. Szukaliśmy dalej. Okazało się, że wielogodzinne siedzenie w komisjach próbnej matury też się nie liczy. Jak ktoś wpisał tę pracę do dziennika godzin karcianych, to mu to dyrekcja pięknie skreśliła. Wyjścia do teatru też się nie liczą, a do kina tym bardziej. Diabli tylko wiedzą, co się liczy.
Dawniej ludzie angażowali się w różne szkolne przedsięwzięcia z poczucia obowiązku i przyzwoitości. Teraz, skoro trzeba wypracować wyznaczoną liczbę godzin karcianych, nauczyciele zaczęli być interesowni. Jest to godzina karciana, więc biorę, a jeśli nie – to nie. Lepszego sposobu zabijania motywacji do pracy nie można było wymyślić. Brawo MEN, brawo godzina karciana!
Uzbierało mi się 16 godzin, czyli o trzy za mało. Nie wpisywałem żadnej fikcji, bo jeszcze nie jestem zdemoralizowany. Jestem jednak na najlepszej drodze, aby zacząć wymyślać różne cuda, bo czuję się jak idiota. W komisjach siedzę, prace na olimpiady czytam, testy próbnej matury sprawdzam, ale i tak dyrekcję interesuje jedno – czy wypracowałem 19 godzin karcianych. Jeśli nie, będzie źle. Gdybym nie był polonistą, nie miał wypracowań, prac domowych, próbnych matur, nie chodził z uczniami do teatru czy kina, to miałbym mnóstwo czasu na realizację godzin karcianych. W podobnej sytuacji są inni poloniści, zresztą nie tylko oni.
Jutro rada pedagogiczna podsumowująca pierwsze półrocze. Jeśli dyrekcja upomni nas, że nie realizujemy godziny karcianej we właściwym wymiarze, to trzeba będzie w drugim półroczu rzucić wszystko i zająć się tym, co władza każe. Wspaniała motywacja, nie ma co.
Komentarze
A tak z czystej ciekawości – co Pan wpisał pośród tych 16 godzin? Bo sama mam trochę problem z wypełnianiem tego dziennika…
U nas w szkole, wyjścia do teatru i kina jak najbardziej liczą się do godziny karcianej. Podobnie zajęcia wyrównawcze dla uczniów (za które szkoła nie płaci). Moja koleżanka pracująca w gimnazjum, jeszcze we wrześniu zorganizowała dla uczniów nocny biwak w szkole – miała ich pod opieką od 18 wieczorem do 7 rano – czyli 13 godzin, potem jeszcze dwa razy poszła do kina (po 3 godziny) i w połowie października miała załatwione 19 godzin! Przez resztę semestru nie robiła już nic dodatkowego!
W mojej szkole nie ma dzienników, tylko specjalnie zaprojektowane karty. Na takiej karcie uczeń SAMODZIELNIE wpisuje swoje imię i nazwisko oraz klasę. Pozostałe części wypisuje nauczyciel. Temat, ilość godzin, datę i godzinę. Podpisuje się aż w 2 miejscach 🙂
Na początku roku musieliśmy stworzyć plan pracy na cały rok na godzinę karcianą. Ten plan często bierze w łeb 🙂 z rożnych przyczyn. Np. młodzieży się znudziło i przestali przychodzić na zaplanowane zajęcia. Ale przychodzą inni i co innego się z nimi robi. A plan sobie jest i trzeba go na tą kartkę wpisywać!
Kocham godzinę karcianą i podejście do niej mojej dyrekcji 🙂
Widzę ze dzielimy się doswiadczeniami 🙂 U nas dyrekcja powiedziała co kto ma robić w czasie karcianej- ja np mam koło- też musiałam uczynić plan i go realizuję. Gorzej jak mi raz przyjdzie ten a raz inny a ja ich uczę czegoś co powinno mieć ciągłość 🙂
Ps: a ostatnio w karty z uczniami gram 🙂 Albo w rummikub czy też TABU. szczególnie tabu polonistom gorąco polecam.
Gospodarzu, proszę się martwić . Godziny są rozliczane w półrocznie, a więc jeszcze ma Pan czas do końca lutego 😉
„A tak z czystej ciekawości – co Pan wpisał pośród tych 16 godzin? Bo sama mam trochę problem z wypełnianiem tego dziennika?”
To dziennika na bieżąco nie prowadzicie?
Same paradoksy.
Nauczyciele zachowują się jak ich uczniowie. Każą – to nie zrobią:) Bo wolą robić spontanicznie i bez nakazów. Albo i wcale. Bo nie! Jeżeli młodzieży te „karciane godziny” się znudziły i przestali przychodzić (przeczytałam wpis Belferki) – to róbcie na nich coś ciekawego.
Gospodarz na swoim blogu kiedyś pisał, że młodzież jest teraz bardzo interesowna – wymyślił nawet sposób na to żeby się w ogóle uczyła – wystarczy płacić za dobre oceny. Żenada. Ale taki „materialistyczny” duch wśród obecnych pedagogów chyba krąży. Ma rację Gospodarz pisząc „Dawniej ludzie angażowali się w różne szkolne przedsięwzięcia z poczucia obowiązku i przyzwoitości. Teraz, skoro trzeba wypracować wyznaczoną liczbę godzin karcianych, nauczyciele zaczęli być interesowni.” To czego wy wymagacie od dzieciaków?! Spontaniczne zaangażowanie w Orkiestrę Owsiaka na tym blogu też skrytykowaliście.
Tak na marginesie, gdyby MEN wyraźnie określił na czym mają polegać karciane godziny – też by było źle. A może MEN wierzy jeszcze w kreatywność przedstawicieli tego szlachetnego i trudnego zawodu?
Kasiu i Id,
dziennik prowadzę systematycznie. Wpisałem do niego godziny poświęcone na prowadzenie koła filozoficznego oraz indywidualne spotkania z uczniami, których trzeba odpytać bądź douczyć.
Pozdrawiam
DCH
Jestem zaskoczony dowolnością interpretacyjną przez Państwa prezentowaną. Inne działy administracji państwowej i samorządowej kierują się w swych działaniach już od dawna „wytycznymi” lub „wskazówkami”. Popularne są również zestawienia standartowych pytań i odpowiedzi regulujących pracę. Otóż wzywa się poszczególne komórki – w tym przypadku szkoły – do sporządzania katalogów nurtujących pracowników pytań a potem się na nie – pisemnie oczywiście – odpowiada. Dziwię się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie wydało jak dotąd stosownego skryptu wyjaśniającego wątpliwości związane z naliczanie godzin karcianych i ich interpretacją.
Pozdrawiam
To kiedy właściwie mija czas rozliczania godziny karcianej??
Jeszcze jest trzecia prawda. Można opracować własną koncepcję i przedstawić ją radzie pedagogicznej i dyrekcji.
Bo jeśli nie, to dyrekcja i MEN mają jasny sygnał, że nauczycielom można przysyłać różne zarządzenia, a oni przyjmą je pokornie i bezkrytycznie do realizacji, nie zaprotestują, nie zbuntują się, nie wymyślą czegoś lepszego.
Witam!
Proszę wybaczyć, ale pozwolę się nie zgodzić z niektórymi opiniami. U nas w szkole nauczyciele sami podjęli decyzję jakie zajęcia chcą prowadzić i z kim. Było to właściwie tylko zapisanie w dzienniku tego, co większość robi od wielu lat. U mniej zdecydowanych rodzaj zajęć podpowiedział dyrektor.
Wszyscy doskonale wiemy, że część uczniów skorzysta z wszystkich zajęć, a inni zrezygnują już po pierwszych zajęciach. Dlatego tematyka zajęć może się zmieniać, w zależności od potrzeb (konkursy, zawody, porady, kółka). Wszelkie zmiany (tematyka, termin) zamieszczamy w szkole na tablicy ogłoszeń dostępnej dla uczniów.
Jakiś czas temu KO wystosowało pismo interpretujące KN, w którym wyraźnie powiedziano, że w ramach „19” godziny może być opieka (kino, teatr, muzeum), o ile jest realizowane po lekcjach – tu w ramach godziny rozumie się 60min. Godzina zajęć wyrównawczych lub kółko dla uczniów zdolnych (zajęcia przedmiotowe) to zajęcia trwające 45min. Ostatnio pojawiło na stronie KO się (i zniknęło) pismo, że wychowawcy klas maturalnych w czasie „stódniówki” również pełnią opiekę i mogą ją wykazać w ramach godziny (=60min) karcianej.
Rozliczenie godzin powinno odbyć się po 19 tygodniach. Z uwagi na różne terminy ferii nie można tu ustalić sztywnego terminu. Aby zmniejszyć ilość pracy na początku roku opracowaliśmy dzienniki 5 kartkowe (w tym dwie to okładka) zawierające tylko niezbędne informacje potrzebne do rozliczeń.
Sama nie mam, jak na razie, większego problemu z zajęciami. Uczę przedmiotu maturalnego i zawsze są chętni. Niestety nie zawsze Ci sami 🙁
Co będzie w przyszłym roku, gdy podniosą liczbę godzin karcianych 😕
🙁
Pozdrawiam
Pięknie prawda? Tak sobie bardzo protesty czyniliśmy za „wielkiego konia”, a teraz znosimy kaprysy „cudnej Kaśki” o boskim głosie. Nawet mnie koleżeństwa nie żal, dobrze nam tak!
Nauczyciele są ogromną grupą zawodową. Trudno jest powiedzieć ze cos jest koncepcją nauczycieli- raczej jakiejś konkretnej grupy nauczycieli prawda? A tej całej reszcie- jak znam życie – by to bardzo nie odpowiadało. Wiem, bo jestem w grupie zmieniającej statut. Człowiek coś pisze- chce zmian- przecież nie na gorsze. Wymyślamy to, formułujemy, rada zatwierdza. A po pół roku- jak już trzeba to wdrożyć to się zaczyna: a kto to wymyślił, a po co to itp itd.
A po drugie- ja myślę że większosć nauczycieli marzy zeby przestac reformować szkoły, już nic nie zmieniać i dać normalnie popracować z rok bez jakichś papierkowych rewolucji. Dla mnie karciana nic nie zmieniła w czasie pracy. Miałam kółko i mam. Ale kiedyś sobie je po prostu robiłam a teraz muszę je dokumentować. I stało się to ważniejsze od tego czy wogóle je robię.
Jeżeli młodzieży te ?karciane godziny? się znudziły i przestali przychodzić (przeczytałam wpis Belferki) – to róbcie na nich coś ciekawego.
Na każdą klasę w mojej szkole przypadają 2 godziny karciane (średnio) szkołą zawodowa i technikum, problemem jest frekwencja na lekcjach obowiązkowych, a co dopiero na nieobowiązkowych. Godzina karciana jest obowiązkiem dla nauczyciela nie dla ucznia.
>Jeszcze jest trzecia prawda. Można opracować własną koncepcję i przedstawić ją radzie pedagogicznej i dyrekcji.<
Można wszystko.Problem w tym,że dyrekcje uzależnione są od własnych wahaań i zmieniających się preferencji i dyrektyw MEN i OP. Akurat w obecnym układzie zdanie nauczycieli i ich odczucia mogą mieć w …
I to jest problem!
Uważam, że godzina karciana jest dobrym pomysłem. Nigdy nie miałem problemów z pracą z uczniami ponad pensum. Zmusi ona natomiast nauczycieli niektórych przedmiotów do większej aktywności. O ile…
1. Dyrekcje będą rzetelnie sprawdzać i kontrolować prawdziwość zapisów. Na razie często jest ona zachętą do fantazjowania…
2. Dyrekcje nie będą głupio ograniczać jej zastosowania. Przecież wszelkie konkursy, niektóre wycieczki itd. powinny być zaliczone. Widocznie Pana dyrektor nie do końca rozumie ideę tej godziny.
Inną sprawą jest, dlaczego nie zmusi się do wykazywania różnej ilości godzin w zależności od przedmiotu. Poloniści mają wystarczająco pracy i odpowiedzialności. Więcej godzin karcianych (zdecydowanie!) winni mieć nauczyciele takich przedmiotów jak WF, technika, wychowanie do życia w rodzinie itd. To truizm, ale za to ministerstwu jakoś nie chce się brać. Lepiej udawać, iż każdy nauczyciel ma tyle samo pracy!
Wydaje mi się, że ministerstwo już się kiedyś wypowiedziało, co można realizować w czasie 19-tej godziny i wskazanie było raczej na działania opiekuńczo-wychowawcze, a nie dydaktyczne.
W odpowiedzi Id – owszem, dziennik wypełniam regularnie, ale w I semestrze więcej niż przepisowe 19 godzin karcianych poświęciłam na realizowaniu z uczniami pewnej akcji, w związku z czym „zajęcia” nie odbywały się w czwartki o 15, ale zależnie od potrzeby i wymagań czasowych. Akcja zakończyła się sukcesem, wiec w II semestrze trzeba zrobić coś innego – a jeśli zanegowano by wyjazdy do teatrów, operetek etc., to mamy problem…
I dodajmy jeszcze, że jeśli nauczyciele prześcigują się w wymyślaniu atrakcji dla uczniów, to może nam ich w końcu zabraknąć, bo w iluż dodatkowych zajęciach można jeszcze uczestniczyć (wliczając w nie kółka zainteresowań, zajęcia przedmaturalne etc.;)
S-21.
Akurat w obecnym układzie zdanie nauczycieli i ich odczucia mogą mieć w ?
I to jest problem!
Zgadzam się z Tobą. Ale tu, gdzie Ty widzisz koniec, ja widzę początek. Bo właśnie ujawnienie się problemu jest początkiem działania, a nie końcem. Tak rozwija się nasza cywilizacja od kilku tysięcy lat. Taki problem może być szansą do kroku w przód.
Problem jest w tym, czy chcemy rozwiązać problem, czy delektować się masochistycznie jego wielkością. Kojarzy mi się to z jajkiem Kolumba.
w mojej szkole z 19 godziną bywa różnie, Ja wykożystuję ją jako zajęcia wyrównawcze, natomiast koleżanki które co tydziej jadą z klasą na basen wliczają tę godzinę na dojazd. tak czy inaczej godzina lekcyjna trwa 45 minut jednak przygotowanie do zajęć w trakcie przerwy to dodatkowe 15 więc reaasumując wychodzi 60 minut (tak przynajmniej przyjęte jest u nas)
Uwazam, ze związki zawodowe nie dbają wogóle o nas – nauczycieli. Jaka grupa zawodowa pozwoli sobie na pracę bez wynagrodzenia. Na drugi rok dorzucą nam jeszcze jedną godzinę, a co będzie za 5 lat?. Ilogodzinny czas pracy dydaktycznej będzie obowiązywał n-la? Już w tej chwili cięzko jest „wcisnąć” te jedną godzinę do tygodniowego rozkładu, gdyż uczeń nie może mieć przekroczonej normy czasu pracy. Nauczyciele mają kłopoty z sensownym podzieleniem się uczniami. A co będzie za rok? Czy to niezadowolenie nie powinno być skierowane w innym kierunku?
Ja jestem w takiej sytuacji, że nie przepracowałem wsyztskich godzin dodatkowych. Miałem tylko jakieś 4 godziny – licząc na siłę. Na początku było koło internetowe, które nie spotkało się z zainteresowaniem uczniów. Dwie kolejne godziny doliczam sobie przygotowując do olimpiad z innego przedmiotu. Od połowy października byłem na zastępstwie i takim sposobem doszedł mi cały etat do mojej połówki. Nie wiem czy mam teraz robić godzinę i pół karcianej, czy mam godzinę,jak to zsumować? Też nie zamierzam zmyślać i kłamać w dzienniki. Swoich zajęć nie miałem zresztą kiedy robić, bo pracując do ostatnich godzin w szkole macham często swoim uczniom, którzy dojeżdżają do domów autobusami szkolnymi. Planowałem, że odrobię to w drugim półroczu, gdy skończy mi się zastępstwo a tu zonk… dowiaduję się o rozliczeniu półrocznym. Jestem ciekawy jutra… rozmowy z dyrektorem. Oczywiście jestem pełen optymizmu!
Kodeks Pracy
Art. 84. Pracownik nie może zrzec się prawa do wynagrodzenia ani przenieść tego prawa na inną osobę.- i jak się to ma do tej „karcianej godziny”- bubel legislacyjny
Cieszmy się,że nie każą nam dokumentować każdego tygodnia,czyli- rozpisywać całych 40 godzin pracy.
pracuje w swietlicy i moja godzina karciana to dodatkowa godzina w tygodniu – w swietlicy. tak wiec pracuje dodatkowa godz. w halasie(mam 80 wychowankow z kolezanka w jednej sali). zaproponowalam dyrekcji,ze poprowadze kolo plastyczne(w innej sali,ze stala liczba osob)ale mi nie pozwolono….:( od wrzesnia czekaja mnie dodatkowe 2 godziny przebywania w halasie z uczniami klas pierwszych szkoly podstawowej……..
mysle o zmianie zawodu…………:(
Również jestem wychowawcą świetlicy, nauczycielem dypl. i też myślę o zmianie zawodu. Ciągle pracuję w hałasie z taką ilością dzieci, ze jeszcze 1-2 wychowawców by miało co robić. Jak myśle o dodatkowych godz. w przyszłości to wszystkiego się odechciewa. Nie rozumiem dlaczego nie możemy mieć normalnych grup, do 25 osób. Wówczas o wiele więcej by mozna było zrobić z dziećmi,a świetlica by nie była przechowalnią…
Marta pisze:
2010-01-28 o godz. 13:26
wykożystuję
matahari37 pisze:
2010-01-18 o godz. 23:13
?stódniówki?
Czy to są wpisy nauczycieli?
No tak, bo wszyscy mają prawo robić błędy, ale NAUCZYCIEL??? Jak człowiek matematykę skończył to nie ma prawa się pomylić w dodawaniu. BO jak się pomyli to jest NIEKOMPETENTNY!
Nie rozumiem jak nauczyciel uczący w liceum dowolnego przedmiotu może nie wiedzieć jak pisze się wyraz ,,studniówka”, a korzystać to również bardzo popularny wyraz nie widzę tu tłumaczenia. Od młodzieży wymagamy wiedzy ogólnej a od siebie to już nie?
Popieram dddd. Bywam (fakt, że rzadko) wstrząśnięta ortografią nauczycielskich zapisków.
A w mojej szkole mamy dwie godziny karciane i jedną godzinę obowiązkowych konsultacji, które prowadziliśmy już od kilku lat. Razem trzy. Kiedy zaproponowaliśmy włączenie konsultacji do gozin karcianych to powiedziano, że to niezgodne z przepisami, a przecież na tych konsultacjach pracujemy z uczniem zdolnym lub słabym. Jest to jawne oszustwo. Czy u kogoś dzieje się podobnie?
Zgodnie z nowym projektem rozporządzenia o pomocy psychologiczno -pedagogicznej w mojej szkole już dyrekcja zaciera ręce, że wyda od września dyspozycję, iż zajęcia specjalistyczne korekcyjno -kompensacyjne należy prowadzić z karcianych. A ja się pytam póki co siebie: co to za głupi kraj, że papier stwierdzający, iż posiadam dodatkowe kwalifikacje do owych zajęć specjalistycznych powinnam wyjąć z akt osopbowych? Nadmieniam, że studia podyplomowe z tego zakresu skończyłam wyłącznie za własne środki finansowe, zajęcia te wymagają obudowy w specjalistyczne pomoce dydaktyczne /ceny pojedynczych kompletów porażają/. Do tej pory nieliczni uczniowie byli w szkole otoczeni taką specjalistyczną formą pomocy, zajęcia te mają charakter terapeutyczny a nie uzupełniający. Ponadto rozporządzenia stanowi, że czas trwania takich zajęć ma wynosić 60 minut, czyli że co -że specjalista za karę, że posiada specjalistyczne kwalifikacje będzie pracował w skali roku szkolnego o 20 godzin zegarowych dłużej w ramach karcianych niż niespecjalista, który takich prowadzić po prostu nie może -a nawet nie powinien? Nie wiem jak się zabrać za bunt w tej sprawie, może ktoś z zaglądających na ten wg mnie gtenialny blog udzieli wsparcia jak się za to wziąć, by legalnie powiedzieć -NIE! Kończąc podyplomówkę z terapii pedagogicznej robiłam to z zamierzeniem prowadzenia terapii poza moim szkolnym życiem zawodowym. Kompletnie nie rozumiem dlaczego podejmuje się próby ssania z tych moich dodatkowych specjalistycznych kwalifikacji. Czy ja pomoce dydaktyczne z tego zakresu, zakupione w ramach kosztów na legalnie działającą firmę mam 🙂 przynosić do publicznej szkoły? carrrolllina@interia.pl
Jak sadzicie, można zaliczyć do godzin karcianych prowadzenie spółdzielni uczniowskiej?
W szkole mojej koleżanki uczniowie zażądali po 50 zł od nauczyciela za udział w jego „kracianych godzinach”. Biznes is biznes – jak stwierdzili – bitwa o ucznia rozpoczęta 😉
czy w świetlicy można prowadzić zajęcia wspomagające słabego ucznia?
Moim zdaniem odgórnie powinno być powiedziane, co się liczy, a co nie. W każdej szkole jest inaczej i tak rodzi się absurd, bo w jednej szkole opieka podczas dyskoteki się liczy, a w innej nie. Ja mnóstwo czasu poświęcam na różne szkolenia i nie mogę tego wpisać w „karcianki”, co uważam za krzywdzące.
Moi kochani. My nauczyciele to ludzie stale niezadowoleni. Jak coś nakażą zle, jak można coś wymyŚleć to też problem. Jestem dyrektorem szkoły i uważam,że wprowadzenie godziny karcianej to bzdura , bo zawsze będą nauczyciele z pasją i im te godziny nie są potrzebne bo i tak chcąc zrobić coś fajnego muszą pracować dodatkowo, oraz ci, którym dodatkowe 5 minut sprawia BÓL. Najgorsze, że każdy interpretuje przepisy inaczej z czego bierze się niezadowolenie i bałagan! Jeśli chodzi o mnie to bawienie się w policję i obliczanie kto ile minut co robił nie jest czymś fajnym , tym bardziej, że większość nauczycieli sama nie wie o co w tym chodzi. Pozdrawiam – dyrektor, który nie ma godzin karcianych, ale sporo czsu pracuje dodatkowo z młodzieżą.
Kochani, a jak tam karcianki? Zbliż się koniec semestru! Wypełniliście już dzienniczki? Uczniowie walili na zajęcia drzwiami i oknami? Na pewno udzielił się im Wasz entuzjazm!
Jestem oburzona tym, że zapis wciąż obowiązuje. Trybunał Konstytucyjny umorzył sprawę, związki zawodowe odpuściły. Cicho sza! Spuśćmy w pokorze głowy i do roboty! Gdy za rok, dwa dorzucą coś nowego (w bieżącym roku wypełniłam tonę papierów w związku z pomocą psych.-ped.), przyjmiemy cios z honorem. Nie umiemy się bronić. Smutne…
@viola
>Trybunał Konstytucyjny umorzył sprawę, związki zawodowe odpuściły. <
Nic nie odpuściły – to była "kompromisowa" propozycja Broniarza, którą on się do dziś chwali…;-)
Pewnie dostał jakiś unijny lukratywny program…
Pracuję na pełny etat w przemysle, a dodatkowo na 4/18 etatu (4 godziny tygodniowo) jako nauczyciel przedmiotu zawodowego. Pracę nauczyciela traktuje raczej jako mozliwość kontaktu z młodzieżą niż źródło dochodu. Właśnie dowiedziałem się o godzinach „karcianych” i zupełnie nie mam pojęcia, co mam z tym faktem zrobić. Wychodzi mi 0.22 godziny tygodniowo, czyli 60 minut na 4.5 tygodnia. W szkole jestem tylko jeden dzień w tygodniu (przez 4 godziny) i moja podstawowa praca nie pozwala mi na więcej. Mogę przyjść po południu raz na miesiąc na godzinę czy półtorej, ale nie mam pojęcia, co miałbym w tym czasie robić. Czy powinienem się z tym pytaniem zwrócić do Dyrektora?
Czy w przypadku urlopu bezpłatnego liczba godzin „karcianych” ulega proporcjonalnemu zmniejszeniu?
I jak zwykle, pudło! MEN celuje w tych gierkach…. Tak, do tej pory pasjonat pracował i nie liczył czasu ani nie oczekiwał zapłaty. Teraz, po ‚udanej’ reformie K.Hall, głupich coraz mniej…..
Wrócę do bolącego problemu łapanki uczniów na te zajęcia. Wstyd i żenada, te dzieciaki ledwo zipią i po prostu nie mają siły siedzieć na dodatkowych zajęciach. Są ospałe, zmęczone, zniechęcone- ich odraza do szkoły zaczęła sięgać zenitu. Tak doprowadza się polską szkołę do ruiny!!!! Dziekujemy!
Trybunał umorzył postępowanie, bo musiał tak zrobić ze względów prawnych (proponuję przeczytać uzasadnienie, jest dostępne na stronie TK). Natomiast zgodnie z prawem RP każdy, kto uważa, że jego konstytucyjne prawa zostały naruszone ma prawo złożyć do TK skargę. Zatem należy wykazać odrobinę własnej inicjatywy, nie oglądać się na związki zawodowe, które dbają przede wszystkim o interesy swoich prezesów, tylko samemu taką skargę do TK napisać i złożyć. Ja jestem w trakcie pisania takowej i mam zamiar zaskarżyć wiadome przepisy KN jako naruszające moje prawa konstytucyjne.
Pracuje w gimnazjum, gdzie są liczne klasy od 33 do 35 uczniów. Zindywidualizowanie podejścia do ucznia, przygotowanie i poprawienie sprawdzianów (gotowców z wydawnictwa nie daję, bo uczniowie z łatwością znajdują je na necie), poprawianie… Ale jeszcze nie to jest najgorsze: wszystkie klasy zaczynają zajęcia o 8.00, czyli przed lekcjami raczej „karcianej ” nie zrobię (muszę swoje dzieci wysłac rano do szkoły a potem zasuwać 30 kilosów do pracy), więc po lekcjach odbywa się walka o uczniów: policzcie!! 13 przedmiotów razy dwie godziny tygodniowo daje nam: 26 godzin, czyli 5 lub 6 godzin dziennie więcej. Młodzież dostaje siupa do głowy: średnio dwie trzy godziny dziennie więcej. Sa uczniowie ambitni, którzy chcą wykazać się z kilku przedmiotów, a tu pech, bo kółka z tych przedmiotów wielokrotnie się pokrywają. Dla odmiany moja koleżanka śmieje mi sie w twarz: uczy w szkole, gdzie uczniów klasie jest od 5-11. Poprawienie sprawdzianów, czy indywidualizacja podejścia jest tu namacalnie lepsza niż w moim przypadku. Nic dziwnego, że u niej średnia wyników z egzaminu jest wyższa niz w mojej szkole. KIEDY MEN OTWORZY OCZY I ZOBACZY, ŻE TWORZENIE MOLOCHÓW JEST BEZ SENSU!! Jest różnica między nauczycielem, który ma tygodniowo zajęcia z 180 uczniami, a tym, który ma ich tylko 30 w małej szkółce. Wypłaty mamy takie same! Kto z nas ma więcej obowiązków?
Jestem nauczycielem z wychowania fizycznego, czy można wpisac do dziennikiia godzin karcianych wpisać np. wyjazdy na zawody badz opieka w czasie dyskoteki lub pomoc w dekoracji szkoły