Rozliczamy godzinę karcianą

Zbliża się termin rozliczenia karcianej godziny. W tym roku wypadło na każde półrocze 19 godzin, czyli na cały rok szkolny 38. Swoją pracę z uczniami nauczyciele opisywali w specjalnych dziennikach, a dyrekcja decydowała, czy można ją uznać za realizację godziny karcianej.

W każdej szkole było inaczej, gdyż nie powstały przepisy odgórne, które jasno i wyraźnie wskazywałyby, co jest godziną karcianą, a co nie. MEN wydało tylko decyzję, że zastępstwa doraźne nie wchodzą i pracodawca musi za nadliczbówki zapłacić. Poza tym była totalna samowolka dyrekcji.

Kolega sam zgłosił się do komisji, która przeprowadzała szkolne eliminacje pewnej olimpiady, ale dyrekcja uznała, że posiedzenia w komisji to nie godzina karciana. Od tej pory wszyscy nauczyciele wiedzą, że nie należy się angażować w tego typu działalność, bo to się nie liczy. Nic dziwnego, że teraz trudno zebrać komisję, nikt nie chce być głupi i pracować więcej niż inni. Szukaliśmy dalej. Okazało się, że wielogodzinne siedzenie w komisjach próbnej matury też się nie liczy. Jak ktoś wpisał tę pracę do dziennika godzin karcianych, to mu to dyrekcja pięknie skreśliła. Wyjścia do teatru też się nie liczą, a do kina tym bardziej. Diabli tylko wiedzą, co się liczy.

Dawniej ludzie angażowali się w różne szkolne przedsięwzięcia z poczucia obowiązku i przyzwoitości. Teraz, skoro trzeba wypracować wyznaczoną liczbę godzin karcianych, nauczyciele zaczęli być interesowni. Jest to godzina karciana, więc biorę, a jeśli nie – to nie. Lepszego sposobu zabijania motywacji do pracy nie można było wymyślić. Brawo MEN, brawo godzina karciana!

Uzbierało mi się 16 godzin, czyli o trzy za mało. Nie wpisywałem żadnej fikcji, bo jeszcze nie jestem zdemoralizowany. Jestem jednak na najlepszej drodze, aby zacząć wymyślać różne cuda, bo czuję się jak idiota. W komisjach siedzę, prace na olimpiady czytam, testy próbnej matury sprawdzam, ale i tak dyrekcję interesuje jedno – czy wypracowałem 19 godzin karcianych. Jeśli nie, będzie źle. Gdybym nie był polonistą, nie miał wypracowań, prac domowych, próbnych matur, nie chodził z uczniami do teatru czy kina, to miałbym mnóstwo czasu na realizację godzin karcianych. W podobnej sytuacji są inni poloniści, zresztą nie tylko oni.

Jutro rada pedagogiczna podsumowująca pierwsze półrocze. Jeśli dyrekcja upomni nas, że nie realizujemy godziny karcianej we właściwym wymiarze, to trzeba będzie w drugim półroczu rzucić wszystko i zająć się tym, co władza każe. Wspaniała motywacja, nie ma co.