Kobiety ratują edukację
Wojsko to wielki przyjaciel edukacji. Nie za bardzo zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ale w tym roku wszystko stało się jasne. Połowa pełnoletnich chłopców uczyła się oraz studiowała tylko ze strachu przed poborem. Odkąd wojsko nie bierze chłopaków w kamasze, ci stracili ochotę do nauki. Setkom szkół i wyższym uczelniom grożą likwidacje. Polska edukacja kwitła bowiem dzięki wojsku.
Skutki wycofania się wojska z obowiązkowego poboru będą fatalne dla całego pokolenia. Drastycznie spada liczba mężczyzn kontynuujących kształcenie, kobiet zaś na uczelniach i w szkołach policealnych nie ubywa. Niedługo wytworzy się przepaść między płciami, gdyż wykształconych kobiet będzie pięć razy więcej niż mężczyzn. Zresztą na zwolnione przez mężczyzn miejsca wskoczą kobiety – uczelnie już stosują zachęty i akcje promocyjne skierowane do kobiet (Świetna akcja „Dziewczyny na politechniki”). Wprawdzie wielu wykładowcom marzą się cuda, czyli przynajmniej jeden chłopak w grupie, ale bez pomocy wojska cudu nie będzie.
Nauczyciele szkół policealnych nie mają spokojnych wakacji. Mogą bowiem stracić pracę z powodu mniejszego naboru. Także wykładowcy mogą otrzymać mniej godzin. Jedyną nadzieją ratunku są dziewczyny. Skoro chłopaki nie chcą się uczyć, niech przejmują obowiązki domowe: gotują, zmywają, piorą, sprzątają i opiekują się dziećmi. Urlop wychowawczy mogą brać też ojcowie, dwa dni na opiekę dla ojca z dzieckiem też można wziąć. Panowie do garów, a panie do nauki! Mam nadzieję, że powstanie jeszcze parę korzystnych dla kobiet ustaw, aby panie mogły się uczyć i w ten sposób uratować edukację przed zapaścią, a nauczycieli przed bezrobociem.
Komentarze
Znając Pana belfrocentryzm, zdziwiłem się, nie znajdując wezwania do przywrócenia poboru. Rzeczypospolita nam się bowiem zawali, gdy zabraknie specjalistów od marketingu, politologów i hotelarzy. Jakąż to również wspaniałą kadrę profesorską będziem musieli wysłać na bezrobocie!
Spieszę zatem z pocieszeniem: w obecnych klasach 1-3 (szkoła podstawowa) przeciętna 30-osobowa klasa liczy 7 dziewczynek i 23 chłopców.
Piszę do Pani Joanny.
To co Pani napisała jast statystycznie niemozliwe. Do szkoly podstawowej każde dziecko musi chodzić, więc jako, że na świat przychodzą prawie po połowie dziewczynki i chłopcy. Więc chyba chodziło Pani o jakąś konkretną szkołę, gdzie akurat z jakichś przyczyn dostalo się tak duzo chłopców.
1. Do p. Joanny: jak dotąd miałam tylko dwie takie ‚przeciętne’ klasy, które były wynikiem nieprzemyślanego podziału do grup.
2. Cieszę się, że panie coraz bardziej odrzucają mit ‚słabszej’, w rozumieniu- gorszej, płci. Cieszę się, że są tak chętne, aby się rozwijać. I mam taką cichuteńką nadzieję, że przynajmniej wtedy, gdy moja córka będzie osobą dorosłą, nie będzie musiała gryźć palców ze złości dlatego, że jej kolega dostaje wyższe pobory tylko dlatego, że jest mężczyzną. Do tego potrzeba jednak wykształconych, pewnych siebie kobiet, mających za nic stereotypy oraz czasu, niestety. Co do postawy panów… Ich pozycja w świecie jest silniejsza, aniżeli dam; wszystko to, co jest ukoronowane przymiotnikiem ‚męski’ jest wyjątkowo wartościowe (chociażby ‚męska decyzja’…), „babskie” dodatki świadczą tylko o nieudolności (‚jeździć jak baba’) i być może dlatego nie czują potrzeby zdobywania wiedzy, udowadnianiu sobie, czy też światu czegokolwiek? Z drugiej strony rozpaczać chyba nie można. Brakuje nam ludzi z dobrym przygotowaniem zawodowym. Łatwiej znaleźć historyka niż hydraulika. Być może ten trend będzie miał i dobre strony?
Co się z tymi postami dzieje?Zaostrzyliście cenzurę?Po co?;-)
Podział dobry, choć moim ideałem są klasy z pełnym podziałem – koedukacyjne wspominam źle, żeńską doskonale.
Cóż pozostało zakrzyknąć ‚gdzie ci mężczyźni?’ 😉
Mezczyzni predzej rozpoczna kariere „mafiozow” niz wezma sie za prace domowe:( Nie po to setki lat zakuwali kobiety w domowe kajdany zeby sie teraz dac w nie zakuc.
Sądząc po jakości wpisów, wakacje już się rozpoczęły. Dajcie sobie spokój i odpocznijcie, dzieci trzeba uczyć – już za dwa miesiące.