Czy nauczycielom brakuje motywacji?
Raport OECD ujawnił rzecz niby oczywistą, czyli że nauczycielom brakuje motywacji (zob. tekst). Jeśli chodzi o moje liceum, to dyrekcja robi, co może, aby nas zmotywować, ale przecież niewiele może (dodatek motywacyjny jest znikomy). Motywacja to jednak nie tylko pieniędze, lecz przede wszystkim zdolność do przeżywania uniesień, a za to odpowiedzialna jest psychika, a nie kasa.
Przeżywałem w XXI LO wiele uniesień, po których – co normalne – następowały okresy wyczerpania. Zawsze w mojej szkole część nauczycieli przeżywa uniesienie, czyli jest umotywowana do szczególnie wydajnej pracy, a część czuje się wyczerpana, więc zwalnia tempo. Trudno się spodziewać, aby wszyscy nauczyciele w tym samym czasie byli w uniesieniu, to musi następować falami: raz jedni, raz drudzy. Dobrze jest, jeśli dyrekcja zauważa tę zmianę, a nie kieruje się przez wiele lat raz wyrobioną opinią o danym nauczycielu. Ja w roku 1995, kiedy zaczynałem pracę w tym liceum (miałem wtedy niezłego kopa), ja po dziesięciu latach pracy (przeżywałem początki kryzysu) i ja obecnie (w roku szkolnym 2008/2009 wróciła mi werwa do pracy) to nie ten sam nauczyciel. Motywacja przychodzi i odchodzi, a dyrekcja jest ta sama, więc te zmiany mogą być dla szefostwa niezauważalnie.
Dowiedziałem się dzisiaj, że od przyszłego roku będę wychowawcą. Myślałem, że ta wiadomość mnie zdenerwuje, ale dziwnym trafem poczułem się usatysfakcjonowany. Ta pozytywna reakcja nawet mnie zaskoczyła. Kurczę, ucieszyłem się! W sumie to dobrze być wychowawcą. Nie będzie nudno. Moja reakcja chyba najdobitniej świadczy, że wróciła mi motywacja do pracy. Pracownik umotywowany woli ryzyko wyzwań od bezpiecznej nudy. Jako wychowawca na pewno nie będę się nudził, a przez ostatnie lata, kiedy wychowawcą nie byłem (czyli od 2005 roku), w szkole nieźle się nudziłem.
Nie wszyscy zareagowali pozytywnie na wiadomość, że zostaną wychowawcami. Były nerwy i pretensje. Były, były i to spore. No cóż, to właśnie kwestia motywacji, czy nauczyciel potrafi czerpać przyjemność ze swojej pracy. Dobrze rozumiem kolegów, którzy nogami i rękami bronią się przed obowiązkami wychowawcy. Dwa-trzy lata temu też bym panikował i cholernie się wściekał, ale całe szczęście, że wtedy szef mnie oszczędził i nie włożył na mój przeciążony kark kolejnego balastu. Wtedy bym chyba takiego ciężaru nie uniósł (choroba dziecka, problemy rodzinne, popełnione błędy życiowe), ale teraz – proszę bardzo! Właściwy moment na nowe obowiązki.
W każdym razie nie wszystkim nauczycielom brakuje motywacji. Raport OECD to duże uogólnienie. Chociaż dla osób świeżo umotywowanych przydałoby się coś na wzmocnienie. Jak się człowiek porządnie wzmocni, to i uniesienie będzie głębsze. Zastanawiam się, czy w sprawie wzmacniania motywacji mogę liczyć na dyrekcję, czy raczej tylko na siebie.
Komentarze
W pracy jak w życiu,przeżywamy chwile uniesień i zwątpienia.
Zawód nauczyciela wymaga powołania. Nie tylko z powodów materialnych ale przede wszystkim szczególnych predyspozycji intelektualnych i psychicznych.
Niestety ludzi z powołaniem nie wystarcza na potrzeby naszej edukacji i dlatego tak ważne jest żeby nie eliminować tych z powołaniem z powodów materialnych.
Niezbędna jest reforma która wydłuży czas pracy i podniesie zarobki.
Niestety „środowisku” wydaje się że uda sie zachowac przywileje i zwiększyć motywację.
Niestety żeby zwiększyć motywację, trzeba pogonić ZNP
W szkole, w której pracowałam, była taka zasada, że każdy nauczyciel- wychowawca, który „wypuszczał” swoją klasę (cykl 3-letni lub 5- letni) miał rok przerwy w wychowawczych obowiązkach. Bardzo się to sprawdzało, odpoczynek sprzyjał pojawieniu się nowej motywacji do pracy z młodzieżą i z rodzicami, do prowadzenia dziennika i planowania wycieczek. Człowiek nie jest maszyną i jak da mu się trochę odsapnąć, a pracę swoją lubi, znajdzie motywację. Życzę wszystkim miłych wakacji!
Gdy myślę o motywacjach do pracy, którą lubię i cenię, wówczas ogarniają mnie mieszane uczucia. Patrząc na kwotę pensji, czuję się podle, chociaż cieszę się, że mam zatrudnienie, o które coraz trudniej dla polonistów. Żyjąc w wielkim mieście, gdzie jest sporo różnych szkół, mam znacznie większe możliwości zasiadania w różnych komisjach egzaminacyjnych, a niektóre placówki naprawdę rewelacyjnie płacą. To motywuje do dodatkowego wysiłku.Motywacją do pracy jest również liczny nabór, gdyż oddala on widmo likwidacji szkoły. Zachętą jest widok sprawiedliwego szefa, przyjazna atmosfera w pokoju nauczycielskim, perspektywa imprezy w gronie kolegów, podczas której w miarę wypitych płynów rośnie liczba pomysłów na uzdrowienie polskiej oświaty.
Jest obłudą oczekiwanie aby pracę w szkole podejmowali ?nauczyciele z powołania?. Nie jest możliwe wyselekcjonowanie kilkuset tysięcy ludzi mających specjalne predyspozycje do pracy pedagogicznej. To samo dotyczy innych zawodów ?masowych?: urzędników, policjantów,
lekarzy, prawników. Taka selekcje nie udaje się nawet w przypadku poszukiwania jedenastu wybitnych piłkarzy nożnych.
Odpowiednią motywację mogą stworzyć właściwe działania władz oświatowych, dyrekcji szkół i sami nauczyciele. Ci ostatni niech zaczną działać wspólnie na terenie własnej szkoły, a nie zasadzie każdy sobie rzepkę skrobie.
ync,
doskonały komentarz. Zgadzam się, że nie można wyselekcjonować półmilionowej rzeszy idealistów. A porównanie do jedenastki piłkarzy jest perfekcyjne. Dziękuję.
Pozdrawiam
DCH
ync,
Co ma takie oczekiwanie wspólnego z obłudą?Może z naiwnością?
Tych ludzi chyba nie potrzeba kilkaset tysięcy.Nie wiem ilu jest nauczycieli ale zero bym odjął. Odjął bym tych bez powołania oczywiście.
Będę się upierał że służba publiczna wymaga powołania i jest wyborem do którego państwo powinno ludzi czujących takie powołanie motywować. Kwestie materialne nie są jedyne.Moim zdaniem, miarą satysfakcji z pracy są nie tylko pieniądze.Jeśli tak, to w sferze nie materialnej są jeszcze duże rezerwy.
W kwestii materialnej mamy tyle ile mamy.Żeby było więcej musimy się wzbogacić.Na to trzeba czasu i rozsądnego gospodarowania groszem publicznym.
Panie Profesorze,
Młodość mi Pan wraca.
Miałem nauczyciela u którego na dobrą ocenę mogli liczyć zawsze podzielający jego poglądy.Jak bym słyszał”doskonały komentarz,siadaj,pięć”
Porównanie do jedenastki piłkarzy jakkolwiek dowcipne to merytorycznie nie trafne.
Żeby zwiększyć motywację, trzeba pogonić MEN i większość jego profesorskich ekspertów, co to szkołę oglądali ostatnio 45 lat temu, jak do niej chodzili, więc reformują ją zajadle w jakiejś dziwnej symbiozie z wydawcami i firmami komputerowymi. Z reguły reformują właśnie tę szkołę, nie zauważając, że jest już zupełnie inna. ZABRONIĆ opisywania tego, co się robi dla wygody i utrzymania posad urzędników oraz odczepić szkoły od samorządów.