Podwyżka się rypła

Nie będzie podwyżek, nie będzie reformy. Nie będzie podwyżek, nie będzie próbnej matury z matematyki (za dodatkową pracę nikt nauczycielom nie zapłaci). Nie będzie podwyżek, nie będzie dodatkowej godziny ponad pensum. Rząd nie wypełnia swoich zobowiązań, niech więc liczy się ze skutkami takiego zachowania. Kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera. Hall to Hell!

Jak zareagujemy na zrobienie nas w konia i rzucanie słów na wiatr? Pamiętam, jak Tusk i jego ludzie chwalili się, że tak wysokich podwyżek, jakie zagwarantował obecny rząd, nauczyciele jeszcze nigdy nie otrzymali. I co teraz? Pozwolimy na to? A o jakie pieniądze chodzi? O 200-300 złotych brutto na głowę miesięcznie. Kwota powalająca – po prostu kokosy. Być albo nie być dla Polski!

Był wzrost gospodarczy, a podwyżek nauczyciele nie mieli. Wstąpiliśmy do Unii, zaczęły rosnąć pensje pracownikom różnych branż, a nauczycielskie zarobki nie zwiększyły się ani o jotę. Teraz nagle rząd uzasadnia brak podwyżek kryzysem, jakby podwyżki były w okresie prosperity. Wolne żarty. Czy wszystko da się wytłumaczyć kryzysem? Czy państwo upada, czy toczy się wojna, czy wybuchła epidemia dżumy?

W pokojach nauczycielskich mówi się, że teraz wszystko w rękach związków zawodowych. Muszą wymyślić sensowny sprzeciw wobec postawy rządu, muszą o te podwyżki zawalczyć. I nie chodzi tu wcale o to, czy da się z rządem wygrać, czy nie. Chodzi o to, czy związki potrafią reagować na skandaliczne zachowanie rządu. W ostatnich latach wokół działaczy związkowych panowała skryta bądź jawna nieufność. Sporo nauczycieli odeszło do związków. Dlatego reakcja działaczy związkowych na wycofanie się rządu z obietnicy podwyżek będzie albo przybiciem gwoździa do trumny tych związków, albo wprowadzi nowe ożywienie w działalności związkowej. Dlatego w imieniu nauczycieli wołam: ZNP i Solidarność – ruszcie siedzenia!