Wybór szkoły, czyli na tropach utopii
Szkoły organizują „otwarte drzwi” i pokazują się z jak najlepszej strony. Wybrani uczniowie oprowadzają gości i zachwalają placówkę. Tak, warto przyjść do nas. Nauczyciele też mówią wiele dobrego o szkole, w której pracują. Goście myślą, że dowiadują się o faktach, a tymczasem uczestniczą w świetnie wyreżyserowanym spektaklu.
Nie ma szkoły doskonałej, nie istnieją też doskonali nauczyciele ani idealni uczniowie. Prędzej czy później każdy dostrzeże wady. Być może lepiej od początku grać w otwarte karty i szczerze powiedzieć, co robimy w szkole najlepiej, a z czym mamy problemy. Aby jednak tak postąpić, trzeba wierzyć w zdrowy rozsądek rodziców i ich dzieci. Czy jednak chcą oni znać prawdę, czy też wolą żyć złudzeniami?
Niestety, ludzie lubią wierzyć w utopię. Gdyby dowiedzieli się, że szkoła ma słabe punkty, nie zrozumieliby tego. Uciekliby do szkoły gorszej, ale za to potrafiącej lepiej ukryć swoje wady. Dobrze wiemy, że w dobie niżu przetrwają te szkoły, które potrafią przekonać nowy narybek, iż mają do zaoferowania rajskie warunki. Szkolne piekiełko, a istnieje ono w każdej placówce, należy ukryć głęboko i udawać, że go nie ma.
Gdyby inne szkoły grały fair, powiedziałbym szczerze, w czym moje liceum jest świetne, a w czym kuleje. Ponieważ jednak gra o nowych uczniów nigdzie nie jest prowadzona fair, zapewniam, że moje liceum jest we wszystkim najlepsze. Jak ktoś nie wierzy, niech przyjdzie, to się przekona.
Komentarze
Są szkoły,które nie mają problemów z naborem, lecz istnieją również borykające się z tym zjawiskiem. Często dyrektorzy tych placówek są wówczas panami, kieszonkowymi Agamemnonami, od których zależy szkolny byt niejednego nauczyciela zagrożonego utratą pracy. Właśnie o tych koleżankach i kolegach pomyślałem, czytając wpis pana Dariusza. Wierzę, żę nie są oni gorszymi fachowcami niż pracownicy renomowanych, obleganych liceów.
Moja także jest znakomita. Znakomitość zawdzięczamy ekscelencjom: Łybadzkiej, Handke, Hallowej, zapewne także Kuberskiemu. Wprawdzie nie wszyscy są przytomni, nie wszyscy piśmienni, ale jesteśmy szczęśliwą rodziną, która brzydzi się przemocą, homofobią, antysemityzmem, wertowaniem ksiąg! Uczestniczymy we wszelkich pielgrzymkach, staroście dajemy kosze pełne kwiatów i nawet już nie tęsknimy za rozumem. Akceptujemy sieroctwo swoje.
>Wierzę, żę nie są oni gorszymi fachowcami niż pracownicy renomowanych, obleganych liceów.<
To czemu ludzie ich szkól nie oblegają, a tamte tak???;-)
Oczywiście mówimy o średniej;-)
cóż, u mnie w szkole jest, w mojej ocenie, tylko jedno słabe ogniwo. Ale z drugiej strony, skoro nie udało się go wyeliminować przez tyyyle lat (owo ogniwo ‚uczyło’ moją siostrę, gdy ja byłem taaaki mały), to może jednak nie jest aż takie słabe?
Właśnie przyszła mi ochota na komplementy i pozwali Pan, że dziś to Pan będzie ich celem. Od dłuższego czasu czytam Pana blog i jest to dla mnie czysta przyjemność. Nie jestem związany ze środowiskiem nauczycielskim a o szkole też już powoli będę zapominał (kończę studia), ale podoba mi się w Pana blogu, to że obrywa się tam zarówno uczniom, rodzicom jak i nauczycielom czyli wszystkim tyle ile się należy. Serdecznie pozdrawiam.
do Pana Zenka
Dlaczego – służę poglądowym materiałem. Oto jakieś powiedzmy 100-150 kilometrów od Warszawy jest miasteczko powiatowe X. Oto od ‚zawsze” było tam Liceum i dwa zespoły szkół średnich i parę zawodówek. Liceum pozostało liceum, no naturalnie z tym, że nie idą już tam uczniowie najlepsi (sam pamiętam, że były tam tylko 4 pierwsze klasy, a wychowawcy w podstawówce tłumaczyli, że jak ktoś ma za dużo ocen dobrych to sobie w liceum nie poradzi), ci co mieli oceny w ósmej klasie takie sobie czyli zdarzała się jedna trójczyna, o ci szli do techników, a 70% absolwentów podstawówek maszerowało do zawodówek. Teraz liceum przyjmuje ile się da, aż do zupełnie słabych wedle dawnych kryteriów, jeden zespól szkół przyjmuje dzisiejszych średniaków, a tych co dawniej byli przeznaczeni do szybkiej nauki drugi zespól. Oczywiście wyniki np matury są adekwatne głównie do jakości materiału, no i sława szkoły. A co za tem idzie i nabór jest określony. I teraz zmieńcie ten stan rzeczy. Pogonić belfrów do roboty? Może pan Janik zaproponuje nowy, cudem stojący system oceniania, może należy coś więcej monitorować?
Rozpisać testy, rozpisać ankiety, ewaluację problemu przeprowadzać, modlić się, Panie zaniechaj zsyłania ciemnoty w progi nasze?
Heh a widział ktoś kiedyś walkę o pieniądze która byłaby fair? A pieniądze to teraz warunek przeżycia – kto by był fair walcząc o przetrwanie? Kto by spróbował pierwszy byłby ofiara i to własnej drużyny. Ładnie Pan Dariusz marzy, zupełnie jak ja o rozwijających, nie kupowanych i istotnych maturach ustnych. Pomarzyć wieczorkiem to sobie możemy a od rana do boju…
No, no Panie Gospodarzu! Dyrekcja nic nie powiedziala na ten wpis, niepotrzebnie demaskujacy tajemnice biznesu? Czy juz Panu to obojetne?
Producenci kremow tez nie wypisuja na opakowaniach, ze w ich produktach jest mniej szkodliwego tego i owego, niz w porownywalnych produktach konkurencji.
Pan Oen i Pan Dariusz=chcialaby dusza do raju gdzie nie ma zadnych niewidzialnych rak rynku jest tylko prawda albo nieprawda.
Do tomek
>Teraz liceum przyjmuje ile się da, aż do zupełnie słabych wedle dawnych kryteriów,<
A co się stalo z najlepszymi w miasteczku – wyginęli???Zostali tylko sredni i fatalni???Bo mi się coś nie zgadza;-)))