Wybór szkoły, czyli na tropach utopii

Szkoły organizują „otwarte drzwi” i pokazują się z jak najlepszej strony. Wybrani uczniowie oprowadzają gości i zachwalają placówkę. Tak, warto przyjść do nas. Nauczyciele też mówią wiele dobrego o szkole, w której pracują. Goście myślą, że dowiadują się o faktach, a tymczasem uczestniczą w świetnie wyreżyserowanym spektaklu.

Nie ma szkoły doskonałej, nie istnieją też doskonali nauczyciele ani idealni uczniowie. Prędzej czy później każdy dostrzeże wady. Być może lepiej od początku grać w otwarte karty i szczerze powiedzieć, co robimy w szkole najlepiej, a z czym mamy problemy. Aby jednak tak postąpić, trzeba wierzyć w zdrowy rozsądek rodziców i ich dzieci. Czy jednak chcą oni znać prawdę, czy też wolą żyć złudzeniami?

Niestety, ludzie lubią wierzyć w utopię. Gdyby dowiedzieli się, że szkoła ma słabe punkty, nie zrozumieliby tego. Uciekliby do szkoły gorszej, ale za to potrafiącej lepiej ukryć swoje wady. Dobrze wiemy, że w dobie niżu przetrwają te szkoły, które potrafią przekonać nowy narybek, iż mają do zaoferowania rajskie warunki. Szkolne piekiełko, a istnieje ono w każdej placówce, należy ukryć głęboko i udawać, że go nie ma.

Gdyby inne szkoły grały fair, powiedziałbym szczerze, w czym moje liceum jest świetne, a w czym kuleje. Ponieważ jednak gra o nowych uczniów nigdzie nie jest prowadzona fair, zapewniam, że moje liceum jest we wszystkim najlepsze. Jak ktoś nie wierzy, niech przyjdzie, to się przekona.