Handke, trzymaj język za zębami!
Staram się powstrzymać emocje, ale nie będę ukrywał, że wstrząsnęła mną stara cholera, gdy przeczytałem wywiad z Mirosławem Handke (zob. tekst). Najbardziej zdenerwowała mnie odpowiedź byłego ministra edukacji na pytanie, czy nauczyciel z zespołu szkół w Rykach nadawał się do pracy w zawodzie. A Handke na to:
„Trudno być sędzią w tej sprawie. Jednak w takich sytuacjach wychodzi często na jaw, że człowiek trafił do pracy w szkole przypadkowo, myśląc, że jakoś to będzie.”
Tymi głupimi słowami Handke przekreślił 40-letnie doświadczenie sponiewieranego nauczyciela i dał dowód swojej ignorancji i bezczelności. A jednak nie twierdzę, że cały profesor Handke to idiota, gbur i cham, lecz że w tej jednej chwili, w tym momencie czasowym, kiedy rozmawiał z dziennikarzem, zachował się jak idiota, gbur, cham i człowiek bez serca. Nie potępiam całego dorobku profesora, gdyż wiem, że jego życie składa się z chwil mądrych i głupich, z momentów, kiedy zachowuje się na poziomie, oraz z momentów, kiedy hańbi tytuł profesorski, który nosi. Tak samo należy oceniać życie każdego człowieka: raz jest dobre, a raz złe. Natomiast Handke na podstawie jednego zdarzenia z końca pracy zawodowej wspomnianego nauczyciela ocenia, że nie nadawał się on do pracy w szkole. Jak można? Przecież ten nauczyciel ma za sobą lata sukcesów, lata zwykłej pracy, mozolnego trudu i jedną chwilę, kiedy nie sprostał sytuacji. Jakim potworem trzeba być, aby na podstawie jednego momentu czasowego oceniać tak surowo życie całego człowieka? Powinien się pan wstydzić, panie Handke. Na pytanie dziennikarza należało odpowiedzieć raczej, że pan nie ma pojęcia, czy ten człowiek nadaje się do pracy w szkole, czy nie. Bo nie ma pan o predyspozycjach zawodowych tego nauczyciela żadnego pojęcia. Bij się pan w piersi i przeproś człowieka!
Być może za parę lat przytrafi się panu sytuacja, że na wykładzie jakiś student zachowa się wobec pana wulgarnie. A pan w jakimś otępieniu nie zareaguje. I wtedy ktoś inny, np. kolega z uczelni, osądzi, że trafił pan na uczelnię przypadkowo, bo ta sytuacja świadczy, że nie nadaje się pan i nigdy nie nadawał do pracy ze studentami. Czy uzna pan taki sąd za sprawiedliwy?
To nie pierwsza pomyłka Handkego. Ta świadczy, że brakuje byłemu ministrowi empatii. Natomiast błędy popełniane w okresie, gdy był ministrem, świadczą, że nie powinien w ogóle piastować takiego stanowiska. Do dziś nie możemy się uporać z nonsensami reformy, którą tworzył. A jednak nie oceniam – piszę to z całą stanowczością – życia Handkego na podstawie tego, co zrobił jako minister. Zdziałał przecież wiele dobrego jako naukowiec. A zatem na wadze życia na jednej szali trzeba postawić sukcesy Handkego, a na innej porażki. Ale wara temu, kto śmiałby na podstawie jednej porażki potępiać całe życie człowieka! To haniebne.
Nauczycielowi ze szkoły w Rykach należy się szacunek za wieloletnią pracę z uczniami oraz współczucie i próbę zrozumienia dla sytuacji, w jakiej się znalazł. Nic nie upoważnia do osądzania go, że nie nadawał się do pracy w szkole. Szlachetny człowiek poczuwałby się do obowiązku, aby podać temu nauczycielowi pomocną dłoń. Niestety, Handke szlachetnością się nie wykazał. Jednak każdy ma szansę się poprawić – nauczyciel w relacjach z uczniami, a Mirosław Handke w okazywaniu szacunku nauczycielom. Co do nauczyciela z Ryków, to wierzę, że nastąpi ta poprawa szybko. Co do byłego ministra, wątpię, gdyż od wielu lat gardzi on społecznością nauczycieli i szuka okazji, aby nas upokorzyć (zob. komentarz prof. B. Śliwerskiego).
Komentarze
W latach 90-tych, gdy dyrektorem w szkole średniej, w której pracowałem był równie wiekowy, bardzo autorytarny i nie prowadzący bezpośrednich zajęć z uczniami dyrektor doszło do sytuacji, w której szkole zaproponowano otworzenie klas uzawadawiających. Wszyscy nauczyciele się zbuntowali, bo szkoła, z której przenieść chciano te klasy do nas nie wydalała wychowawczo. Uczniowie tworzący te klasy to były dzieci z rodzin patologicznych i nikt już w tamtych czasach nie umiał nad nimi zapanować. O żadnej nauce nie było mowy, a lekcje przypominały te feralne w Rykach. U nas natomiast była normalna szkoła. Jednak dyrektor zachował się jak minister Handke, a nawet gorzej ? ?ochrzanił? na konferencji całe grono. Jak my śmieliśmy zakwestionować decyzję, dzięki której dostaniemy dodatkowe godziny i 7% dodatki za trudne warunki pracy. Oczywiście grono „położyło uszy po sobie” i zaczęło się. Do dziś niektórzy jeszcze opowiadają historie o tym co się działo na lekcjach „u uzetów? jak ich potocznie wszyscy nazywali. Najśmieszniejsza historia zdarzyła się dyrektorowi. Poszedł ich uspokoić, gdy pilnujący nauczyciel został wezwany do telefonu. Wyzwiska, które usłyszał doprowadziły go prawie do płaczu. Susy jakimi uciekał do swojego gabinetu długo nam pozostały w pamięci. Nigdy więcej nie odważył się pokazywać nam jak on ich uspokoi. Przypomniało mi się to w związku z wypowiedzią ministra jaką Pan cytuje. Taki, oderwany od rzeczywistości szkolnej polityk, po prostu nie wie o czym mówi. Aby zrozumiał to, co Pan mu na blogu wyjaśnia, musiałby mieć taką przygodę jak nasz były dyrektor. Miło się na szkołę patrzy z oddalenia i udziela rad. W końcu każdy do niej chodził i się na tym zna.
A Pan redaktor nie jest żadną wyrocznią, ani sądem najwyższym, żeby w taki sposób oceniać byłego ministra ( Bij się pan w piersi…)
Zawód nauczyciela traci szacunek właśnie rzez takich ludzi jak prof. Handke. Ich nieodpowiedzialne wypowiedzi, jak ta ostatnia walnie przyczyniają się do odzierania ludzi z szacunku. To nic że człowiek rzepracował 40 lat (!) w zawodzie, jeden incydent i już się nie nadaje, całe czterdziestolecie okazuje się nic nie warte. Bo pan Handke ma oko i ocenić potrafi.
Ale niestety, „wyskok” pana profesora nie jest odosobniony, na nauczycielach używają sobie dziś wszyscy, bo wszyscy podobno lepiej znają się na ich pracy niż oni sami. Jest to następny kamyczek do ogródka „czy nauczyciele odzyskają autorytet”.
Jeśli ze wszystkich stron autorytet ten jest podkopywany, jeśli 40 lat pracy nauczyciela jakiś pan profesor może ot tak sobie bezmyślnie przekreślić to o czym my mówimy?
Tyle wiemy o sobie, co nas sprawdzono… Problem trapiący nauczyciela poniżonego przez bandytów ze szkolnych ławek potrafią najbardziej zrozumiec Ci, którzy w swoich miejscach pracy ocierają się o podobną rzeczywistośc. Niektórzy wowczas modlą się gorąco o dzwonek, inni poprzestają na wpisywaniu sążnistych uwag do dziennika, do którego wychowawca dokleja kolejne kartki, Są też tacy, którym udaje się zapanowac nad rozwrzeszczaną klasą, podpuszczaną umiejętnie przez prowodyra. Lecz po takich lekcjach mamy piekielną ochotę chociażby po kolanach iśc, by pracowac w innej szkole. Swoje problemy przenosimy do domów, gryząc się z myslami. Wszystko to sprawia, że popieram epitety określające byłego ministra i takim jak on dedykuję słowa wiersza Wisławy Szymborskiej, którymi zacząłem mój wpis.
Pan Handke, od lat „nosi za wysoko głowę”.
Retorycznie: Czy pan, panie Handke, wie, ile jest dwa do potęgi drugiej ?
….
Panie Handke.
Proszę pana o szacunek dla nauczyciela, którego sponiewierali katoliccy
uczniowie.
Panie Handkę, proszę pan o refleksję w tej kwestii.
Rakoczy
W latach ministerowania pana Handke krążył wśród nauczycieli dowcip-zagadka:
-Jakie jest najbrzydsze słowo na „ha”?
-Handke!
Zaiste, wielkim twórcą reform Handke był! Cała szkoda polega na tem, że po 1989 r, zmałpowaliśmy w znacznej części system szkolny zachodu, bezkrytycznie, w dodatku przepuszczając go przez umysły nieuctwa, chociaż bywało, że utytułowanego. Prof. chemii, fizyki, historii etc. może być nieukiem w zakresie organizacji systemu szkolnego. Nie poczyniono badań, nie skorzystano z wiedzy nauczycieli, nie skorzystano z wiedzy uczelni polskich. Pojawili się tacy, co „wiedzieli lepiej” i zrobili jak chcieli. Zresztą teraźniejsza, pożal się Boże, ekipa reformatorów, postępuje dokładnie tak samo „pogłębiając” reformy niejakiego Handkego. A co do nauczyciela w szkole i jego problemów, to wiadomo od czasów właśnie reformy oświaty, że WINIEN ZAWSZE JEST NAUCZYCIEL; BO ALBO JEST NIEDOUCZONY (BRAK STOSOWNEGO KURSU Z ODN-U), ALBO SIĘ NIE NADAJE DO ZAWODU. TAKO RZECZE NADZÓR POŻAL SIĘ BOŻE I ZA PRZEPROSZENIEM „PEDAGOGICZNY”.
Drogi Panie Kwant!
Primo należy sie nauczyć jezyka polskiego. Co to znaczy „uzawadawiać”? Co to znaczy, że „szkoła nie wydalała wychowawczo”? Czyżby nie była w stanie zrobić wychowaczej kupy? Zgadzam się z Autorem blogu – Handke nie okazał sie człowiekiem z klasą, co zresztą od dawna wiedziałem.
Pozdro
Lordjohn
Pan Handke nigdy nie lubił nauczycieli! Wielu z nich pamięta jak im groził laską gdy był ministrem!!!
@tomek
Zgodziłbym się praktycznie z wszystkim, co Pan napisał. Jest bowiem faktem bezspornym, że „małpowanie” nie tylko było, ale i jest, natomiast żadnych reform oświatowych nie było i nie ma. W związku z tym mam dwa pytania nie tylko do Pana i do wszystkich dyskutantów, ale również tych nauczycieli oraz rodziców, którzy na ten blog zaglądają:
1. Jeżeli „zmałpowaliśmy” (i to z błędami!) anglosaski system oświatowy, to dlaczego nikt nie kiwnie nawet palcem, aby to wszystko „odmałpować” i skierować na właściwe tory? Dlaczego nikt z nauczycieli – powtarzam – nie kiwnął nawet palcem, aby skontrolować system oceniania uczniów (zob. „Czy nauczyciele umieją oceniać?” http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=625#comment-55546 „Do nauczycieli, uczniów oraz rodziców. Możecie pomóc wszystkim uczniom: oceńcie trudności zadań w próbnym egzaminie gimnazjalnym matematyczno-przyrodniczym.” http://aleksander-janik.blog.onet.pl/2,ID361362941,index.html)?
2. Dlaczego wśród nauczycieli i rodziców – nie wyłączając Pana – nie znalazła się ani jedna osoba, która by poparła propozycję powołania Nadzwyczajnej Komisji Sejmowej do Zbadania Skutków Dotychczasowych Reform Oświatowych (http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=600#comment-52173). Przecież jest to jedyna droga, aby Pan i inni nauczyciele mogli skutecznie przedstawić swoje racje.
„Tyle wiemy o sobie, co nas sprawdzono …” Wisława Szymborska
?Trzeba zgodzić się na próbę i wszystko, co z niej wynika. Trzeba przysiąc, że w każdym z zadań, choćby najtrudniejszym, wykona się najszlachetniejsze czynności [tzn. nie będzie się na próbnej maturze ściągać – D.Ch.]. Istotą próby jest zapał, odwaga i głęboka obojętność na konsekwencje?. Albert Camus
Nie wystarczy tylko cytować, trzeba to jeszcze zrobić. Jeżeli Wy tego nie zrobicie, to kto ma to zrobić za Was?
Do Bea – laską groził Stelmachowski. Zgadzam się z Panem Redaktorem, że p.Handke (który walnie poprzez nieprzemyślana reformę przyczynił się do tego co się dzieje w szkołach) zachował sie obrzydliwie. Swoją drogą pytanie dziennikarza też było nie na miejscu. I nikt nie powinien się dziwić, że nauczyciele walczą o wcześniejsze emerytury. Nie bez powodu powstało powiedzenie „Obyś cudze dzieci uczył”.
tomek
No właśnie, każdy nowy minister (tak jak p. Handke) chce być Wielkim Twórcą Reform i złotymi zgłoskami zapisać się w annałach ojców – założycieli nowoczesnej edukacji. Niestety, każdy to robi po swojemu i „po uważaniu”. Nieszczęście polega m.in. na tym że zachowują się oni nie jakby działali w realnym świecie ale jak gdyby zaczynali na bezludnej wyspie. Stąd nie liczą się dla nich fakty ale założenia. Jeśli rzeczywistość nie dorasta do ich idei to tym gorzej dla rzeczywistości.
No a potem taki reformator, jeden z drugim odchodzą z MEN-u, zostawiają nas z tym bałaganem i mówią: teraz radźcie sobie sami. A kto sobie nie poradzi ten się widocznie nie nadaje do zawodu. Tylko gdzie tu odpowiedzialność za swoje radosne pomysły?
Przepraszam p. Handke. To minister Stelmachowski laską groził.
Lordjohn,
Czepiasz Pan się. Przytoczone zwroty są zwrotami powszechnie używanymi w „gwarze edukacyjnej”, jeśli tak ją można nazwać i są elementem tzw. „nowomowy” urzędniczej.
„Wychowawcza kupa” w Pana wykonaniu jest tego samego rodzaju zachętą dla mnie, aby Panu też polecić nauczyć się języka polskiego.
Tylko co z tego wynika ? Ja nie pretenduję do miana eksperta polonisty.
Brzydko się p.Handke zachował, ale pod publikę jak na polityka przystało więc zszokowany nie jestem. Ostrzegam tylko że jest taka instytucja jak sąd i ocenia ludzi na podstawie jednego momentu. Taki sąd jak by się uprzeć mógłby nawet ocenić p. Handkego za ta wypowiedź ale to nie mojej głowy kłopot.
PS Lordjohn, „Pozdro” jest wprost staropolskie zwłaszcza w Pańskim wykonaniu. Pański post dowodem ze wydala Pan intelektualnie i jest spox 😉
Pozdr
Oen
Do Pana A. Janika,
jestem owszem n-lem, ale jestem także pracownikiem najemnym. Nie jestem panem Sancho Pansy, nie jeżdżę na przecudnej szkapie, Dulcynei wdzięki nawet nie dla marzeń moich. Jestem n-lem, mam pracę, której wykonywanie jest w istocie już nie męskie, mam pracę której wykonywanie jest okradaniem własnej rodziny. Nie pójdę więc na wojnę sejmową, nie będę udowadniał oczywistym bzdurom, że są bzdurami. Komisje sejmowe zostawię obrońcom narodu, a któregoś pięknego dnia, kiedy zupełnie przestanie mi zależeć – zmienię pracę. To najdalej idąca ewaluacja, będę monitorował szkołę z baru.
@tomek
Jacy nauczyciele – tacy uczniowie! Wypłakujecie się tylko sami nad sobą, a nie nad swoimi uczniami. Nie uświadomiliście sobie jeszcze, że to oni będą pracować na Wasze emerytury. Kto ma zrozumieć, jeżeli nauczyciele nie chcą lub nie są w stanie zrozumieć? Straciłem dwadzieścia lat, ponieważ wydawało mi się, że Polacy są ludźmi rozumnymi. Nie oczekuję od nauczycieli oflagowań szkół, pikiet ani manifestacji przed Sejmem – bo to łatwe. Domagam się tylko, aby sami ocenili to, jak sami oceniają. Będę się tego w dalszym ciągu od nich domagał niezależnie, jak mocno będą się stukać w głowę lub do kogo będą mnie porównywać.
Do wszystkich nauczycieli.
Kiedy pisałem: jacy nauczyciele – tacy uczniowie, nie oburzałem się na nikogo. Stwierdzałem tylko nie dający się obalić fakt. Uczniowie sami z siebie nie mogą być lepsi niż są. Mogą być lepsi tylko dzięki nauczycielom, a jeżeli – powtarzam – nie są lepsi niż są, to można tylko stwierdzić: jacy uczniowie – tacy nauczyciele.
Kiedy „anna” napisała „nauczycieli tyle obchodzą uczniowie, co zeszłoroczny śnieg” nikogo nie oburzyła ta diagnoza. Zdziwiło mnie, że została przyjęta jako oczywista prawda (http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=657#comment-57208). Nauczyciele wielokrotnie przedstawiali swoje jednozdaniowe lub jeszcze krótsze oceny i opinie odnośnie mojej osoby. Nikt jednak w sposób uzasadniony nie zakwestionował moich twierdzeń i tez. Informuję zatem, że nie interesują mnie ani przeświadczenia, przekonania oraz „wieloletnie doświadczenia” nauczycieli, ani też komentarze, opinie i oceny odnośnie moich poglądów i tego, czego chcę i do czego dążę. Interesują mnie tylko rzetelne fakty o ocenianiu uczniów – a tych nawet tak prostych, jak ocenienie trudności zadań w próbnym egzaminie gimnazjalnym matematyczno-przyrodniczym z 2009 roku (zob. „Do nauczycieli, uczniów oraz rodziców. Możecie pomóc wszystkim uczniom: oceńcie trudności zadań w próbnym egzaminie gimnazjalnym matematyczno-przyrodniczym” http://aleksander-janik.blog.onet.pl/2,ID361362941,index.html) jak nie było – tak i do tej pory nie ma.
Nie zrobi na mnie najmniejszego nawet wrażenia wzniosłe „pedagogiczne” pustosłowie, ale po raz kolejny proszę nauczycieli, aby przygotowali i przesłali do mnie zwyczajne i przyziemne dane o trudności zadań w próbnym egzaminie gimnazjalnym matematyczno-przyrodniczym lub w próbnym egzaminie gimnazjalnym z języka polskiego z 2009 roku (jeżeli jest to wygodniejsze dla polonistów, nauczycieli języków obcych lub historyków: zob. „I co dalej? Dlaczego nauczyciele boją się prawdy? Bo wolą zniewolenie, ale z pozorami władzy nad uczniami!” http://aleksander-janik.blog.onet.pl/2,ID363413162,index.html). Dane te są konieczne do oceny systemu „oceniania zewnętrznego” i będą wystarczające, aby na dywaniku pojawiła się nie tylko Pani Minister i Pan Dyrektor CKE oraz ich wszyscy poprzednicy, ale i cały system edukacyjny nie wyłączając „nadzoru pedagogicznego” oraz administracji oświatowej.
Aby nie było najmniejszych nawet wątpliwości: przesyłając te dane nauczyciele nie robią mi żadnej uprzejmości, ponieważ jest to ich obowiązkiem w stosunku do uczniów. Jeżeli nauczyciele tego nie rozumieją, to znaczy, że „reformatorom oświatowym” w pełni udało się dokonać transformacji nauczycieli w zarozumiałych, służalczych, tchórzliwych i wygodnych n-li.
Panie Janik
To prawda, że większość nauczycieli uczniowie przestali obchodzić.I nie ma tu żadnago cudu – skoro uczniowie nie obchodzą ministra, kuratora, prezydenta/wójta i podleglych urzędników, oraz dyrektora czyli wszystkich przelożonych nauczycieli, to dlaczego mieliby obchodzić tych z dolu slużbowej oświatowej drabiny???Nauczycieli, podobnie jak ich przelożonych,dyrektorów, pasożytniczy urzędniczy moloch administracji oświatowej(rządowej i samorządowej) nauczyl,że najważniejsze są papiery.I tyle!!!
Przestań Pan wyglaszać umoralniające kazania i recepty zbawienia oświaty bo to co najwyżej śmieszne jest!!!
@Zenek
Żadnych kazań umoralniających nigdy nikomu nie wygłaszałem. Jestem jednak odporny na ogólniki również w Pańskim wydaniu. Proszę jeszcze raz uważnie i ze zrozumieniem przeczytać to, co napisałem. Jeżeli jest Pan w stanie i chce Pan ocenić trudność zadań gimnazjalnych, to proszę to zrobić. A jeżeli nie, to nie mamy o czym rozmawiać – i może Pan krytykować, kogo Pan zechce nie wyłączając mnie. Odpowiedź ta dotyczy wszystkich, którzy podzielają Pańskie poglądy.
@Zenek
Pan Aleksander Janik uważa, że brak ochoty na współpracę… pardon, brak realizacji obowiązku z współpracy z panem Aleksandrem Janikiem, źle świadczy o kondycji nauczycieli oraz dowodzi, że uczniowie przestali ich obchodzić. To jest dopiero śmieszne (jak zresztą każda megalomania).
Nie wystarczy krytykować, ironizować, robić dobre wrażenie etc. – trzeba jeszcze podać imię i nazwisko, aby uwiarygodnić to, co się pisze i twierdzi.
NICK = ANONIM (lub KOD)
Oceny trudności zadań w ostatnio przeprowadzonym próbnym egzaminie gimnazjalnym nie są mi osobiście w ogóle potrzebne. Są one potrzebne przede wszystkim nauczycielom. Dlatego nauczyciele nie powinni oczekiwać stopni celujących za niezrozumienie tego zagadnienia. Na ocenach trudności zadań w próbnym egzaminie gimnazjalnym zyskają przede wszystkim uczniowie, ale zyskają też nauczyciele – a mogą w dalszym ciągu tracić i jedni, i drudzy.
P.S. „Anonim jest tylko wtedy dopuszczalny, gdy piszący go rzeczywiście jest nikim.”
Autor: Stanisław Jerzy Lec
Źródło: http://pl.wikiquote.org/wiki/Anonim
Niedlugo bedzie mozna podac jakas liczbe dotyczaca czestotliwosci „odmoralniania” moralizujacych komentatorow tego blogu, przez „Zenka”.
Nauczyciele najwidoczniej cierpią na kompleks nieomylności. Codziennie przecież spotykają się z uczniami, którzy nie wiedzą tego, co już dawno powinni byli dobrze wiedzieć, albo też nie zachowują się tak, jak powinni się zachowywać. Nic więc dziwnego, że z czasem zaczynają wierzyć we własną doskonałość. Każde odmienne zdanie staje się więc automatycznie „nieuzasadnioną krytyką” lub „moralizatorstwem” i jest – zdaniem każdego nauczyciela – nie do przyjęcia.