Uczniowie nie wierzą w Boga

Rośnie liczba niewierzących uczniów. Coraz więcej osób wyznaje swoją niewiarę księdzu bądź innemu nauczycielowi. Mnie to akurat ani ziębi, ani grzeje, chyba że ateizm ma być usprawiedliwieniem nieczytania lektur o tematyce religijnej (fragmenty Biblii, wiersze księży), wtedy reaguję. Jednak prawdziwy orzech do zgryzienia mają katecheci. Okazuje się, że uczestnikami lekcji religii bywają niewierzący uczniowie. Mówią o tym nieraz wprost katechecie, ale co on może na to poradzić. Przecież nauczyciel religii nie jest wdrożony do szerzenia wiary, tylko do uczenia religijnych zwyczajów. Ceremonii kościelnych mamy w szkole bardzo dużo, ale prowadzenia działalności nawracania w ogóle.

Zwierzał mi się pewien uczeń ze swojej niewiary. Źle trafił, gdyż ja ani nie nawracam, ani też nie zniechęcam. To jego sprawa, a nie moja. Przy okazji uczeń przyznał, że powiedział o tym już księdzu, ale ten w ogóle nie zareagował. Sytuacja wyglądała mniej wiecej tak: Ksiądz na lekcji religii zadawał po kolei uczniom pytanie, dlaczego wierzą w Boga. Gdy trafiło na mojego ucznia, ten powiedział zgodnie z prawdą, że nie wierzy w Boga. A ksiądz na to nic, tylko poprosił następnego ucznia o udzielenie odpowiedzi. Jeszcze dwie osoby przyznały się, że są niewierzące, ale także nie zrobiło to wrażenia na księdzu. Minęło parę miesięcy, a nie tylko nawracania ksiądz nie zorganizował, ale nawet zwykłej rozmowy, co, jak i dlaczego.

W pełni rozumiem księdza. On przecież w szkole nie jest duszpasterzem, lecz nauczycielem religii. Nie uczy wiary, lecz religii, czyli zachowań religijnych, takich jak znajomość zwyczajów kościelnych, umiejętność zachowania się podczas mszy czy w dniu świątecznym. Ksiądz uczy rytuałów, a nie zajmuje się ewangelizacją młodzieży. Więc jeśli młodzież traci wiarę, to nie odzyska jej na lekcji religii, lecz gdzie indziej.

Wśród księży widocznie także istnieje specjalizacja. Nie dziwimy się, że lekarz od gardła nie zajmuje się oczami, lecz odsyła do okulisty, tak samo nie powinniśmy się dziwić, że katecheta nie zajmuje się duszami uczniów. Od tego jest w Kościele inny specjalista. Niestety, nie pracuje on w szkole. Katecheta nie zajmuje się wychowywaniem uczniów w wierze, a pozostali nauczyciele nie zajmują się wychowywaniem uczniów w cnocie. W sumie katecheta niczym nie różni się od pozostałych nauczycieli – wszyscy tylko uczymy.

Z drugiej strony jednak szkoda, że katecheci nie wypędzają z uczniów diabła. Może gdyby jednak poszerzyli zakres swoich obowiązków o zajmowanie się wiarą uczniów, a nie tylko religią, uczniowie byliby moralnie lepsi. Poza tym księża daliby tym przykład, że oprócz nauczania trzeba też wychowywać. Oni w wierze, a my w szlachetności.