Reforma z przymrużeniem oka

Z wielką niecierpliwością czekam na agitatorów, którzy z ramienia MEN będą przekonywać nauczycieli do reformy. Bardzo chciałbym, aby ktoś rzucił na mnie urok i abym od tego czasu zachwycał się każdym pomysłem Katarzyny Hall. Jestem gotów nawet kupić bilet wstępu na salę, gdzie owi prestidigitatorzy będą wyciągać króliki z kapelusza. Za ten cud mogę zapłacić każdą sumę, gdyż już mam dość oglądania szarej rzeczywistości w szkole. Pragnę, aby w końcu ktoś założył mi na oczy różowe okulary.

Prasa rozpisuje się, że agitacja kosztuje krocie, tj. 300 tysięcy złotych, ale według mnie to są grosze. Nauczycieli jest ponad pół miliona, więc wypada po 50 groszy na jednego belfra. Naprawdę sądzę, że Hall jest raczej oszczędna niż rozrzutna. A jeśli uda jej się za te skromne pieniądze przekonać nauczycieli, że w szkole po reformie będzie bajecznie kolorowo, należy uznać, że minister potrafi zrobić coś z niczego. Teraz wszystko w rękach ludzi, którzy zostaną zatrudnieni w roli ministerialnych agitatorów vel prestidigitatorów.

Proponuję nie zatrudniać żadnych drętwych kuratorów, a już w żadnym wypadku nie należy do tej roli powoływać urzędników z nadzoru pedagogicznego, gdyż mają oni zbyt pańskie maniery. Doszłoby do tego, że kazaliby nauczycielom uwierzyć, iż to będzie wyjątkowa reforma. A tu nie chodzi przecież o nakazywanie, tylko o błyskotliwe oczarowanie nauczycielskiej masy. Do mydlenia oczu nie nadaje się żaden urzędnik, do tego potrzebny jest ktoś spoza branży edukacyjnej. Proponuję zatrudnić osoby, które potrafią pokazać, że można żyć w wiecznej teraźniejszości. Chodzi o to, aby podczas spektaklu i długo po nim żadnemu nauczycielowi nie chciało się myśleć o przyszłości. Bo jak nauczyciele pomyślą o przyszłości, to do żadnej reformy MEN nie dadzą się przekonać. Wiadomo, że przyszłość polskiej szkoły jest tak czarna, że aż fioletowa. Dlatego uważam, że do roli wyznaczonej przez Katarzynę Hall najlepiej nadają się ludzie kabaretu. Niech minister zatrudni paru śmiesznych ludzi i każe im objeżdżać szkoły i tłumaczyć, że jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie wspaniale. Jak to się mówi z przymrużeniem oka, to ja w to wierzę. Natomiast całkiem na serio, to ani trochę.