Rząd rozmowniejszy
Przykre, ale prawdziwe. Rząd rozmawia tylko z tymi, którzy mają znaczące poparcie społeczne. Dzięki strajkowi nauczycieli ZNP i oświatowa Solidarność zaczęły być traktowane jak partnerzy, a nie jak popychadło. Strajk był potrzebny zatem do udowodnienia, że związki zawodowe mogą liczyć na poparcie nauczycieli. A trzeba powiedzieć, że żaden ze związków nie mógł być pewien, czy stoi za nim ktoś więcej niż działacze. Okazało się, że stoi 70 procent nauczycieli, a przy następnym strajku (oby nie był potrzebny) niewątpliwie stanie 99 procent. Teraz można rozmawiać z rządem, bo w końcu wiadomo, w czyim imieniu będą prowadzone rozmowy. Nie w swoim własnym imieniu, tj. związkowych działaczy, ale w imieniu całej społeczności nauczycielskiej.
W czwartek rząd zaprasza związki na rozmowy o emeryturach. Rozmowy są wtedy sensowne, jak rozmówcy mają coś drugiej stronie do powiedzenia. Do tej pory każdy gadał jak do ściany. Teraz może jedni drugich będą słuchać. Ja bardzo chciałbym się dowiedzieć, dlaczego rząd jest taki miękki wobec wszystkich grup zawodowych oprócz nauczycieli. Dlaczego można lekką ręką dopłacać miliardy np. do PKP czy stoczni albo kopalni, a dla edukacji publicznej żal każdego grosza. Niechże ciężar zmian ponoszą wszyscy po trochu, tj. i rolnicy, i górnicy, i stoczniowcy, i kolejarze itd., a nie tylko grupa zawodowa, którą najłatwiej pozbawić przywilejów. Zresztą rząd się przeliczył i wcale z nauczycielami nie będzie tak łatwo. A już premier liczył polityczne korzyści zatańczenia z nauczycielami swego makabrycznego tańca.
Wielu ludziom marzy się prywatyzacja edukacji i zapędzenie nauczycieli do pracy w wakacje. Jak Bóg chce kogoś ukarać, to spełnia jego marzenia. Mam cichą nadzieję, że Bóg już wystarczająco często karał Polaków, spełniając ich marzenia. Może teraz nam odpuści i pozwoli, abyśmy sami rozwiązali nasz problem. Edukacja publiczna w obecnym kształcie jest problemem, który trzeba pilnie rozwiązać. Dlatego wszystkie strony – i rząd, i związki zawodowe – muszą solidnie się przyłożyć do rozmów, a nie czekać, aż się stanie cud. Macie języki, to gadajcie. Macie uszy, to słuchajcie. Lepsze to niż strajk.
Komentarze
Ja jednak sądze, że strajk nauczycieli jest najlepszą formą rozwiązania problemów uczniów. Właściwie to wszystko jest w porządku. Może strajk we wrześniu?
Chciałabym podzielać optymizm Gospodarza.Oby te rozmowy nie okazały się rozmowami pozorowanymi,jak pozorowanymi okazały się rozmowy w czasie turnee minister Hall po kraju.
Przepraszam za literówkę w moim komentarzu
Ja bardzo chciałbym się dowiedzieć, dlaczego rząd jest taki miękki wobec wszystkich grup zawodowych oprócz nauczycieli ???
JESLI W POLSCE KTOS DOBRZE PRACUJE ,TO SIE NIM NIKT
NIE INTERESUJE !!!
/polska mentalnosc /
Nie przeceniałbym dobrej i przymuszonej woli rządu. Po efektach ich poznacie ! Poczekajmy z oceną.
Rząd musi się z nami liczyć. Jesteśmy poważną siłą podczas każdych wyborów i to dość świadomych politycznie. A strajk we wrześniu to jest nasz as z rękawa. Wtedy dopiero wybuchnie burza. Teraz jedynie pomachaliśmy związkowymi flagami.
Tym razem poprę strajk, pomimo kiepskich postulatów, bo kpina debat publicznych nie jest wcale śmieszna, a pozorowane zmiany nadal zmierzają do pozostania przy niewydolnym systemie.
Oby tylko forma strajku się zmieniła i była lepsza komunikacja ze społeczeństwem. Tu niestety patrząc na wierchuszkę związku jestem pesymistą.
Obym się mylił, ale to nieprawda. Rząd, każdy rząd, bez względu na to z jakiej opcji pochodzi ma w nosie poparcie społeczne. Rząd liczy się z tymi, którzy mają siłę i mogą w jakiś sposób jemu zaszkodzić. Zejdźcie Państwo na ziemie.
Proszę chwilę pomyśleć o strajkach np. kolejarzy, górników, lekarzy pielęgniarek itp. Pytanie kto wywalczył najwięcej? Wedle mojej wiedzy ten, kto przyszedł z kamieniami pod Sejm w przeddzień kampani wyborczej. Czy ta grupa miała duże poparcie społeczne?
Całym sercem jestem z nauczycielami, bo chcę aby moje dzieci były uczone przez profesjonalistów, którzy za dobrą pracę otrzymują godną zapłatę. Na tyle godną, że jak nauczyciel będzie partaczem (zdarzają się w każdej grupie zawodowej) to będę miał moralne prawo żądać od niego lepszej pracy albo zmiany zawodu. Bo za to dostaje pieniążki. Teraz miałbym opory.
Szanowni Nauczyciele, walczcie o swoje, ale z głową. Za wszelką cenę odsuńcie od tej walki miłośników romantyzmu, postawcie na pozytywizm. Pomachać flagą jest fajnie, ale z tego Wasze dzieci nie dostaną nowych spodni.
Powodzenia.