Trzygodzinny longer
Egzamin dojrzałości z języka polskiego to trzygodzinny longer, który przykuwa uwagę przed premierą, natomiast we właściwym dniu jest nudny jak flaki z olejem. Matura próbna powinna uczniów do tego przekonać. Nie spodziewajcie się thrillera ani dramatu wojennego – spodziewajcie się potwornej nudy, z którą nie będziecie umieli sobie poradzić. Oczywiście wartość wszelkich wydarzeń jest zawsze względna, jedni drżą ze strachu na widok pustej ulicy, a inni twierdzą, iż na krwawej plaży Ohama było spokojnie. Ja stawiam na nudę, na potworną męczarnię nudy.
Jeśli uczeń podda się nudzie, grozi mu, iż to, co napisze, będzie watą, paplaniną bez składu i ładu, bezsensownym potokiem słów. A przecież matura sama w sobie nie jest nudna, to wielki stres powoduje, że ktoś odbiera ją jako nudną. Gdy ktoś jest w wielkim stresie, zaczyna potwornie się nudzić. I chce natychmiast wyjść, aby przerwać swoje cierpienia. Z tego właśnie powodu niektórzy wychodzą przedwcześnie z własnej studniówki, mimo że czekali na nią z wielką niecierpliwością i z wielkimi nadziejami. Podobnie może się zdarzyć na egzaminie dojrzałości. Stres wywoła nudę, a nuda skłoni do napisania jakichkolwiek odpowiedzi i jakiegokolwiek wypracowania, byleby mieć wszystko z głowy i móc jak najszybciej wyjść z sali.
Nudna matura za ok. sto dni. Oprócz przygotowania merytorycznego trzeba jeszcze przygotować się psychicznie. Inaczej będzie to najdłuższy dzień, w którym kompletnie nie wiadomo, co należy robić.
Komentarze
Chodziło Panu zapewne o plażę OMAHA?
hymmmm…. nuda?
możeliwe że tak ale z ta studniówka to byłoby inaczej…. bo z niecierpliwoscia sie czeka w wielkich emocjach a okazuje się że jest to PRZEREKLAMOWANE…. matura tez może byc przereklamowana.
grunt to myślec pozytywnie i bezstresowo!!! trzeba znac swoja wartość!
Imrahil,
Omaha też może być. Ale chodzilo mi zdecydowanie o nazwę Ohama – lepiej brzmi.
Pozdrawiam
DCH
Co do studniówki to więcej było zapowiedzi niż faktycznej zabawy.
A co do matury – to ogromny wysiłek umysłowy i tu nie ma mowy o nudzie.
W pewnym liceum młodzież z próbnej matury wychodziła wczoraj zdegustowana, twierdząc, że to za łatwe, że byle klasówka trudniejsza i w ogóle – sa niepotrzebnie „przeuczeni” Po czym okazało się, że z tego „przeuczenia” położyli test koncertowo, wypisując bzdury na najprostsze pytania. Czy to stres sprawił, że tak nieuważnie czytali kolejne polecenia? Z tego przedmiotu próbna matura była rzeczywiście łatwa.
Skoro wspomina pan o dramatach wojennych, to może warto byłoby jakiś obejrzeć – albo przeczytać książkę o Inwazji w Normandii – wtedy nie nazywałby pan Plaży Omaha „Plażą Ohama”, choć i tak dobrze, że pod wpływem licznych informacji o kampanii wyborczej w USA nie napisał pan „Plaża Obama” albo – w nawiązaniu do terroryzmu – „Plaża Osama”. A wykręcanie się tym, że „Ohama” lepiej brzmi jest mało przekonujące. Nie sądzę też, by była to literówka – w końcu pewnie czyta pan kilka razy te swoje „mini-dzieła” przed ostatecznym wrzuceniem ich na stronę (w przeciwieństwie do prac uczniów, z których sprawdzeniem się pan nie spieszy i które oddaje pan z takim opóźnieniem). Na tej samej zasadzie można zamiast „Chopin” napisać „Schopenhauer” – bo lepiej brzmi. A nie wspomnę już o szacunku, jaki należy się tym, którzy na tej plaży zginęli. Jeśli zaś chodzi o nudę na maturze – racja, egzamin nie musi być nudny, podobnie jak lekcje polskiego, które nie muszą kręcić się wokół anegdotek i bzdurnych, zabarwionych cynizmem komentarzy, najczęściej nie mających niczego wspólnego z tematem. A lekcje te są one nudne, bo ile można słuchać czegoś, co zmierza tylko do tego, by belfer mógł dopompować swoje i tak już zbyt wybujałe ego? I stres też jest ? bo matura coraz bliżej, a kolejne 45 minut właśnie szlag trafia.
Piechociarz,
zachciało mi się dostrzec kwestię fonetyczną (w końcu jestem polonistą, a nie historykiem) i zasłużenie dostałem po głowie. Oczywiście, że poprawna nazwa to Omaha. Natomiast o popełnianiu błędów przez amerykańskich żołnierzy w wymowie tej nazwy wspomina, jeśli dobrze pamiętam, Cornelius Ryan w książce Najdłuższy dzień oraz David Howarth w którejś ze swych książek. Wspomnienie o żołnierzu, który uważał, iż na plaży Omaha (wymawiał „Ohama”) było spokojnie, zaczerpnąłem z tekstu Zbigniewa Flisowskiego pt. Najdłuższy dzień. Mam nadzieję, że niczego nie zniekształciłem i nie poplątałem. O pozostałych sprawach innym razem.
Pozdrawiam
DCH
Czy mógłby Pan wyjaśnić dokładniej? O co chodzi z tymi błędami amerykańskich żołnierzy? Dlaczego mieli oni źle wymawiać nazwę Omaha? Przyznam, że nie rozumiem, a chętnie bym poznał szczegóły. To dość ciekawe z językowego punktu widzenia.
hlmi,
z tego, co podawał David Howarth, to przyczyną przejęzyczenia był wyjątkowy stres. Podkreślam, że przejęzyczenie to dotyczyło tylko niektórych żołnierzy, podobnie jak komentarz, że na owej plaży było dość spokojnie. Tak też tę sprawę ujął Zbigniew Flisowski, na którego się wcześniej powołałem. Osobiście uważam, że sprawa jest językowo i psychologicznie bardzo interesująca, ale jej dogłebnie nie badałem. Tylko otarłem się o tę kwestię, czytając parę rzeczy na temat drugiej wojny św. Jednak po repremendzie szanownych blogowiczów zamierzam pogłębić wiedzę na ten temat żołnierskich przejęzyczeń. Gdy coś ustalę, dam znać.
Pozdrawiam
DCH