Żadnej wdzięczności
Szacunek, uznanie, wdzięczność. Człowiek, który potrafi wzbudzać u innych takie uczucia, może uważać się za geniusza. Nauczyciel, który sądzi, że uczniowie powinni go szanować, darzyć uznaniem i być mu wdzięczni, szybko wypala się zawodowo. Przejawy takich uczuć należy przyjmować z zaskoczeniem, traktować jako niespodziankę, jako rzecz niezwykłą i wyjątkową. Szacunek, uznanie i wdzięczność innych przychodzą jak złodzieje, tzn. kiedy ich się nie spodziewamy. Natomiast gdy się spodziewamy i w napięciu czekamy, nie przychodzą wcale. Niby o tym wiem, ale…
Obecnie trwa w moim liceum próbna matura. Organizując ją na prośbę uczniów, spodziewaliśmy się wdzięczności. Praca jest bowiem społeczna, tzn. nie otrzymujemy wynagrodzenia ani za godziny nadliczbowe, ani za sprawdzone testy. Organizowanie matury próbnej nie należy do naszych obowiązków, więc nam się za wykonaną pracę nie płaci. Skoro nie ma tego w obowiązkach, nie przewidziano wynagrodzenia. A jednak organizujemy maturę próbną, w końcu pracujemy także na szacunek, uznanie i wdzięczność uczniów.
Tymczasem skutki naszych działań okazują się odwrotne od zamierzonych. Uczniowie krytykują, że testy są nie takie, jakie powinny być. Nie podoba im się czas owej próby, tzn. od godziny 13 do 16. W ogóle psy na nas wieszają – nic im się nie podoba. Żadnej wdzięczności, zero uznania, ani grama szacunku. Całkowity brak pozytywnych uczuć, za to wulkany złych. W związku z tym proponuję dyrekcji, koleżankom i kolegom nauczycielom, aby w przyszłym roku próbna matura wyglądała w nieco inny sposób. A mianowicie tak: gdy uczniowie przyjdą z petycją, że chcą próbnego egzaminu dojrzałości, wyciągnijmy listę obowiązków nauczyciela. Niech uczniowie znajdą na niej obowiązek przeprowadzania próbnej matury. A jeśli nie znajdą takiego obowiązku, to niech nie oczekują od nas tego, co im się nie należy.
Oczywiście prośby tych uczniów, których darzymy szacunkiem, uznaniem i jesteśmy im wdzięczni za godne reprezentowanie szkoły, spełnimy z wielką przyjemnością. Natomiast niewdzięcznicy i pyszałki niech idą wykorzystywać innych. Czarna rozpaczy, nieodłączna towarzyszko nauczycieli, przybywaj!
Komentarze
Może coś więcej na temat tego egzotycznego dziwactwa w postaci próbnej matury w Waszej szkole???
W liceum, w którym uczy Córka, matura jest od 8.00 rano, a po próbnej maturze wypoczęci przecież nauczyciele (nie oni przecież pisali) prowadzą wszystkie przewidziane w danym dniou planem zajęcia. To się nazywa pozytywny stosunek do pracy! (Przykładowo we wtorek : matura próbna, zajęcia do 16.15, kółko dla olimpijczyków, 18.00 spotkanie z rodzicami do 20.00) A co, niech belfer wie , za co całe 1600 złociszy bierze, a jak mu się nie podoba, to zawsze jeszcze może w „Budryku” pofedrować).
nauczyciele nigdy nie dostaną godnego podziękowania… tak zawsze było… kiedys taka nauczycielka mi powiedziała że mam zadatki na nauczyciela…. ale…. ja sie boje jak widze to co sie u mnie na lekcjach w klasie dzieje:P ja nie chce bzc naucyzcielem
Pytanie: a gdzie — jak zwykle — są rodzice szanownych uczniów? Czy powiedziano im, na jakich zasadach jest próbny egzamin? Na wyobraźnię 18-latków nie ma co liczyć, są za młodzi. To rodzice powinni im przekazać, że nauczyciele nie mają z tej zabawy ani pieniędzy, ani — w efekcie — satysfakcji.
Sprawdzałem w zeszłym roku matury próbne (akcja z operonem- swoją drogą, ciekawe, kto im zapłacił), bo znajomy nauczyciel nie miał czasu. Zbyt mocno angażuje się w pracę społecznikowską, a na uczenie nie starcza czasu. Popełniłem kilka formalnych (sic!) błędów podczas sprawdzania (egzaminatorem państwowym przecież nie jestem), trochę mi się dostało, ale przecież to nic nie znaczy, bo po co jest próbna matura??Nikt do niej nie przywiązuje wagi, tym bardziej uczniowie. Nie widzę w niej sensu. Uczący się na lekcjach rozwiązują testy maturalne, więc wiedzą na czym to polega. Powoli próbna matura staje się tylko kolejnym szkolnym zwyczajem, którego nie może zabraknąć w ciągu roku.
Szkoda, że Pan nie przygotowuje swoich uczniów do matury, opuścił Pan wiele lekcji, a te, które mógł porządnie poprowadzić – przegadał. Improwizuje pan, filozofuje, gada bez ładu i składu, nie wiadomo, co ważne, co zanotować. Pod koniec lekcji przypomina pan sobie o sprawach bardzo istotnych, a często w ogóle o nich zapomina. Trudno nie zauważyć,że nie przygotowuje się pan do lekcji. Nie traktuje pan nas poważnie, nie przejmuje się, czy wynosimy coś z tych lekcji, czy nie. Pan nic nie musi, siada jak bóg na Olimpie, spogląda na zjadaczy chleba i drapie się zadowolony po torsie… Minuty płyną, panu sie nie śpieszy. Nauczyciele na zastępstwach więcej wiedzy potrafią przekazać na jednej godzinie, niż pan na kilkunastu. Dlaczego tak jest? Nie chce się panu
z nami pracować, ulubiona wędlina podrożała, więc nie warto sie wysilać?
Jest pan postacią medialną, nauczanie wbrew wcześniejszym zapewnieniom traktuje pan jak niechciane dziecko. Nie szkoda czasu na pisanie tych wypocin na blogu, nie lepiej sprawdzić klasówki na czas? A swoja drogą jedna praca pisemna na semestr to chyba za mało?
Biedny pan profesor, tak ciężko pracuje. To żałosne tak uskarżać sie na swój los. Dziękujemy tym, którzy naprawdę pracują dla nas i z nami.
Heh niech pan nie przesadza najwyżej pan i pańscy koledzy sobie trochę popracujecie pozdrawiam
Jeżeli robi się coś aby zyskać szacunek, uznanie i wdzięczność za wykonaną pracę to musi być ona wykonana rzetelnie i z oddaniem. Nie można powiedzieć aby taka sytuacja miała miejsce w czasie próbnych matur. Testy były skserowane z lat poprzednich, co pokazuje wyraźnie, że nauczyciele poszli po najmniejszej linii oporu. Poza tym uczniom chodziło o to by sprawdzić swoją wiedzę (co rzeczywiście można zrobić na lekcji), ale też aby sprawdzić jak rozplanować swoją pracę, tak żeby nie zabrakło czasu. Tego na 45-minutowej lekcji nie jesteśmy w stanie zrobić. Co więcej na lekcjach przeważnie nie piszemy całych testów maturalnych, tylko robimy je częściowo. Proszę więc spojrzeć na tą sytuację również z naszej strony. Od trzech lat słyszymy niezmiennie, że matura jest niezmiernie ważnym egzaminem, od którego zależy czy dostaniemy się na studia, a co za tym idzie – czy znajdziemy dobrą pracę. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że czujemy się rozczarowani. Chcieliśmy wstępnie ocenić swoje możliwości ale dano nam testy które w dużej części już znaliśmy. Wyniki są więc nieobiektywne. Uczniowie rozumieją, że praca nauczyciela nie jest łatwa i doceniają ją. Ale zależy też nam by być jak najlepiej przygotowanym do matury i stąd ta frustracja i niezadowolenie.
Tak mi się wydawało jakiś czas temu, że im starszy uczeń, tym większe ma roszczenia wobec nauczycieli. Być może nie zgodzą sie z tym nauczyciele szkół podstawowych, czy gimnazjów. Mnie sie jednak wydaje, że miałam rację. A komentarze ktosika i niewdzięcznej to teraz potwierdzają. Nikt z moich kolegów nie tłumaczy sie uczniom z tego, jakie pytania pojawiają sie na próbnym egzaminie gimnazjalnym. Uczeń nie ma najmniejszych kompetencji, by polemizować z mistrzem. Na tym polega między innymi rola ucznia, że zawierza swemu nauczycielowi. Poza tym matura nie należy sie nikomu, kto na nią nie zapracował. I żadna próbna nie pomoże nadrobić dotychczasowych zaległości. Na maturę pracuje się całe trzy (albo 4 w technikach) lata. Próbna matura ma oswoić stres przed prawdziwą. Nie sprawdza tak naprawdę wiedzy, tylko stopień przygotowania do podjęcia wyzwania. Wiedzę należy już mieć!
Brak wdzięczności, choćby jej nutki, boli mnie najbardziej. Nieważne, czy staję na głowie i przez 3 godziny przygotowuję 45 minut ekscytującej lekcji, czy rzucę ćwiczenia na ławki i poproszę o ich wypełnienie. Dzwonek dzwoni, wszyscy wychodzą, ot minęły kolejne zajęcia.
A nie sądzi Pan że próbna matura to obowiązek każdej szkoły średniej i że sam fakt, że musieliśmy się o nią prosić, jest absurdalny?
Justyno,
chciałbym, żebyś mnie dobrze zrozumiała. Obowiązkiem liceum jest przygotować uczniów do matury. Próbna matura to ważny element tego przygotowania. Ja i większość nauczycieli uważamy, że matura próbna powinna być organizowana. Jednak mój pracodawca (nie dyrektor szkoły, gdyż on jest tylko reprezentantem pracodawcy) uznał, że matura próbna nie należy do obowiązków, a zatem nie należy się za nią wynagrodzenie. Zgodnie z tym w kalkulacji płacy nie ma zapłaty za próbne egzaminy – zatem jest to – w rozumieniu pracodawcy – dobra wola nauczycieli. Podobnie ma się sprawa z wieloma czynnościami, które wg uczniów szkoła ma obowiązek zapewniać, a wg pracodawcy nie.
W wielu krajach uczniowie strajkują razem z nauczycielami albo też popierają strajki swoich pedagogów, gdy ci walczą o godne pensje. U nas uczniowie chyba w ogóle nie rozumieją, że obowiązek świadczenia pracy jest ściśle związany z obowiązkiem zapłaty za tę pracę. I tylko o to chodzi.
Nie chcieliśmy organizować matury próbnej i był to nasz mały bunt wobec pracodawcy, ale na prośbę uczniów zgodziliśmy się dobrowolnie wziąć na siebie to zadanie. Dlatego oczekujemy za to przynajmniej słowa dziękuję od naszych uczniów. Natomiast uczniowie zafundowali nam pretensje, jakby płacili za naszą pracę tyle, ile jest ona warta na rynku. Oczywiście nie chodzi o to, aby uczniowie za cokolwiek płacili, do tego zobowiązany jest pracodawca, czyli rząd (jesteśmy szkołą budżetową, publiczną).
Być może powinniśmy wam te kwestie wyjaśnić, ale nie chcemy agitować. Macie swój rozum, patrzycie na to, co się w Polsce dzieje, więc chyba rozumiecie, że prawem pracownika jest domagać się godziwego wynagrodzenia za swoją pracę. Jak na razie pensje nauczyciele mają wartość zapomogi socjalnej. I tylko o to w tym wszystkim chodzi.
Pozdrawiam
DCH
A ja myślę, że organem prowadzącym szkoły są starostwo powiatowe i urząd miejski, w zależności od typu szkoły. Jestem niedoinformowany, czy może Pan się myli, twierdząc, że pracodawcą jest rząd? Wg moich informacji jest nim samorząd.
Pozdrawiam.
Co do matury, to u mnie w szkole pisaliśmy od 8.00, bo co niby jest warty uczeń po kilku godzinach nauki piszący dopiero od 13.00? pomysł z próbnymi maturami jset dobry sprawdza to czego jeszcze nie potrafimy, lepiej gdy okaże sie to dziś niż w maju. Nauczycielom też powinno na tym zależeć by ptem nie marudzili, że w ich szkołach uczniowie nie pozdawali. pozdrawiam
To czy nauczyciele mają płacone za sprawdzenie matur to jest sparawa ich i dyrektora a nie nasza. My oceniamy to co widzimy – czyli, że matury były bez sensu zorganizowane. To dyrektor Wam nie zapłacił a nie my, do niego miejcie pretensje. Zresztą nawet jakby wam obiecał pieniądze to by nie zapłacił – ten typ tak ma. Kto dużo mówi o zasadach, często sam ich nie posiada.
„To czy nauczyciele mają płacone za sprawdzenie matur to jest sparawa ich i dyrektora”
Problem polega na tym, że dyrektor nie ma tu nic do gadania, to nie on decyduje czy zapłacic nauczycielowi za matury czy nie. O pensji nauczyciela nie decyduje dyrektor szkoly (jesli chodzi oczywiscie o szkoly panstwowe).
„Problem polega na tym, że dyrektor nie ma tu nic do gadania, to nie on decyduje czy zapłacic nauczycielowi za matury czy nie. ” – no i co z tego? To nadal jest sprawa między nimi, nauczyciele mogą się zgodzić lub nie, mogą negocjować.
Nie mogą negocjować z dyrektorem, bo to nie leży w jego gestii. Tak jak ja nie mogę negocjować z Tobą czy dasz mi stypendium na moją wyprawę badawczą na Marsa. To nie są Twoje kompetencje.