Księża i złota rybka

Chyba zapomnieliśmy, jak to było z wprowadzaniem lekcji religii do szkół. Najpierw chodziło tylko o udostępnienie miejsc, żeby dzieci nie musiały daleko chodzić. Księża przez kilka lat nawet nie pobierali pensji. Potem stali się pracownikami szkół i zaczęli otrzymywać wynagrodzenie (a przecież nadal są na Bożej służbie, za którą otrzymują wynagrodzenie przewidziane przepisami kościelnymi). Nie będę się rozwodził nad tym, komu podlegają księża uczący religii, dyrektorowi szkoły czy swojemu biskupowi, bo przecież każdy duchowny wie, że  Boga trzeba słuchać, a nie ludzi. W niejednej szkole zdarza się, że ksiądz poszedł z Panem Bogiem, a lekcja religii przepada, czyli, nie przymierzając, tak samo, jakbym ja prowadził odpłatne korepetycje w czasie, kiedy powinienem prowadzić lekcje polskiego w szkole.

Oczywiście nie wszyscy księża są tak cwani i nie wszyscy dyrektorzy pozwalają sobie wchodzić na głowę, ale wielu szefów woli duchownych omijać z daleka, bo mogą przecież postraszyć biskupem. Nie dziwię się, że między władzą świecką a duchowną występuje konflikt. Tak było od czasów powstania Kościoła. Dziwię się, gdy władza świecka staje się bardziej święta od papieża. Oto dowiaduję się, że minister edukacji, i to z ramienia liberalnej PO, zabiega o rozmowę z arcybiskupem, aby ustalić warunki wprowadzenia lekcji religii na egzamin maturalny. Gdy o tym przeczytałem, od razu przypomniała mi się bajka o rybaku i złotej rybce. Jak Kościołowi mało tego, co uzyskał od polskiej władzy do tej pory, to niech pomyśli, co się stało z pazerną żoną rybaka. Dostała nową chłopską chatę, potem szlachecki dom, następnie królewski pałac, a w końcu zachciało jej się rządzić złotą rybką jako cesarzowa całego świata. I co się wtedy stało? Znowu była ubogą wieśniaczką.

To samo może być z Kościołem w Polsce. Mało mu tego, że ma lekcje religii w szkołach, że księża pobierają podwójne wynagrodzenie (od wiernych i z budżetu), mało, że ocena z religii liczy się do średniej. Zachciało się Kościołowi mieć maturę z religii. I może tę maturę będzie miał, czemu nie? Ostrzegam tylko, że jak tak dalej pójdzie, to przy następnym żądaniu złota rybka może wszystko odebrać. I żeby się nagle nie okazało, że Kościół stanie się tak samo ubogi jak za czasów pierwszych chrześcijan, kiedy to apostołowie nie mieli gdzie głowy schronić i musieli nawet na ostatnią wieczerzę salę wynajmować, bo przecież własnej nie mieli. Może w następnym pokoleniu lekcje religii będą w takich właśnie wynajętych salach, bo w szkołach już dla nich miejsca nie będzie. Dlatego proszę, kochani duchowni, pohamujcie się w swoich żądaniach i nie męczcie złotej rybki.