Fobia niepełnosprawna

Wobec niepełnosprawnych uczniów coraz mniej osób odczuwa podejrzliwość, obawę i wrogość. Już nie spotyka się reakcji typu: „jak ona zaczyna mówić, to ja po prostu nie mogę tego słuchać” albo „ja się boję nawet obok niej stanąć” czy „boję się patrzeć w jej stronę”. Pamiętam tego typu uwagi, gdy pracowałem w zespole szkół handlowych. Było ich sporo, niektóre nawet nie nadają się do zacytowania. W moim liceum też zdarzały się dyskusje, podczas których ktoś chlapnął ozorem coś głupiego, zresztą ja także nie jestem święty. A mieliśmy i mamy do czynienia z uczniami niepełnosprawnymi. Czasem klasy stawały murem za kolegą bądź koleżanką, tłumacząc nauczycielowi, że źle się zachowuje, a innym razem bywało odwrotnie – to klasie trzeba było tłumaczyć, że nawyki wyniesione z ulicy bądź domu mogą tu kogoś ranić.

Nie jesteśmy szkołą integracyjną, więc z formalnego punktu widzenia kadra ucząca nie jest przygotowana do pracy z uczniami niepełnosprawnymi. Możemy liczyć tylko na właściwe odruchy serca, a z tym bywa różnie. Jest coraz lepiej, więc jeśli chciałbym napisać coś złego, musiałbym sięgnąć do przeszłości. Zwykle każdy z nas, tzn. i nauczyciele, i uczniowie, w stosunku do osób niepełnosprawnych ma w sobie zarówno reakcje pozytywne, jak i negatywne. Dopiero ogólna kultura epoki bądź instytucji decyduje o tym, jakie reakcje zostaną wzmocnione. Dawniej nie widziano niczego złego w ironicznych komentarzach na temat niepełnosprawnych, więc wygłaszali je zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. Dziś zdarza się to sporadycznie, ponieważ niepełnosprawni znajdują licznych obrońców.

Niestety, pozytywne reakcje na niepełnosprawnych wcale nie oznaczają, że ludzie stali się lepsi, bardziej tolerancyjni. Skoro nie wypada atakować niepełnosprawnych, to trzeba odbić sobie na jakiejś innej grupie. Piszę tak, będąc świadomym faktu, że ogólny poziom nietolerancji wcale się nie zmniejszył, a pewnie sam też mam fobię na punkcie jakiegoś typu ludzi, tylko tego u siebie nie dostrzegam. Niech się zastanowię, kto mnie drażni. Spotkanie z kim wzbudziłoby we mnie strach i panikę? Mam! No właśnie! Brr! Ohyda! Prawdziwa fobia! Nie będę zdradzał, jaki typ ludzi mnie brzydzi, bo to mój wstydliwy sekret. W każdym razie zapewniam, że, niestety, nie jestem świętym Franciszkiem i niektóre stworzenia napawają mnie lękiem. Nie są to niepełnosprawni, w tej sprawie oswoiłem się już w dzieciństwie z powodów ściśle rodzinnych.