Elektroniczny dziennik

Tematy lekcji, terminy sprawdzianów, a przede wszystkim oceny mają być udostępniane rodzicom uczniów przez Internet. Nie mam nic przeciwko temu, ale dajcie mi najpierw elektroniczny dziennik. Nie wyobrażam sobie, że będę wykonywał dwa razy tę samą pracę, tj. najpierw wpisywał wszystko do papierowego dziennika, a potem siadał przy komputerze i przepisywał.

Idea jest świetna. Rodzice powinni wiedzieć natychmiast, jak powodzi się ich dzieciom w szkole. A Internet to doskonałe medium. Jednak bez zapewnienia nauczycielom odpowiedniego sprzętu doskonały pomysł zamieni się w horror. Informacje będą spływały zbyt wolno albo wcale, więc rodzice będą wprowadzani w błąd. Przekazywanie informacji przez Internet ma służyć zarówno nauczycielom (nie będą marnować czasu na rozmowy z rodzicami), jak i samym rodzicom (otrzymają informację o dziecku natychmiast). Jednak pomysł źle wprowadzony, zamiast pomagać, będzie szkodził.

Każde polecenie wiąże się z kosztami wykonania, o czym czasem dyrekcja zapomina. Jeśli będę musiał przepisywać dane z dziennika do komputera, zajmie mi to sporo czasu, a zatem na nauczanie przeznaczę go odpowiednio mniej. Nie chcę być źle zrozumiany. Pomysł jest świetny, ale bez zapewnienia elektronicznych dzienników, przy pomocy których łączyłbym się bezprzewodowo z Internetem, nie ma sensu go wprowadzać. Najpierw więc trzeba zakupić sprzęt, a potem można narzucać nowe wymagania.