Postawa łobuzerska a bycie łobuzem

Postawa łobuzerska a bycie łobuzem to dwie różne sprawy. W szkole spotykamy się często z uczniami, którzy chcą być postrzegani jako chuligani, np. jako ci, którzy mają na pieńku z nauczycielami bądź dyrekcją. Tak naprawdę stanowią oni dla szkoły problem tylko pozorny. Kreowanie się na łobuza staje się problemem tylko wtedy, gdy jakiś nauczyciel pomyli tę postawę z autentycznym łobuzowaniem. Tymczasem potencjalny łobuz, tzw. hultaj-marzyciel, ma niewiele wspólnego z realnym łobuzem, draniem z krwi i kości.

Jeśli chodzi o prawdziwych łobuzów, to idealnie nadają się do bycia matrymonialnymi oszustami, tak łatwo zwodzą ludzi. Natomiast osoby prezentujące się łobuzersko zwykle od razu rzucają się w oczy jako dranie, mimo że wcale draniami nie są. Niejeden nauczyciel daje się na to nabrać, myląc postawę łobuzerską z prawdziwym łobuzowaniem. Mamy w polskich szkołach wielu uczniów o postawach łobuzerskich i znacznie mniej prawdziwych łobuzów.

Dla wyjaśnienia różnicy między tymi dwiema postawami posłużę się przypowieścią biblijną. Otóż Chrystus opowiedział o ojcu, który miał dwóch synów. Ojciec ten obydwu synom rzekł, aby poszli załatwić pewną sprawę. Pierwszy syn oburzył się i powiedział, że nie wykona polecenia ojca. Jednak gdy odszedł sprzed oblicza ojca, zastanowił się i zrobił to, o co ojciec go prosił. Drugi syn natomiast powiedział ojcu, że z przyjemnością zrobi to, o co go tata prosi. Jednak gdy odszedł, niczego nie zrobił, a nawet wyśmiał polecenie seniora. Który z tych synów – zapytał Chrystus – jest lepszy?

Pierwszy syn zachowuje się jak łobuz, ale łobuzem nie jest. Natomiast drugi syn jest łobuzem, mimo że trudno to odkryć. Ten sam problem, tym razem na przykładzie córek, podjął Szekspir w tragedii „Król Lear”. Skoro nawet ojciec ma problemy z rozpoznaniem prawdziwych intencji swoich córek, to tym bardziej my nauczyciele powinniśmy mieć świadomość pomyłki w ocenianiu postaw uczniowskich. Dość często bowiem się zdarza, że prawdziwi dranie wodzą nas za nos, udając pokornych i łagodnych. Natomiast pochopnie szafujemy opiniami, negatywnie oceniając uczniów, którzy nam się otwarcie sprzeciwiają, ale po zastanowieniu wiele naszych poleceń wykonują. Tylko że my zauważamy zwykle ten otwarty sprzeciw, a wykonanych poleceń już nie dostrzegamy.