Kto ma kłopoty w szkole?

Szkoła jest miejscem, gdzie gromadzą się ludzie, którzy mniej lub bardziej się nie rozumieją. Natomiast ludzie, którzy doskonale się rozumieją, najczęściej są rozproszeni geograficznie. Trzeba opanować nie lada umiejętności, aby funkcjonować w gronie osób, które mają inne poglądy, inne cele życiowe, odmiennie się ubierają, jedzą nie to, co my, a nawet są inaczej religijni bądź w ogóle nie są religijni. Nie wszyscy uczniowie i nie wszyscy nauczyciele radzą sobie z przystosowaniem do funkcjonowania w gronie osób, z którymi nie można się w pełni porozumieć. Aby być szczęśliwym, musiałbym znaleźć się w gronie osób, które nadają na tych samych falach co ja. W pracy to się nie może zdarzyć, więc jestem mniej lub bardziej nieszczęśliwy, podobnie inni nauczyciele oraz uczniowie. Możliwe są oczywiście bliższe kontakty z wybranymi osobami, dzięki czemu pobyt w szkole staje się znośniejszy. Kto nie trafi na pokrewną duszę, ten cierpi stukrotnie bardziej niż reszta.

Niektóre cechy osobowości przyciągają kłopoty. W szkole nie jest dobrze być aktywnym, odważnym i niezależnym. O wiele lepiej radzą sobie osoby bierne, lękliwe i dostosowujące się do zdania innych. Także ludzie otwarci i krytyczni ściągają na siebie kłopoty. Opłaca się być zamkniętym w sobie i bezkrytycznym wobec szkolnej rzeczywistości. Kto ma wysokie poczucie własnej wartości, ten szybko się narazi innym. Dlatego korzystniej jest mieć o sobie niskie zdanie. To ułatwia przyjmowanie krytyki, która w szkole sączy się z ust nieomal każdego. Muszę przyznać, że mnie też łatwiej pracuje się z uczniami zalęknionymi, o niskim poczuciu godności własnej, chłonącymi każde słowo z moich ust i wykonującymi bez zastanowienia moje polecenia. Prywatnie wolę kontaktować się z ludźmi niezależnymi, krytycznymi i aktywnymi, natomiast w pracy odwrotnie – wolę bezkształtną masę, którą mogę urabiać według własnego zdania. Gdyby klasy były o połowę mniejsze, mógłbym pracować z uczniami odważnymi i krytycznymi, ale skoro klasy są tak liczne, da się realizować materiał tylko pod warunkiem uległości uczniów.

W szkołach państwowych, gdzie klasy są liczne, a warunki pracy przeciętne, musi panować dryl podporządkowania. Pasywni, ulegli i lękliwi uczniowie mają się w takich szkołach doskonale. Natomiast odważni, spontaniczni, krytyczni młodzi ludzie narażeni są na różne kłopoty. Tak musi być, bo gdybyśmy w szkołach publicznych kształcili ku wolności i wspierali niezależność uczniów, szkoły te zamieniłyby się szybko w miejsca chaosu i walki wszystkich ze wszystkimi. A zatem, kochana młodzieży, skoro wybrałaś naukę w szkołach publicznych, to trzymaj gębę na kłódkę, jako i ja staram się czynić, bo już mam dość kłopotów.