Usuwanie ucznia ze szkoły

Od czasu do czasu trzeba kogoś usunąć. Wyrzucają z pubu, wypraszają z restauracji, każą wynieść się z klubu. Wyklucza się ludzi z różnych organizacji, pozbawia członkostwa i zmusza do wyjścia. Kościół dokonuje ekskomuniki, partia pozbawia legitymacji członkowskich, harcerstwo pozbywa się odmieńców. Hrabia wyrzuca słowami „paszoł won!”, a Mały Wielki Człowiek rzucając tekst „spieprzaj, dziadu!”. Nawet Pan Bóg wyrzucił z nieba szatana, a Krystyna Kowalska swoją córkę z domu, gdy ta zaszła w ciążę. Czyż można się zatem dziwić, że także nauczyciele pragną poczuć przyjemność wyrzucania ucznia ze szkoły?

W systemie wyrzucania ucznia ze szkoły jest coś cudownego. Taka namiastka idealnego świata. Tylko szkoły i wojsko ocierają się o ten ideał. Jeśli ktoś na przykład nie chce iść do wojska, to podlega pod sąd wojskowy. Nie pod cywilny, lecz właśnie wojskowy. A zatem wojsko sądzi osoby, które popełniły wobec niego przestępstwo. Także sąd szkolny, tj złożony z nauczycieli, sądzi ludzi, którzy zrobili coś złego w szkole. Jeśli uczeń zachował się niegrzecznie wobec nauczycieli, to sądzić go będą nauczyciele. Tak powinno być wszędzie i zawsze. Jeśli, powiedzmy, okradł mnie jakiś człowiek, to przecież tylko ja powinienem mieć prawo do wydania wyroku na złodzieja mojego mienia. Jakież by to było wspaniałe, gdybym mógł sądzić złodzieja mojego samochodu. Podejrzewam, że usatysfakcjonowałaby mnie tylko najwyższa kara. Nawet nie wiem, czy wyrok śmierci byłby wystarczająco surową karą.

Niestety, w państwie demokratycznym pozbawiono poszkodowanych prawa do sądzenia sprawców swoich nieszczęść. Co za niesprawiedliwość! Całe szczęście, że wojsko i szkolnictwo rządzą się własnymi prawami. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w wojsku i szkole wprowadzono zasady demokracji. Wyobraźmy sobie, że w sprawie usunięcia ucznia ze szkoły nauczyciele tejże szkoły nie mieliby nic do powiedzenia. Wyobraźmy sobie, że o wszystkim decydowałby niezależny sąd, ludzie spoza placówki. No nie! Tego bym nie zniósł! Któż bowiem najlepiej wie, na jaką karę zasługuje chuligan, jeśli nie nauczyciel, którego ten chuligan obraził. Kocham cię, szkoło, bo tylko tutaj mogę poczuć, co to jest sprawiedliwość. Skoro to ja jestem poszkodowany, to także tylko ja mam prawo sądzić. Szkoła nie ma nic wspólnego z demokracją – i bardzo dobrze. A uczeń? Wchodząc do szkoły, powinien pamiętać, kto tu sądzi.