Nie chce się

Moja ulubiona wędlina zdrożała o 30 procent i z tego powodu przestało mi się chcieć. To znaczy jeść nadal mi się chce, ale nie chce mi się na tę wędlinę pracować. Bo teraz musiałbym zarabiać 30 procent więcej. Lecz choćbym nie wiem jak się wytężał, to przecież nie dostanę 30-procentowej podwyżki. Myśl o tym, że zdrożało, przybrała u mnie już rozmiary mityczne. Czuję, że niedługo ta droższa wędlina całkowicie pozbawi mnie chęci do pracy.

Gdyby więc ktoś chciał mnie zachęcić do pracy, to niech nie gada, tylko przyjdzie z wędliną albo zaoferuje odpowiednią podwyżkę. Na razie droższej wędliny nie kupuję, gdyż nie otrzymałem podwyżki. Mógłbym wprawdzie kupić porcję mniejszą, ale nie chcę drażnić żołądka małą porcją. Jestem spod znaku byka, a byki lubią dużo zjeść.

Chodzę do pracy głodny, czyli zły. Znajomy poradził mi, żebym przerzucił się na ryby. Tylko że ryby zdrożały o 40 procent. Z rybami to zły pomysł. Także chleb drożeje i masło. Trzeba się będzie odzwyczaić od jedzenia wędliny, ryb, chleba i masła. Może coś nie zdrożało, to będę się tym właśnie żywił. Podobno ocet i sól są w tej samej cenie.

Zły, bo głodny. Skoro podwyżek nie będzie, to może by tak zorganizować darmowe zupy dla nauczycieli? Niektóre klasy są tak trudne, że bez łyżki zupy nie daję rady prowadzić lekcji. Zupy drożeją, a nasze pensje nie rosną. Panie Premierze, proszę o łyżkę zupy, bo niedługo z nauczycielskiej pensji nie będzie mnie i na to stać.