Wymiana chorego na zdrowego
Co roku próbuje się z chorego nauczyciela zrobić kozła ofiarnego. Zwykle schemat jest ten sam. Nauczyciel zaczyna chorować, więc nie ma go w szkole. Uczniowie wracają do domu i nie odrabiają lekcji. Rodzice pytają, czy coś było zadane, i dowiadują się, że nie, gdyż nauczyciel jest na zwolnieniu. Po kilku dniach rodzice wpadają w panikę, dzwonią do wychowawcy, dyrekcji, a czasem nawet do samego generała ministra (przepraszam, zagalopowałem się, jeszcze wojsko nie przejęło w Polsce władzy). Oczywiście winny jest chory nauczyciel.
Ja przez 12 lat nie chorowałem, więc nie zwracałem uwagi na to zjawisko. Ale w zeszłym roku Opatrzność zesłała na mnie i moją rodzinę serię chorób, więc poczułem na własnej skórze, co to znaczyć być winnym. Teraz obserwuję, jak narasta wina innych chorych. Chodzę na zastępstwa, uczę za chorą osobę i słyszę, że uczniowie i ich rodzice panikują z powodu nieobecności nauczyciela. Jeśli szybko nie wróci do pracy, dostanie mu się, że popamięta.
A przecież jeśli już ktoś jest winny, to na pewno nie chory nauczyciel. Czy uczniowie potrzebują trzymania za rączkę, aby przeczytać zadaną przez tego nauczyciela lekturę? Wchodzę na zastępstwo i dowiaduję się, że jeszcze nie przeczytali. Więc zapowiedziałem kartkówkę. I zrobię ją, gdyż do kartkówki ja też się nadaję, nie musi być obecny ów chorujący nauczyciel. A nawet sprawdzę, jeśli będzie taka potrzeba. Rodziców też zapewniam, że uczyć się polskiego można także podczas nieobecności nauczyciela, tym bardziej że są zastępstwa i to wręcz za wszystkie godziny. Polski za polski.
Jeśli już chcemy kogoś obarczać winą, to weźmy się za wszystkich. Po pierwsze, czy dyrekcja organizuje zastępstwa? Organizuje. Czy są to zastępstwa z tego samego przedmiotu? Tak. Czy koledzy poloniści prowadzą podczas tych zastępstw lekcje, czy też oglądają sobie Playboya albo Przyjaciółkę? Prowadzą lekcje. Czy uczniowie przygotowują się do lekcji? Czy rodzice wiedzą, co się naprawdę dzieje w szkole? Że są zastępstwa i praca z ich dziećmi wre? Wątpię.
Poza tym zachęcam wszystkich nauczycieli, aby nie przyłączali się do tego chóru głosów, który winę za nieuctwo uczniów zwala na chorującego nauczyciela. Każdy z nauczycieli prędzej czy później może zachorować, czasem na wyjątkowo długo. Podejrzewam, że chcielibyśmy wtedy wiedzieć, że koledzy pomagają nam tę chorobę przetrwać, tłumacząc rodzicom, że i bez chorego nauczyciela nauka trwa, a uczniów goniąc do pracy. Prawo do zwolnienia podczas choroby jest niezbywalnym prawem pracowniczym. Jeśli ktoś tego nie rozumie, sam musi być chory na totalny egoizm. Jeśli zaś te skargi na nauczyciela wynikają z troski o dobro dzieci, to pamiętajmy, że należy prosić dyrekcję o organizowanie zastępstw na czas choroby, a nie o zmuszenie chorego do pracy albo też o wymianę chorego nauczyciela na zdrowego.
Komentarze
Sytuacja, kiedy na zastępstwo przychodzi nauczyciel tego samego przedmiotu to ewenement. Z czasów „starolicealnych” (dobre liceum) pamiętam, że zastępstwa prawie zawsze były z nauczycielem innego przedmiotu, a większość nawet z nauczycielami, którzy nie mieli nic wspólnego z moją klasą. Oczywiście na takich lekcjach nic szczególnie absorbującego się nie działo. Z kolei w podstawówce zdarzało się „zawieszanie” przedmiotów na całe miesiące, bo brakowało odpowiednio wyszkolonej kadry. Rzecz jasna, nie można za to winić chorych, ale też nie łatwo ten problem rozwiązać, przy kompletnym braku funduszy i związanych przepisami rękach dyrekcji…
Widzę że na forum bida aż piszczy.
Nic dziwnego – My z Lepikiem się wynieśliśmy i dobrze.
Nie nazywam szamba perfumerią :D:D
Marcel – jak mozesz tak deprecjonowac nauczycieli PO I WF ?
Czy to pycha czy…?
Juz 18 lat ucze tego przedmiotu a od 6 lat legalnie – bo w 2001 r.ukonczylem studia podyplomowe w tym kierunku.
Wczesniej pracowalem w spoldzielczosci wykonujac prace, ktora teraz wykonuje audytor. Pozniej prezesowalem w dwoch spoldzielniach przez 5 lat w jednej i 2 lata w drugiej.
Tak w ogole to jestem ekonomista i lacze nauczanie lekcewazonego przez Marcela PO z przedmiotami zawodowymi w ekonomiku. Nie chcialem startowac w konkursie na dyrektora – co dziwilo wielu ludzi.
Dlaczego poczulem sie nieswojo po Twoim wpisie ? Ano dlatego, ze to nie byla merytoryczna ocena.
Bo ja robie dobra robote. Nie pytam czyja dzialke obrabiam.
Traktuje siebie jako trybik w maszynie edukacyjnej, od ktorego wiele zalezy. Staram sie zawsze o dobre kontakty z mlodzieza i wspolpracownikami. Mlodziez to docenia. Czuje sie dowartosciowany. Dlaczego Marcelu odbierasz mi radosc z dobrze spelnianych obowiazkow ?
Gospodarza prosze o informacje o losach konkursu na Belfra roku. Czy ta pani doczekala sie na odpowiedz?
Czesławie,
zwycięzcą konkursu Nauczyciel Roku został Wiesław Włodarski z Warszawy. O szczegółach można poczytać na stronie http://www.glos.pl/news.php?action=show&id=2046
Nic na razie nie wiem o odpowiedzi dla wzburzonej nauczycielki.
Pozdrawiam
DCH
Czy jest Pan pewien, że nauczyciel tego samego przedmiotu wchodzący na zastępstwo zawsze realizuje program? Moja klasa ostatnio rozmawiała na takowym zastępstwie o niczym. A raczej śmiała się z nauczycielem z niczego.
Oczywiście, że każdy ma prawo chorować. Ewidentnie. Aczkolwiek uczniowie idą do szkoły, żeby przygotować się do matury. Nie można zakładać z góry, że sami zrobią wszystko, bo od tego są zatrudnieni nauczyciele, żeby wpoić im tą więdzę. Szereg nieobecności, jaki miał w Pana przypadku miejsce, niestety uniemożliwił zrealizowanie programu wielu klasom, nie wspominając o maturalnej. Czasem traci Pan całą lekcję na planowanie pracy na najbliższe pół roku. A jaki to ma cel, skoro z powodu chorób tudzież innych wypadków losowych i tak wszystko przesunie się w czasie o tydzień?
Kiedy uczeń choruje, nikt nie wykazuje się taką wyrozumiałością jakiej by Pan oczekiwał wobec siebie.
Awtobus,
nie sądzisz, że właśnie planowanie pracy na najbliższe pół roku ma na celu zapewnienie normalnego toku nauki nawet w przypadku zaistnienia obiektywnych przeszkód (np. choroba nauczyciela, choroba ucznia itp.)? Mając plan wiesz, co robić. W końcu to jest liceum, można trochę popracować samodzielnie, a potem skonfrontować rezultaty tej pracy i sprawdzić wyniki.
Melanio, problem polega na tym że w przypadku naszej klasy(tj. mojej i awtobusu) te plany całkowicie się nie sprawdzały, realizowaliśmy wszystko i tak w innej kolejności, a na opracowywanie tych planów straciliśmy co najmniej 3 lekcje w zeszłym roku, niby mało ale przy tak częstych wówczas nieobecnościach gospodarza, to i tak sporo.
Z jednej strony nauczyciele chcieli żebyśmy pracowali jak na uczelni a z drugiej striny nie chcieli nas traktować jak studentów. No to niech się do cholery zdecydują!!!
Kazdy pracownik moze byc chory ale nie nauczyciel,zaczyna sie nagonka,telefony i maile do domu! Dyrektor zapomina ze powinien zorganizowac zastepstwa , uczniowie sie nie ucza bo „nie ma nauczyciela”,wszystko czego wczesniej sie nie nauczyli zwlaja na to,ze nauczyciel wlasnie jest chory.malo tego dyrektorzy nie znaja w wielu przypadkach obowiazujacych przepisow,ze np w czasie dlugotrwalej choroby n-la oceny wystawia na semestr wychowawca, zczyna sie istne molestowanie chorego belfra …
Zenada.