Kartkówka jak rozwód
Sprawdzian tak samo stresuje uczniów jak dorosłych ludzi rozwód. Kartkówka dostarcza takiej dawki negatywnych emocji jak przeprowadzka albo wypadek samochodowy. Udział w badaniu umiejętności kluczowych niszczy tak samo psychikę jak doświadczenie ataku bandyty. Egzamin zaś to stres porównywalny z podróżą samolotem, w którym podłożono bombę. Tyle się dziś mówi o stresie dzieci, że sumienie każe mi nie robić żadnych kartkówek, sprawdzianów, nie badać umiejętności kluczowych, nie egzaminować. W końcu nie chcę być odpowiedzialnym za nerwicę, depresję, nerwowe załamania i napady lęku moich uczniów.
A jednak nie słucham głosu swojego sumienia. Robię kartkówki, przeprowadzam sprawdziany i organizuję badania umiejętności kluczowych, także egzaminuję. Dlaczego, skoro wiem, jakie to straszne dla psychiki młodego człowieka? Właściwie to takie pytanie powinno się zadawać kandydatom na nauczycieli, najlepiej przed przyjęciem na studia pedagogiczne. Czy zamierza pan/ pani stresować swoich uczniów? Czy zamierza pan/ pani niszczyć ich psychikę kartkówkami, sprawdzianami itd.? Można na te pytania odpowiadać na sto sposobów. Ja w każdym razie kieruje się zasadą, że „najlepsza mięta, kiedy ścięta”, tzn. tylko w sytuacji kryzysowej można poznać wartość człowieka.
Piszę o tym, ponieważ edukacja się zmienia. Być może niedługo nie będzie wolno urządzać uczniom jatki w postaci kartkówek. Może to moja ostatnia szansa, aby bezkarnie „ścinać miętę”. Może niedługo będę musiał uczyć bezstresowo, fiołkowo i rumiankowo. Nauczyciel będzie musiał wyczuwać miętę przez rumianek, tzn. zgadywać, czy uczeń wie, czy też nie wie, umie czy nie umie. Ale sprawdzać tego nie będzie wolno.
Komentarze
mysle, ze kartkowki musza byc. ale nauczyciele moga je zapowiadac, wtedy, prosze mi uwierzyc, uczniowie sie mniej stresuja, niz myslac zrobi kartkowke czy nie, moze zglosze nieprzygotowanie? apel: nauczyciele zapowiadajcie kartkowki!
Kartkówki, sprawdziany czy odpowiedzi ustne są jak najbardziej potrzebne, ALE mają służyć do pokazania uczniowi ile potrafi a nie do gnębienia, wyśmiewania i dręczenia, nie powinny też być narzędziem dyscyplinującym uczniów.
Didos, kartkowka ma za zadanie sprawdzenie wiedzy uczniow i „zmuszenie” ich do regularnej pracy, a nie tylko przed wiekszym sprawdzianem, dlatego nie powinna byc zapowiadana.
Poza tym to troche stresow w szkole nie zaszkodzi. Lepiej przygotuje mlodziez do zycia. Jesli ktos zna adres miejsca gdzie zyje sie bez stresow, problemow i czasem przykrych niespodzianek to poprosze o adres. Chetnie sie przeprowadze.
Panie profesorze przyłączam się do apelu Didosa: kartkówki tak ale zapowiedziane. Rozumiem kartkówka jest sposebem sprawdzenia aktualnej wiedzy ucznia. Jeśli się nie uczy to powinien dostać ostrzeżenie. Tylko czy to jest dobry sposób, by zmotywować ucznia, nie jestem pewna. Uczeń często czuje kiedy będzie kartkówka, jednak w głębi duszy ma nadzięję, że jej ni będzie. W ten zdarza się uczyć tak, by napisać cokolwiek i stwarzać pozory, że wie się cokolwiek. W przypadku kiedy jest zapowiedziana można nie tylko się nauczyć ale bardziej przygotować się psychicznie. Przeciwnicy takiego pomysłu mogą powiedzieć, że w tedy uczeń uczy się tylko ze względu na kartkówkę ale myślę, że jeśli takie zapowiedziane kartkówki zdarzałyby się często i jednocześnie wymagałby podstawowej wiedzy z poprzednich tematów, to człowiek by w ten sposób utrwalał sobie wiedzę wczęsnijszą i zdobywał nawyk systematycznego uczenia się. Stało by się to w pewnym sensie nawet rutyną, a nie przykrym faktem spowodowanym strachem.
dzieki lipa33. jesli juz nauczyciele tak sie upieraja, na niezapowiedziana forme sprawdzenia umiejetnosci uczna, to moze po prostu lepiej te osobe zapytac, niz robic kartkowki. mysle, ze tak samo jak zapowiadanie prac sprawdzajacycj wiadomosci wyrabia nawyk systematycznego uczenia sie, jak wspomniala lipa33
Tym razem nie zgadzam się z Didosem. Pytanie nie jestz tej strony dobre według mnie. Powiem raczej, że stresujące i niezbyt obiektywne. Każdy chyba uczeń ma chyba taką chwilę, że ma ochotę powiedzieć,,O czym ten temat wogóle jest, nic z tego nie rozumiem!”. Nie jest dobrze jeśli akurat z tego tematu zostanie odpytany, mając po prostu pecha. Za to ktoś inny może trafić na wymarzony temat i dostać 5. Zapowiedziana kartkówka byłaby lepszym sposobem. Nie dość, że wyrabiałaby w uczniach nawyk systematycznego uczenia się to jeszcze w miarę obiektywnie sprawdzałaby ich wiedzę. Mówię w miarę obiektywnie, gdyż każdy uczeń pisałby to samo ale z drugiej strony ktoś mógłby mieć po prostu zły dzień.
ale mi o to chodzilo, ze zamiast robienia niezapowiedzianych kartkowek jesli juz naucyciele sie tak upra moga pytac jedna czy dwie osoby z ostatniej lekcji, ale kartkowki i tak zapowiadac
Moim zdaniem oddziaływanie stresem jest jedną z najgorszych możliwych form wywierania wpływu na ludzi. To się sprawdza w armii. Tam bierze się młodych ludzi i w obliczu śmierci wymaga się posłuszeństwa.
To jest zrozumiałe. Nie czyni się tego wprawdzie dla ich zdrowia psychicznego, ale można przyjąć, że są istotniejsze cele. Na przykład statystyczne prawdopodobieństwo przeżycia młodego człowieka. W innych przypadkach warto mieć na uwadze fakt, że negatywne emocje niszczą kreatywność. A kwestia kartkówek w moim mniemaniu odzwierciedla konstytucję relacji nauczyciela i ucznia. Można przecież tak zorganizować zajęcia, że sprawdziany spełnią swoją funkcję, nawet jeśli będą zapowiedziane. Miałem okazję uczestniczyć w zajęciach, kiedy kartkówka była zawsze, na wejściu. Były inne całkiem bez kartkówek ale z trudnym egzaminem na koniec. Z prerspektywy czasu najbardziej wartościowe wydają mi się te zajecia, gdzie na egzaminie można było użyć każdej papierowej pomocy: książki, zeszytu, podręcznika. Sprawdzian sprawdzał rzeczywistą wiedzę. Bez tej wiedzy nie można było w określonym czasie znaleźć potrzebych danych w pomocach.
Tak sam widzę ten problem w kontekście mojego doświadzenia zawodowego, z pracy w firmach gdzie panuje duża konkurencja między pracownikami. Przełożeni stosują różne metody, albo istotne są wyniki, albo subiektywne kryteria. Niezapowiedziana kartkówka to są subiektywne kryteria. Nawiązując do porównania z wojną – niech Gospodarz sprawdzi jak będzie na grze w painball ze swoimi uczniami. Nie na darmo ta gra jest tak popularna jako zajęcie integracyjne, w firmach których celem jest przynoszenie zysku w wymiarze ekonomicznym. W takiej właśnie grze ludzie mają okazję zweryfikować swoje relacje w nowym kontekście. Odgłos włanego oddechu (a raczej dyszenia), stres zpowodowany przez wysiłek, ból i gorąco, uderzające wokół pociski, mówią nam wiele o tych którzy do nas strzlają. A raczej mówią nam wiele o naszym stosuku do nich.
Wracając do pokojowo – szkolnych realiów, muszę powiedzieć, że niezapowiedziane kartkówki, zawsze kojarzyły mi się z takim kolegą z podstawówki, który pod prysznicem łapał innych za przyrodzenie. Nie przyjemne, zaskakujące i bez sensu.
Pozdrawiam
Hm, a na czym opiera Pan te przewidywania? Jakieś zapowiedzi nowego podejścia się pojawiły, może ze strony nowego ministra? Czy to li i jedynie echo dyskusji w pokoju nauczycielskim? Tak pytam z czystej ciekawości, bo problem kartkówek już mnie od dość dawna nie dotyczy.