Wagary
Tytuł wykładu Śliwerskiego zwala z nóg: „Szkoła jako czynnik wykluczenia społecznego”. Profesor wygłosił przemówienie na konferencji poświęconej wagarom (sala obrad Rady Miasta Łodzi). Nie mogę się doczekać wieści o szczegółach wykładu i całej konferencji. Dowiedziałem się o imprezie po czasie, tzn. w chwili, gdy sączyłem sobotni soczek z dodatkiem wzmacniającym organizm. I właśnie wtedy trwała w najlepsze ta wyjątkowo ważna impreza edukacyjna. Jestem wściekły, że pozwoliłem sobie na takie niedoinformowanie. Następnym razem będę przezorniejszy.
Zamiast czekać, aż ogłoszenie samo wpadnie mi w ręce, będę sprawdzał, co dzieje się w mieście. Trochę mnie dziwi fakt, że nie trąbiono o konferencji w szkołach, a przecież tego typu impreza powinna być obowiązkowa dla nauczycieli. W końcu wagary to problem powszechny, z którym większość szkół sobie nie radzi. Liczę na to, że prof. Śliwerski opublikuje tekst wykładu na swoim blogu.
Zanim do tego dojdzie, poczytam, co o wagarach napisał John Cage w swoim dzienniku w roku 1969 (mój ulubiony rok):
„Proszę pomyśleć o ludziach poza społecznością. Co nas z nimi łączy? Nauczyciel poszedł na wagary. Przesłał wiadomość: Dokształcam się. Świetnie się bawię. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu. Niemożliwe stało się możliwe.”
Porównuję tytuł wykładu Śliwerskiego ze słowami Cage’a: „Szkoła jako czynnik wykluczenia społecznego” i „Proszę pomyśleć o ludziach poza społecznością”. Czy w obydwu wypadkach chodzi o nauczycieli? Czy praca w szkole wyklucza ze społeczeństwa? Czy szkoła wyklucza?
Komentarze
bardzo ciekawe spojrzenie na d…. temat wykładu… pozdrawiam 🙂
Nie trzeba być profesorem by wiedzieć, że każdy (również dzieciaki) wybiera to, co mu bardziej odpowiada. Myślę, że należałoby poprawić poziom nauczania i przeszkolenia nauczycieli pod kątem pedagogicznym. Młodzi ludzie wybierając wagary muszą mieć ku temu jakieś powody. I w dominującej ilości przypadków nie jest to strach przed klasówką czy niechęć do nauki. Z reguły powodami są złe stosunki z rówieśnikami (tak zwane zaszczucie kogoś), złe układy z nauczycielem, który zraża do siebie uczniów albo po prostu nudne lekcje.
Bycie nauczycielem nie wyklucza ze społeczeństwa i nikomu nie powinna uwłaczać. Natomiast śmieszą mnie ludzie, którzy ciągle narzekają na swój los. Taki fach. Tym większy mam szacunek dla nauczycieli, którzy lubią to, co robią i czują do tego powołanie, bo tych już jest coraz mniej.
I na koniec pytanie do Pana magistra. Bardzo ciekawi mnie, dlaczego Pan tak lubi rok 1969? Pytam serio.
Dlatego, że urodził się wtedy Michael Schumacher czy Artur Zawisza, miały miejsce Stonewall riots, literacką nagrodę nobla dostał Samuel Beckett czy może z powodu pierwszego lądowania na człowieka księżycu? Po półrocznej już lekturze Pana bloga po raz pierwszy mnie Pan zaciekawił tudzież zaintrygował. A więc dlaczego? Bo ufam, że nie z powodu układu dwóch ostatnich cyfr.
Pozdrawiam.
Chyba już znam odpowiedź na moje pytanie.
?Zanim do tego dojdzie, poczytam, co o wagarach napisał John Cage w swoim dzienniku w roku 1969 (mój ulubiony rok):?
Ten dziennik jest z 1969 roku i jest Pana ulubionym. Czy tak?
Pozdrawiam.
Czytam tytuł: „Jaja do rozbicia”. [Tytuł wpisu w Belferblogu z 13.06.2007] I zaczynam dowcipkować. O czym to ten blogujący belfer napisał? Czyje jaja zamierza rozbić? A może dzieli się z czytelnikami lękiem o własne? Bo zapewne nie jest to odcinek poradnika kulinarnego , typu „Co gotować, jak gotować, zechciej, proszę, zanotować”? Nie dowiem się jak sporządzić jajecznicę?
Proszę, błagam, nalegam! Niech Szanowny Pan Dariusz nie ima się takich płaskich sposobów na zaintrygowanie czytelnika! Bo przy tej okazji obśmiewa naprawdę ważny problem, godne poznania przemyślenia fachowca, a i sam sobie nie dodaje wiarygodności!