Jakie podręczniki kupić?

W sierpniu handel zaczyna nastawiać się na edukację. Kto wie już teraz, co powinien kupić, ten może zaoszczędzić czas i pieniądze. Tańsze i łatwiej dostępne są podręczniki, w tym te używane. Po pierwszym września będą olbrzymie kolejki, poza tym ceny wzrosną. Warto więc ruszyć na łowy właśnie teraz. Niestety wielu uczniów nie wie, z jakich książek będą korzystać w następnej klasie. Co spotykam jakąś znajomą młodą osobę, to słyszę od niej, że nie ma pojęcia, jakie podręczniki należy kupić. Nie wiadomo, ponieważ nauczyciel nie poinformował albo dlatego, że po wakacjach będzie uczył ktoś inny, więc kto tam wie, co wymyśli.

Nie wiem, jak to jest w innych szkołach, ale podejrzewam, że podobnie jak w moim liceum. Mimo że trąbiłem, jaki będzie podręcznik w następnej klasie, pewnie teraz też większość moich uczniów nie ma o tym bladego pojęcia. Moja wina. Mimo że obowiązuje u nas zasada, iż podręcznika się nie zmienia w trakcie cyklu, to i tak co drugi uczeń pewnie myśli, że w tym roku był Rzym, a w przyszłym może i Krym. Moja wina. Mimo że obowiązuje szkolny zestaw podręczników, więc nauczyciel nie może z nową propozycją wyskoczyć jak Filip z konopi, uczniowie nie mają pewności, z czego się będą uczyć. Moja wina. Także moja wina, że frekwencja w czerwcu była poniżej wszelkich granic przyzwoitości, czasem siedział na lekcji tylko jeden uczeń. Moja wina więc, że uczniowie nie wiedzą, nie umieją zadzwonić, nie potrafią zdobyć informacji. I moja wina, że rodzice wierzą w to, iż nauczyciele nie informują. Moja wina, że rodzice akceptują bezradność swoich dzieci i wolą bluźnić na szkołę, niż kazać dziecku się dowiedzieć. Moja wina.

Moja jest tylko wina, ale stracony czas i pieniądze to już sprawa rodziców i ich dzieci. We wrześniu przedsiębiorczy uczniowie pokażą swoim bezradnym koleżankom i kolegom, jakie podręczniki należy kupić, a ja zacznę wymagać. Straszę? Jak powiedział szef jednego z urzędów skarbowych, straszenie to jedyna metoda, aby ludzie nauczyli się, że muszą wiedzieć.