Uczeń zaobrączkowany
Resort edukacji przedstawił wczoraj na konferencji propozycję wprowadzenia uczniowskiej karty kar i nagród. Swego rodzaju list polecający towarzyszyłby dziecku od początku do końca jego edukacji. Nauczyciel w nowej placówce otrzymywałby taki list i wszystko byłoby jasne. A to że dzieciak w żłobku nie stosował się do poleceń i jadł kiedy chciał, a nie wtedy, kiedy wolno. A to że w przedszkolu miał swoje zdanie i sikał w majtki, mimo że ta rozrywka była zakazana. A to że w pierwszej klasie nie chciał pisać laurki do ministra i że rysował słońce na czarno. Degenerat moralny i liberał, o czym szczegółowo jest napisane w karcie kar i nagród. Dalej można przeczytać o zastosowanych wobec żłobkowego i przedszkolnego przestępcy metodach pedagogicznych, które jednak na nic się nie zdały. Trzeba dręczyć na nowo i w formie notatek wpisywać do karty. Zamiast sensownego wychowania, otrzymujemy biurokracji ciąg dalszy.
A jednak coś mi się w tym pomyśle podoba. Skoro monitorujemy placówki edukacyjne przy pomocy kamer, to powinniśmy w podobny sposób monitorować życie uczniów. Karta to anachronizm, oczywiście. Każdemu, kto ma czelność źle się zachowywać, należy za karę założyć specjalną obrączkę, która, wysyłając odpowiednie sygnały, informowałaby o miejscu pobytu ucznia. Komputer mógłby opracowywać te sygnały i codziennie drukować w formie wykresu drogę, jaką pokonał uczeń w poprzednim dniu, gdzie był i jak długo. Z tego wykresu zaobrączkowany uczeń musiałby się tłumaczyć w swojej placówce edukacyjnej. Mnie się ten monitoring tak podoba, że zaaplikowałbym go wszystkim uczniom, bo przecież wszyscy prędzej czy później zostaną złymi uczniami albo wyjadą za granicę, co też warto monitorować. Tak czy siak jest w pomyśle resortu oświaty coś dobrego, tylko brakuje mu rozmachu. Karta kar i nagród to nic w porównaniu z tym, jakie możliwości otwiera totalny elektroniczny monitoring. Ja nie mogę, warto było czekać na te piękne czasy. Nawet z podwyżki zrezygnuję, byle tylko zobaczyć ten totalny monitoring.
Komentarze
jaki jest cel powstania tej karty?
„Nawet z podwyżki zrezygnuję, byle tylko zobaczyć ten totalny monitoring.”
Totalitarny, nie totalny, bądźmy szczerzy. Nie da się ukryć, że w takim kierunku zmierzamy – niestety.
Uważam, że i tak nikt by nie patrzył przy przyjmowaniu do Liceum, czy uczeń w podstawówce przewrócił kwiatek, a w Gimnazjum ukradł kredę. Dla mnie taka karta jest zupełnie niepotrzebna, a Minister Edukacji chce po prostu zwiększyć kontrole uczniów. Sam monitoring widać już nie wystarcza.
A może panu Giertychowi i kilku innym ministrom takie obrączki zafundować? pełny monitoring? 🙂
I niby ja – nauczyciel – mam sie zajmowac wypisywaniem tego wszystkiego? Mimo wszystko mam ciekawsze rzeczy do zrobienia, np. uczenie i wychowywanie, ze o szukaniu modeli mundurkow, organizowaniu zebran z rodzicami w kwestii ich wyboru, itp., nie wspomne.
Z tymi obrączkami dla ministrów to doskonały pomysł. Gratuluję.
A ja bym proponował założyć takie obrączki RODZICOM.
I wyniki obserwacji wystawić w Internecie.
Nareszcie pociechy wiedziałyby CO ich starzy robią 😈
Tyle tylko, że naszego kochanego Premiera by to nie dotyczyło.
Bo on dzieci nie ma i mieć już raczej nie będzie.
Pewnie dlatego w d..pie ma edukację i dał ją do zarządzania NAJGORSZEMU z możliwych kandydatów.
Pozdrawiam
Radecki
Minister oswiaty jest ignorantem; to ze pomyli lMorcinka ,Sienkiewicza i Konopnicka,jestem w stanie mu wybaczyc,nie musi pamietac lektur z podstawowki,ale to ze mowi iz przerabial lektury,tego i mowienia z uporem maniaka -om w koncwkach czasownikow,nie moge darowac ,powtarzam ignorant.W mojej wiejskiej szkolce dzieci wiedzialy, ze lektury sie omawia,opracowuje ,a nie przerabia.Przepraszam co wyjdzie z przerobionej „Kamizelki”-spodnie?
Nie dokonczylam.Mistrzowie piora nie potrzebuja przerobek ,oni sa od nas lepsi, wiec nie przerabiajmy lektur.
Karty to oczywiście kolejne pozorne działanie MENu. Podobnie jak Robert uważam, że i tak nikt takich kart nie będzie czytał. No może „fachowcy” z IPN albo z CBA w sytuacji, kiedy trzeba będzie kogoś za coś upupić (przepraszam Pana Ministra za gombrowiczowskie wtręty, chociaż jak sądzę Roman Nasza Szkapa G. pewnie tego nie zrozumie).
Przy okazji jeszcze jedna rzecz. Jedna z gazet opublikowała dekalog opracowany przez nastolatków. Jedna z zasad mówi, że rodzice powinni rozmawiać ze swoimi dziećmi. Dekalog uczniów mógłby posiadać podobny zapis w stosunku do nauczycieli. Nie rozmawiamy więc mamy to co mamy i tyle.
a nikt i nie wierzył, kiedy mówiłem że bedzie totalitaryzm… a co najmniej autorytaryzm…
Może lepiej nie, już i tak można ich oglądać w telewizji praktycznie „non-stop” 😉
Za miłościwie nam panującego cara ministerstwo edukacji czy nauki było umundurowane na czele z ministrem. Wprowadźmy to teraz, łącznie z musztrą paradną ministra i jego urzędników przed URM-em oraz wieczorne capstrzyki z przeglądem bzdur na dzień następny. Należy wprowadzić równie kartę dla urzędników ministerialnych i ministra. w której samokrytycznie będą wpisywać co czytali / np. Politykę, Gazetę Wyborczą, Nie/, czego słuchali w danym tygodniu /np TVN24, TOK FM, Radia „M” z Torunia/, ile razy grzeszyli myśląc źle o ministrze /a minister o premierze. Wszystkie karty należy bezwzględnie i niezwłocznie publikować w Monitorze. Popieram również pomysł kamer w każdym gabinecie i pokoju urzędniczym w Ministerstwie Edukacji z bezpośrednim połączeniem z TVP 3 oraz TVN24. Hymn Boże cara chroni zmodyfikować na potrzeby Cara Romanowicza. Spocznij!
Wygląda na to,że wizja Orwella się może sprawdzić. Niech żyje „Rok 1984” pod skrzydłami Wielkiego Brata Romana.
Już trochę przez łzy zaczynamy się śmiać, ale to w sumie nie śmieszne. Jeśli pomysł karty ucznia wypali, to może możnaby go potem przedłużyć na studia i po-studiach. Karta ucznia-studenta-obywatela rodaka -> teczka.. i tak każdy by taką miał. Powstało by CBT – Centralny Bank Teczek i o proszę, czy gdybyśmy go tak na przykład nazwali Społeczny Bank, dla skrótu – SB?
Tylko wtedy jeżeli taki obywatel wyjeżdżałby za granicę, robiłaby się dziura infmacyjna w teczce, więc aby ją uzupelnić trzeba by wezwać obywatela, żeby poinformował, gdzie był co robił i kogo spotkał i co widział i by się takie, nazwijmy to ‚zeznanie’ załączało. Tylko ile to roboty z każdym takim… Jak teraz w epoce tanich lotów se każdy bedzie jeździł to ile roboty dla takiego SB. Lepiej to trochę kontolować, np że 1000 obywateli rocznie może wyjechać, a reszta musi czekać. I jadą oczywiście Ci którzy najlepej potem opowiadają co sami robili ii co inni robili – dzięki nim najłatwiej dziury informacyjne załatać. itd itd
Taaak… to by było.. a może: TAAAK – to będzie.?!