Licea i stajnie

Kolekcjonuję miejsca w literaturze pięknej poświęcone tematyce szkolnej. Ostatnio przeczytałem w prozie Henriego Mendrasa, francuskiego pisarza, interesujący opis:

Po drodze spotkaliśmy grupę dwudziestu młodych ludzi na koniach: byli to uczniowie liceum, którzy udawali się na tygodniową praktykę kołodziejstwa. I tak dowiedziałem się, że liceum posiada stajnię, w której uczniowie wykonują wszystkie prace przy koniach. Co tydzień, na zmianę, w stajni dyżuruje jedna klasa pod nadzorem stajennego i koniuszego. Jest to po prostu prawdziwa, bardzo wyważona edukacja. Nic tak nie kształtuje charakteru, jak kołodziejstwo i praca przy koniach. Troska o konia, którego się dosiada, jest bardzo wychowawcza. I wcale to drogo nie kosztuje.

Przeczytałem powyższy fragment i zacząłem się zastanawiać, w jakim stopniu problemy wychowawcze we współczesnej szkole wynikają z tego, że uczniowie nie uczestniczą w żadnej praktycznej działalności. Przez szereg lat prowadziłem w liceum dwa projekty pt. „Łódzkie sklepy źródłem kultury miasta” (dla klas młodszych) i „Łódzkie puby, restauracje, kawiarnie źródłem kultury miasta” (dla klas starszych). Zadaniem uczniów było udać się do wybranego lokalu i sporządzić o samym miejscu oraz o ludziach w nim pracujących i o klienteli interesującą monografię. Niektórzy uczniowie siedzieli tam godzinami, dniami, tygodniami, zaprzyjaźniali się z personelem i przynosili prawdziwe cuda. Dowody swojej działalności, współpracy z personelem, zaangażowania w praktyczną działalność. Mam kilka skrzyń tych prac (zdjęcia, teksty, gadżety). Niestety, nowa matura wyparła ten projekt, bo przecież trzeba przede wszystkim nauczyć się rozwiązywać testy maturalne. Uważam, że im więcej zrealizujemy teorii bez wychodzenia w teren, tym więcej będziemy mieli problemów wychowawczych. Uczyć się w liceum trzy lata języka ojczystego tylko po to, żeby potem dobrze rozwiązać test – jaka to tyrania emocji! Komu to potrzebne? Jaki chory umysł wymyślił nową maturę? Tego nie zniesie żadna psychika. Trzeba więc tę edukacyjną patologię odreagować pracą, najlepiej w stajni. Proponuję wprowadzić w liceach praktyki konne, czyli tzw. hipoterapię. Na początek godzina hipoterapii tygodniowo zamiast tzw. lekcji wychowawczej.