Obniżki wynagrodzeń
Po przeczytaniu felietonu „Beznadzieja i pozytywne myślenie” Włodzisława Kuzitowicza przekonałem się, jak wiele osób w Polsce pragnie zafundować nauczycielom obniżki wynagrodzeń, a nie podwyżki. I żaden strajk tu nie pomoże. Tekst dostępny jest na stronie
www.gazeta.edu.pl/portal.php?cat=28&article=0&sid=70de260c5dbf9f5eee1f3689fb878f25
i rozpoczyna się wypowiedzią anonimowego internauty: „Nauczyciele, sami widzicie, że ten zawód w Polsce nie ma prestiżu, bo społeczeństwo uważa was za nierobów”. A kończy się słowami samego autora, który nas, belfrów, poucza: „Możemy się oburzać, że to niesprawiedliwe. Możemy pocieszać się, że nie są to opinie reprezentatywne. Ale może warto zapytać się samego siebie: czy ja, moja praca, moje codzienne relacje z uczniami i ich rodzicami, nigdy nie dostarczyły argumentów do takich opinii?”. Mocne słowa.
Musiał felieton Kuzitowicza czytać mój szef, ponieważ zafundował mi obniżkę pensji, pozbawiając dodatku motywacyjnego. Wprawdzie premia nauczycielska jest niewielka, ale ponieważ mało piję i palę, wystarczała mi na pół roku używek, a to dużo. Nawet bardzo dużo, skoro przez sześć miesięcy mogłem za ten dodatek pić i palić, a teraz nie mam pieniędzy na piwo i papierosy, więc chodzę wściekły. Straciłem fortunę. Jednak nawet w najgorszych nerwach nigdy nie życzyłem nikomu obniżki wynagrodzeń. Swoim największym wrogom zawsze życzę podwyżki, ponieważ po podwyżce tacy ludzie zwykle przestają być moimi wrogami. Przyznam się, że po odebraniu mi premii przez chwilę zacząłem wilkiem patrzeć na kolegów, którzy tę premię mają, ale zaraz sięgnąłem po książkę Mieczysława Kreutza pt. „Kształtowanie charakteru. Wskazówki praktyczne” i mi przeszło. Panu Kuzitowiczowi też radzę, aby przeczytał wspomnianą książkę i wziął sobie zawarte w niej rady do serca. Nie będzie pisał nonsensów.
Uważam, że zdanie kończące ten błyskotliwy felieton jest nonsensowne, ponieważ odnosi się do wszystkich, także do mnie i samego Włodzisława Kuzitowicza. Każdy człowiek czasowo bywa nierobem, a w zawodzie nauczyciela nierobów nie jest ani mniej, ani więcej niż wśród przedstawicieli innych zawodów. A jak się jakaś myśl odnosi do każdego, to znaczy, że nie odnosi się do nikogo. Równie dobrze mógłby autor napisać, że my, nauczyciele, chodzimy nieuczesani albo w niewygodnych butach. Powtórzę za poetą: „to się zdarza”. Każdemu zdarza się nieróbstwo, ale to nie jest powód, aby całej grupie zawodowej płacić upokarzające pensje. I nie ma tu znaczenia, kim się jest, nauczycielem, bankowcem czy urzędnikiem gminy. Za nieróbstwo jednostka niech traci premię, a szacunek dla całej grupy zawodowej to zupełnie inna para kaloszy.
Komentarze
ciekawa polityka… w mojej szkole zwykle polonistom i językowcom podnosi(ło) się lekko motywacyjne na maj z racji uwiązania na maturach ustnych…
Faktem jest, że w naszym zawodzie pracuje sporo nieudaczników, ale własnie tu jest pies pogrzebany. Ze względu na żałosne pensje do tego zawodu trafiają tylko nieudacznicy lub pasjonaci. Nie mam zamiaru być skromna, należałam do tej drugiej kategorii. Braku wykszatłcenia nikt mi nie moża zarzucić – 3 fakultety, międzynarodowy certyfikat znajmości języka, że wspomnę tylko o tym. No i co z tego? Na jak długo straczyło prądu przy takiej pensji? 5 lat.
Krzyczą też – tyle wolnego mają i chcą więcej kasy! Już chyba gdzieś niżej pisałam… Wsadźcie sobie w d… te 3 miesące wolnego, a dajcie zarobić człowiekowi, żeby mógł spędzić jak człowiek 3 tyg urlopu.
Kolega z branży – ukończona filologia klasyczna, certyfikat umożliwiający naukę języka hiszpańskiego, robi doktorat, 800 zł pensja! Doprawdy godna humanisty! Jak w dowcipie – w tym kraju trzeba mieć wyższe wykształcenie, żeby zarabiać 800 zł.
A ci, którzy najgłośniej krzyczą pwoinni spędzić tydzień w szkole próbując uczyć. Ciekawe czy po takim tygodniu jeszcze by coś mówili na temat obniżki pensji dla nauczycieli!
Życząc wszystkim podwyżki, pozdrawiam!
No ale autorami wszystkich komentarzy mówiących, że nauczyciele to nieroby są ludzie, którzy ze szkołą przestali mieć do czynienia dawno temu, a jak mieli to nieregularnie. Wiadomo że belfer zabiera większość roboty do domu – klasówki, zeszyty, prace, przygotowywanie konspektów – na początku pracy to masakra, przygotowywanie specjalnych sposobów oceniania (szkoły z maturą międzynarodową), przygotowywanie doświadczeń (np. z fizyki) i nomen omen przygotowywanie teczek. Najlepszym wyjściem byłoby odejście wszystkich nauczycieli z państwowych szkół i założenie przez nich placówek prywatnych. Wtedy do szkół chodziliby ci, co uważaliby to za istotne, niezamożne ale świadome roli edukacji rodziny raczej posyłały by dzieci do szkoły niż kupowały kolejny telewizor. Póki szkoła jest za darmo nikt jej nie docenia. Jeżeli okaże się że aby dostać pracę (zostać ministrem np.) potrzebne są określone umiejętności to i szkoła wróci do łask. Narazie jednak mamy ministrów bez matury, którzy nie wiedzą że pieniądze zarabia się na wymyślaniu nowych rzeczy, co wymaga wiedzy, a nie na produkowaniu czegoś co wymyślili np. Japończycy.
A groźby rządu że będą nas uczyć Ukraińcy i Białorusini to bym między bajki włożył, bo im się tu za takie pieniądze nie opłaca pracować. Wszystko co zarobią wydadzą na życie i nic nie odłożą ani nie wyślą rodzinie.
Zapomniałem dodać, że skutkiem takiej prywatyzacji szkolnictwa byłby znaczny wzrost analfabetyzmu i rozwarstwienia społeczeństwa, bo dużo mniej dzieci byłoby posyłanych do szkoły. Podejrzewam że całe kwartały miast mogłyby zacząć przypominać popegerowskie osiedla. Niemniej jednak dalsze odsuwanie jakiejkolwiek naprawy oświaty może przynieść podobne skutki. Obecnie naszych nauczycieli chcą zatrudniać Niemcy, a w szkole, z której mam codziennie wieści, nauczyciele coraz cześciej mówia o wyjazdach na zachód, nie o strajkach, a do nauczania niektórych przedmiotów poszukiwani są ludzie.
To pewnie za tą „Beczkę piwa” obniżono Panu ten dodatek.Szerokim łukiem musi Pan omijać skrzynki z piwem.Za to w mojej szkole jeden historyk bywa czesto „narąbany”, a dodatek motywacyjny ma.U młodzieży ma poważanie ,a jego lekcje są bardzo atrakcyjne, dużo humoru, fakty historyczne ubarwione, ciekawe interpretacje.Nawet rodzice nie alarmuja, nikt nie wzywa policji z alkomatem itp.Wybrano go nawet kiedyś nauczycielem roku, a dzieje sie to w bardzo renomowanym liceum, w bardzo dużym mieście.Niech nikt nie myśli, że mu zazdroszcze tego dodatku, póki co jeszcze go mam.Może mojego przedmiotu da sie uczyć na trzeźwo, ale historii niestety nie!
Przeczytalem wszystkie powyzsze komentaze i jakos niczego nowego sie nie dowiedzialem. Praca ciezka, nisko platna, rozny poziom profesjonalizmu i wyksztalcenia, itp. Ale gdy ktos proponuje zmiany to konczy sie na: dajcie podwyzki to bedzie lepiej. Nauczyciele maja swoich przedstawicieli i niech oni przedstawia program naprawy obecnej sytuacji. A w tej chwili to wyglada tak: dajcie pieniadze a o reszcie bedziemy rozmawiac albo nie. Prawdziwa obrona Czestochowy. A gdzie plan naprawy? Zreszta nie jestescie w PL jedyni. A nie-nauczycieli rzeczywiscie boli to, ze pensjum to 18 godzin (chyba?), nie 25 dni urlopu tylko 3 miesiace (chyba?), 800 zloty to tez nic nowego a ciezka praca? zapytajcie o to gornika czy hutnika. A ja ani posrednio ani bezposrednio nie przyczynilem sie do tej sytuacji, wiec nie czuje sie winny ( nie jestem nauczycielem, desydentem i nie glosowalem na tych co obiecuja gruszki na wierzbie)
Dlatego zycze Wszystkim ( nie tylko nauczycielom): 40 godzinny tydzien pracy, godne zarobki (np. 5000 brutto), szacunku spoleczenstwa, mniej polityki w pracy, samooczyszczenia z nierobow i ignorantow i aby nasze dzieci uczyly sie tego co jest potrzebne w zyciu mlodego Polaka.
I wiecej pokory odnosnie pracy innych ludzi… To oni m.in. decyduja o Waszej pozycji w tym spoleczenstwie.
Nauczycielom nie trzeba życzyć 40-godz. tygodnia pracy bo już taki mają. Te 18 godzin tygodniowo to tylko lekcje przeprowadzane w szkole. Początkującemu nauczycielowi zdarza się zbliżyć do 18 godz. na dobę. Musi przygotować setki papierów, bo wyrzucą go z pracy. Sprawdzić klasówki, zeszyty itp. Przygotować lekcje. W ustawie regulującej czas pracy nauczycieli jest zaznaczone że całość obowiązków nauczyciela (pensum + to co trzeba zrobić w domu) nie powinna zajmować więcej niż 40 godz. tygodniowo. Jak nauczyciel miałby codziennie po 8 lekcji to potem nie kładłby się spać. To jest za 817PLN. 3 miesiące urlopu? A nauczyciel to przypadkiem student? Dzieci szkolne mają 2 miesiące wakacji. Nauczyciele około 6 tygodni. Co do porównania z pracą górników – myślę że będzie ono miarodajne jak zlikwidujemy kopalnie (ciągle związane finansowo z państwem) i zobaczymy co się stanie a potem zlikwidujemy szkolnictwo, też zobaczymy co się stanie i porównamy wyniki. zobaczymy kto zarobo te 5000:) Ja po 8 godzinach w firmie wracam do domu i właściwie nic nie muszę. A belfer przychodzi i siada do pracy.
Zdzisław —– toż nauczyciel pracuje 40 h tygodniowo – część w szkole: lekcje, rady ped. i tak dalej, a reszta w domu i to w soboty i w niedziele.
Czytaj ze zrozumieniem, bo o tym też była w poście mowa.
ja tam myslę, ze do tego przyczynily się paniewątpliwe sukcesy edukacyjne
A co wypowiedzi Kocou. to nie mogę się zgoodzić, ponieważ w momencie, gdy studia byłyby platne, wiele dzieci z uboższych roodzin pozbawionych by bylo szans na edukacje.
OLUsia: nie tyle z uboższych co z większości. Pamiętajmy, że 70% społeczeństwa NIE OSIĄGA średniej krajowej płacy. Taka ona średnia jest.
Nauczyciel nie zostawia pracy w szkole, mam w to wgląd od jakiś 20 lat. Praca przychodzi z nauczycielem do domu w postaci klasówek, kartkówek, zeszytów cwiczeń, dzienników itp. i ma postać wielkiej, ciężkiej siaty. A potem trzeba zaplanować następne lekcje, bo nie da się uczyć klas wg jednego schematu.
A jak ktoś chce 40godz tydzien pracy dla nauczycieli i normalne urlopy to ja się pytam czy wy serio chcecie, żeby dzieciaki też tak chodziły do szkoły (bez ferii i wakacji) czy może nauczyciele mają siedzieć tam dla samej idei siedzenia?
Panie profesorze ! Pisz pan nadal szczerze i cala prawde o polskim szkolnictwie, a jezeli panu za to wyzsza Wladza Edukacyjna obnizy wynagrodxenie. to ja panu bede staral sie wyrownac te straty.
Proszę bardzo, dla „znawców” tematu: „Czas pracy nauczyciela”. Ostatni czwartek, dzień wolny, święto: napisanie sprawozdania ze stażu plus przygotowywanie fragmentu teczki: około 6 godzin zegarowych. Piątek, teoretycznie dzień dla mnie wolny, siedzenie w pracy od 7.30 do 15 i czekanie na monterów sieci LAN, w między czasie, mimo wolnego dnia wpadali niezapowiedziani uczniowie z chęcią zaliczania zaległości, pozwoliłam. Sobota, dzień teoretycznie dla mnie wolny, 4 godziny zegarowe siedzenia nad stroną internetową, wprowadzanie zmian, dodawanie nowych wiadomości i tym podobne. Niedziela, dzień jak najbardziej dla mnie wolny, siedzę od około 12 i podliczam frekwencję, przygotowuję już wstęp podsumowania pracy rocznej klasy na radę pedagogiczną, przygotowuję już druk świadectw, by później wprowadzić tylko ewentualne zmiany i uzupełnić te oceny, które jeszcze nie zostały wystawione. Czeka mnie jeszcze dzisiaj sprawdzanie prac poprawkowych. Właśnie przyszedł mail z materiałami na stronę, więc jeszcze i to dzisiaj do zrobienia. Powiem szczerze, że nie pamiętam w tym roku szkolnym dnia, w którym po wyjściu z pracy nie robiłabym czegoś w domu związanego z pracą. Nie pamiętam ani jednego weekendu, w którym 100% wolnego czasu poświęciłabym dla rodziny a nic dla pracy. Jedyne momenty „nic nie robienia”, to wtedy, gdy organizm nie wytrzymał i rozchorował się.
Mam już dosyć czytania i słuchania o tym, ile to nauczyciele mają godzin pracy i ile wolnego.
Dołączam się również do pytań Owcy, dodając jeszcze jedno: Czy naprawdę chcecie, aby nauczyciele mieli 40 godzin dydaktycznych w tygodniu i wykończeni psychicznie i fizycznie pracowali z Waszymi dziećmi? Niech osoby, którymi kieruje zwykła zawiść zastanowią się nad tym przez chwilę. Obawiam się jednak, że zawiść jest jednak w tym wypadku silniejsza niż chęć dobra dla własnego dziecka.
nauczycielka – bardzo trafny komentarz. Pozwól, że zacytuję go na swoim blogu, podaję adres, jak byś chciała sprawdzić: http://solaris.blog.onet.pl
Cyt. Zdzisław – „zapytajcie o to gornika czy hutnika”
To wykoncypowałeś porównanie! Tylko pogratulować pomyślunku.
Mam za sobą 36 lat pracy w szkole. Kiedy odchodziłam na emeryturę, pytano mnie – bo wszyscy tak wszystkich pytają, nie wiedzieć, czemu – co będziesz robiła? Patrzyłam na pytających zdziwiona. Jak to co? Będę żyła. I żyję. Wreszcie bez zeszytów, klasówek, dzienników, frekwencji, świadectw. Bez wycieczek przepełnionych strachem o manko w uczniach. Bez rozpoczynania i kończenia roku. Bez nieprzespanych nocy i bez wyrzutów sumienia. Mam czas na muzykę, książki, krzyżówki, spotkania, jazdę na rowerze, zwiedzanie tego czy tamtego bez przymusu, że tego. Oraz mam wolne dni! I wakacje! I niczego się już nie boję! A nawet mogę się pochorować, kiedy chcę!
Kolego Dariuszu!(Bo chyba mogę tak tak się zwrócić?)
Dziękuję za tak pochlebną recenzję – z komputra takiego fachowca to dla mnie wielkie wyróżnienie! „Błyskotliwy felieton!” Mój kłopot polega na tym, że jego błysk musiał chyba oślepić czytelnika, skoro dostrzegł w nim to, czego tam nie było, a nie wyczytał prostego przesłania.
Nie było tam ani cienia mojego poglądu, że nauczycielom nie należą się podwyżki, była jedynie próba namysłu nad przyczynami, tak licznie prezentowanych na portalach internetowych w dniu strajku nauczycieli,negatywnych, a nierzadko ironicznych opinii internautów.
W czasach Stańczyka wszyscy znali się na leczeniu. Dzisiaj wszyscy są ekspertami „w temacie szkoła”. Bo ( prawie) wszyscy są, lub byli, uczniami. Wielu z nich szkoła, a to może oznaczać – nauczyciele, pozostawiła po sobie złe wspomnienia. I to oni, prawdopodobnie, są gównie autorami tych wypowiedzi. „Ale może warto zapytać się samego siebie: czy ja, moja praca, moje codzienne relacje z uczniami i ich rodzicami, nigdy nie dostarczyły argumentów do takich opinii?”
Tyle, i tylko tyle! Taka wiktymologia. Czy ofiara ( takich sądów) nie jest,… trochę, sama sobie winna…
A dodatek motywacyjny winien być ustalany przez dyrektorów szkół w oparciu o jawne kryteria…
Pozdrawiam!
Do Kolegi Kuzitowicza,
bardzo dziękuję za te wyjaśnienia. Przepraszam za zamieszanie, wiem, uczepiłem się szczegółu, ale nie chciałem, aby pozostał zadrą, dlatego zareagowałem.
Pozdrowienia i ukłony
DCH
Dodatek motywacyjny, na który wielu zwraca uwagę sięga zawrotnej kwoty .To średnio w mojej szkole …uwaga 3%
płacy zasadniczej. Jeśli komuś w porywach przyzają np.5%
to kogoś pozbawią w całości lub ograniczą np. do 2%.
To jest motywacja – co???????? Górnik czułby sie wystarczająco zmotywowany? Gdy bedą zamykać kolejne kopalnie może chcieliby do szkoly? Długie wakacje. Pensum 18 godz.Skrócony wiek emerytalny.
A w moim mieście po podwyżce miasto zmieniło sposób przeliczania dodatku motywacyjnego z procentowego na kwotowy. Moja żona po podwyżce dostaje 40 zł mniej. Cudna ta podwyżka. A teraz powiedzcie to ludziom, że mało nauczyciel zarabia. „Przecież mieliście podwyżki!” odezwą się głosy. Kiedy ostatnio ktoś z Zarządu Oświaty nieopatrznie za zielone szkoły chciał zapłacić ok. 2500 zł to po dwóch dniach pani prezydent się zorientowała i zaczęła się chryja. Że za dużo? Proszę jechać na taką szkołę i całą dobę własną d…ą odpowiadać 24 na dobę za życie i zdrowie dzieci. Stres niezapomniany. DLa lubiących adrenalinę. Lub tych, co są nieświadomi konsekwencji błędów.