W co ubrać ucznia?
Można się było spodziewać, że ubranie ucznia stanie kiedyś przed obliczem nieomylnego sędziego – ministra edukacji. Nadszedł moment, kiedy ten sędzia przedstawił dzieciom i młodzieży swoje wymagania – mają ubierać się w mundurki, tzn. jednakowe w danej szkole stroje. Gdyby nie ta decyzja, niedługo uczniowie przychodziliby na lekcje prawie bez jakiegokolwiek ubrania, a to z gołymi pępkami, a to z odkrytymi ramionami, w krótkich spodenkach i w klapkach z odkrytymi palcami. A tak skończy się – mundurek bowiem, zanim każe się go szyć, musi przejść weryfikację służb specjalnych. Obawiam się, że będzie zakrywał wszystko, łącznie z widokami na przyszłość.
Jak świat światem, władza zawsze usiłowała podejmować decyzje dotyczące sposobu życia ludzi, którymi władała. Nic zatem dziwnego, że minister edukacji chce decydować o tym, co mają na siebie włożyć uczniowie. Gdy pomyślę, ile razy jako dziecko spóźniłem się do szkoły, nie wiedząc, w co się ubrać na lekcje, żałuję, że Roman Giertych nie był ministrem edukacji od kołyski. Miałbym problem z głowy – ubierałbym się, jak pan każe, i nie spóźniałbym się notorycznie na lekcje. Dziwię się też, że dopiero po 200 dniach urzędowania podjął tak ważną dla polskiej oświaty decyzję. Czyżby minister dopiero teraz zmądrzał?
Nie wiem, czy obecne pokolenie dostrzeże tę ewidentną korzyść z mundurków. Szast prast – założy każdy dzieciak codziennie na kark tę samą szmatę i przestanie w końcu spóźniać się do szkoły. Minister tłumaczy, że korzyści są liczniejsze. Trudno będzie odróżnić ucznia zamożnego od ubogiego. Gdy usłyszałem ten argument Giertycha, to nabrałem pewności, że jedynym mundurkiem spełniającym takie kryteria będzie kostium nurka. W jakim innym stroju można by ukryć złote kolczyki, markowe okulary, kosztowny zegarek, najnowszy telefon komórkowy, odtwarzacz mp3 i mp4, adidasy w cenie ponad 300 złotych i inne kosztowne drobiazgi, którymi kłują w oczy nauczycieli zamożni uczniowie. Poza tym każdy taki mundurek á la kostium nurka trzeba będzie spryskać preparatem chloropodobnym, aby, Broń Boże, zamożni uczniowie nie mogli wyróżniać się miłym zapachem drogich perfum.
Nie jestem przeciw mundurkom, zwracam tylko ministrowi uwagę na trudności z wdrożeniem tego świetnego pomysłu. Niestety, Giertych chce przerzucić ciężar odpowiedzialności za wprowadzenie mundurków na dyrektorów szkół. Już widzę swojego przełożonego, jak zmusza uczniów do codziennego zakładania uniformów i niezdejmowania ich podczas przerw oraz lekcji z mniej zdyscyplinowanymi nauczycielami. Podejrzewam, że łatwiej byłoby mojemu dyrektorowi odeprzeć zmasowany atak na nasze liceum wszystkich kibiców Widzewa, ŁKS-u, Legii Warszawa, Wisły Kraków i Płock oraz Jagielonii Białystok razem wziętych, niż wyegzekwować przebieranie się uczniów w mundurki.
Ponieważ minister edukacji podejmuje decyzje, nie biorąc pod uwagę, czy są one w ogóle możliwe do wykonania, polecam mu przeczytanie „Małego Księcia” Exupery’ego (fragment o królu). Chyba że Giertych szuka pretekstu, aby zwolnić wszystkich dotychczasowych dyrektorów szkół i zatrudnić na ich miejsce swoich ludzi. No cóż, nie dziwię mu się. Banki należące do skarbu państwa zajęte, inne państwowe spółki zajęte, telewizja publiczna też zajęta, to gdzie ma uderzać? Tylko szkoły mu pozostały. Dlatego zwracam się do dyrektorów szkół: – Odpuście sobie, panie i panowie, te mundurki. Nie ośmieszajcie się, i tak nie uda się zmusić uczniów do chodzenia w uniformach. Pamiętajcie, że tu nie chodzi o uczniowskie ubrania, tylko o wasze stołki. Im szybciej sobie odpuścicie tę mundurkomanię, tym mniej boleśnie i z mniejszą plamą na honorze zostaniecie odwołani ze stanowiska.
Komentarze
Mundurki to w celu zwiekszenia świadomości płciowej.
Za mundurem panny/chłopcy sznurem.
to bardzo ciekawa teoria: uczniowie nie wlaza mundurkow a dyrektorzy placowek zostana odwolani, poczekamy… zobaczymy…
Wydaje mi się, ze dzieci z biednych rodzin powinny dostawać mundurki z ośrodków pomocy społecznej, podobnie jak np. wyprawki dla pierwszoklasistów.
W mojej szkole około połowy uczniów korzysta z dożywiania. Nie wiem, jak taka rodzinę z kilkorgiem dzieci w wieku szkolnym stać bedzie na zakup mundurków. Dziecko w podstawówce powinno mieć co najmniej 2 mundurki. Przecież tyle razy przewraca sie na boisku podczas gry w piłkę nożną (w czasie przerwy), że po dniu uzywania mundurek nadaje się do prania.
A w naszej szkole większość uczniów jest za mundurkami. 😉
Musze przyznac, ze bardzo pan wypacza ten temat. Zaznacze, ze patrze na to z perspektywy ucznia publicznej angielskiej szkoly, ktorym jeszcze rok temu bylem i pamietam sam jak na poczatku razila mnie w oczy jednakowosc wszystkich uczniow. Ale to tylko na poczatku, bo majac oczy i umysl otwarty zauwaza sie plusy.
Watek, z pokazywaniem pepkow etc. to jest w ogole sprawa marginalna, nie o to tutaj chodzi. Stara sie Pan wysmiac caly ten temat, ktory jest przeciez bardzo powazny, bo przeciez nieprzypadkowo chyba polowa zachodu przyjela mundurki bez mrugniecia okiem, a nagle dla Polakow to cos kompletnie niezrozumialego. I nie chce tutaj sie powolowywac na rzekomy autorytet zachodu i.e. „U nich tak jest i dziala, to u nas tez tak musi byc i zadzialac”. Wcale nie, ale mamy przyklad, ze cos takiego wprowadzono i funkcjonuje bardzo dobrze, wiec dlaczego chociaz nie sprobowac?
Omine pana liczne cyniczne stwierdzenia, bo rozumiem, ze to tylko sposob wyrazenia opinii, a wiec ze zdaniami „żałuję, że Roman Giertych nie był ministrem edukacji od kołyski. Miałbym problem z głowy – ubierałbym się, jak pan każe, i nie spóźniałbym się notorycznie na lekcje.” nie bede polemizowal, ale bede sie trzymal faktow.
Pisze Pan „Nie wiem, czy obecne pokolenie dostrzeże tę ewidentną korzyść z mundurków.”. A powinno? A czy dzisiejsze pokolenie dostrzega korzysc z nauki matematyki, bo jakby ich spytac, to dla 3/4 to tylko znoj i nie widza zadnej potrzeby/przyszlosci z nim zwiazanej (nawet po latach, ilu doroslych potrzebuje konkretnie bieglej znajomosci wzorow skroconego mnozenia i rysowania parabol, a to przeciez material gimnazjum). No bo idac Pana tokiem rozumowania, matematyke w ogole powinno sie wykreslic, jesli „obecne pokolenie” nie ma korzysci, prawda?
Wysmiewa pan Romana Giertycha i tu trudno sie z Panem nie zgodzic, ale prawda jest taka, ze jakiekolwiek pobudki nim kieruja, jakichkolwiek marnych uzywa argumentow, to w zadnym razie przeciez nie znaczy, ze nasze zaangazowanie w ta sprawe jest bezsensowne. Ale bede trzymal sie tego co Pan napisal:
1. „Trudno będzie odróżnić ucznia zamożnego od ubogiego. Gdy usłyszałem ten argument Giertycha, to nabrałem pewności, że jedynym mundurkiem spełniającym takie kryteria będzie kostium nurka.”
Nie jest to moze najwazniejszy aspekt, ale niech Pan zastanowi sie dwa razy (zgaduje, ze nigdy nie byl pan tym ubogim uczniem, bo nie zdaje pan sie bardzo przejmowac, jak czuja sie ci ubodzy). Pewnych rzeczy nie da sie ograniczyc, ale widzac 2 uczniow w jednakowych mundurkach, pierwsza rzecz, ktora wpadnie panu na mysl to chyba nie jest „Ten drugi nie ma odtwarzacza mp4 = jest biedny”. Widzi pan mniej wiecej 2 identyczne osoby. Zegarki? Bo przeciez polowa 14-latkow dostala Rolexy na komunie. Badzmy szczerz. A buty nota bene bylyby czescia mundurki, wiec adidasy odpadaja. Zaznaczam, ze nie jest to najwazniejsza rzecz, ale przynajmniej patrzmy trzezwo na sytuacje, a nie wychodzmy z zalozenia: „Zjawisko mi nie pasuje, wiec bede krytykowal wszystko co sie da jesli o nie chdodzi”.
2. „Nie jestem przeciw mundurkom” – caly Pana wpis tylko o tym mowi, trafne podsumowanie.
3. „Już widzę swojego przełożonego, jak zmusza uczniów do codziennego zakładania uniformów i niezdejmowania ich podczas przerw oraz lekcji z mniej zdyscyplinowanymi nauczycielami.” No tu mnie Pan powalil na obie lopatki. W jakim sensie nie zmusi? Zasada jest prosta – nie masz pelnego mundurki (zaznaczam, bez wyjatkow), opuszczasz teren szkoly, przynajmniej tak jest to egzekwowane w Anglii. Jesli tego nie jest w stanie wprowadzic dyrektor szkoly, to co moze? Czy twierdzi Pan, ze uczniowie maja swoje zasady i i tak zrobia jak zechca? Wszystko chyba zalezy od tego na ile zalezy kadrze, bo jesli tak sobie to rzeczywiscie chyba nie warto sie bawic. Ale Pan wychodzi z zalozenia – „trzeba sie bedzie poszarpac przez miesiac nim zrozumieja, wiec lepiej nie robmy w ogole nic, jeszcze sie ktos obrazi”. Aha, Pan pracuje w LO, gdzie nie obowiazuje obowiazek noszenia mundurkow (konczy sie w wieku 16 lat) i chyba dobrze. To ja sie pytam: nie bylby Pan w stanie przekonac/wprowadzic noszenia mundurkow 8-10 latkom. Bo jak zaczna wtedy, to potem naprawde nie beda sie buntowac. (fajnym pomyslem sa dni bez mundurka, np z okazji obchodow szkoly czy zbierania pieniedzy na jakis cel).
4. Rozumiem Pana niesmak zwiazany z osoba aktualnego ministra, bo jest to sprawa zrozumiala i wszelkie cynizmy maja tutaj swoje usprawiedliwienie, ale niech Pan „nie wylewa dziecka z kapiela”! Glowny powod jaki w Anglii podaja dla noszenia mundurkow to w nieformalny sposob zamkniecie szkoly przed wszelkimi osobami z zewnatrz. To moze sie wydawac smieszne, ale jesli w grupie 50-100 15-latkow w identycznych mundurkach jest jeden w podobnym wieku w normalnym ubraniu, to naprawde rzuca sie on w oczy. Do tego dodam jedno slowo: narkotyki. Rozwiazaniem mundurki na pewno nie sa, ale na pewno dodatkowa bariera przeciw tym zjawiskom. Mam nadzieje, ze nie twierdzi pan, ze gimnazja sa czyste od dealerow, bo jesli tak, to naprawde zaluje wlasnego czasu na pisanie tych slow. Moze pan dodac argument, ze dealerzy sa tez uczniami, wiec beda w srodku, albo ze to nie problem po prostu przebrac sie w taki mundurek i sprawa zalatwiona. To tak samo jak z postawieniem dwumetrowego plotu. Kazdy moe przez niego przeskoczyc, ale to nie znaczy, ze kazdy sie odwazy, a to juz sukces. Do tego ograniczenie przemocy na terenie szkoly (ile razy pamietam z wlasnego doswiadczenia „wjazdy” osob spoza szkoly, ktorzy ostatecznie nie rzucali sie w oczy do pierwszego aktu przemocy, bo kazdego sie przeciez nie zna). A tak wiadomo wszystko. Do tego ograniczenie kradziezy, jesli chodzi o ubrania w szatniach (2 razy ukradli mi buty w gimnazjum, watpie ze ktos chcialby miec 4 takie same pary w przypadku mundurkow). Do kontroli wystarczy jedna osoba przy drzwiach i otwarte oczy nauczycieli. Gdzie jest wiec ta niemozliwosc zmuszenia 10 latkow do zakladania uniformow, bo naprawde nie widze?
Na koniec pisze Pan „Odpuście sobie, panie i panowie, te mundurki. Nie ośmieszajcie się, i tak nie uda się zmusić uczniów do chodzenia w uniformach.” A ja powiem: „Przemyslcie panowie, czy w przypadku Waszej szkoly, jest szansa, ze to pomoze z niektorymi problemami, to nie wahajcie sie, nawet jesli osoba ministra jest niewielkim autorytetem i napawa Was obrzydzeniem, tak jak mnie. Ale to nie znaczy, ze ten pomysl jest zly, bo fakt ze w tylu zachodnich krajach to przyczynilo sie do wzrostu bezpieczenstwa w szkolach to naprawde nie przypadek i nie widze, dlaczego w Polsce nie mialoby to rowniez zadzialac.” Jesli twierdzi Pan, ze w przypadku dyrektora, ktory widzi pozytywne skutki mundurkow w swojej szkole, ma on wybor „zrobmy cos pozytecznego” i „mniejsza plama na honorze” (zaznaczam, ze kompletnie sie z tym nie zgadzam, ale trzymam sie Pana wpisu i Pana teorii), to mysle, ze kazdy trzezwo myslacy czlowiek wybierze to pierwsze.
…hmm…te mundurki to jedna wielka pomyłka…pan minister chyba nie zastanowił się nad zamożnością polskiego społeczeństwa. Niestety moim zdaniem znakomitej większości uczniów (a raczej ich rodziców) nie będzie stać na kolejny szkolny wydatek. Z moich obserwacji wynika, że obecnie większość uczniów nie posiada nawet kompletnego zestawu podręczników potrzebnych do kształcenia. Skąd więc wezmą pieniądze na mundurek?…i co jeśli nie będzie ich stać na zakup szkolnego stroju?..czy w takim przypadku ministerstwo pokryje te koszta ze swojej puli, czy może ponownie zrzuci odpowiedzialność na dyrektorów placówek?Istnieje jeszcze jedno wyjście…takim uczniom zabroni się przychodzenia do szkoły i uczestniczenia w zajęciach ze względu na brak regulaminowego stroju…Proponuję jednak panu Giertychowi,aby jeszcze raz dobrze przemyślał tę jakże „istotną kwestię”
W Murzsihlu gimnazjum jest pod opieką GOPR, goprowcy obiecali ufundować uczniom mundurki , jakie sami noszą, czyli czerwone bluzy polarowe z charakterystycznymi naszywkami. Syn zamówił sobie u znajomych tubylców gimnazjalistów taki mundurek, Szkoda że w Łodzi na ostatni rok gimnazjum nie mam dla niego równie fajnego pomysłu na mundur.
Jakieś pomysły?
„Już widzę swojego przełożonego, jak zmusza uczniów do codziennego zakładania uniformów i nie zdejmowania ich podczas przerw oraz lekcji z mniej zdyscyplinowanymi nauczycielami.”
To jest właśnie sedno sprawy! Nie ma szans (ani żadnych podstaw prawnych) na to, by zmusić niektóre dzieciaki do noszenia mundurków! „Dekret” w tej sprawie nic tutaj nie wskóra. Problem w tym, że minister edukacji zachowuje się jak ignorant (sam lepiej wie, chociaż nigdy nie nauczał w szkole) a przekazywana, z ojca na syna, pokoleniowa ambicja – każe mu zaistnieć za wszelką cenę. W końcu jego dni na urzędzie są policzone.
Ja trochę o czym innym, na marginesie mundurków.
Otóż skończyłam liceum, w którym – zupełnie inaczej niż w XXI LO, które jest macierzystą szkołą autora – zezwalano na makijaże, farby, długie włosy u chłopaków, żele, irokezy, łyse pały, kolczyki itede itepe. Każda subkultura chodziła jak chciała. Metale, punki, hiphopy. Chcesz być platick-bombastic panienką w tipsach i białych kozaczkach czy preferujesz glany i dredy – twój wybór. I co? Było to jedno z najlepszych liceów w mieście, zdawalność na studia prawie 100% (w mojej klasie tylko 1 osoba nie zdała za 1. razem na zaplanowany kierunek – a było nas 37), nikt jakoś nie kończył zaćpany na ulicy ani w więzieniu.
Co jednak najważniejsze – ludzie się po 2-3 latach wyszaleli i odpuszczali. Nagle się okazało, że po roku chodzenia z jaskrawą czerwienią na głowie ten bunt stawał się nudny. Czwartoklasiści wyglądali już normalnie, a dziewiętnastki malowały się o połowę mniej niż ich koleżanki szesnastolatki. To jest element dorastania. Można to tępić, ale młodzież przez to nie przestanie głupieć – po prostu będzie im odbijać na imprezach albo na studiach. Im krótsza smycz, tym dalej ucieka, według starej prawdy. Patrzę na kolegów ze studiów i uwierzcie – od razu widać, kogo w szkole trzymali krótko. Tyle, że bunt „makijażpwy” w wieku 22 lat jest już śmieszny. A od studenta wymaga się, żeby już myślał dorośle, okazywał wykładowcy szacunek i najlepiej poszedł do pracy.
To, że na Zachodzie itd. – czy wiecie, jakie infantylne są nastolatki na Zachodzie? W Hiszpanii funkcjonuje podział szkół na damskie i męskie – potem facet, co ma 25 lat nie umie zagadać do dziewczyny na imprezie. Znam takie osoby. W szkole się nie tylko uczy, ale też dojrzewa. Jeśli człowiek mając 17 lat nie zrozumie, że nie wygląd świadczy (ani ten bogaty czy trendy nie musi być wartościowym człowiekiem, ani obciachowy sweterek i grube szkła nie skreślają), to kiedy ma zrozumieć?
A to, że do szkoły się nie wychodzi jak na dyskotekę czy plażę – tego powinien uczyć dom. Albo zrobić pogadankę wychowawca. Bo on nie jest tylko od tego, żeby sprawdzać nieobecności. Znałam nauczyciela, który swoją klasę uczył ładnie jeść, siedzieć, uczył kultury przepuszczania w drzwiach czy podawania płaszczy. Ot, chciało mu się, zamiast truć „Jacek, znowu cię nie było na 4 lekcjach…”. Wam – drodzy nauczyciele, pedagodzy – też musi się chcieć!
AdamieJ! Po co się tak rozpisywać o mundurkach w angielskich szkołach? Pierwszy i najważniejszy powód ich istnienia to snobizm. Patrzcie, JA chodzę do lepszej szkoły! Widać, że to działa po wpisie mcwala, jego syn będzie miał fajny mundurek (bo mu załatwią znajomi):).Powstaje pytanie czy słusznie minister zakłada,że mundurki „zrównają” uczniów pod względem zamożności?
Mundurek nie robi dobrej szkoły.
Nie wiem, czy ktookolwiek zauważył, że Giertych rozporządzeniem nie wprowadził obowiązkowego noszenia mundurków w szkołach. Zobowiązał tylko dyrektorów szkół do wprowadzenia następujących zapisów w statutach szkół:?2. Statut gimnazjum określa obowiązki ucznia, z uwzględnieniem
obowiązku:
3) dbania o schludny wygląd, a w przypadku gdy w szkole wprowadzono
jednolity strój uczniowski ? noszenia tego stroju zgodnie z ustalonymi
warunkami;
4) przestrzegania ustalonych warunków korzystania z telefonów
komórkowych i innych urządzeń elektronicznych na terenie szkoły, w tym
nieużywania telefonów komórkowych w czasie zajęć edukacyjnych;
5) właściwego zwracania się do nauczycieli i innych pracowników szkoły orazpozostałych uczniów?.
Wprowadzenie obowiązku o charakterze powszechnym mozliwe jest tylko w drodze ustawowej, na przykład poprzez odpowiednią nowelizację ustawy o systemie oświaty. Póki co ustawy nie zmieniono, a jej zmiana w kierunku pożadanym przez Giertycha nawet w tym Sejmie nie jest łatwe.
Góra urodziła mysz…!
Mój syn to chce „goprowski polar” a nie mundurek,szkoły nie cierpi, postrzega ją jako opresyjną instytucję, która nieustannie na niego poluje, aby mu udowodnić że nie odrobił, nie przygotował, jest leniwy, krnąbrny i w ogóle to jedynka.
Tak więc dla mnie mundurek to widmo kolejnej wojny domowej. Nie będę nosił i już! A jak wiadomo wychowanie „patriotyczne” i inne to sprawa domu, więc to ja będę miał problem. Szkoła będzie tylko kasowała Go za brak mundurka. Jest krnąbrny i arogancki i w ogóle to jedynka. Przykład Murzasihla i „goprowskiego polaru”, spodobał mi się o tyle, że jest to oporunistyczny (jestem całkowicie świadom tego, co to słówko znaczy) przykład na przeżycie.
Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, władze mają mundurek, a dzieciaki coś w czym może będą chodzić bez wielkiej niechęći. Mój syn chodzi do szkoły w Łodzi a nie w Murzasihlu, choć kto wie, może tam skończy?, to „polar goprowski” będzie jak znalazł.
Mundur to albo stygmatyzacja (więźniowie noszą mundurki), albo identyfikacja, polar GOPRu to próba identyfikacji z instytucją, która wyzwala raczej pozytywne emocje, mój syn ze szkołą się nie identyfikuje tak więc pozytywnych emocji raczej nie przewiduję.
Naiwnie wierząc w to że rodzice mogą uczestniczyć w życiu szkoły, rozpaczliwie szukam oprtunistycznego pomysłu na mundurek dla mojego syna, stąd pytanie:
Jakieś pomysły?
Jeśli górę weźmie opcja „komunijno-garniturowa” to mam „przechlapane”, jako autorytarny ojciec powiem: masz chodzić i już, no i karuzela ruszy, jedynka, rodzina dysfunkcjonalna, pogotowie opiekuńcze, szkoła pod „specjalnym nadzorem, czyli na własnej i synowskiej skórze udowodnię potrzebę zmian w polskiej edukacji.
No ale może dość tej „mundurowej histerii”.
Jako jeden z nielicznych przykładów pozytywnego postrzegania mundurków szkolnych, przez małolatów przypomina mi się tylko Harry Potter i szkoła magii w Hogwarcie.
Ciekawe jaka będzie reakcja władz oświatowych jeśli gdzieś małolaty i rodzice wymyślą sobie podobny mundurek, to dopiero będzie angielski snobizm.
MO – z tym snobizmem to roznie, mysle, ze w prywatnych szkolach tak, ale 75% publicznych szkol ma mundurki nic nie zwiazane ze snobizmem, a te biedniejsze maja mundurki, ktore ciezko takowymi nazwac, wiec to chyba i tak zalezy od zamoznosci uczniow i szkoly i pewnie takie samo zroznicowanie byloby w Polsce. Ale to nie do konca chodzi tylko o „zrownanie” a bardziej o wzrost bezpieczenstwa w szkolach. A co mowi Giertych, to niech mowi.
Mundurki nie załatwią sprawy zrównania uczniów, bo są mundurki i mundurki, wiadomo, bogatsi Rodzice zakupią swoim pociechom stroje z lepszego materiału itd. Natomiast zastanawia mnie, co z Rodzicami, których nie będzie stać na zakup mundurka, hm? Wie ktoś coś na ten ytemat? I druga sprawa, w jaki sposób mundurki mają przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa, bo nie mogę tego zrozumieć.
Chciałem również wyrazić pełne popracie dla komentarza Kasi, szczególnie 2. pierwszych akapitów. Dowolność stroju pozwoli się wyszaleć i przyśpieszy zmianę wizerunku na bardziej poważny. Ponadto ludzie z gimnazjum są, czy też zaczynają wchodzić w tzw. ‚wiek buntu’ i aż się boję pomyśleć, co się stanie, jeśli naprawdę uczniowie bez tego stroju nie będą wpuszczani do szkoły.
może macie pomysł w co sie ubrać