Kto powiadomi policję?
Obecnie nie jest ważne, kto uderzył pierwszy. Czy Tomek zaczął tę bójkę, czy też tylko bronił się przed ciosami Piotrka? Kto zainicjował napastowanie koleżanki? Dominik? Patryk czy raczej Bartek? Kto pierwszy otworzył torebkę nauczyciela i zaczął szukać w niej telefonu komórkowego? Kto pierwszy wychylił piwo w szkolnej toalecie, kto zaczął palić papierosy, kto zainicjował wdychanie kleju, no kto? Kto pierwszy? Kto drugi? Kto następny?
Dawniej od znalezienia „pierwszego poruszyciela” należało rozpocząć pracę wychowawczą. Dziś ta metoda to już przeszłość. Teraz trzeba znaleźć jak najszybciej osobę, która pierwsza zadzwoni na policję. A nauczyciele nie palą się do tej roboty. Dlatego praca wychowawcza zaczyna się w gronie pedagogicznym i wygląda mniej więcej tak:
– Kto zadzwoni na policję? – zapytała dyrektorka podczas nadzwyczajnej rady pedagogicznej.
– Ja nie – powiedziała nauczycielka tłusta – mam za dużo prac do sprawdzenia, za dużo spraw do załatwienia, za dużo lekcji do przygotowania.
– Ja nie – rzekła nauczycielka chuda – i tak się nie dodzwonię. Niech ktoś inny spróbuje, ja mam zawsze pecha.
– Ja nie – krzyknęła nauczycielka mała – mnie nikt nie traktuje poważnie. Tylko mnie wyśmieją.
– Ja nie – odparła nauczycielka duża – a w czym oni nam mogą pomóc?
– Ja nie – szepnęła nauczycielka modnie ubrana – nie znam się na dzwonieniu na policję. Poza tym policjanci mnie nudzą.
– Ja nie – wydusiła nauczycielka w wiecznym sweterku – z tego mogą być tylko jeszcze większe problemy. A poza tym do tej pory dawaliśmy sobie radę bez policji.
– Ja nie – powiedziała nauczycielka stara – i zaśpiewała „My Pierwsza Brygada”.
– Ja nie – odpowiedziała nauczycielka młoda – i wyjęła puszkę coca coli.
– No to ja zadzwonię na policję – zaofiarował się uczeń, który został złapany na tym, jak wychylał setkę wódki w szkolnym kiblu. – Zrobię to dla jaj. Będzie ubaw, że aż miło.
– Nie, to ja zadzwonię na policję – zaofiarowała się nauczycielka bohaterskich dziejów Polski (wyjąwszy okres PRL, ale ponieważ nie wyrabiała się z programem, więc o tej gorszej części naszej historii uczniowie nie mieli okazji nigdy się uczyć).
– Jeśli poczekamy jeszcze jakiś czas – stwierdziła nauczycielka przewyższająca inteligencją wszystkich – uczeń wytrzeźwieje i nie będziemy musieli nigdzie dzwonić.
– Tak – powiedziały nauczycielki – nie spieszmy się z tym dzwonieniem, bo zanim policja przyjedzie, uczeń i tak wytrzeźwieje.
– No to nie ma problemu – podsumowała dyrektorka i zakończyła nadzwyczajne posiedzenie rady pedagogicznej.
I przypomniała o obowiązku zachowania tajemnicy służbowej, aby się minister Giertych niepotrzebnie nie martwił. Ucznia nie trzeba było zobowiązywać do milczenia, bo i tak następnego dnia prawie nic nie pamiętał.
Komentarze
Kto pierwszy szedł przed siebie?
Kto pierwszy cel wyznaczył ?
Kto pierwszy z nas rozpoznał ?
Kto wrogów ? Kto przyjaciół
Kto pierwszy sławę wszelką i włości swe miał za nic?
A kto nie umiał zasnąć nim nie wymyslił granic ?
Kto pierwszy otworzył torebkę nauczyciela i zaczął szukać w niej telefonu komórkowego?
Kto pierwszy wychylił piwo w szkolnej toalecie?
Kto zaczął palić papierosy?
Kto zainicjował wdychanie kleju?
Kto pierwszy? Kto drugi? Kto następny?
Radujmy się! Znalazł się dziedzic dla lutni Marka Grechuty.
‚ (…) Kto pierwszy otworzył torebkę nauczyciela i zaczął szukać w niej telefonu komórkowego?’
Widzę, że zmienił Pan wreszcie akcesorium pedagogiczne z wysłużonej, nauczycielskiej torby skórzanej na damską torebkę.
Drogi Panie Darku, skoro uwaza mnie Pan za -hehe- madra kobiete, pragne Pana na cos namowic (nie, nie na kolczyk w nosie). Wlasnie obejrzalam w telewizji (gleboka noca) amerykanski film o Polsce, ale takiej ze snow i marzen jeszcze nie do konca ziszczonych pana Giertycha oraz Ligi Mlodziezy Wszechpolskiej. Nazywa sie Pleasantville czyli cos w rodzaju Przyjemnogrodka. Akcja toczy sie w miasteczku i w szkole w mitologicznym roku 1958, miasteczko jest czarno-biale jak na filmach z tego okresu (raczej wiec ma wszelkie odcienie szraosci). Jest to zatem miasteczko, gdzie pilka, niezaleznie od tego jak rzucona, wpada do kosza, zas miejscowa szkolna druzyna sportowa zawsze wygrywa mecze. Na lekcji geografii dzieci rozwazaja roznice miedzy Main Street i Pleasant Avenue. Poza miasteczkiem nie ma zadnego innego swiata, gdzy wszystkie drogi zataczaja kolo. Jest tez cos w rodzaju powszechnie obowiazuucaego wychwoania patriotycznego, gdzy jedyna muzyka dozwolona to hymn USA, as takze amerykanskie odpowiedniki szlagierow takich jak „Szla dziewceczka do laseczka”, „Zolnierz droga maszerwal” oraz „Kaczuszko. wiesz maki sa tak duze, duze, duze…” Nikt nie ma pojecia co to jest seks albo masturbacja, w ubikacjach nie ma sraczym zas ksiazki w miejskiej bibliotece Pelasantville maja piste stronice. Jedyna dozwolona sztuka to czarnobiale dekoracje gwiazdkowe w oknie sklepowym. Oczywiscie nie ma w miescie zadnej przestepczosci, zas zony nie opuszczaja mezow. Straz ogniowa nie wie co to jest pozar i istnieje tylko po to by zdejmowac kotow z drzewa.
To jest tylko tlo na ktorym toczy sie akcja, ktorej nie zdradze.
Otoz uwazam ja, Drogi Panie Darku, ze kazde odrobine rozgarniete dziecko w Polsce powinno ten film zobaczyc. A skoro nie mozna sprawic by tak sie stalo, to niech chociaz Panscy uczniowie to zobacza. Czy sadzi Pan, ze da sie kopie tego filmu zdobyc? Jest to swietny film dla mlodziezy i doskonale ostrzezenie przed Pleasantville’em i marzycielami pokroju Gioertycha i Wszechpolakow. Pozdrawiam
Przeczytalam swoj wpis i wstarzasnelam sie na te ilosc literowek. Sorry, sorry, to z pospiechu.
Buba Jachne,
dziękuję za cenną wskazówkę. Rozejrzę się i spróbuję film zdobyć.
Proszę nie przejmować się literówkami, blogowanie to nie konkurs piękności w układaniu liter. Komunikacja nie została zachwiana i to jest najważniejsze.
Ukłony
DCH
Świetna humoreska(?!) Najbrdziej podoba mi się aktywna postawa ucznia. On jest z mojej bajki.
Od setki by nie zapomniał wszystkiego. Głupio zrobił pijąc w szkolnej toalecie bo że uczniowie piją nauczyciele i tak wiedzą. Czasem lepiej odpuścić i tylko z uczniem pogadać niż wkraczać z policją- liczy się skutecznośc a nie widowiskowość działań.
Jak ja to znam… Dzisiaj własnie z jedną koleżanką po fachu rozmawiałyśmy, jak to nam niektóre panie (tłuste, małe, modne i inne) rozwalają całą robotę wychowawczą. Na szczęście dzieci mądrzejsze się okazały (na razie). Ale na jak długo…?
Panie Dariuszu! Chyba Pan jednak „ściemnia”! Nie zapomniał Pan o ” Nauczycielce po spożyciu”? U was w szkole takiej nie ma? Taka to by była piękna kwestia:” Ja nie – wyszeptała chrapliwie naucycielka „po spożyciu”, jaszcze ode mnie też poczują!” Pozdrawiam Pana i pańskich mądrych uczniów!