Postęp dzięki uwstecznieniu
Minister edukacji sięgnął wstecz i uważa, że w tradycyjnym wychowaniu znalazł receptę na dzisiejsze bolączki. Mimo że wydano w ostatnich kilku latach mnóstwo fachowej literatury poświęconej agresji w szkołach, Giertych nawet na nią nie spojrzał. Dla niego liczy się bowiem to, co sprawdzało się w czasach naszych pradziadów. Zanim kupą ruszymy za ministrem, aby pomagać mu w chwalebnym dziele naprawy polskiej edukacji, przyjrzyjmy się dokładnie temu trupowi, którego wyciągnął ze swej szafy. Czy to aby nie wampir, który wyssie z nas tę resztkę krwi, jakiej nie zdążyli zepsuć nam poprzedni ministrowie edukacji?
Współcześni politycy mają zwyczaj nadawać swe programy na bardzo wysokich częstotliwościach, licząc, że pięknymi słówkami uwiodą wyborców. Giertych nie jest pod tym względem inny. Program „Zero tolerancji” brzmi nadzwyczaj pięknie. Trzeba być bardzo przezornym i niezwykle rozważnym, aby mu nie przyklasnąć. Ręce składają się do złożenia wyrazów wdzięczności, kolana same się uginają, usta krzyczą: „Chwała temu Panu! Chwała Panu Ministrowi!”. Wydaje się, że człowiek ten chce dobrze. Grzechem byłoby więc nie poprzeć tak dobrej inicjatywy. A jednak w takich sprawach jak wychowanie młodzieży nie wystarczy zdać się na intuicję.
Współczesna nauka daje nam narzędzia pozwalające przewidzieć, jakie będą skutki wprowadzenia nowego programu wychowawczego. Oczywiście od wielu lat nikt w MEN nie korzystał z tej możliwości. Dlatego moja propozycja, aby najpierw dokonać symulacji działania programu, a potem go ewentualnie wdrożyć, na pewno wywołałaby zdziwienie, jeśli nie popłoch w ministerstwie. Czy ktoś w tej instytucji wie, jak to się robi? Wszyscy dobrze wiemy, że to, co wychodzi spod ręki urzędników oświaty, nigdy nie przechodziło żadnych porządnych badań. Styl pracy obecnego ministra też jest podobny – ma charakter typowo feudalny: to, co senior wymyśli, wasale muszą bez sprzeciwu wykonać. Nie znaczy to, oczywiście, że senior błądzi. Może i Giertych ma rację, ale to trzeba porządnie i wnikliwie sprawdzić, zanim zaczniemy testować jego pomysły na tak kruchym materiale, jakim są dzieci i młodzież.
Polska szkoła obecnie jest tak beznadziejnie chaotyczna (zarówno w sferze wychowawczej, jak i edukacyjnej), że wprowadzanie kolejnego niesprawdzonego programu może ten chaos jeszcze pogłębić. Mimo że szkoły są obecnie dla Romana Giertycha otwarte, nie oznacza to, że ma on prawo zwozić do nich swój polityczny bagaż. Bowiem to, co sprawdza się na zebraniach partyjnych, może w placówkach edukacyjnych, które jeszcze się nie pozbierały po reformach Handkego, wywołać katastrofę wychowawczo-edukacyjną.
Komentarze
W szkole , w której uczy się mój syn już daje się odczuć skutki zmian. Dyrekcja postanowiła, że w tym roku nie będzie organizowany obóz zimowy. Ja właściwie się nie dziwię , też chyba wolałabym nie robić sobie kłopotu – jeszcze ktoryś narozrabia i teraz to już w ogóle nie wiadomo jak reagować. A szkoda, bo miałam zaufanie do tych wychowawców – pod ich okiem dzieciaki zachowywały się jak należy. A na inny obóz syna nie wyślę, bo jeszcze narozrabia i co wtedy ?
Kiedy usłyszałem o miejscu, w którym ma być ogłoszony program „zero tolerancji”, przyszło mi do głowy wiele określeń dotyczących Giertycha. „Hiena” i „ścierwojad” to chyba jedyne, które nadają się do publikacji. Z premedytacją piszę „Giertych”, a nie „minister Giertych” – człowiek w ten sposób wykorzystujący tragedię nastolatki, nie powinien mieć z MEN nic wspólnego (nawet semantycznie). Ogłaszanie programu w szkole, w której doszło do takiej tragedii, uważam za szczyt upodlenia i upadku obyczajów politycznych.
Zgadzam się, eksperymenty na żywym ciele młodzieży są niebezpieczne, niemądre, mogą pogłębić zły stan polskiej oświaty w sensie wychowania. Bo w sensie nauczania według mnie nie jest wcale tak źle.
Owszem, o agresji mnóstwo napisano zwłaszcza ‚do awansu’, czyli do szuflady.
Ale mam pewną refleksję: faktycznie dzieci powinny iwedzieć, co wolno robić, a czego nie wolno. Bo nie wiedzą! Bo telewizja ich tego nie nauczy, a często to ona wychowuje przede wszystkim. Moja znajoma szesnastolatka zmieniła w tym roku szkołę. Poszła do liceum i jest b. zadowolona. Dlaczego? Bo szkoła ma bardzo precyzyjny regulamin, w sensie nawet: ile dni na wycieczki przysluguje klasie I, II, III. Szkoła jest dobrze zorganizowana, uporządkowana. I tego w szkole trzeba. Choć ktoś powie: a gdzie miejsce na indywidualność? Jest miejsce na oryginalność. Ale dzieciaki np. w gimnazjum potrzebują jasnych reguł, ich jeszcze trzeba wychowywać. Dobrze zorganizowana szkoła daje poczucie ładu i bezpieczeństwa. W tym sensie jestem ZA zmianami. Ale nie wiem, czy da się je wprowadzić ‚ukazem’.
Minister Giertych, zdaje się, stosuje (a raczej pragnie stosować) metody jak z patriarchalnej rodziny. Skoro on mówi „powiedziałem!” to tak, jak powiedział, stać się musi. Jeśli się nie staje, chwyta za pas (w tym wypadku rozporządzenia etc.) i leje po rzyci oraz ustanawia pakiecik nowych ‚szlabanów’.
Dokładnie takie skojarzenie nasunęło mi się po wczorajszym podnieceniu medialnym w związku z szumnym zakazem używania komórek w szkole.
W trakcie wychowywania swoich dzieci doszłam do wniosku, że trzeba pozwolić na możliwie dużo, żeby móc pewnych rzeczy zabronić bezwzględnie. Na pewno dzieci, a i młodzież też, potrzebują jasno określonych „ram życia”. Ale postawionych w sposób rzeczowy, nie pod groźbą rozmaitych kar, tak żeby młody człowiek nie „tracił twarzy” przestrzegając ich. Odnosi się to na pewno do życia w rodzinie, na szerszym gruncie też by się chyba lepiej sprawdziło, niż restrykcje.
Giertychowi przede wszystkim brakuje „przeszkolenia” przez własne dzieci („dzieci”, bo wychowywać jedno, to za mało).
Porzadek i dyscyplina sa mlodzezy potrzebne! Niech Pan sprawdzi to w symulatorze, ktory dostanie Pan od kumpli na imeniny.
Usłyszane wczoraj w telewizji:”rozpędzić to tałatajstwo”-o nauczycielach polskich,o Was,o mnie.
Najbardziej podoba mi się pomysł progrmu pilotażowego.
W biznesie to od dawna stosowany program rozpraszania / zmniejszania ryzyka i poprawiania rzeczy, dopóki się dadzą poprawić w małej skali.
Ciekwae, że nikt na to nie wpadł wcześniej.
Uważam, że pomysł jest super.
Tym razem, Pan Chetkowski wola w podtekscie: ja jestem ekspert ! Dlaczego MEN mnie nie zapytalo ? Prosciej byloby, gdyby zlozyl oferte w departamencie kadr MEN i moze by go przyjeli. Kilka tysiecy lat cyilizacji, gdzie zawsze karano za wykroczenia i przestepstwa, kilkaset lat tradycji Jezuitow, ktorzy skutecznie regulowali mlodziez w systemie oswiaty, przeszlo sto lat tradycji dobrych, surowych porzadkow w polskich liceach i gimnazjach, sa niczym przy kilku latach, nieznanego mi zreszta, wyksztalcenia Pana Redaktora. Rozwydrzone nastolatki demoluja szkoly, nauczycieli tez, i innych uczniow, a Pan Autor chcialby zaczac badania naukowe, nad tym, jak utemperowac lobuza. Jest odpowiedz w starym amerykanskim powiedzeniu: two by four between the eyes.
Radzilbym wprowadzic „giertychowski zamordyzm” od zaraz i sprawdzic statystyke za dwa lata. Wtedy byloby o czym mowic.
Ponadto, zachowanie w szkole jest malym fragmentem zachowan mlodych ludzi wszedzie. Jesli dorosli nie beda zwracac uwagi przeklinajacym na ulicy wyrostkom, jesli TV bedzie dalej zarabiac na filmach z morderstwami, gwaltem, zadza „akcji” za wszelka cene, jesli policjant nie bedzie bral za kolnierz i zamykal chuligana, i jesli publicznie, na ich oczach psycholodzy-utopisci beda nadal trabic o poszanowaniu praw czlowieka wzgledem pospolitego rzezimieszka, cala te gadanine mozna o kant stolu rozbic.
W szkolach PRL’u bylo bez porownania lepiej. Teraz, dali malpie brzytwe do reki – chcieliscie wladzy ? No, to ja macie. I ten wredny, polski, pieniacki charakter, tu – nie o polityce, tu – o porzadku w szkole i tez musicie opluc wszystko co rzad chce zrobic ?
Plujcie w lustro.
Do pana Maslaka
„Kilka tysiecy lat cywilizacji, gdzie zawsze karano za wykroczenia i przestepstwa, kilkaset lat tradycji Jezuitow, ktorzy skutecznie regulowali mlodziez w systemie oswiaty, przeszlo sto lat tradycji dobrych, surowych porzadkow w polskich liceach i gimnazjach”
To na sobie zastosuj metody osiemnastowiecznych Jezuitów, czy też metody stosowane przez starożytnych sumerów. A od dzieci, takim ludziom jak Ty, wara …
„W szkolach PRL?u bylo bez porownania lepiej. ”
Brednie Pan opowiadasz…Wychowałam się w takiej szkole , przemoc na porządku dziennym, i to ze strony kadry nauczycielskiej…
Maslak,
masz rację, a ja się mylę. Dlatego rzuciłem w kąt podręczniki nowoczesnej edukacji i wychowania na miarę potrzeb XXI wieku. Właśnie czytam rady Ignacego Loyoli, mistrza jezuitów. Od poniedziałku zaczynam pracę z uczniami od najważniejszej zasady jezuitów: (cytuję) „Uczeń jest jak trup w rękach nauczyciela”. To mi się podoba! Po co ożywiać, będę uśmiercać – niech siedzą sztywno jak trup i słuchają mojego orędzia. Przestaję aktywizować uczniów i uczyć ich zaradności życiowej, przedsiębiorczości, samodzielności itd., zamiast tego mają obserwować mnie i ani drgnąć. Nie wiem tylko, czy jak któryś z uczniów będzie za bardzo żywotny, to mam go sam walnąć kołkiem przez łeb czy wezwać policję. Co radzisz? Nie mam wprawy w stosowaniu jezuickich metod. Z szacunkiem dla zwolenników tradycji DCH
Zgadzam się z Lhamo. Pan Maślak chyba nie przepada za panem Chętkowskim. I dlatego chyba to wyolbrzymienie. Nie jestem entuzjastką pomysłów p.Giertycha, ale skoro ma to pomóc to ok. Ale co do osiemnastowiecznych metod to się nie zgadzam-nie możemy się cofać. Musimy iść do przodu. Narazie przyjmuje zmiany ze spokojem, ale co będzie dalej, boję się pomyśleć… Skoro młodzież kilka wieków temu nie miała wogóle głosu, to idąc tą drogą… nie dokończę, bo boję się wykrakać… Pozdrawiam i zalecam sceptyzm.
Do pana Maslaka
„Kilka tysiecy lat cywilizacji, gdzie zawsze karano za wykroczenia i przestepstwa, kilkaset lat tradycji Jezuitow, ktorzy skutecznie regulowali mlodziez w systemie oswiaty, przeszlo sto lat tradycji dobrych, surowych porzadkow w polskich liceach i gimnazjach”
To na sobie zastosuj metody osiemnastowiecznych Jezuitów, czy też metody stosowane przez starożytnych sumerów. A od dzieci, takim ludziom jak Ty, wara …
„W szkolach PRL?u bylo bez porownania lepiej. ”
Brednie Pan opowiadasz…Wychowałam się w takiej szkole , przemoc na porządku dziennym, i to ze strony kadry nauczycielskiej…
„Plujcie w lustro. ”
A to efekty wychowania w PRL-owskiej szkole…:-)
Do pana Maslaka
„Plujcie w lustro”
To efekt wychowywania w PRL-owskiej szkole :-))
GOSPODARZ czy DEMAGOG ?!
Tradycje, tradycje Jezuici stworzyli, nie detale.
Nie trzeba wyjmowac z calosci, trzeba rozumiec i komentowac (jesli laska) w swietle kontekstu.
Lhamo
Do jakiej szkoly komu przyszlo chodzic…
I gdzie. I kiedy.
„Wara od dziecka” ? Dziecka ? Ten bydlak, co robil zdjecia to dzidzius, mamusin synek ukochany ? A Mamuska – w obrone !
Pani Ewa Wilk
otwiera Polityke dramatycznym pytaniem: Bestie czy ofiary ? I jedno, i drugie, Pani Ewo.
W swietle prawa, jesli ofiara kogos zabila, to fakt, ze w innym kontekscie byla ofiara, nie zwalnia z odpowiedzialnosci.
Wszystkie sluszne i ciekawe Pani uwagi o szkole i nauczycielach funta klakow nie sa warte, dopoki nauczyciele sa trzymani na dziadowskim wynagrodzeniu. Za godziwe pieniadze mozna znalezc lepszych specjalistow i zbudowac wiecej szkol, zeby belfer panowal nad klasa w rozsadnych wymiarach. Za super pedagogow trzeba placic super pieniadze. Czyli pieniadze. I pieniadze znowu – ze sprzedazy „chodliwych” filmow, ksiazek, magazynow, ktore mlodzi chlona szybciej niz dorosli, a ktore ucza tego czym wykazala sie Piatka z Gdyni. Dopoki model konsumpcji sie nie zmieni, rozwazania Pani Ewy pozostana utopia.
Z obrzydzeniem, ale przytocze wpis pewnego pana, byla to dyskusja o wychowywaniu mlodziezy na blogu Adama Szostkiewicza:
# Bobola pisze:
2006-11-03 o godz. 23:37
Niedaleko pada jablko od jabloni. Liberalni rodzice owocuja ultraliberalnym potomstwem. Puszczalska mama generuje corke ku**wke a ojciec brutal syna socjopate.W konsekwencji z kazda generacja nastepuje stopniowa erozja barier cywilizacyjnych i obyczajowych. Mowiac jezykiem fizyki entropia spolecznej moralnosci stale rosnie. Czy ta postepujaca dekadencje mozna zatrzymac? Mysle, ze tak ale do tego potrzeba woli i wysilku. Z wypowiedzi powyzej a takze z artykulu Szanownego Redaktora wynika, ze takiej woli nie ma. Minister Oswiaty zamierza zastopowac spoleczna gangrene wysylajac sprawcow do czyszczenia szkolnych latryn szczoteczka do zebow. Widoczny jest tu wplyw wspomnien z zasadniczej sluzby wojskowej. Zycze powodzenia ale nie jestem optymista w tym wzgledzie.
Szlag mnie, z przeproszeniem, trafil. Odpisalam:
alicja pisze:
2006-11-04 o godz. 10:52
Bobolo,
kobieta, ktora ma liberalne poglady, to nie k***a.
Nie wiem, dlaczego slowo ?liberal? kojarzy ci sie z pospolita k*** i zlodziejem. Moze siegnij do slownika i porzadnych ludzi, ktorzy zyja i daja zyc innym, nie obrazaj. Wypraszam sobie!!!
Odpowiedzi nie otrzymalam, no przeciez on wie lepiej. A ja, matka jednego dziecka, juz doroslego teraz i samodzielnego, jako ta wredna liberalka i libertynka wrecz, mialam ucho dla niego i jego kolegow i kolezanek, ktorzy czesto gesto pojawiali sie w domu. Wyrosli na porzadnych ludzi, bez mojej zaslugi, ale na pewno dlatego, ze mieli dobrych nauczycieli w tym okresie burzy i naporu w highschool, odpowiednik dawnego polskiego liceum.
Z dziecmi nalezy rozmawiac, bede to powtarzac do utraty tchu. Dac im margines na popelnianie bledow – a co, my jako smarkate, nie popelnialismy ich?!
I na koniec dodam, ze wychowalam sie w PRL-owskiej szkole. Zle? Nie liczy sie?No dobra, to juz wzgledem tych mini i naszych naonczas wyglupow link zamieszcze…
http://alicja.homelinux.com/news/Alincia,A-2,A-1(1970).jpg
Panie Dariuszu, przeczytalam w Wyborczej cos, co mnie gleboko zastanowilo, a nawet zasmucilo. Otoz podobno w tym zespole lodzkich szkol, gdzie pan naucza, wprowadzono takie jakies przepisy, ponoc konsultowane z rodzicami, ktore mowia, ze wszyscy uczniowie MUSZA miec „fryzury tradycyjne” (ciekawe, ktore to) zas kolor wlosow „naturalkny lub zblizony do naturalnego”. Chlopcom dodatkowo zakazuje sie farbowania wlosow.
Dlugo nad tym myslalam, gratulujac sobie, ze moje wnuczki chodza do szkoly w New Jersey, a nie w Lodzi i moga nosic wlosy wedle swojej fantazji i tego co uwazaja za modne, za cool & funky, bless their hearts! Bo rozumiem, ze w Lodzi wolno byloby im nosic jedynie wszystkie odcienie wlosow brazowych lub mysich – jesli chca na takie kolory sie przefarbowac,. Ale co z chlopcami? Dlaczego nie wolno im wlosow rozjasnic lub przyciemnic, jesli maja ochote? W klasie moich wnuczek fryzury i koloru wlosow u chlopcow sa tak artystyczne, ze widzialam nawet u jednego tyl glowy wygolony w palmy i papugi.
Wiec okropnie mi zal lodzkich chlopcow z tego zespolu szkol, w ktorym Pan uczy.
A moze by Pan sprobopwal przekonac rodzicow i nauczycieli, ze od malowania wlosow i ukladania ich we fryzury nie „tradycyjne” w zasadzie nie ubywa rozumu, nikt nie zaraza sie homoseksulazimem, zas zbyt suriowe trzymanie sie „tradycji” (co to jest?) grozi tym, ze dziecko nauczy sie konformizmu, zlewania sie z tapeta, nie wychylania sie. Niektorym zas dzieciom takie surowe zalecenia moga zlamac ducha. A duch raz zlamany, bardzo trudno jest zreperowac. Co komu szkodza zielone wlosy?
Mowie to naprawde serio.
Rok temu moje dwie wnuczki mialy przyjsc do nas na swieta. Poniewaz jedna nosila kolczyk w nosie, poprosilam ja czy moglaby przyjsc bez kolczyka „bo beda goscie z Polski, ktorzy sie na tym nie znaja”. Bez slowa sie zgodzila, ale zobaczylam, ze natychmiast po wyjsciu z mojego domu, wsiadajac z rodzicami do samochodu wlozyla kolczyk z powrotem. Bylo mi bardzo glupio, zadzwonilam i przeprosilam Suzy, obiecujac, ze nigdy nie postawie domniemanej wrazliwosci moich gosci na ozdoby w nosie ponad szacunek dla jej decyzji. I faktrycznie moze do mnie przychodzic z kazda iloscia ozdob na twarzy bez wzgledu na to, kogo to moze gorszyc.
A kolczyka juz nie nosi. Teraz nosi takie dzinsy, co sie wloka po ziemi i strasznie opadaja na biodrach. Okropne, jesli o mnie chodzi….
Do Pana Maslaka
„Do jakiej szkoly komu przyszlo chodzic?
I gdzie. I kiedy.
?Wara od dziecka? ? Dziecka ? Ten bydlak, co robil zdjecia to dzidzius, mamusin synek ukochany ? A Mamuska – w obrone ! ”
Szkoła podstawowa lata 1970-1978 Nauczyciel WF, sadysta, rozbijający dzieciaków , kijem, skakanką, pięścią. Dyrektor, którego nieodłącznym atrybutem był bambus , wychowywał nim młódź. Nauczyciel muzyki wbijający w ramach metod wychowawczych klucz w żebra.
Pani traktująca pierwszaków linijką po dłoniach… Nie wierzę w metody Giertycha i jemu podobnych. Uważam ,że przede wszystkim wychowują rodzice, i szkoła ich nie zastąpi.
Wierzę w wartość przysłowia „Dobrego knajpa nie zepsuje, złego kościół nie naprawi.” Rodzicielski dom, tam jest początek…Czy słyszał pan komentarze ojców tych dzieciaków, zupełnie nie rozumieli uczuć dziwczyny popełniającej samobójstwo, więc jak ich dzieci mają rozumieć….Najlepszy nauczyciel jest wtedy bezsilny…
Pani Buba Jachne,
jest Pani bardzo mądrą osobą. To dla mnie prawdziwy zaszczyt poznać tak rozsądne i piękne poglądy na wychowanie młodzieży. Na podstawie Pani głosu można zrozumieć, jak bardzo my Polacy w kraju jesteśmy oddaleni od nowoczesnych społeczeństw w świecie. Przykro przyznać, ale nie dorastamy do pięt wielu takim społeczęństwom, ponieważ m. in. nie rozumiemy zasad, jakie rządzą wychowaniem ludzi. Biję się w piersi, gdyż sam też mam serce przepełnione strachem i brak mi zrozumienia tych spraw, o których Pani tak pięknie pisze. Niesiety, pod tym względem nieraz wychodzi ze mnie typowy Polak. Też czasem marzy mi się rygor w szkole. Nie sprzeciwiłem się wyraźnie i stanowczo, gdy wprowadzano regulamin w mojej szkole oparty na zasadach, o których Pani wspomina tak obrazowo (nie różnić się od tapety, to łamie ducha itd.) . A szkoda – zabrakło mi cywilnej odwagi, gdy większość żądała kar i staroświeckiego regulaminu. Teraz to już musztarda po obiedzie – chociaż mogę spróbować rozmawiać, aby regulamin uległ zmianie. Mamy w Polsce bardzo zły okres na liberalne metody wychowawcze. Ministerstwo Edukacji nakazuje nam karać surowo i dyscyplinować, niszczyć wszelką odmienność, propagować szarego przeciętnego obywatela. Potrzebny byłby jakiś gest. Może gdybym sam przyszedł do szkoły z kolczykiem w nosie, najlepiej z wieloma, coś bym uzyskał. Proponuję to najbardziej poważnie, gdyż w Polsce nie widziałem nauczyciela z kolczykami w nosie. Widziałem w Niemczech. Co Pani na to? Czy powinienem taki gest wykonać czy raczej ograniczyć się do słów?
Z wyrazami szacunku DCH
PS: Proszę się nie zrażać do Łodzi.
Ja, nauczycielka, sprawiłam sobie tatuaż 🙂
Moja koleżanka, nauczycielka, ma 4 tatuaże, w tym na szyi, przedramieniu i dekolcie – ciężko nie zauważyć – wielkie dziury w uszach i kolczyk w wardze 🙂
Idzie ku lepszemu 😉