Sport wychowuje inaczej
Minął tydzień od meczu Polska – Portugalia, a ja nie mogę ochłonąć. Cała wina spada na Grzegorza Mielcarskiego, który jest moim ulubionym komentatorem, ponieważ nigdy niczego nie owija w bawełnę. Zanim zacząłem oglądać mecze, które on komentował, wydawało mi się, że wiem wszystko o piłce nożnej. Teraz odkryłem futbol na nowo. Wszyscy inni sprawozdawcy krępują się zachęcać naszych piłkarzy do udawania, że zostali sfaulowani, do wymuszania rzutów karnych, do brutalnego atakowania od tyłu, gdy sędzia nie widzi, do wszelkiego cwaniactwa i kombinatorstwa.
Co innego Mielcarski. On wciąż tłumaczy, że kopnięcie przeciwnika w piszczel i uderzenie go łokciem w bok to był faul strategiczny, dzięki któremu drużyna nie straciła gola. Odsłania też kulisy treningów, podczas których najwięcej czasu trenerowi zajmuje tłumaczenie, jak grać, aby przeciwnicy łapali żółte kartki. Prawdziwym zaś bohaterstwem jest umiejętność doprowadzenia wroga do takiego zachowania, aby sędzia wlepił mu czerwony kartonik. To potrafią tylko wytrawni zawodnicy. Uczciwie można grać najwyżej w zespole Błękitni Raciąż (okręgówka), zaś na poziomie ligi i reprezentacji trzeba być lisem i lwem.
Mielcarski zna futbol od podszewki, ponieważ sam był reprezentantem Polski. Nie wypadł sroce spod ogona, to prawdziwy znawca sportowych zachowań. Jest dla kibica autorytetem. Słucham więc wszystkich jego zasad i się uczę. Po co udawać? Taki jest świat. Kombinator goni kombinatora, oszust oszusta, łajdactwo poganiane jest łajdactwem, cwaniak siedzi na cwaniaku. Padnij bez fizycznej konieczności, leż jak długi, zwijaj się z bólu – może oszukasz sędziego. Mielcarski to mój wzór. On nie kłamie. Taka jest piłka nożna. Nie ma w niej miejsca na szlachetność, uczciwość, fair play.
Wracam do szkoły i zapominam o meczu. Żądam uczciwości od uczniów, nie licząc się z tym, że świat się zmienił. Pytam, dlaczego nie przyszli na sprawdzian, dlaczego chodzą tylko na niektóre przedmioty, dlaczego widuję ich w kawiarniach, pizzeriach, pubach i klubach, a nie w szkole. Pytam i oczekuję szlachetności. Żadnego krętactwa i cwaniactwa. Odkąd zacząłem oglądać mecze komentowane przez Mielcarskiego, zaczynam mieć wyrzuty sumienia. A niby jakim prawem oczekuję od uczniów uczciwości i szlachetności?
Skoro reprezentant Polski, a obecnie czołowy komentator TVP, nie jest hipokrytą, tylko mówi publicznie bolesną prawdę o etyce ludzi futbolu, ja chcę go naśladować. Dlatego oświadczam, że uczeń ma prawo posługiwać się taktyczną nieobecnością (np. gdy nie przygotował się do lekcji i czuje, że może dostać gola, tzn. jedynkę). Młodzież może też nie przychodzić na lekcje, udając chorobę – nazwijmy takie zachowanie chorobą strategiczną (obrona przed sprawdzianem). Na niezapowiedzianą kartkówkę dzieci powinny reagować masowym symulowaniem konwulsji, dzięki czemu będą miały prawo zejść z boiska, tzn. wyjść z klasy. To oczywiście niekompletny repertuar cwaniackich chwytów, jakich mogę nauczyć młodzież, odwołując się do etosu piłkarskiego. Sporo rozgrywek przed nami – zobaczymy, jak przedstawi je mój ulubiony sprawozdawca.
Komentarze
Nigdy nie zazdrościłem a teraz szczególnie nie zazdroszczę belfrom ich ciężkiego kawałka chleba.
uczeń
„Pytam, (…), dlaczego widuję ich w kawiarniach, pizzeriach, pubach i klubach, a nie w szkole.” – zdaje się, że oni mogliby zapytać Pana o to samo.
‚Dlatego oświadczam, że uczeń ma prawo posługiwać się taktyczną nieobecnością (np. gdy nie przygotował się do lekcji i czuje, że może dostać gola, tzn. jedynkę). Młodzież może też nie przychodzić na lekcje, udając chorobę – nazwijmy takie zachowanie chorobą strategiczną (obrona przed sprawdzianem). Na niezapowiedzianą kartkówkę dzieci powinny reagować masowym symulowaniem konwulsji, dzięki czemu będą miały prawo zejść z boiska, tzn. wyjść z klasy.’
Dlaczego nie sięgnąć po inny absurdalny wzór, np. państwa faszystowskiego? Uczeń posługuje się nieobecnością na zebraniu partii i zostaje rozstrzelany jako sympatyk Semitów. Młodzież nie przychodzi na wiece udając chorobę – zostają uznani za niegodnych swoich aryjskich głów. Na niezapowiedziany sprawdzian dzieci reagują masowym symulowaniem konwulsji, a nauczyciel kolbą Mausera te konwulsje urealnia. Dzięki temu wszyscy mają prawo zejść z Heldenplatz, tzn. opuścić ziemski padół.
Hilary Plateau – zgadzam się z Tobą.
I Pan, z takimi poglądami, jest nauczycielem…Źle sie dzieje w szkolnictwie… Nie spodziewałem sie tego po lekturze Pana ksiązki i bloga ?
Jeśli sam nauczyciel dopuszcza takie nieczyste zagrywki ze strony ucznia, daje na nie przyzwolenie i akceptuje je, to jestem tym naprawde wstrząśnięty.
Pana postępowanie wprowadza w sferę dozwolonych działań środki, które wywołują dysproporcje sił w odwiecznych zmaganiach uczącego z nauczanymi. Przyzwolenie na działania jak dotąd nielegalne, szybko doprowadzi do tego, ze wszyscy zaczną je nagminnie stosować. I to uniemożliwi Panu pracę. Jeśli Pan zechce z tym walczyć, to pozostaną tylko środki podobne do stosowanych przez podopiecznych – zagrania jak dotąd uważane za nieczyste. Tak szkoła stanie się polem otwartej walki. I zamiast poszanowania norm społecznych, uczeń wyniesie z niej bogate doswiadczenia w łamaniu i obchodzeniu ich. Bo to, co dozwolone w Pana klasie niekoniecznie musi być dozwolone np. w pracy. Szkoła, a wg. mnie, a zwłaszcza liceum, ma uszlachetniać, uczyć uczciwości i innych, obecnie dosć nisko cenionych, wartości. Czemu ma ich nauczać, skoro są one nisko cenione? Bo taka jej, niewdzięczna, rola.
Jak dotąd miał Pan, bardzo słabe i nieskuteczne, środki słuzące do egzekwowania zasad. Zawsze pozostawał lekki strach w ucznich, zawsze mogły się pojawić wyrzuty sumienia. Te dwa czynniki, moze wbrew pozorom, odgrywaja dużą rolę w życiu społecznym. A Pan dąży do ich stępienia, wprowadzając przyzwolenie na rodzaje postępowania, które normalnie je wywołują.
Pana postępowania odbieram jako pujście na łatwiznę. To tak, jakby policjant przestał łapać przestępców i pozwolił im robić co chcą, bo mu się nie chce ich tropić.
Wiem dobrze, że uczniowie już stosują wymienione przez Pana środki. Użył Pan porównania do boiska piłkarskiego. Jak dotąd pełnił tam Pan role sędziego, a wprowadzają wymienione w notce powyżej zmiany stanie sie Pan dla uczniów zawodnikiem drużyny przeciwnej. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.
serdecznie pozdrawiam,
Velocir
Velocir, przecież autor ironizuje.
W sytuacjach kiedy ręce opadają, najlepiej się zdystansować.
M
Może zatem spróbować zabrać się do uczniów od innej strony. Pan zakłada, że wygrany mecz = dobra ocena na koniec roku. Może jednak warto tłumaczyć uczniom, że oceny są informacją dla nich i dla rodziców a wygrany mecz to raczej dobrze zdana matura lub egzamin gimnazjalny. Tłumaczyć to należy uczniom jak również rodzicom – zwłaszcza rodzicom – co to znaczy wygrany mecz. No i oczywiście powinna to być strategia szkoły a nie tylko strategia indywidualna. Odleciałem???
Mariusz WAWA
,,Velocir, przecież autor ironizuje.”
Ja jakoś tej ironii nie wyczuwam… Cóż, może zbyt mało wyczulony jestem :). Ale i tak trwam przy swoim 😛
Velocir
Wiem, że teraz wszyscy na mnie naskoczą i będą się prześcigać, w udowodnianiu mi coraz głębszych przesłań, paraboli, porównań i tego, co jest zapisane miedzy wierszami? chociaż sami tego nie będą rozumieć.
Oczywiście trafna uwaga, odnośnie postrzegania świata. Brania zasad nie z kodeksu, lecz właśnie z tego brudnego i pozbawionego ograniczeń moralnych świata, który nas otacza. Tylko jak to się ma do jakiegoś masowego udawania konwulsji?? Bycie czyimś fanem to nie znaczy fanatykiem?
Skoro tak, to niech przyjmie pan do wiadomości, że niektórzy by nie przyjść na lekcję symulują. Zamiast siedzieć zgarbionym w szkolnej ławce, wolą siedzieć w wygodnym foteliku przed komputerem, grać, bawić się, spędzać czas tak jak lubią. Jeśli już Pan to zrobił to niech śladem swojego idola da im spokój i przyjmie to za normalne zachowanie, a nie ucieczkę. Niech pan odrzuci udawanie, że to przez przypadek taki faul wyszedł tylko, że to zwykła strategia ucznia. Normalna sprawa.
I w ogóle, o czym jest ten ostatni akapit?!?
Pozdrawiam.
Bolku,
ostatni akapit jest o tym, że współczesny uczeń przypomina sportowca, np. piłkarza. Aby więc zrozumieć moich uczniów, muszę oglądać mecze, do tego dobrze komentowane przez sprawozdawców sportowych. Dodam, że dawniej nauczyciel, chcąc poznać ucznia, korzystał z pomocy pedagoga i/lub psychologa, dziś wystarczy obejrzeć mecz piłki nożnej. Dlatego czekam na kolejne mecze i na związane z nimi komentarze, gdyż dzięki temu będę lepiej rozumiał zachowania moich podopiecznych. Pozdrawiam DCH
Rafal a to nie powinno być tak że uczymy się dla siebie? A ocena- subiektywna nie powinna mieć takiego znaczenia?
Bolku, sugerujesz, że siedzenie przed komputerem i granie nie jest ucieczką ze szkoły… Nie będę się rozpisywać o odpowiedzialności doroslego człowieka (lub prawie dorosłego) i jego obowiązkach, jako, między innymi, członka społeczeństwa. W końcu to brocha jego rodziców, że oni pracują na to, aby dzieciaczek mógł sobie czas trawić na grach, klubach i piwkach. Role społeczne przecież są przeżytkiem tradycji starego porządku, teraz króluje postmodernistyczny hedonizm.
Ja bym raczej spojrzała na tą kwestię w kontekście przyszłego pokolenia. Cóż, może jesteś wybitnie inteligentny, może faktycznie szkoła niewiele ci daje (albo tak ci się wydaje), spędzanie w niej czasu (bo widać nie uczenie się) okazuje się jego marnotrawieniem. Możesz sobie nie chodzić, i tak jesteś bystry i zdasz, studia też skończysz, niemal eksternistycznie. O.K. Tylko pomyśl, że np twoje dzieci mogą nie być już tak bystre jak ty, a wpajanie im, że chodzenie do szkoły jest stratą czasu i lepiej posiedzieć przed komputerem, nie wpłynie rozwojowo na ich umysł. Potem będziesz się zastanawiał, do której zawodówki je posłać.
A może jednak ty (zastanowiwszy się nad powyższą wizją) będziesz takim rodzicem, który będzie wmawaił dzieciom, że chodzić do szkoły muszą?
‚Role społeczne przecież są przeżytkiem tradycji starego porządku, teraz króluje postmodernistyczny hedonizm.’ – czyli nie rozumiesz pojęcia ‚ról społecznych’.