Ilu uczniów zmieści się na czubku szpilki?

W szkole jest tak ciasno, że aż się prosi o atak klaustrofobii. Ja, ponad 30 uczniów i 2 praktykantki siedzimy jak sardynki w puszce i uczestniczymy w lekcjach języka polskiego.

Dzisiaj analizowaliśmy fragment wiersza „Osobowość”, który świetnie pasował do naszej sytuacji: „Z rozszalałego łona czasu wychodzą miliony ludzi i cała ziemia jest ich stopami/ zatłoczona i podrzynają gardła jeden drugiemu, żeby mieć gdzie stanąć”. Nie wiem, czy tylko mnie dopadły mordercze uczucia, ale patrząc na miny uczniów, wydaje mi się, że ich także. Jest nam za ciasno. Ale lekcja to nic w porównaniu z przerwą. Na korytarzach tłoczy się nieprzeliczone mrowie osób, dotykają się, przepychają – niesamowity tłok. Agresja wisi w powietrzu. Ktoś mnie niechcący dotknął, ktoś popchnął – Boże, jak ja tego nie lubię!

Absolwent mojej szkoły, Henryk Skwarczyński, jest autorem filmu „Personal Space”, w którym pokazuje, co mieszkańcy różnych krajów uznają za niezbędne minimum osobistej strefy bezpieczeństwa. Dobrze wiem, skąd wziął pomysł na ten film. Pewnie siedząc skurczony w ławce i czując na plecach oddechy kolegów, poszturchiwany mimo woli przez sąsiadów, dostawał szału. Ma szczęście, że potrafi sublimować swoją agresję, dając jej upust w formie artystycznej. Ilu polskich uczniów opanowało trudną sztukę sublimacji negatywnych emocji? Ilu umie reagować inaczej niż frustracją, krzykiem, kopnięciem, wulgarnością i chamstwem? Może zamiast uczyć się rozumieć poezję wszyscy powinniśmy mieć zajęcia z psychoterapeutą? Niech pomoże nam żyć w ludzkiej ciżbie i poprawnie funkcjonować w przetłoczonym mrowisku.

Wiem, że zajęć z psychologiem nie będzie, chyba że ktoś kogoś zabije. Uczniowie rozładują napięcie na wagarach. Przymknę oko na nieobecność kilku osób. To nam wszystkim wyjdzie na zdrowie. Luźniej znaczy bezpieczniej. Oczywiście trudno oczekiwać, że młodzież zacznie wagarować już we wrześniu. Na razie każdy ma dobre chęci. Dzieci złożyły sobie lub rodzicom obietnice, że będą się lepiej uczyły. Próbują więc te obietnice wypełnić. I może nawet by się to udało, gdyby nie porażający brak miejsca.

Wszędzie ktoś komuś zawadza. Zatrzymałem się na chwilę przy praktykantce, a już mnie proszono, abym się odsunął, przesunął, najlepiej zniknął. Szlag mnie trafił. Powstrzymałem się tylko dlatego, że mam jeszcze w sobie sporo pozytywnej energii z wakacji. Jak mi się ta energia wyczerpie, pójdę na zwolnienie, bo przecież na wagary nie mogę. Kiedy zacznie szaleć grypa?

Jak mogę wierzyć obecnej władzy, która głosząc, że edukacja jest dla niej priorytetem, likwiduje szkoły i pozwala na takie przeludnienie? Zapraszam ministra edukacji do mnie na lekcję. Tylko niech mnie wcześniej uprzedzi, że przyjedzie. Chcąc znaleźć dla niego wolne miejsce, będę musiał poprosić jakiegoś ucznia, żeby w tym dniu nie przyszedł do szkoły. Ewentualnie ja wtedy nie przyjdę.