Nauczyciele chcą podwyżek
Dzisiaj w mediach usłyszałem starą śpiewkę o kiepskiej pracy nauczycieli. Od razu wiedziałem, że zaczęły się rozmowy o Karcie Nauczyciela i o podwyżkach wynagrodzeń (zob. rozmowę ze Sławomirem Broniarzem).
W radiowej Trójce z samego rana jakiś polityk argumentował, że gdy jego dzieci chodziły do szkoły, to trafiły na kiepskich nauczycieli. W związku z tym uważa, iż podwyżki belfrom się nie należą.
Niestety, nie tylko dzieci tego polityka, ale może i sam rodzic trafił na słabych nauczycieli, skoro nie nauczył się logicznie argumentować. Przekonanie, że jednostkowe doświadczenia mają charakter powszechny, to błąd w rozumowaniu. Gdybym miał się spierać na podobnym poziomie, to jestem gotów wskazać osoby, których dzieci trafiły na dobrych pedagogów. Sam zresztą służę takim przykładem, gdyż moja córka ma dobrych nauczycieli. Może więc podwyżki belfrom się należą? Kto ma rację w tym sporze?
Należą się czy nie należą – to temat rzeka. Niestety, coraz bardziej ciemna i brudna. Wrzuca się do niej tyle błota, obelg i prostackich pomówień, że sporo nauczycieli trzyma się z dala od dyskusji o Karcie czy o wynagrodzeniach. W ogóle nie uczestniczą w żadnych rozmowach na temat oświaty. Wolą cicho stanąć w kąciku i poczekać, aż ucichnie burza. Prawdopodobnie na bierność nauczycieli liczą nasi przeciwnicy. Dlatego każdą dyskusję sprowadzają do starej śpiewki o kiepskiej pracy pedagogów. Bo ja trafiłem na słabych belfrów… A ja trafiłem na dobrych… Kto głośniej i dosadniej to powie, ten pewnie będzie miał rację.
Komentarze
Ja regularnie trafiam na beznadziejnych, niekompetentnych polityków i posłów. Odebrać im pensje/diety/kilometrówki/bonusy/darmowe bilety/pieniądze na biura poselskie/samochody służbowe/komórki służbowe/itp, itd.
@Gospodarz
Nie odpowiedział Pan na pytanie zadane w poprzednim wątku na temat wywiadu Broniarza w Wyborczej tuż przed spotkaniem z wielopartyjną i trójdzietną Kluzik 🙁 Czekam! 😉
Broniarz już dawno nie przypomina skutecznego lidera związkowego. Raczej piatą kolumnę.
Nie wiem co chce Broniarz osiągnąć popierając przymusową a niepotrzebną wysyłkę do nieprzygotowanych pod każdym względem szkół 6-latków i wszystko co się z tym wiąże, zabójcze dla edukacji zarządzanie przez MEN strachem i biurokracją oraz poniżająco-lekceważące traktowanie nauczycieli przez MEN i niższe szczeble biurokracji oświatowej!!! On zaś pozostawia sobie do dyskusji wyłącznie (!) etaty i płace 🙁
@belfrzyca
100/100
No ta piata kolumna jest dobrze przez MEN&Co oraz związkowców opłacana 🙁
Nareszcie mam przyjemność zgodzić się w pełni z Gospodarzem:
„Przekonanie, że jednostkowe doświadczenia mają charakter powszechny, to błąd w rozumowaniu.”
Jakie i czyje więc doświadczenia sprawiają, ze „Nauczyciele Chcą Podwyżek”, czyli „zaczęły się rozmowy o Karcie Nauczyciela i o podwyżkach wynagrodzeń – p rozmowa ze Sławomirem Broniarzem”.
To kto chce – jednostkowy Broniarz, czy jacyś (jacy, ilu?) ‚nauczyciele’? A może są tacy, którzy podwyżek nie chcą? 🙂
Odwołanie się do powszechnej chciwości (to ostatnie, to akurat specjalność Gekko), najlepiej pod przykrywką …godności, to dobry patent na manipulacyjne uczynienie jednostkowych doświadczeń powszechnymi żądaniami .
To właśnie (i to od lat!) przykład Broniarza.
„Prezes ZNP zarabia więcej niż minister edukacji”.
http://preview.tinyurl.com/mmodzmd
Pewnie są ku temu powszechnie doświadczalne powody, prowadzące do tej indywidualnej kieszeni…
Broniarz tymczasem, i to zupełnie jednostkowo twierdzi, że podwyżki trzeba dać nauczycielom, bo powszechnie wiadomo, że :
a/ mamy wspaniałe wyniki edukacji…
b/ wzrosła …średnia płaca w gospodarce (!)
No cóż, edukacja. jako dział gospodarki, w którym płaca zależy od średniej i …jednocześnie od wyniku! Pewnie mierzonego wynikami …uczniów, o czym już tu było. Ot, edukacja znowu na feriach od rozumu.
Można tylko oczekiwać, że płaca związkowa Broniarza zostanie tymiż kryteriami przez niego uzasadniona.
Byłoby to dopełnienie edukacji w zakresie związków przyczynowo-skutkowych i spójności logiki „edukatora”.
Pozostaje tylko słuszny postulat Gospodarza, aby nie manipulować metodą a la „pars pro toto”, przyłożyć do mechanizmów demokratycznych.
I zadać sobie pytanie:
jak bardzo powszechne pożądanie nauczycieli powinno przekładać się na indywidualne koszty obywatela-podatnika?
Czyli, czy kupą można drenować portfele indywidualne – łacniej?
–
Na marginesie: ja nie wiem, i nie wie tego nikt inny, czy nauczyciele zasłużyli na podwyżki czy też nie. Nie ma takich opcji w kulawym systemie zarządzania dobrem publicznym, aby to racjonalnie uzasadnić ani w tę, ani w inną stronę.
Jako racjonalny obywatel, nie jestem ani za ani przeciw tym podwyżkom, bo w tej sytuacji wszelkie za czy przeciw to subiektywne społeczni i indywidualne ekstrapolacje.
Zresztą, w chorym państwie i społeczeństwie jakie mamy, podwyżki nauczycielskie są tak sao uzasadnione lub nie, jak każdej innej sekty uwłaszczonej na publicznym.
Może warto by powszechnie poinformować indywidualnych podatników, dlaczego te podwyżki i akurat dla nauczycieli?
Bardzo chętnie dałbym sie przekonać, bo to mnie oni wszyscy „upublicznieni” będą chcieli obciążyć rachunkiem.
Byłby pożytek z naprawdę cennego edukacyjnie wstępu Gospodarza.
belferxxx,
proszę mnie nie prowokować do oceniania prezesa ZNP w czasie, gdy prowadzi negocjacje z minister edukacji. W takiej chwili można tylko popierać. Każde inne działanie byłoby wbijaniem noża w plecy.
Pozdrawiam
Gospodarz
Rozumowanie indukcyjne…
@Gospodarz
1.Ja myślę, że bardziej udaje niż negocjuje. Ot taka gra dla maluczkich … 😉
2.Jak ktoś sztucznie ogranicza pole negocjacji i oddaje walkowerem rzeczy, które nic nie kosztują(poza dobrą wolą MEN!), rzeczywiście tworzy wizerunek grupy zatroskanej wyłącznie o kasę i etaty, bo już nawet nie o godność (własną)
Też mam wątpliwości co do tego, czy pensje nauczycieli są w tej chwili głównym problemem polskiej oświaty. Skądinąd prawdą jest, że zarabiającego śmieszne pieniądze wykształconego dziada nie będzie szanował taki klient na tzw. rynku usług edukacyjnych 😉 nowobagacki rodzic i jego dziecię. Niemniej jednak bardziej bolą mnie w szkole inne sprawy, m.in. to, że takie niewydarzone coś jest ministrem oświaty, a dziennikarki „Przyjaciółki” i „Gali’ redagują podręczniki szkolne. Dno dna, a pod nim jeszcze kilometr mułu. Nie cierpię na brak szacunku w otoczeniu – zapracowałam sobie na niego, ale uważam za niedopuszczalne prowadzenie przez rząd (obecny i poprzedni) trwającej wiele lat prymitywnej nagonki medialnej na moją grupę zawodową. Jakże nieodpowiedzialnym i prymitywnym zabiegiem jest nieustanne podkopywanie autorytetu szkoły i nauczyciela – vide: przedwigilijna akcja min.Kluzik nawołującej rodziców do składania donosów na szkoły, które nie zorganizowały opieki w okresie przed i międzyświątecznym. Boli głupota kompletnie amatorskich akcji ‚reformatorskich’ oraz arogancja, hipokryzja i zupełny brak dialogu ministra ze środowiskiem nauczycielskim. Trudno zapomnieć słynne ‚debaty o oświacie’ uciekającej przed nauczycielami Katarzyny Hall, w których to debatach brali udział wszyscy oprócz nauczycieli – ci mieli na nie wstęp wzbroniony.
@filologini
Może i nie są głównym problemem Oświaty, ale często stają się problemem nauczycieli, zwłaszcza koło 20 każdego miesiąca. Masz jednak rację, najbardziej żenująca jest ta paskudna nagonka. Właściwie to sama się zaczynam zastanawiać, czy nie powinniśmy dopłacać za przywilej nauczania, szczególnie znacząco za przywilej nauczania dzieci polityków, ze szczególnym uwzględnieniem ministrów. Za dzieci dziennikarzy GW i Gazety Prawnej potrójnie.
Był, był taki styropianowiec, Stelmachowski chyba, ten to wam lagą tak przy…, że i do jutra się nie posklecacie.
Taaa, zza grobu. Idź takei, napij się ziółek i odstaw komputer, bo to szkodzi na nerwy.
takei-butei
22 stycznia o godz. 21:48
Nie skorzystam z twojej rady. Tobie nie pomogło, więc tym bardziej mnie nie pomoże.
A na marginesie: napisałem jasno, że był, był taki styropianowiec. Był, a więc już go nie ma, więc to twoje „zza grobu” pasuje jak…
Ale komputer możesz odstawić. Nie służy Ci korzystanie z tego wynalazku.
„Skądinąd prawdą jest, że zarabiającego śmieszne pieniądze wykształconego dziada nie będzie szanował taki klient na tzw. rynku usług edukacyjnych nowobagacki rodzic i jego dziecię”
Takie myślenie świadczy o nuworyszostwie intelektualnym. Szacunek nie bierze się z pensji tylko postawy człowieka. Mam duży szacunek dla ciężko pracujących za niewielkie pieniądze ludzi, mały dla zarabiających krocie cwaniaków.
Co do nauczycieli jako grupy zawodowej to ostatecznie utracili mój już nadwątlony szacunek po latach szkolnych po lekturze komentarzy na tym blogu.
Oczywiście są wyjątki, spotykam w szkole mojego syna takich na szacunek zasługujących.
@parker
Nuworyszem to ty jesteś, nie tylko intelektualnym, choć to istotny komponent… 😉
Mylisz się, nie jestem nuworyszem ani finansowym ani intelektualnym, rodzice i dzadkowie byli bardzo zamożni i wykształceni.
Nauczyciele chcą podwyżek
Każdy chce.
Bardziej niż na podwyżce pensji zależy mi na uporządkowaniu słowno-muzycznych praw i obowiązków nauczycieli m.in. godzin karcianych, 40 godzinnej pracy tygodniowej, niepotrzebnej biurokracji itp
Z rozmów na blogu coś by mogło wynikać, gdyby nie agresywne popisy niektórych dyskutantów.
@Gekko
Naprawdę nie ma w Polsce ani jednego dobrego nauczyciela? Z wielu Twoich wypowiedzi wynika, tak jest. Zastanawiam się jednak, po co ci to forum? Z jednej strony starasz się odwoływać do faktów (stąd te art. i par. Karty Nauczyciela etc.), z drugiej nie panujesz nad uprzedzeniami i emocjami; eo ipso sam niszczysz swoją wiarygodność, bo ten, kto lekceważy/ignoruje zasady obowiązujące podczas dyskusji: słuchać, mówić sine ira et studio, okazywać szacunek przeciwnikom, nie jest traktowany poważnie. Jeśli chcesz dać upust swoim emocjom, idź biegać, poćwicz, upiecz ciasto, zrób pranie lub co tam chcesz! Gekko, odłącz się, proszę – pro publico bono – od tych, którzy w sieci posługują się głównie agresją (wprawdzie w Polsce to podobno ok. 2 procent, ale ta mała skądinąd grupa nie robi dobrej roboty: czujemy się atakowani i zagrożeni ze strony ludzi agresywnych? – czujemy się! Czy nie widzisz, że stoisz po ich stronie?). Może już wystarczy, Gekko?
@parker
> rodzice i dzadkowie byli bardzo zamożni i wykształceni.<
Bardzo możliwe, ale ani mądrości ani wykształcenia (merytorycznie) się nie dziedziczy … 😉 Za to jaki ty(!) jesteś każdy widzi i czyta …
Z rozmów na blogu wynika bezprzykładna głupota i arogancja postów, słanych jakoby w imieniu nauczycieli, zawierających kierowane personalnie chamskie i wulgarne bluzgi, przy zerowej a nawet ujemnej, bo manipulatywnej i wprowadzającej w błąd, treści merytorycznej.
Ani z wpisów, ani z tych komentarzy, poniżających i rujnujących godność nauczyciela, nie wynika na przykład, to, o co pytałem – dlaczego mieliby nauczyciele właśnie otrzymać od społeczeństwa podwyżki.
I to jest sens wizerunku słanego przez „belfra na bloga”, jakże smacznie i publicznie widoczny płatnikom-podatnikom.
Oj tam, oj tam, coś się jednak dziedziczy.
Widzę że pan nauczyciel nie zna znaczenia słowa nouveau riche, odnosi się ono do pochodzenia. Jak w dowcipie o panu co uwielbiał obce słówka i zdenerwowany krzyczał żeby go pocałować w dupę i vice versa:)))
Oj parker, parker!Żebyś ty wiedział ile ja znam języków. Tyle, że każde słowo obce w języku polskim żyje swoim życiem i znaczenia też się zmieniają. A ponieważ to ty jako pierwszy użyłeś(na tym blogu) nowego tworu-epitetu nuworyszostwo intelektualne … 😉 Wiem, wyguglałeś sobie tego nuworysza i się mądrzysz – pycha kroczy przed upadkiem … 😉
Wiesz co mówili o Michale Korybut Wiśniowieckim?
To jakie teraz nowe znaczenie ma nuworysz?
Nspisałeś że jestem nuworyszem nie tylko intelektualnym, co miałeś na myśli w takim razie?
„Nuworyszem to ty jesteś…Żebyś ty wiedział ile ja znam języków.”
Samoewaluacja ontogenetyczna belferstwa trwa… czyli prostacka ignorancja, wykazywana publicznie, za pomocą pokazywania innym przykro obłożonego jęzora – obcego …cywilizacji i kulturze.
A źródłem jęzora nie głowa, ale pewnie przyrodzenie, nie nabycie.
Ot, ważki merytoryczny argument za podwyżką broniarstwu.
🙂 🙂 🙂
Nb. ciekawe, kiedy i w jakich to opresjach tak lojalny i wrażliwy związkowo Gospodarz krytykował koleżkę Broniarza?
Szkoda, że tej akurat prawdziwej cnoty, krytyka co się nie boi, nie upublicznia.
A skoro nie krytykuje, to może wesprze jakim argumentem za podwyżkami, najlepiej z powszechnie indywidualnego doświadczenia.
Please! Społeczeństwo czeka!
Nie jestem nauczycielem :), ale jestem zwolenniczką wyższych pensji dla nauczycieli. Dlaczego? Po pierwsze, ich pensje są niskie (w porównaniu zarówno do uposażeń w innych krajach UE, jak i w Polsce), po drugie, wolałabym, żeby moje dziecko uczył mniej zmęczony człowiek niż przeciętny polski belfer, zmuszony do tego, by sobie dorabiać; po trzecie, (to już widzę u moich znajomych nauczycieli) polski nauczyciel ma warsztat pracy w domu (sprzęt komputerowy kupowany za własne pieniądze, drukarka tonery, papier, internet, książki, nawet artykuły papiernicze etc. kupuje za własne pieniądze) – czemu spodziewamy się, że polska szkoła ma być szkołą 2.0, jeśli jej baza budowana jest po części z prywatnych dochodów?
Moja pierwsza wypowiedź dotyczyła jakości głosów i dyskusji, a ostatnia była ad rem.
Pani Anno, pozdrawiam anonimowo, ale za to ani odrobinę mniej ciepło!
„Po pierwsze, ich pensje są niskie (w porównaniu zarówno do uposażeń w innych krajach UE, jak i w Polsce)”
Czyje pensje są wysokie w porównaniu do innych krajów UE? Kucharzy, informatyków, urzędników a może przedsiębiorcy zarabiają u nas więcej niż w UE?
Pensje są niskie w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, czy Włodawie, Pszasnyszu czy Bartoszycach?
Czemu w Bartoszycach fryzjer za strzyżenie bierze 12 złotych a ja dziś w stolicy zapłaciłem 30?
Czy brakuje chętnych do zawodu i dlatego trzeba podnieść pensje żeby się chętni znaleźli czy może jest odwrotnie, chętni za mniejsze pieniądze by się znaleźli i można je obniżyć? Bo to my, niezatrudnieni w sferze budżetowej je płacimy. Czy Anna podobnie myśli wydając pieniądze ze swojego budżetu, fryzjera szuka drogiego, machanikowi samochodowemu by zapłaciła więcej jakby się zgodził, dentyście do którego chodzi też by dała podwyżkę?
Też nie jestem nauczycielem (jeśli to oznacza etatowe pobieranie publicznych pieniędzy pod pozorem uczenia dzieci), ale jestem zwolennikiem wyższych pensji dla tych, którzy je tym sposobem pobierają.
Po pierwsze, w Szwajcarii średnia pensja miesięczna (w ogóle) wynosi 24000 PLN, a nasze są niższe.
Po drugie, wolałbym aby na publicznych etatach, które mnie i rodzinę obsługują, ludzie mniej się męczyli, a mieli więcej pieniędzy – to budzi wielki szacunek w społeczeństwie. A przecież zarabianie więcej nie może być uzależnione od męczenia się, tylko od tej godności i woli wywalczenia sobie pensji.
Nie może być tak, że np. nauczyciel do publicznej pensji i etatu musi dorabiać, a reszta – tylko dorabiać! A przecież wystarczy dostawać do tego, co się ma.
Kolejny powód to warsztat – każdy na etacie publicznym powinien mieć zapewniony pozaszkolny warsztat, a najlepiej ośrodek wypoczynkowy pracy twórczej. Przecież inni mają warsztaty, a nawet hurtownie, dlaczego nauczyciel publiczny miałby sobie swój warsztat sam kupować, jak dyplom jakiś? Może jeszcze ma go sobie sam wypracować?
Inni, nie na etacie publicznym, mieszkają przecież w ośrodkach wypoczynkowych, sam widziałem, na wsiach, nad morzem i w górach! Mają tam bezpłatny internet i papier toaletowy (z którym ja nie wiem, co robią, taki dłuugi).
Jakiej publicznej szkoły można się spodziewać z tego, że będzie bazować po części na prywatnych wysiłkach, a nie na uwłaszczeniu na cudzym, tj. pardon, publicznym czyli niczyim?
Taka szkoła nigdy nie będzie na miarę naszego etatowego horyzontu, czyli na dwóję, a po kropce – nawet na zero.
–
To powyżej, to na temat jakości mentalnej.
Teraz bedzie o meritum.
Lata temu podarowałem pewnej szkole szkole dwa komputery i mały telewizor (miałem na zbyciu a chodziły do tej szkoły rodzinne dzieci).
Jak zmieniały szkołę na gimnazjum to okazało się, że oba komputery trafiły do personelu szkoły a telewizor do pokoju nauczycielskiego.
Więc prawda, że prywatna inicjatywa szkoły publicznej nie (t)uczy.
–
Podwyżki natomiast, do wysokości średniej nalezą się wszystkim, którzy pobierają pensję, bo pensje są tak małe, że trzeba jeszcze pracować – a to już urąga godności pensjonariusza takiego pegeeru.
…
Szkoda tylko, że sektor prywatny o tej publicznej edukacji podwyżkowej nie wie, i że ubóstwo średniej publicznych etatowców …zaniża.
„Przeciętna płaca w sektorze publicznym jest aż o 800 zł brutto wyższa, niż w sektorze prywatnym.”
http://preview.tinyurl.com/obxvgg4
Panie Szczepanie, ja też Pana serdecznie pozdrawiam!
Bez serdeczności nie ma mertoryczności, co widać -jak na posiedzeniach ciał gogicznych, tak i na blogu.
Więc dlatego pozdrawiam Pana a przez to także Panią Annę, która co prawda nas nie uczy, ale za to i tym chętniej podnosi pensyjną poprzeczkę edukacji. 😉
Więcej edukacji, więcej podwyżek, bądźmyż sobie serdeczni i życzliwi, na koszt i ku pożytkowi publiki… 😉
@ parker,
a kiedyś państwowy fryzjer brał w mieście stołecznym 20 złotych pensji, per capitam cyrulicantam, a drugie tyle – od klienta…
Żyło się lepiej, dostatniej i wszystkim było taniej a miało się więcej!
Czemu ministerstwo tak zdeprecjonowało tę edukację matematyczną? Czemu tego dorobku edukacyjnego społeczeństwo nie szanuje?
To bardzo proste, wszyscy którzy zarabiają niech zaczną za wszystko płacić więcej. Niech się targują, tylko odwrotnie, po ile jabłka? Nie za mało, dam więcej.
Pani więcej? Ja dam jeszcze więcej itd.
Wizyta u doktora sto trzydzieści? Co pan, dwieście zapłacę.
Jak wszyscy tak będą robić, wszystkim się zarobki podniosą bo i za naszą pracę nam inni więcej zapłacą. Prosimy szefa o obniżkę pensji a on skąd, nie mogę się na to zgodzić, firma zarabia krocie, bo wszyscy się targują odwrotnie, cen utrzymać nie można, codziennie drożej sprzedaję, muszę dać podwyżkę. A my z tą podwyżką na zakupy i przepłacamy, restauracje dla nas za tanie, napiwkami sypiemy, żeby kelnerzy też mogli przepłacać. Roku nie będzie trzeba jak Szwajcarów prześcigniemy w zarobkach.
Chyba taki profil na FB założę, Anno, wstępujesz do klubu?
Legitymację z numerem jeden dostaniesz, to twój komentarz pozwolił mi wpaść na to jakże proste i genialne rozwiązanie.
Parker, Twój klub już istnieje.
a/ Pieniądze dodrukowuje własnie EBC.
b/ Licytują się na odwrót w Europie ‚turyści’ noworadzieccy.
c/ Górnicy prosili, strajkując pod ziemią, rząd o obnizke, jak się okazało, bo rząd dał im podwyżkę.
Brakuje tylko nauczycieli i Pani Anny, co nie uczy, ale edukuje.
I to, ten ciąg, ja bym widział jako racjonalny powód oświatowych zachowań pozaumysłowych, i własnie dlatego – popłatnych.
Na końcu wyborcza zakąska z Ogórka i mizeria pełna.
Fejzbuk nie wytrzyma naporu chętnych do Twojego klubu i bania pęknie.
Jak się zna pole rażenia, to można się uratować.
@gekko
Bardzo ciepłe ukłony przesyłam.
Wiem, że Pana to mimo wszystko bawi.
Nie jestem wrogiem dobrej zabawy – ale już nie mogę.
Sprawy zaszły bardzo bardzo „za daleko”, gdy myślimy o całym systemie.
Wiemy, co jest złe, ale brniemy w to nadal.
Mam wyliczać? Po co?
A to wyliczę:
– upolitycznienie edukacji w całości,
– upolitycznienie władz MEN-u i agend ministerialnych, które często są od PR-u, a nie od analiz merytorycznych (patrz – sześciolatki, wyniki PISA itp.),
-mętna sytuacja zarządcza na dole – wójt rządzi, ale często się nie zna; na każdym poziomie kryterium jest jedno – kaska; stąd zwijanie się całego systemu,
– robienie reform na kolanie; ostatnia zmiana maturalna stawia nas wszystkich w wyjątkowo kiepskiej sytuacji;
– demoralizacja wielu środowisk nadmiarem łatwego pieniądza na rynku edukacyjnym (sic!), zwłaszcza koloru euro; ci, którzy partycypują w wykorzystaniu funduszy europejskich, zwłaszcza jako pośrednicy, są we wspaniałej wręcz sytuacji ekonomicznej;
– pozorowanie efektywnych szkoleń, które wcale takie nie są, gdyż wszystkim kieruje pośpiech, brak pogłębionej refleksji – i zwykła chciwość,
– brak istotnych związków szkoły i Uniwersytetu, więc wszystko kiepścieje, gdy idzie o merytoryczne i metodyczne postawy nauczania, poszerzanie wiedzy, żywy kontakt z nauką,
– brak wymiany kadr – emeryci rządzą! I nie zamierzają ustąpić młodym, którzy nie mają szans w związku z tym na intensywne konfrontowanie się z rożnymi zawodowymi dylematami (proponuję uczenie do 70-tki, a zasiadanie w komisjach egzaminacyjnych – dożywotnio!
Jeszcze raz serdeczności.
Chrońcie gekko, bo osobnik jadowity z nazwy, a nieustępliwy z charakteru, lubo upierdliwy (także stylistycznie), jest nam potrzebny do przeczyszczenia i przepłukania kiszeczek; zwłaszcza na odcinku pretensjonalno-godnościowym.
„Wiemy, co jest złe, ale brniemy w to nadal.”
Przepraszam, kto jest strażnikiem systemu?
Dzieci? Rodzice? Czy nauczyciele?
Politycy? Ci nie potrafią się sprzeciwić elektoratowi, rodzicom nie chcą podpaść?
Co do upokotycznienia władz, cóż, chyba trzeba nauczyć się z tym żyć, to polityka, na podstawowym i najniższym szczeblu.
„wójt rządzi, ale często się nie zna; na każdym poziomie kryterium jest jedno – kaska;” tego też chyba nie zmienimy, kaska ma to do siebie, że zawsze jej za mało, na wszystko, drogi lepsze zawsze mogą być, komunikacja szybsza pensje wyższe, budynki nowocześniejsze itd. Wójt się na wszystkim nie może znać i nie ma takiego, ale to nie oznacza, że elektoratowi wójta na edukacji nie zależy. Wszystkim nam zależy, rodzicom najbardziej, trudno zarzucić społeczeństwu, że lekceważy sprawy edukacji, skąd ten bum edukacyjny ostatnich dwudziestu paru lat? Ile pieniędzy wydali rodzice na edukację swoich dzieci z prywatnych kieszeni? Nie zależy nam? Chyba można wyciągnąć odwrotny wniosek.
Brak wymiany kadr to skutek KN której jak niepodległości kto broni?
Szczepanie, spójż prawdzie w oczy, to nauczycielski stan jest winny zakonserwowania szkoły w dziewiętnasowiecznej formie.
@parker
Mój zapis nie miał charakteru „zrzucania win” na innych ani tym bardziej wypierania własnych.
Rodzicom zależy bardzo, a Ci, którzy mogą, płacą dodatkowo. Wiem!
To bardzo dobrze, ale i – beznadziejnie. Buduje społeczeństwo kast, rodzinnego dziedziczenia przywilejów, często bez rzeczywistych talentów i zdolności tych, którzy uczestniczą w procederze.
Matura, proszę Pana, zaliczana wysoko dzięki korepetycjom, nie czyni lepszym ani systemu, ani tego społeczeństwa. Za to nas czyni bardziej cynicznymi i egoistycznymi.
Samozadowolenie kwitnie, podobnie jak rozrastające się przywileje i tak już do bólu uprzywilejowanych.
Caramba – ja chyba jakiś chory lewak jestem!
Gimnazja są nowe i piękne; społeczności lokalne się zapożyczyły, by je wybudować. Widzę.
Budynki są zadbane, wybudowano wiele „Orlików”. Nauczyciel w lokalnych środowiskach, gdy na dodatek naprawdę jest dobry, ma autorytet i poważanie. To też wiem.
„Elektoratowi wójta” na pewno zależy. Najbardziej zależy! Nie tylko na szkole, ale i na innych instytucjach lokalnych.
Otóż w wielu przypadkach owa materialna zasobność nie przejawia się wydolnością edukacyjną. Bo to jednak sprawa mentalności.
W „Ziemi obiecanej” jeden z plutokratów, prywatnie poczciwy człowiek, mówi: „Ja też wybudowałem pałac, bo mnie stać”. Mieszka jednak w zaniedbanej ruderze – na granicy nędzy. Nie wyznaje franciszkanizmu – jak inni daje głodowe stawki.
Po prostu – powtarzam – mentalnie nie przystaje do sytuacji.
Nie chodzi o wzajemne oskarżanie się – w tym akurat celujemy – a o próbę obiektywnego opisu tego, co jest.
Bo inaczej, okaże się jak zwykle, że wszystkiemu winni są nauczyciele i cykliści.
A co się tyczy kaski – proponuję lekturę książki „Neoliberalne uwikłania edukacji”, a gdy mówimy o kulturze pozoru, to tej, której współsprawcą jest Gospodarz. Reklamy mu robił nie będę.
@parker
Kaski za mało – fakt. A gdzie kaska idzie – na fikcyjne „kształcenie pomaturalne”, na „wyższe szkoły gotowania na gazie”, na 90% populacji w szkołach kończących się maturą itp. itd. Wszytko to są skutki reprezentowanej m.in. przez ciebie lewackiej doktryny „każdej istocie ludzkiej należą się, jak psu buda, kolejne dyplomy” niezależnie od jej potencjału i potrzeb społeczeństwa na pracę zdolnych i wykształconych inaczej … 😉 To skutek akcji darmowe badziewie zamiast elementarza etc., kursów dla kursów itp. gigantycznego aparatu biurokratycznego, który już dawno przekroczył parkinsonowską granicę 1000 urzędasów. Wszystko to są błędy systemowe za które odpowiada MEN, ale i tacy lewacy jak ty, którzy do tego dorabiają ideologię. Również brak motywacyjnego systemu w oświacie i urawniłowka płacowa to wynik bliskiego twojemu sercu lewactwa!!!
Każdej istocie ludzkiej należy się wykształcenie. Dyplomy są jego skutkiem, bez znaczenia zresztą na wspóczesnym rynku pracy. Dyplomy to się u was liczą, może być pustka w głowie i dyplom i dzieci można uczyć, jak się uda zasiedzieć, dożywotnio. To, że nauka kończy się maturą dla większości populacji oczywiście obniża rangę tego papierka, nie jest on dziś dla 30% najzdolniejszych, musi być więc dostępny dla pozostałych zgodnie z rozkładem Gaussa. Co w tym złego? Tylko prawak nie może zrozumieć, że matura kiedyś i dziś to dwa różne papierki. Ta niemożność zrozumienia świadczy, że i kiedyś w tych 30% sami powyżej 100 pkt IQ nie byli. Wielu zdawało maturę z niższym poziomem intelektualnym przy pomocy rycia i pasa rodziców. Zazwyczaj na lewaków nie wyrastali.
A ja jestem prywatnym przedsiębiorcą i lewicowy światopogląd jest mi obcy, mam liberalne poglądy, żeby je zrozumieć, nie mówiąc już o podzielaniu, potrzebny jest poziom intelektualny powyżej średniej, dyplom uzyskany przy pomocy paska na dupę nie wystarcza.
@ Szczepan,
po pierwsze, darujmy sobie już tych „Panów” na blogu…
po drugie – przyjemnie się z Tobą nie zgadzać, ponieważ Ty chociaż masz świadomość swego dysonansu poznawczego, z naciskiem na „swego”… 😉
po trzecie – paleoplemienne (w nawiązaniu do popłatnego paleoepitetu ‚neoliberalizmu’) publikacje paranaukawe, wciągające ignorantów w budowę mitologii twierdzy nauczycielstwa, oblężonej przez siły psychospołeczne narzucające belfrom imperatyw szerzenia ‚kultury pozorów’, rzeczywiście są nośne swą żenadą.
Nawet wysoka specjalizacja redaktorów (autorzy w kilku przypadkach specjalizują się co najwyżej w autopromocji), nie uzasadnia opisywania przez nich wynalezienia trójkątnego koła… branżowego, służącego jako dyby.
Zjawisko postaw osobistych i pracowniczych, dobieranych i kształtowanych w patologicznym systemie własności i zarządzania, ma tyle wspólnego z martyrologią nauczycieli odpłatnie świadczących pozory pracy w imię oświaty, co moda mundurowa stewardess z nauką o aerodynamice.
O zawstydzających kulturowo wynurzeniach pewnego belfra w tej publikacji, z uprzejmości w roli gości – lepiej zamilczeć 😉
A resztę, tak na mój gust 80% słusznie (z wyjątkiem np. prawa do wykształcenia, prawo jest do uczenia się) napisał @parker.
A ja serdecznie pozdrawiam ponownie.
PS Chciałbym Ci też podziękować za ciepłe sowa, przy których zaproponowana mi rola środka przeczyszczającego – jedynej formy oświaty do przyjęcia przez ‚nauczycieli’ na blogu , roztapia moje kamienne serce. A chyba to służy pożytkowi i przyjemnemu przebiegu w danej roli, co nie?
🙂 🙂 🙂
@ parker
na marginesie Twej wypowiedzi (z pozostałą ich większością się bardzo zgadzam)…
Wykształcenia się nie dostaje, lecz je zdobywa – nie może być więc ono przedmiotem praw.
Jeśli prawo – to do oświaty, uczenia się i edukacji, czyli prawo do zdobywania wykształcenia, tego nominalnego (a więc warunkowego) skutku skorzystania z w/w praw.
Pozdrowienia.
Gekko, skrót myślowy, zresztą, jedni muszą zdobywać innym przychodzi to bez większego wysiłku więc o zdobywaniu trudno mówić. Jagód w lesie nie zdobywamy:)
@parker,
jednak wykształcenie to nie jest zasób naturalny, jak jagody, IMHO. Myślę, że cywilizacja polega na uzyskiwaniu praw warunkowanych obowiązkami. Masz prawo do równego dostępu do jagód, jeśli wyjdziesz z domu i zechcesz je zbierać.
Nie oznacza to publicznego obowiązku darmowej dostawy równej miarki jagód wprost do każdego żołądka, ze względu na powszechne prawo do sytości… 😉
Też lubię skróty, jeśli mają na myśli doprowadzenie do zamierzanego celu, a nie na manowce.
– – –
Na marginesie rozpętanego przez Gospodarza bloga, jako magla związkowego…
Nie pierwszy raz Gospodarz traktuje blog po macoszemu (jako kontrybucję dla pokoju gogicznego?) 😉
Tymczasem, na wolnym od konformizmu i i zakłamania rynku wymiany myśli, wypowiedzi Gospodarza są merytoryczne i wielce interesujące (przynajmniej takimi powinny być dla belfrów…).
Na przykład, w temacie szkoły realnej, jako koncepcji przełamania zasadniczych problemów edukacji zetatyzowanej…
Może ten temat zagościłby na blogu? Warto.
(patrz tu:http://preview.tinyurl.com/k8ooqfh)
Errata…
Do mojego wpisu o szkole realnej dołaczyłem nieaktualny lnk.
Poprawny jest tu:
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138585,17298735,Technikum_w_liceum__czyli_Bednarska_Szkola_Realna_.html#TRwknd
Jakkolwiek pomysł szkoły realnej ze spółki Bednarska zasługuje na uwagę, to sądzę że będzie on raczej ciekawostką, niż normą. Nie jest też prawdą, że kształcenie zawodowe zostało całkowicie zniszczone. Są szkoły techniczne naprawdę świetne, są przeciętne i wiele byle jakich. Problem leży chyba w proporcjach, bo rzeczywiście tych ostatnich jest pewnie najwięcej. Wina za ten stan rzeczy też rozkłada się nie do końca po równo, ale nie bez znaczenia był fatalny, do niedawna, klimat medialny dla tego typu kształcenia. Stereotypowo przyjęło się, że najlepsi idą do liceum, średniacy do technikum, najsłabsi do zawodówki.
W praktyce też bywało różnie, bo w liceum zdarzają się uczniowie wyjątkowo słabi, a w technikum wyjątkowo zdolni. Generalnie jednak można powiedzieć, że do niedawna taki trend był dość mocny.
Ostatnimi czasy obserwując również własne podwórko widzę, że przychodzi do nas (szkoła techniczna) młodzież coraz lepsza, z ambicjami i, co najważniejsze, z możliwościami.
Dlaczego więc uważam, że to co proponuje Bednarska będzie ciekawostką?
Po pierwsze za mało wiemy z artykułu, czy rzeczywiście to będzie przełom, po drugie – i najważniejsze – to kwestia finansów.
Stworzenie dobrego technikum to gigantyczne koszty, a nasza oświata cierpi od lat na brak dofinansowania, stąd pewnie swego czasu ministerialne lekceważenie dla szkół technicznych. Dobre liceum nie potrzebuje takiego zaplecza, jak dobre technikum. Wyposażenie centrów kształcenia praktycznego to właściwie studnia bez dna, sprzęt się starzeje, a jeśli chcemy kształcić dobrych techników, to oni muszą uczyć się od najlepszych i na najlepszym (czytaj niemuzealnym) sprzęcie. Nie dziwię się naszemu ministerstwu, że przyklasnęło pomysłowi z Bednarskiej, bo Bednarska to szkoła społeczna, więc finansowana (częściowo) z czesnego, a jak wiadomo nasze państwo nie pali się do zwiększenia nakładów na oświatę, jeśli więc Bednarskiej się uda, to zacznie się ogólnomedialne przyklaskiwanie i pokazywanie, że można. Ja oczywiście trzymam kciuki niech się uda, ale jeśli ktoś wierzy, że to jest przyszłość oświaty, to jest w błędzie.
Kiedy myślę o tzw. publicznej oświacie nasuwa mi się analogia z prêt-à-porter (a może nawet niżej z sieciówkami) i haute couture. Dlaczego większość ubiera się w sieciówkach? Dlatego, że nie stać ich na wysokie krawiectwo. Ubrania z sieciówki są dalekie od ideału, rozmiarówka standardowa, więc jak ktoś jest nietypowy to miewa problemy, ale mają jedną niepodważalną zaletę – większość ludzi na nie stać. Odnoszę wrażenie, że nasze państwo chce zamknąć sieciówki i powiedzieć Polakom odtąd zostaje Wam albo haute couture, albo… no właśnie co miałoby zostać? Likwidacja publicznej oświaty wiązałaby się ze zmianą konstytucji, ale można przecież pięknie tę oświatę wydrenować, sprawić, że stanie się własną karykaturą, a wtedy rodzice zostaną zmuszeni do tego, aby posłać dziecko do jakiejś społecznej szkoły typu „Bednarska”. Oczywiście posyłać do takich szkół będą ci, których na to stać, pozostali zacisną zęby i wyślą dziecko do kiepskiej, ale bezpłatnej szkoły publicznej. Tort oświatowy jest jeszcze cały czas do podziału, to łakomy kąsek, zważywszy na to, że Polacy coraz bardziej doceniają znaczenie wykształcenia. Po co dotować publiczną oświatę? Dajmy jej umrzeć śmiercią naturalną i sądzę, że w tym celu do ministerstwa przyszła kiedyś niewydarzona Katarzyna Hall, później równie udana Krystyna Szumilas, a teraz Joanna Dwojga Nazwisk i wielu partii politycznych.
@Gekko
Errare humanum est, sed errores corrigendi sunt (…błędy powinny byc poprawiane). Nie wiem, co miałeś na myśli, pisząc „per capitam cyrulicantam” (chyba ze to nie po łacinie?!). Jesli już to „per capita ” (to znane i często uzywane wyrażenie) – calosc to jak rozumiem tzw. makaron; należało chyba napisać „per capita cyrulicanta” (uwierz na słowo osobie znającej i używającej łaciny). A co do klubów, to rzadko wstępuje do jakichkolwiek, chyba ze jest z tego jakaś przyjemność intelektualna, a klubowicze zważają na słowa i darzą sie szacunkiem. I powtórzę – podwyżki sa potrzebne.
@ nick21
Pomysł, że w każdej inicjatywie chodzi o pieniądze (o których, chociaż masz za mało danych z artykułu, głownie piszesz) i to cudze, to rzeczywiście punkt widzenia tych którzy je dostają za darmo. Czyli uwłaszczonych na cudzem.
To plebejska i mało oświecona wizja świata, w której wysokie standardy wynikają wyłącznie z wysokich pieniędzy, a nie – jak w rzeczywistości w wolnym i cywilizowanym świecie – odwrotnie.
Szkoda, że nie odniosłeś się do zasygnalizowanej w artykule treści inicjatywy, która są zamiary udostępnienia ambitnym i żądnym współczesnej edukacji możliwości uzyskania tą drogą współczesnych kompetencji.
Bo dzisiaj nie są nimi umiejętności machania kluczem francuskim czy trzepania językiem programowania, jak za króla Ćwieczka robociarskich faweli mentalnych…
O co innego w tym chodzi i o tym jest ten artykuł.
Nie o nędzy czy blaskach słusznie minionych w swych zaprzeszłych formach techników i zawodówek… co dostrzegasz tam oczyma duszy.
A to jest właśnie archaiczny i wykluczający cywilizacyjnie punkt widzenia, by nie powiedzieć mentalność kadrowa (a raczej: klasowa), która uniemożliwia oświatę takimi siłami.
–
Liczę, że jednak ktoś jeszcze się wypowie, nieco bardziej przemyślaną refleksją.
–
Gospodarz na przykład, najwyraźniej z doświadczenia, zagrożenie kadrowe dla powszechnej i publicznej kariery takich inicjatyw widzi trafnie:
„Wiele zależy od tego, czy pedagodzy uczący praktycznych, zawodowych umiejętności będą odpowiednio przygotowani. Źle byłoby, gdyby takie lekcje prowadził np. nauczyciel fizyki zaledwie po przejściu jakiegoś kursu…”
Oj te kursy wyższej edukacji niepedagogicznej, dyplomujące ignorantów w materii, samopowielająca się plaga edukacji, fakt.
Na przykład w praktycznej zawodowej umiejętności i postawie …uczenia innych. Bo o świadomej, kompetentnej pedagogice, czyli wychowywaniu przez kursantów, to o praktycznym przykładzie belferbloga lepiej litościwie zamilczeć.
I zasłonić dzieciom, a także niezrzeszonym w klice etatowej bo dorosłym, oczy.
Pozdrowienia 😉
@ Anna
25 stycznia o godz. 18:33 243685
Droga Anno,
„…ablatywna treść przysłówka
to pułapka na półgłówka…”
Sapiente capiti sat. 😉
Jak zwykle w publicznej oświacie elementarnej, wszelkie rzeczy niezrozumiałe uznaje się, per fas et nefas, za erratum.
No chyba, że za makaron, a ten w klubie należy się na uszy, jak każdemu – podwyżka 😉
Salve.
Gekko właściwie nawet szkoda odnosić się do Twoich insynuacji. Nie rozumiesz tego co czytasz i we wszystkim widzisz kasę oraz rzekomo na publicznej kasie uwlaszczonych belfrow. Powodzenia. Nie interesuje mnie Twój chory i jednostronny punkt widzenia wynikający z uprzedzeń. Wiem jak wygląda kształcenie zawodowe Ty znasz je ze słyszenia jak mniemam, ale uważasz się za eksperta. Ja zwracam tylko uwagę na to, że nie da się stworzyć dobrej szkoły technicznej samymi tylko dobrymi chęciami. Faktycznie pod tym względem masz rację mój wpis dotyczył pieniędzy. Reszta odnosiła się do polityki oświatowej państwa, która albo ze złej woli, albo przez brak kompetencji kolejnych ministrów jest fatalna i zmierza do rozwalenia publicznej oświaty. Do tego się już nie odnosisz , bo jak się domyślam nie za to Ci płacą specjaliści z ministerstwa (uważam , ze jesteś ich trollem). Jeśli ktoś się uwlaszczyl na publicznych pieniądzach to nie nauczyciele, ale politycy i ich mniejsi bracia w samorządach. Kolderka jest krótka , więc z kogoś trzeba zrobić chłopca do bicia . padło na nauczycieli . Ok ja sobie poradzę. W każdej chwili mogę się przekwalifikowac i nie boję się utraty mitycznego etatu, raczej postrzegam to jako rodzaj wyzwania i nowej szansy.
Zwracam jednak uwagę na to, że kraje które odniosły sukces gospodarczy to te, które nie oszczędzały ani na edukacji , ani na kulturze. Dziwnym trafem u nas te dwie dziedziny życia są spychane na margines, a politycy interesują się nimi tylko wtedy , gdy można się gdzieś pokazać , przeciąć wstęgę i zablyszczec ( bardzo spodobało mi się w tym kontekście wystąpienie Miłoszewskiego na gali Paszportów Polityki).
Wracając jeszcze do tematu – widziałeś kiedykolwiek jakąś niemiecką zawodówkę? Bo ja tak. Powiem Ci , ze szczęka opada jak patrzy się na wyposażenie i warunki pracy z uczniami. O tym był mój wpis, o państwie które nie powinno sobie odpuszczać nakładów na oświatę nie ze względu na nauczycieli i ich bezpieczne etaty , ale ze względu na swoich obywateli, bo „Taka będzie Rzezpospolita …”
@ nick21
Drogi nicku21, Ty sam piszesz tak:
„Po pierwsze za mało wiemy z artykułu… po drugie – i najważniejsze – to kwestia finansów.”
No więc chyba to nie mnie chodzi w sprawie o pieniądze, a Tobie, co widać powyżej i z czym ja polemizuję.
Niestety, to Ty własnie nie zrozumiałeś, na czym polega inicjatywa i niesłusznie odnosisz ją do swoich doświadczeń.
Tymczasem tu chodzi o zupełnie inne pojęcie kształcenia zawodowego, nie o techniczne umiejętności. Chodzi o inną szkołę niż peerelowskie technika i zawodówki.
Dziś: „zawodowe” oznacza profesjonalne, kompetentne osobiście, czy uczysz w szkole czy konstruujesz oprogramowanie, czy też tworzysz startupy usługowe…
Dla przykładu, zawodowy nauczyciel oznacza profesjonalista, mający osobiste kompetencje pracy z ludźmi i rozwijania potencjału ludzkiego, oraz praktyczne umiejętności uczenia innych , a nie dyplom zaliczenia wiedzy z fizyki/polonizmu/etc, czy też praktykę techniczno-mechaniczną reperacji lokomotyw w ZNTK Mława…
To o to chodzi (jak ja rozumiem) w proponowanej ‚szkole realnej’, o takie kształcenie zawodowe. W zawodzie sprawnego, profesjonalnego funkcjonowania społeczno-ekonomicznego we współczesnym świecie.
Tak czy inaczej, miło poznać twoją opinię, dziękuję Ci.
Gekko.I tak się kształci w najlepszych technikach w Polsce; sporo tych szkół tkwi jednak mentalnie w PRL-u. Pod wieloma względami propozycja Bednanrskiej to chwyt marketingowy .
Do kwestii finansowania publicznej oświaty już się jak widzę nie odnosisz , co jest dla mnie zrozumiałe 😉
@Gekko – wyjmij z rękawic bokserskich podkowy; to nie jest w porządku ładować na lewo i prawo podrasowaną kowalsko pięścią.
Model szkoły, szkoły zawodowej lub technikum musi mieć wiele elastycznych form szkoleniowych. W Dolinie Lotniczej najpierw szkoli się młodych adeptów na najnowocześniejszym sprzęcie w warsztatach przyzakładowych (tak czytałem), redukuje błędy w czasie nieudawanych praktyk zawodowych, pokazuje najnowocześniejsze technologie, uczy ich wykorzystania. Przestawia mentalnie na nowoczesne style myślenia o procesie technologicznym i produkcyjnym.
Szkoła otwiera się, szuka fachowców i to fachowcy uczą młodych kultury pracy na najwyższym możliwym poziomie.
Nota bene, w Dolinie Lotniczej będzie do obsadzenia ok. 1,5 tysiąca miejsc przeznaczonych dla inżynierów.
Ps. W poprzednim wpisie cytat z Zamoyskiego trochę błędnie przywołany Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…”
Przepraszam:-)
Szczepan – o taki właśnie model kształcenia zawodowego chodzi . Moja szkoła oprócz tego , co oferuje program proponuje uczniom profesjonalne kilkusetgodzinne kursy CISSCO, szkolenia dla spawaczy itp.(w ramach funduszy unijnych) Gekko nie wie jak dzisiaj uczą nowoczesne technika.
@nick21
Mam wrażenie, że dobra reforma systemu zacznie się od podpatrywania rozwiązań edukacyjnych wymyślonych przez łebskich nauczycieli i dyrektorów pracujących właśnie w technikach.
Wielość ścieżek kształcenia praktycznego i jednoczesne zachowanie podstaw (rygorystycznie kształconych w nowym jednak edukacyjnym stylu) wydaje się optymalne. Do tego potrzeba jednak ludzi, którzy nie będą się bali tworzyć szkół mocno zindywidualizowanych dydaktycznie, reagujących na potrzeby ucznia i środowiska, otwartych na wiele idei i możliwości.
Ale kto się odważy? Znasz takich? Wielu ich?
Pozdrawiam.
@Szczepan masz rację . Takich jest niewielu, ale to chyba ogolnoludzka przypadłość ;-). Osobna kwestia jest taka, i teraz tez powolam się na własne spostrzeżenia , że w wielu wypadkach to samorząd bywa hamulcowym, bo jednak innowacje kosztują . Dobrze, ze udaje się coś skorzystać na funduszach unijnych. A jak wygląda polityka samorządu ? U nas w najlepszych kierunkach , popularnych wśród uczniów , tworzy się klasy 37-40 osobowe. Jak można mówić o indywidualizacji kształcenia w takiej masie?
nick21
I wracamy do początku.
Na szkole nie można w tak prymitywny sposób oszczędzać.
Liczba uczniów musi mieć odzwierciedlenie w możliwościach efektywnego ich uczenia.
Wszyscy to wiemy.
Niektóre technika jednak potrafią sobie z tym radzić! Nawet te „prowincjonalne”. Ich uczniowie zdobywają nagrody, są twórczy i innowacyjni. Znam ich dyrektorów i nauczycieli. Czapki z głów!
Budowanie środowiska – ot co! Też się liczy!
Pozdrawiam.
@Szczepan
Technikum , w którym pracuję jest prowincjonalne i czasem odnoszę wrażenie, że sukcesy odnosimy nie dzięki wsparciu organu prowadzącego , ale raczej wbrew wielu oszczędnościowym poczynaniom. To jest walka o każdy oddział, o każdą złotówkę na pomoce dydaktyczne. Tego nie rozumie i nie dostrzega ktoś , kto nie pracuje w szkolnictwie .
Oświata jest kulą u nogi dla wielu samorządów , stąd obecna nagonka w mediach i sprowadzanie dyskusji o szkolnictwie do problemu podwyżek dla nauczycieli , trzynastek, czternastek, czasu wolnego itp.
Również pozdrawiam.
Dajcie sobie spokój z Gekko! To płatny troll i go nie przekonacie, tak jak nie przekonacie płyty CD, że ma coś innego niż zapisane powtarzać. Jego zadaniem jest uniemożliwienie jakiejkolwiek konstruktywnej dyskusji, szczególnie wniosków systemowych. Dlatego tak agresywnie reaguje na wszelkie uwagi o sposobie działania gigantycznej armii urzędasów i generowanych przez nią rozwiązań. Pojawia się z parkerem w parze, gdy dzieją się lub są planowane ważne dla edukacji działania! Jedyny sposób na tego trolla to konsekwentne ignorowanie!!! 😉
„Dajcie sobie spokój z Gekko! To płatny troll…”
Właśnie widać, kto inspiruje dyskusję, a kto usiłuje ją sabotować i sprowadzić do personalnych pyskówek z magla.
Wracając z pokrzywionej iksiastej amentalności do nauczycielstwa, jak dalece niepojęte jest ukształtowanym przez system belfrom, że w idei „szkoły realnej” nie chodzi w ogóle o szkolenie w rzemieślnictwie , widać niestety dyskusji nauczycieli (nicka21 i Szczepana).
Widać też jak bardzo wyizolowanie szkoły publicznej ze świata realnego postępuje, zamykając się w zamkniętej twierdzy funkcjonariuszy uwięzionych w resentymentach i zawiściach, wyrażający lęk przed wolnym otoczeniem.
Z całym szacunkiem dla miłych (skądinąd) w/w Panów, nie ma mowy o jakiejkolwiek powszechnej i profesjonalnej zmianie z takim, jak Wasze nastawieniem do otoczenia i zawężeniem refleksji poznawczej. No i klasowym myleniem „Kapitału” monetarnego …trzynastek wywalczonych na społeczeństwie, z kapitałem kompetencji, jako przedmiotem edukacji 😉
No i ta zawiść kieszonkowa, bo lokowana w cudzej kieszeni…
Szkoda, ale tak się składa, że nauka te postawy i zachowania świetnie rozpoznaje i leczy.
Niestety, nie jest to lekarstwo oświatowych etatów, jeśli pacjent (dla jasności: edukacja publiczna, nie belfer) ma przeżyć a nawet upodobnić się do świata XXI w.
Serdecznie pozdrawiam, lecz bez iksów.
🙂
belferxxx – zastanawia mnie rola Szczepana, który zdaje sie obdarzać trola jeśli nie sympatią, to sporą wyrozumiałością. Trójca? 😉
Gekko jeżeli z mojej wypowiedzi wywnioskowałeś, że chodzi o „kształcenie w rzemieślnictwie” to szczęścia, zdrowia, pomyślności życzę. Nic nie rozumiesz, a raczej nie chcesz zrozumieć niczego, co wykracza poza Twój wypaczony, pseudoliberalny światopogląd.
Zresztą po co ja w ogóle jeszcze się odzywam.
@ nick21
„Gekko jeżeli z mojej wypowiedzi wywnioskowałeś, że chodzi o “kształcenie w rzemieślnictwie” to …nic nie rozumiesz…”
Drogi nicku21, napisałeś wszak sam, jako przykład Własnej Szkoły:
„Moja szkoła oprócz tego , co oferuje program proponuje uczniom profesjonalne kilkusetgodzinne kursy CISSCO, szkolenia dla spawaczy…„
To właśnie miałem na myśli – rzemieślnictwo i robótki ręczne.
Co nie znaczy dla mnie czegoś złego czy niepoważnego, przeciwnie.
Ale zupełnie nie o to chodzi w omawianej inicjatywie i w tym tkwi niezrozumienie – ani zmiany, ani przestrzeni poza własnym horyzontem edukacji w kompetencjach cywilizacyjnych, jako „kursu spawacza”.
Swoją drogą, to Twoje niezrozumienie, to dobry przyczynek ilustracyjny zasadniczej (dla jakichkolwiek zmian w edukacji) i palącej konieczności masowej i przymusowej reedukacji zawodowej belfrów, którzy aspirują do etatów publicznych.
Pozdrawiam.
A jak sobie wyobrażasz kształcenie kadr? Mają się uczyć tworzenia portfolio jak to proponuje Bednarska i będzie cacy. A gdzie są umiejętności praktyczne? Te wyśmiewane przez CIebie kursy kończą się egzaminem i certyfikatem uznawanym na całym świecie i są prowadzone przez zewnętrzne firmy, zatrudniające doskonałych fachowców . To jednak nic w porównaniu z bełkotem o „pracy w grupach”, „nowoczesnych kompetencjach” i przedmiocie o nazwie portfolio.
My nie bełkoczemy, my faktycznie stwarzamy naszym uczniom możliwości i ci, którzy chcą skorzystać nie narzekają i odnajdują się na rynku pracy .
@ nick21
Ja Cię świetnie rozumiem, ale nie zgadzam się z takimi kompetencjami na etacie publicznym.
Zastanawiałeś się co Cię tak przeraża w tych, którzy kompetencje mają, ale etatów społeczeństwu nie zajmują? Na przykład w omawianej inicjatywie?
Gdybyś zdobył tę refleksję, poparł wiedzą skąd się to bierze, nauczył jak sobie z tym radzić i umiał zmienić w społecznie pożytecznym kierunku swą postawę zawodową, nabyłbyś kompetencje, dające sukces po kursie na nauczyciela.
A nawet, jako spawacza.
Ja to piszę poważnie, bo każda kompetentna praca zasługuje na szacunek.
I na odwrót – ale tego właśnie brakuje publicznie etatowanym.
I tylko tego, czego im brakuje uczą swą postawą, podejściem i zachowaniem, choć tego nie wiedzą, czym się szczycą, biorąc to za godność.
Bardzo serdecznie pozdrawiam, naprawdę, choć wolałbym mieć takiego kumpla niż nauczyciela.
Czy ktoś z Państwa biorących udział w dyskusji może zhipotetyzować: dlaczego nauczyciele znaleźli się w takiej sytuacji ….jakiej są —-tj. posiadanie niewydolnych związków, MENu i samorządu terytorialnego …rodziców zrzeszonych coraz lepiej ( bo czuje się oszukiwani) , sami bez żadnego przedstawicielstwa zawodowego ( patrz .Krajowe Izby Pielęgniarek itp.) . Jakim sposobem jest możliwa taka sytuacja w odniesieniu do tego czym pracują nauczyciele ( a przynajmniej powinni) tj. głowa na karku i szare komórki ? szczególnie zalezy mi na merytorycznych odpowiedziach .( Jak zawsze zresztą )
Propozycja Bednarskiej to powrót do liceum profilowanego w nieco zmodyfikowanej formie. Nic mnie w ich kompetencjach nie przeraża, niczego im nie zazdroszczę, życzę sukcesu, który zapewne odniosą po takiej promocji, ale absolwentom go nie wróżę. To wszystko jest zbiorem ogolnikow i pobożnych życzeń. Faktem jest natomiast to, że dziś niewielu ludzi pracuje w wyuczonym zawodzie i faktem jest, że rynek wymaga ogromnej elastyczności. Nawet, jeśli komuś na początku przyda się kurs spawacza to nie znaczy , że będzie spawaczem do końca zawodowej kariery. Zdobędzie jednak pewna konkretną umiejętność, która być może zapewni mu pracę, podniesie poczucie własnej wartości, a samo to, że ją (tę umiejętność ) zdobył utwierdzi go w przekonaniu, że warto się uczyć przez całe życie. Na starcie to lepsze niż portfolio , znajomość podstaw psychologii i teorii biznesu.
Szkoła na pewno musi się zmienić, ale jak to wyzwanie nie tylko dla nas (mam na myśli Polskę). Sądzę jednak, może to pesymistyczne, że taka diametralna zmiana może nie nadejść nigdy. W każdym razie nie na skalę powszechną, to wymagałoby rewolucji, między innymi odejścia od tradycyjnego systemu lekcyjnego, co tak na marginesie byłoby rewelacyjne. Pozostaniemy więc przy sieciówkach i haute couture, a w interesie przeciętnego konsumenta jest to, by sieciowki oferowały jak najwyzsza jakość.
@ Gekko!
25 stycznia o godz. 18:33 243685
Drogi Gekko,
S.T.V.B.E.E.V.
A teraz będzie serio: błąd gramatyczny to błąd gramatyczny, nie ma z czym polemizować. Skoro tak, to i Sapienti capiti, nie Sapiente capiti. (to znowu kwestia fleksji i rekcji) 😉 Jak zwykle mieszasz różne rzeczy 🙁
Poza tym ridentem dicere verum quid vetat, choć jednak czasem dobry żart tynfa wart.
Odnośnie dyskusji, która toczy się tutaj: nasze forum z problemami polskiej edukacji boryka się i potyka z tym samym powodzeniem, z jakim borykano się niegdyś ze słynną kwadraturą koła. Pytanie, czym jest dla nas wykształcenie? Czy sumą wiedzy? Pewien polski profesor w 1901 r. w jednym ze swoich wykładów zauważył, że na specjalizacji danej wiedzy nie sposób budować programu szkoły średniej, która wszystkim powinna dać to, co im się jednakowo przyda w przyszłości. Miał na myśli przygotowanie umysłu „do tego, aby przy jak najmniejszym nakładzie sił i czasu, a z jak największą korzyścią zdolen zdobyć tę wiedzę, która będzie mu potrzebna później”. I dodał, że gdyby od niego zależał kształt programu, obejmowałby on: „1) przedmioty wiedzy ogólnej i 2) przedmioty wykształcenia ogólnego […]”. Ciekawe po pierwsze, że wykształcenie nie jest dla niego sumą wiedzy, i po drugie, do przedmiotów wykształcenia ogólnego zaliczył: nauki matematyczne, „fizykalne”, filologiczne – „odpowiednio do trzech metod myślenia ludzkiego: dedukcyjnej, indukcyjno-eksperymentalnej oraz indukcyjno-obserwacyjnej”. Nasze pojmowanie, myślenie, percepcja nie zmieniły się aż tak bardzo w ciągu tych stu lat. Jeśli tak będziemy kształtować młodego człowieka, by myślał, wnioskował, badał, doświadczał, eksperymentował, i jeszcze – tego wymagają nasze czasy – był elastyczny, to mniej ważne, czego nauczymy… Ważniejsze, jakie to będzie wykształcenie. Czyli – co zostanie, kiedy zapomnimy wiedzę.
Gekko, cura ut valeas.
@ Anna
Oczywiście, że nic tak nie motywuje rasowego belfra do humanizmu wobec otoczenia, jak jego …błędy!
Nawet te, podsuwane w formie sztubackiej pułapki, znanej pokoleniom egzaminatorów 😉 Tak czy siak, Anno, educatio te salutant, za ułożenie liter we właściwe wzorki! 😉
Jak chodzi już nie o belfra, aktywowanego błędami, a o profesjonalnego nauczyciela, motywującego do rozwoju kompetencji, to rzeczywiście – antyczne to poszukiwania definicji i pojęć w tekstach z 1901 roku, o czym świadczy poniższe credo:
„Nasze pojmowanie, myślenie, percepcja nie zmieniły się aż tak bardzo w ciągu tych stu lat.” Tak, to dotyczy belfrów, lecz nie nauki i wynikającej z niej wiedzy i kompetencji nauczyciela.
Niestety, archeologiczne przygotowanie zawodowe w tej kwestii to właśnie podstawa horyzontów zawodowych naszych belfrów.
I tu się zasadza fons curationis, a nie w leksykonach… 🙂
Więc niech ta zawodowa „cura” będzie kiedyś wreszcie belfrom dostępna „te ipsum”.
Pozdrawiam.
@ nick21
Właśnie, we współczesnej edukacji nie chodzi o to , aby w jej wyniku „być spawaczem”.
Chodzi o to , aby to, kim, będąc uczniem, się jest, edukacja rozwijała w kompetencje, pozwalające mu robić fachowo to, co się chce!
Z pożytkiem dla siebie i społeczeństwa.
Ja tam i tak wierzę, że każdy rasowy belfer chciałby takie cele i w takim trybie edukacji realizować.
Pozostali – niechże gdzie indziej niż w edukacji robią to, co muszą, byle tym nie szkodzili nikomu, poza sobą samym.
Pozdrawiam.
Przecież o tym mówię
„Nawet, jeśli komuś na początku przyda się kurs spawacza to nie znaczy , że będzie spawaczem do końca zawodowej kariery.”
Jeśli chce być spawaczem to nim będzie , jeśli zechce zmienić zawód zmieni. Powinien być elastyczny , ale jakieś umiejętności po technikum czy zawodówce posiadać musi .
Po to chyba się idzie do technicznej szkoły .
@ nick21
Nie mówimy o tym samym.
„Dobrym spawaczem” nie można „być”, można dobrze spawać będąc kompetentnym w tym, co się robi.
Nowoczesna edukacja nie czyni człowieka (tego, kim „jest”), ona pozwala temu, kim się jest, dostać najlepsze, na co go stać (czyli uzbraja byt w kompetencje).
Nieważne, na jakim polu.
Pozdrawiam.
Gekko masz wykształcenie filozoficzne czy mi się wydaje?
@ nick21
Uzyskałem różne wykształcenia, wszystkie – zawodowe; tu piszę o swoich doświadczeniach zawodowych właśnie.
Nie jest nim bynajmniej lektorat z filozofii 😉
Pozdrawiam.
Dajecie Państwo do wiwatu!
Nie da się łączyć wszystkiego ze wszystkim. Nie ulega wątpliwości, że hybrydy tworzone na poczekaniu będą zaraz na wstępie niewydolne i słabe: organizacyjnie oraz merytorycznie. Szkoła z Bednarskiej z tego względu może się posypać. Wcale jednak jej tego nie życzę!
Z drugiej jednak strony tzw. szkoła ogólna – definiuje ją m.in. Anna – powinna być chroniona jako najwyżej kilkunastoprocentowy obszar dla najbardziej zdolnych w sensie możliwości intelektualnych, skuteczności uczenia się, reagowania na zmiany, samoorganizacji, inteligencji itd. Tylko że ów obszar nie może być izolowany, bo znikczemnieje społecznie i „moralnie”, wyalienuje się. Prymitywnie wyspecjalizuje. Jak pozyskiwać uczestników? Oto jest pytanie!
Co do sugestii dotyczącej „praktycyzmu”. Wiem, to nic nowego, ale w Akademii musi być miejsce na obowiązki z innego poziomu: trenowanie empatii, skłonności do pomocy, ba – nawet do wyrzeczeń. Jeśli mamy tworzyć elitę, niech to będzie elita pełną gębą, a nie banda technokratów.
Jeśli tak, to i myślenie o ocenianiu i wartościowaniu postaw, wyborów, sądów, wytworów intelektualnych musi być inne niż dotychczas. Mieć kształt również jakiegoś portfolio.
Co do skojarzeń z technikami: umysł teoretyczny, im bardziej zdolny, tym częściej, powinien być stawiany wobec problemów granicznych i stricte „praktycystycznych”. Mierzyć się z przestrzenią laboratorium, warsztatu, rękodzieła. Tylko że tu jest to forma nastawiona na modelowanie, sprawdzanie efektu, eliminowanie błędu, eksperymentowanie, a nie uczenie gotowych struktur.
@filologini: – Pani mnie zdumiewa, a potem wzrusza, niestety też zawstydza. Poziomem wyczucia intencji, powiązań i chceń. Pozostaję z wzajemnością.
Litości!!!!! Zacznijcie ignorować Gekko i Parkera! Nikt nie jest w stanie przekonać ich do przyjęcia argumentów odbiegających od ich toku myślenia. To typowe przykłady ludzi impregnowanych na inne niż ich własne poglądy. Każda rozsądna wymiana poglądów jest natychmiast zawłaszczana przez tych domorosłych znawców realiów oświatowych. Parker jest mi znany jużod dawna. W jego wypowiedziach a także atakach udało mi się wyłapać wiele nieścisłości. Kiedyś poczuł się przyparty do muru kiedy zarzuciłam mu pisanie na forum w czasie pracy ( często pisał jak to ciężko pracuje na nauczycieli – nieroby roszczeniowe) i odpisał, że jest osobą niepełnosprawną. Z kolei w innym poście padła informacja o tym jak to aktywnie spędza czas ze swoimi dziećmi. Podobnych wykluczających się informacji było więcej. Wpadam tu rzadko tylko dlatego, że tych dwöch „panów” skutecznie niszczy to forum. Dyskusje sprowadzają się jedynie do tłumaczenia ślepym i głuchym, że nie jesteśmy wielbłądami. Pozdrawiam serdecznie gospodarza i normalnych dyskutantów, chociaż nie zawsze zgadzam się z ich argumentami ( ale skłaniają do refleksji, czego nie da się powiedzieć o pisaninie Parkera i Gekko )
hannasz wzywa żeby mnie ignorować ale sama się mną zajmuje zamiast milczeć. Czy komuś takiemu można powierzyć dziecko?
Najpierw wymagania wobec nauczycieli, potem podwyżki jeżeli spełniających wymagania nie będzie wystarczająco, że wrócę do tematu.
Dziś wymagań nie ma żadnych więc chętnych bez liku, w takiej sytuacji tylko wariat by dawał podwyżkę, bo po co?
Przeciwstawianie szkoły ogólnokształcącej szkole uczącej praktycznych umiejętności jest rodem z dziewiętnastego wieku.
Współczesna szkoła ogólnokształcąca powinna łączyć jedno z drugim, wtedy będzie można ją tak nazywać.
Czytanie ze zrozumieniem nie jest Twoją mocną stroną Parkerze. Nie sledzę Cię, bo nie jesteś taki ważny aby to czynić. Napisałam , że zaglądam tu teraz rzadko, ponieważ dyskusje są zawsze zdominowane przez Ciebie i Gekko a to znaczy , że będziecie sączyć jad nienawiści do nauczycieli oraz popisywać się swoją ignorancją i nieznajomością tematyki oświatowej, przykrywając to płaszczem „elokwencj”. Dzięki wam obumiera normalna, merytoryczna dyskusja. Nawe gospodarz zabiera głos bardzo rzadko, co powinno Wam dać też do myślenia. Nie tylko wulgaryzmy są świadectwem pogardy do innego człowieka. Wy zarzucacie innym agresję słowną, brak kultury i ignorancję (!??!). O ironio!!!!!! A Wy co ???????
Można mieć inne zdanie, owszem, ale Wasz wszechwiedzący styl wypowiedzi dyletantów (nie jesteście nauczycielami, nie pracujecie w oświacie) budzi mój stanowczy sprzeciw. Wybierzcie sobie inne forum np. dotyczące służby zdrowia – na pewno na tym też się znacie lepiej, chodzicie przecież czasem do lekarza.
@ parker
Zostałeś przez bydlaka zdemaskowany – niepełnosprawny rodzic aktywnie spędzający czas z dzieckiem????
To się w mentalności bydlaka nie mieści, jest niedopuszczalne!
Wara Ci, parker od merytoryki takich belfrów i takiej edukacji, do piwnicy, na groch klęczeć, a nie na świat boży wychodzić…
–
Co więcej jeszcze społeczeństwo zobaczy, jakie zezwierzęcenie pod płaszczykiem etatów publicznych?
Piszcie, kochani a otrzymacie godną społeczną zapłatę.
Częściej chodzę do szkoły, zdrowie na razie dopisuje. A ornitolog wcale nie musi umieć fruwać. Teksty do adwersarzy, zatrudnij się w szkole i wtedy się wypowiadaj świadczą o stosunku do tego zawodu, każdy może się zatrudnić, nawet ja, ze swoją dysleksją i brakiem przygotowania oraz predyspozycji.
Żartowałem wcześniej, żeby Gekko parę operacji przeprowadził zanim skrytykuje chirurgów. To absurdalny pomysł prawda?
Ale jako nauczyciel może spróbować:))))
@ parker…
A jeśli Gekko uczy …chirurgii???
Ale beka…
Pozdrowienia.
Chirurdzy to są rozsądni, zrównoważeni ludzie … 😉
Gekko, przyłapałam twojego kolegę na kłamstwie, po prostu. Moja krytyka zabolała? Przecież to wszystko prawda i nie obracaj kota ogonem. Ze mną się nie uda. Do szkoły nie możecie się ot tak zatrudnić ( to tak na marginesie) bo jednak jakieś wymagania formalne są – o czy WY powinniście wiedzieć ( sorry, WY wiecie ). Ten wątek gospodarza umarł jak tylko WY „zabraliście głos w dyskusji”, zresztą jak zwykle. Tylko do WAS to ciągle nie dociera.
PS. Ornitolog ( zmiana zawodu, hihi) jednak większość czasu spędza w terenie, nie jesteś jedynym” ornitotogiem” bowiem ;-))
Jesteście niereformowalni, sflustrowani i zgorzkniali i w związku z tym antypatyczni. Nic nie zbudujecie, nie nadajecie się z waszym nastawieniem do życia do zawodu nauczyciela.
Do Gekko:
Nie jestem bydlakiem, i to jest jedna z różnic między nami. Przyłapanie twojego kumpla na kłamstwie to inna kategoria . Masz szczęście, że masz do czynienia z nauczcielKĄ , bo gdybym nie byłA, to napisałabym co o twoich chamstwie myślę.
A teraz do akcji!
Nie jestem kumplem Gekko, fundamentalnie się z nim nie zgadzam jeśli chodzi o światopogląd, dla was wszyscy co nie podzielają waszych poglądów są z jednego worka, dzielicie świat na waszych, czyli nauczycieli i wrogów, oblężona twierdza. Dyskutujecie tutaj ze sobą?
Śmiechu warte te dyskusje, trudno dostrzec różnice poglądów.
Poanuje jednomyślność, od wójta, przez kuratorium, CKE do ministerstwa wszyscy są waszymi wrogami, wszyscy chcą tę wspaniałą szkołę pod rządami KN utopić, prześcigacie się w nażekaniu na wrogie siły.
Hejterski blog.
Nie uczestniczyłem w nim rok, może dłużej, dosyć miałem napaści i wpisów jednego antysemity które wyraźnie nie przeszkadzały gospodarzowi, ostatnio zacząłem znów zaglądać, antysemitę albo Polityka zbanowała, albo nie żyje więc się odezwałem, ale nic tu po mnie widzę, dyskutujcie sobie.
Będziesz tu ( niestety) zaglądać, jestem tego pewna.
Nie wiesz albo nie rozumiesz co to jest hejtowanie.
Za nazwaniem mnie, kobiety, bydlakiem nie przeprosiłeś a to twöj kolega Gekko, z ktörym tak dobrze ci się „dyskutuje” obdarzył mnie tym obraźliwym określeniem podczas wymiany między wami waszych ,takich samych ,poglãdöw.. Za to robisz z kolei z siebie ofiarę napadniętą przez korporacyjną klikę nauczycieli, ktörych obrażasz w każdym swoim poście. Obaj jesteście aroganccy, zarozumiali i po prostu nie potraficie merytorycznie dyskutować.Wasz styl dyskusji to nic tylko atak i impregnacja na inne niż wasze poglãdy.Brakuje wam kultury podczas dyskusji. Ten blog nie jest dla was, hejteröw. Czas na zmiany. Szkolną traumę przepracujcie z psychoterapeutą .
Ja będę tu zaglądać bo cenię różnorodność poglądów ale też cenię kulturę i rzeczowość wypowiedzi. Nie nazywam bydlakiem osób, z których poglądami się nie zgadzam.
Ja mam przepraszać? Za kolegę którego za kolegę nie uważam i z którym się fundamentalnie nie zgadzam? Z którym się w przeszłości właśnie o brutalne atakowanie uczestników bloga w pyskówki wdawałem?
Nie, nie odezwę się więcej, kiście się we własnym sosie, w poczuciu krzywdy, swoje dziecko potrafię przed wami obronić w realu, ma was w dupie jak ja.