Ubiór na 1 września

Niedługo 1 września, a handel – nie licząc rynku podręczników – prawie tego nie zauważa. W sklepach w ogóle nie można kupić stroju galowego. Nigdzie nie ma białych bluzek ani granatowych spódniczek. To znaczy są jakieś szmaty z prowokującymi napisami po angielsku, ale strojów galowych z prawdziwego zdarzenia nie ma.

Nauczyciele chyba już zaakceptowali, że na uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego dzieci przychodzą ubrane zwyczajnie – w dżinsach i tiszertach. Nieliczne osoby ubierają się inaczej. Ciekawe, skąd mają strój galowy. Może w szafach zostało coś po poprzednich pokoleniach. Bo dawniej to był obowiązek, aby w pierwszym dniu roku szkolnego ubrać się na biało-granatowo. Dzisiaj nawet nauczyciele potrafią przyjść 1 września do szkoły w stroju jak na grilla, a co dopiero dzieci.

Może jestem jednym z nielicznych rodziców, który szuka dla córki stroju galowego. Może takich klientów jest tak mało, że producentom nie opłaca się nas zauważać. W każdym razie czułem się dzisiaj dziwnie, gdy w kilku galeriach handlowych niczego nie znalazłem. Gdy pytałem o eleganckie białe bluzki dla córki, sprzedawczynie patrzyły na mnie jak na chodzący anachronizm. Kto dziś ubiera dziecko w białą bluzkę? Chyba że z trupimi czaszkami na rękawach – o, coś takiego to nawet jest do kupienia.