Odrzuceni profesorowie oświaty
Żaden łódzki nauczyciel nie został jeszcze profesorem oświaty, za to wielu zostało odrzuconych. Mówi się o wielkich osobowościach, wybitnych pedagogach, którzy musieli przełknąć gorzką pigułkę porażki. Nie będę wymieniał nazwisk, aby nikomu nie było przykro. Zgłoszono ich, ale nic z tego nie wyszło. A przecież mamy w Łodzi jedno z najlepszych w Polsce liceów (Jedynkę), które od wielu lat nie bez powodu okupuje pierwsze miejsca w rankingach szkół ponadgimnazjalnych. Wybitnych nauczycieli, spełniających kryteria ministerialne, jest w Łódzkiem wielu, dlatego pomijanie ich przez Kapitułę bardzo nas dziwi. Inne regiony mogą się poszczycić jednym bądź nawet dwoma profesorami, a my żadnym.
Na tytuł profesora oświaty zasługują setki nauczycieli, a może nawet tysiące, jednak otrzymuje go jedynie co roku kilka osób z różnych stron Polski. Pomija się wielu zasłużonych z całego kraju, nie tylko z Łodzi. Jednak środowisko nauczycielskie spodziewa się, że żaden region nie zostanie pominięty. Trudno bowiem uwierzyć, że w Białymstoku są wspanialsi nauczyciele niż w Płocku, a w Bydgoszczy lepsi niż w Łodzi. Podejrzewam, że wszędzie są wspaniali ludzie, zasługujący na ten tytuł. Dlatego trzeba się kierować zasadą proporcjonalności.
W Łodzi winę zwala się na polityków, którym nie chciało się ruszyć czterech liter, gdy inni naciskali bardzo mocno. Tajemnicą poliszynela jest, że w sprawie nauczycieli ze swoich regionów wyborczych interweniowali politycy, podobno bardzo skutecznie, a nasi dali ciała. Mówi się, że Łódź oceniana jest przez MEN jako najgorszy region, jeśli chodzi o edukację, a przecież stan oświaty łódzkiej nie uprawnia do takich opinii, jedynie wołowatość naszych polityków. Być może to tylko plotki, ale spowodowały one, że wielu wybitnych nauczycieli nie chce ubiegać się o ten zaszczytny tytuł. Po co, jeśli łódzcy pedagodzy odpadają w przedbiegach. Tylko niech nikt nie twierdzi, że oświata nie jest upolityczniona, bo nie uwierzę.
Komentarze
Tam był i jest klucz.O niektórych profesorach oswiaty nic(!!!) nie ma w Internecie.A przecież, skoro tacy wybini, to o każdym powinno być bardzo wiele.No ale w kapitule każdy ma swoich znajomych i znajomych znajomych do utytułowania, więc…;-)
Witam pana profesora Darka 😉
hmmm, kilka lat juz wstecz, jak bylem u Pana w klasie, chcial Pan uruchomic mnie i jeszcze kilka osob do wspolpracy przy zgryzi knigach o szkole i tej calej reszcie, o ktorej Pan pisal. wtedy nie moglem… syt byla zbyt prowoacyjna (domyslam sie, ze taki byl wlasnie cel), ale troche piasku juz sie przesypalo i mozna zamienic tamte pomysly na inne, swieze jak wigilijny karp i trudne jak calki z matmy. Mnie tez polubily literki i chce trafic brutalna i prawdziwa liryka miedzy wiersze naszego egoistycznego i smutnego spoleczenstwa. Czyta Pan to Panie Darku? Prosze o kontakt na email z formularza.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek Ka
Już sam fakt, że znaczenie w przyznawaniu tego tytułu ma lobbing polityków jest wg mnie wystarczający, by ten stopień awansu zlikwidować.
Może niebawem trzeba będzie do teczki stażysty dodawać listy uwierzytelniające i referencje od lokalnych politykierów;)?
Nie szafowałbym tym tytułem, powinien być naprawdę wyjątkowym, jeśli tysiące go otrzyma, to spowszednieje i … trzeba będzie wymyślić kolejny;)
Nie komentuję w ten sposób tego, czy dany pedagog łódzki powinien, czy nie powinien go otrzymać.
@ vuem
Nie rozumiem, czemu dajesz do zrozumienia, ze łodzcy nauczyciele nie powinni otrzymywac tytułu, poniewaz „jeśli tysiące go otrzyma, to spowszednieje”. Dlaczego ci z Lodzi maja byc gorsi, pytam tu wszystkich? To nie sa zadne tysiace, to indywidualne jednostki z czesto bardzo bogatym bagazem zyciowym, niezdatni do tak prostego zaklasyfikowania. Brzydko bardzo to komentujesz, mimo ze w ostatniej linijce nalegasz, ze tak nie jest. Bo gdyby tak bylo, to wcale by o tym nie bylo wspomniane. Pamietaj, nauczyciel to nie jakis tam sobie zwykly pracownik biurowy, to gorzej czasem niz policjant, albo celnik, a co do politykow, to oni wlasnie powinni umozliwic kazdemu chetnemu zdobycie upragnionego awansu. W podziekowaniu za dobrą pracę.
To paradne, więc nauczyciele dzielą się na Łódzkich i tych nie z Łodzi? A politycy do czego są potrzebni w tej gierce? Żeby było „proporcjonalnie”? No to jak tak, to oni sprawią, że Profesorem Oświaty zostanie szwagier szwagra i nic to, że nie uczył nigdy w szkole. Skoro psychiatra dyryguje obroną narodową, to czemu szwagier nie może choć trochę skorzystać z oświaty? Jest jedna normalna droga awansu zawodowego, wiedzie przez ujednolicenie tego , co dzieje się w szkołach i na uczelniach, mgr – mianowany, dr dyplomowany, dr hab. – profesor oświaty. Jasne, wyraźne, a ileż grosza oszczędzić by można na tzw. „rzeczoznawcach” w procesie awansu zawodowego?
@Tomek
No cóż, grosz do grosza i zbierze sie miarka. Nia przecenialbym jednak mozliwosci rzeczoznawcow, ktorzy funkcjonują swietnie w systemie wynagrodzen w oswiacie. A profesorowie? To oni zrabiają glowne apanaże i korzystają z nich w pełni. Prosze tylko ktoregos z nich zapaytac.
Wracajac do nauczycieli, to jeszcze raz zaznaczam, ze to tylko taka moja niesmiala hipoteza, paradna bo paradna, ale moja. Rzucilem haslo, wiec podyskutujmy.
Mnie smuci ten cały nauczycielski awans. Mam o nim wiedzę od środka – jestem jednym z ekspertów MEN.
Praca nauczycielska jest trudna w ocenie. Nauczyciele są nieporównywalni – jak linie papilarne.
W mojej placówce jest ok. 70 % nauczycieli dyplomowanych, ale lepiej od nich [ z obserwacji ] pracują stażyści. Kilku zarozumiałych myśli o tytule profesorskim, a ja odebrałabym jednemu z nich prawo do nauczania!
Zacznijmy od tego, że zdewaluował sie tytuł „nauczyciel dyplomowany” – juz prawie obligatoryjny. A z założenia miał to być „mistrz w zawodzie”. Mistrzów nie ma, a pozostał zawód.
Poznałam życiorysy pierwszych Profesorów Oświaty [ tytuł honorowy ] – imponujące, ale robią to czego od nich oczekuje funkcja zawodowa.
A jeżeli wtrącają się w system awansu politycy, to dla mnie nie ma ten tytuł żaaaaaaaadnej wartości!
Idea awansu, z założenia, pięęęęękna – ale coby tu jeszcze sp….yć, panowie, coby tu jeszcze sp…..yć?
belfer40
Jestem tego samego zdania. Tytułomania – relikt przeszłości. Przypomina carską Rosję i monarchię Franciszka Józefa. Bardzo przydatne w systemach biurokratyczno-urzędniczych.
W moim gimnazjum pracuje trzydziestodwuletni biolog – wuefista, od kilku miesięcy nauczyciel dyplomowany. Jest naszym absolwentem, podobnie jak wielu innych pracujących tu młodych nauczycieli. Jeśli będzie musiał pracować do sześćdziesiątego piątego roku życia, to ten nieszczęsny system awansu szykuje przed nim niezłą perspektywę. Przez najbliższe trzydzieści dwa lata (do 2042) będzie tkwił (a będzie, bo innej pracy nie wyobraża sobie – lubi to, co robi) przypisany do swego tytułu oraz do kwoty wynagrodzenia zasadniczego, nierozerwalnie związanej z tytułem. A jeśli zostanie kiedyś Profesorem Oświaty – czego mu życzę – to powiesi sobie ten kwit w ramce nad łóżkiem, i tyle.
System awansu zawodowego jest składową reformy systemu oświaty zafundowanej polskiej szkole przez ekipę Handkego. I jak inne składowe – reforma programowa, nieustanne zmiany podstawy programowej, system 6 + 3 + 3 (4), knot pt. gimnazjum, testoterroryzm, katolicka indoktrynacja, rozbicie szkolnictwa zawodowego, wojenki maturalne i wiele innych – sprowadza polską oświatę na poziom dramatyczny.
Za trzydzieści dwa lata będzie kilkuset belfrów z tytułem Profesora Oświaty. Ale gdzie będzie wtedy szkoła ?
@głupek
Nie widzę nic w moim wpisie niestosownego.
Autor, zapewne pół żartem pół serio, zasugerował te tysiące, a ja również żartobliwie się do nich odniosłem, dodałem nawet takie małe „;)”
Awans (mam na myśli te niższe stopnie) miałby być podziękowaniem za pracę, gdy tysiące go otrzymało poprzez wyprodukowanie tony papierów zawierających bełkot, a nierzadko kłamstwa, tworzone wg zmieniającego sie widzimisię urzędników?
Podziękowaniem jest bycie docenianym i szacunek ze strony uczniów, ich rodziców, dyrekcji i kolegów, czy może jeszcze paru osób.
Podziękowaniem jest uśmiech od ucha do ucha i gromkie „dzień dobry” z ust człeka, którego ledwie rozpoznaję lub i tych, co ” w pocie i znoju o dopy walczyć musieli”.
Jeśli napisałem, że nie komentuję zasług łódzkich nauczycieli, to dokładnie to oznacza. Nie wmawiaj mi twierdzeń, których nie miałem na myśli.
Na darmo w klawisze nie walę.
Pozdrawiam:)
Jeśli w Łodzi nikt nie został prof. oświaty, to południe Polski zupełnie już bez szans (zwłaszcza Cieszyn i Żywiec tak odległe od centrum 😉
Kryterium jest też pewnie wielkość aktualnej „siły politycznej”, więc stawiam oprócz W-wy na Gdańsk i Wrocław.
Paw, Twoje diagnoza bardzo trafna. Jednakże cóż nam po- zapowiadanym- nowym systemie awansu, jeśli bez realnych podwyżek?
Emilio, Gdańsk (a ściślej – Gdynia) już w pierwszym roku dostał, i to dublecik 🙂
@vuem
Caly twoj wpis, moim zdaniem jest niestosowny. Nie ma w nim krzty porozumienia i stolerowania dla powagi tego blogu. Ja jestem powaznym blogowiczem i wszelkie odpowiedzi w moim kierunku traktuje niesamowicie serio. Dodawanie znaczkow majacych wskazywac na intencje wypowiedzi mnie osobiscie wcale nie zadowala. Nie kupuje tego, bo jest to tanie. Zarzucasz mi wmawianie tobie twierdzen, ktorych nie miales na mysli. Miales je na mysli, potwierdzasz to po raz kolejny, ze lodzcy nauczyciele sie nie licza, ze sa jak inne tysiace, to wlasnie napisales, i ze nie sa warci upragnionego tytułu. I co w tym zlego, jakbys jednak „na darmo walił w klawisz”? Walenie w klawisz na darmo nie jest chyba takie zle, co nie? Popraw sie Vuemie, bo naprawde, bede zmuszony zwrocic sie do Gospodarza o cenzurowanie twoich przyszlych wypowiedzi.
@głupek
Oj, coraz więcej niestosowności w moich postach. 😉
Czy nie ruszasz na krucjatę niepotrzebnie? Skoro autor bloga nie zachowuje powagi w 100%, to Ty będziesz teraz z żartami walczył?
Tanie powiadasz? A w jaki sposób zasygnalizować ironię, humor tym, co może z samego zdania tego nie wywnioskują? Jak zastąpić uśmiech i przymrużenie oka z realnego życia?
Jak widać nawet użycie takiego znaczka nie wystarcza, by uniknąć podejrzeń.
Ale OK, by zakończyć ten wątek tylko, masz rację!!! Miałem na myśli dokładnie to co Ty myślisz, że miałem, nawet jeśli tylko mi się zdaje, że nie miałem.
A jeśli na prawdę nie miałem, to obiecuję mieć przy najbliższej okazji
A proś o cenzurę, nawet u prezydenta…
…zaraz zaraz, czy Ty czasem nie wkręcasz mnie w coś…? 😉
>Emilio, Gdańsk (a ściślej – Gdynia) już w pierwszym roku dostał, i to dublecik <
A z Warszawy nikomu(google nie kłamią)poza szefem kapituły Paszyńskim nieznana dyrektorka przedszkola…;-)
Drogi Wuemie,
pytasz: „A w jaki sposób zasygnalizować ironię, humor tym, co może z samego zdania tego nie wywnioskują?”
No jak to? Szyldy! Szyld wystawiasz, np SZKOLA SZACUNKU I DIALOGU (dla licealistow), albo SZKOLA WYBORU I KOLORU (dla mlodych fotografikow), SZKOLA WALKI KLAS (dla niespokojnych aspirujacych), SZKOLA ROZMOWY I WYMOWY (dla mlodych lingwistow) itd. Spod szyldu nikt cie nie przegoni i nie zarzuci, ze sie nasmiewasz. Upragniony szyld nadaje ci jakby legitymacje dla tego co myslisz i jaki bardzo negatywny stosunek moglbys miec do tego co inn sadzą. Ironia zawsze pochodzi spod szyldu, ktory jest niczym tarcza, ale takze i tuba.
To czego to doszlo, w jakim dzis swiecie zyjemy, zeby emotikonki musialy nam wskazywac na humor zawarty w naszych tekstach? Wyobrazmy sobie wiersze J.Brzechwy z emotikonkami po kazdej linijce…
Stoi na stacji lokomotywa 🙂
Pusta oliwa z niej splywa 🙁
to takto, to takto , to takto 😉
Jestem oporny na nowomowę, nowinki i bezkrytyczne zapożyczenia.
nie używam ich na co dzień.
Jednak odkąd zdarza się, że to co piszę bywa rozumiane, nie wiadomo dlaczego, opacznie, to już wolę ten ryj wstawić…choć i on nie zawsze wystarcza;)
Jednak nie czepiałbym się tak strasznie tej grafiki, bo ona zastępuję mimikę w realnym świecie…no chyba, że TY zawsze z ludźmi rozmawiasz z kamienną twarzą 😉
racje masz Glupku, z tymi emotikonami
Szanowny Gospodarzu, zwrócić należy uwagę na jeszcze jeden aspekt całej sprawy, a mianowicie na kapitułę wyróżnienia. Czy rzeczywiście w jej skład wchodzą same pedagogiczne autorytety? Czy reprezentujący np. Łódź to rzeczywiście pedagogiczne tuzy z osiągnięciami i doświadczeniem? A może decydowały tu względy politycznych koneksji bądź autopromocja, tak że na lansowanie innych już pary nie starczyło? Oj, zainteresuj się tym, Gospodarzu. Tyle zgryźliwości. Po drugie, Czy przy tak wąskiej, by nie rzec wyjątkowo elitarnej grupie wyróżnionych, pominięcie nauczycieli z wielkimi osiągnięciami nie jest wkalkulowane w ryzyko przedsięwzięcia? Przecież profesorami oświaty mogą zostać nauczyciele różnych typów szkół, a także przedszkoli, nie tylko ci z renomowanych liceum, jak np. Koper, o którym piszesz. Niestety, przy nędzy nauczycielskich finansów jedną z podstawowych wartości „oświatowej profesury” jest niemała, jak na nasze zarobki gratyfikacja finansowa. I tu chyba jest pies pogrzebany. Czyli więcej kasy, a honory same przyjdą. Pozdrowienia dla Gospodarza, z którym zgadzam się, jak rzadko.
przerazajace jest to, jak niski status spoleczny(niestety, nie od dzisiaj)
ma w polsce zawod nauczyciela…
no, ale za to roi sie w tym kraju od „swietych”, „nawiedzonych”
i aspirantow na takowych…
„przerazajace jest to, jak niski status spoleczny(niestety, nie od dzisiaj)
ma w polsce zawod nauczyciela?”
To trzeba społeczeństwo zmienić czy nauczycieli?
Bo jak społeczeństwo, to zadanie nauczycieli.
A jak nauczycieli, to społeczeństwa.
Do 2 ostatnich wpisów a nie do tematu: Weszłam na goldenline w poszukiwaniu pewnej osoby, a znalazłam kolegów z LO. Jeden jest dyrektorem finansowym w bardzo znanej sieci sklepów, drugi aktuariuszem w wielkim towarzystwie ubezpieczeniowym, kolejni to: coach, główna ksiegową wielkiej firmy, kolejny coach (wszyscy w warszawie… co to za moda?) i dziennikarz gazety wyborczej. Więcej nie szukałam. Poczułam się malutka z moją pracą w podstawówce. Nawet nauczyciele LO zadzierają nosa i czują się lepsi niż tacy z podstawówek, a przecież to wszystko jest kwestia przypadku, trochę znajomości… gdzie kto pracę dostał- w LO czy podstawówce czy gimnazjum. NIkt mnie nigdy nie pytał o to jak się obroniłam, z czego pisałam pracę i jaką miałam średnią na studiach. Koleżanka która była dużo słabsza ode mnie na studiach uczy w LO…
Po co to wszystko piszę? Bo poczułam przy tym wszystkim jaki jest statut mojego zawodu. Praca w szkole to jest coś do czego wstyd się przyznać, co nie jest karierą, od czego należy wiać. Nie jest to szanowane, sami uważamy że to beznadziejna praca. Dlaczego? Niestety myślę że ze względu na zarobki. Ludzie upraszczają myślenie- to już dawno wiadomo- myślą skrótami. Ważne jest to, co jest dobrze opłacane. Droższe jest lepsze. A my jesteśmy tani…
Do szanownego Głupka!
Profesorowie zgarniają, zgadzam się, ale zostać profesorem to trochę większy trud niż „dyplomacja”. Trzeba zdecydowanie więcej zepsować papieru, niektórym udaje się nawet coś sensownego napisać. Pozdrawiam
lidqa.
Jest jak piszesz. Ale nauczyciele sami przyczyniają się do tego też. Są bierni, pozwalają sobą sterować przez urzędników i dyrektorów, nie wiem czy już można powiedzieć – pomiatać. Zamiast być kreatorami pracy i życia w szkole stają się maszynkami do wykonywania zarządzeń i procedur, programatorami do zdawania testów. Podobnie dyrektorzy. Ciągle są wzywani na dywanik do urzędu lub kuratorium. Dyrektor szkoły to powinien być KTOŚ. Ktoś z kim trzeba się umówić na spotkanie.
Nauczyciele i dyrektorzy są też bierni wobec siebie. Nie reagują na złą pracę kolegów, na obijanie się, na pracujących nieumiejętnie a nawet szkodliwie. Niech ktoś powie , że tak nie jest ! Ludzie to widzą i mówią o tym między sobą. Widzą , że u Pani X klasa jest zdyscyplinowana i ma dobre wyniki, a u Pani Y ta sama klasa jest rozbestwiona i „źle się uczy”. I widzą, że nic z tym nie robi się ! Żadnej reakcji ze strony nauczycieli i dyrektora ! Dyrektorzy kontrolują głównie wpisy w dokumentacji i dyżury na przerwach.
Szkoła podstawowa. Bardzo uważnie obserwuję pracę nauczycieli I – III. Bardzo starają się. Ale styl ich pracy jest w większości fatalny. Nie z ich winy. Nikt im nie pokazuje co i jak usprawnić. Każdy działa jak potrafi najlepiej, ale po swojemu. To jest początek psucia uczniów.
Dlaczego tak jest: bo w szkole nie ma DIALOGU między nauczycielami. A tam gdzie nie ma dialogu , tam nie ma SZACUNKU. Teraz jst szkoła MILCZENIA, SZEPTANIA PO KĄTACH, BIERNOŚCI, PODPORZĄDKOWANIA.
Skoro nauczyciele sami nie okazują sobie szacunku, nie szanują swojej pracy, to też mają niski szacunek społeczny.
Dodatkowo: szkoła miałaby większy prestiż gdyby starała się być dla uczniów i dla społeczności lokalnej miejscem dialogu, aktywności obywatelskiej, rozwoju intelektualnego i duchowego. Gdyby była miejscem życia kulturalnego, artystycznego. A, przede wszystkim, miejscem wymiany myśli.
Przypuszczam jakie będą komentarze, mam już na nie odpowiedź, ale poczekam.
Co robimy z tym fantem, Gospodarzu ?
@mentor:
zyjemy w epoce rewolucji elektronicznej, ktorej prawa,
zarowno szkole jak i spoleczenstwo,
(obojetnie czy to nam sie podoba czy tez nie)
zmienia radykalnie i doglebnie;
podobnie bylo z rewolucja przemyslowa w wieku XIX.
@lidqa:
jesli pani ma racje i najlepsi nauczyciele laduja w podstawowkach
(a tez mam takie ciche podejrzenie), to bardzo sie z tego ciesze,
bo jestem zdania, ze czym „skorupka za mlodu…”;
elity mozna sobie zmieniac jak rekawiczki,
spoleczenstwo -nie.
wyjaśnienie: Ja nigdzie nie twierdziłam że najlepsi lądują w podstawówkach. Ja mówię że to gdzie się wyląduje często bywa dziełem przypadku. A jednak nauczyciele podstawówek są postrzegani jako gorsi od tych z LO. Myślę że tak po części jest ponieważ tych z LO nazywamy pani profesor a ja jestem „proszę panią” (to tylko na śląsku się mówi „panią” czy to teraz jakaś ogolnopolska nowa norma?)
Oj Lidqo szanowna, a wlasnie ze tak stwierdzilas, napisalas wyraznie: najlepsi nauczyciele, to ci z podstawowek. Ja sie z tym kategorycznie nie zgadzam, wiecej, smiem twierdzic ze ci z zawodowek sa lepsi ze wzgledu na ich grubą skore i profesjonalne podejscie do tematu.
Głupku nigdy bym tak nie napisała bo ja uważam że najlepsi nauczyciele są w przedszkolach!